Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Żegnaj NRD (40): Ich will raus!

Życie w NRD było łatwiejsze niż w Polsce, ale RFN na wyciągnięcie ręki sprawiało, że było trudniejsze do wytrzymania. Wielu ludzi decydowało się na próbę zmiany swojego miejsca zamieszkania. Nielegalną. I niebezpieczną.

W NRD posunęli się w pilnowaniu swoich ludzi do tego, że zainstalowali piekielne urządzenia zwane Selbstschussanlage (samopał)

Grenzmuseum Schifflersgrund - samopał

Grenzmuseum Schifflersgrund - samopał

W zasadzie była to odmiana miny lądowej, pociągnięcie linki wyzwalającej powodowało odpalenie materiału wybuchowego wyrzucającego kierunkowo odłamki na odległość do 120 metrów. Urządzenia te zlikwidowano w 1983 pod naciskiem RFN (za marchewkę robił nisko oprocentowany duży kredyt). Ucieczka zrobiła się trochę (ale tylko trochę) mniej niebezpieczna. Żołnierze nadal mieli rozkaz strzelania do uciekinierów i robili to (a co mieli zrobić, warunki na granicy od strony NRD były prawie wojenne).

Wielu ludzi zginęło w trakcie ucieczki, innym się udało - ale zazwyczaj tym bardziej pomysłowym. Uciekano własnoręcznie zbudowanymi samolotami albo balonami, opancerzonymi ciężarówkami, zjeżdżano po lince na drugą stronę muru (to w Berlinie), robiono podkopy, ukrywano ludzi w samochodach itp.

Tunel ucieczkowy na terenie stacji S-Bahnu Wollankestrasse Źródło: Bundesarchiv Bild 183-90157-0001

Tunel ucieczkowy na terenie stacji S-Bahnu Wollankestrasse Źródło: Bundesarchiv Bild 183-90157-0001

Niektórzy mieli więcej możliwości - wtedy, jak na przykład znany trener Jörg Berger, w trakcie pobytu w Jugosławii wchodzili do ambasady RFN i tam dostawali fałszywe paszporty, na które potem wyjeżdżali, albo robili inne kombinacje. Bardzo częste było również że NRD-owcy wyjeżdżający na Zachód legalnie (służbowo czy na wycieczkę) po prostu nie wracali.

Ale istniała też legalna droga wyjazdu - należało po prostu złożyć Ausreiseantrag (podanie o wyjazd), czyli zgłosić się jako "ausreisewillig" (chętny do wyjazdu). Ale znowu: To się tak łatwo mówi. W praktyce było to coś dla lubiących rosyjską ruletkę. Bo możliwości były dwie:

  1. Uzyskiwało się zgodę na wyjazd - wiązało się to jednak z utratą całego majątku.
  2. Nie uzyskiwało się zgody na wyjazd. I trzeba było się liczyć z utratą dotychczasowej pracy i koniecznością wzięcia czegoś bardzo nisko płatnego, no i w praktyce z utratą dużej części majątku. Plus jeszcze inne szykany.

Nie muszę chyba dodawać, że pierwszy wariant był rzadki. No w zasadzie był jeszcze trzeci - trwanie w zawieszeniu, długotrwałe oczekiwanie na rozpatrzenie wniosku. Ale status już się za człowiekiem ciągnął i szykany już zaczynały. Od razu odbierano takiemu dowód osobisty i wystawiano tylko zaświadczenie. Policja przy kontroli dokumentów często traktowała ludzi legitymujących się takim zaświadczeniem jakby wcale nie mieli dokumentów i potrafiła wsadzić takiego delikwenta na 24. Szykanowano często też bliższą lub dalszą rodzinę chętnych na wyjazd.

Ciekawe jest, że najwięcej podań o wyjazd było z okolic Drezna - czyli tam gdzie nie było zachodniej telewizji. Oglądanie ARD i ZDF zdecydowanie pomagało w pozbyciu się złudzeń o kapitalistycznym raju.

Teraz z (pozornie) innej beczki. Po powrocie z RFN, tak gdzieś w początku 1988, zauważyłem na antenie przejeżdżającego samochodu zawiązany kawałek białej wstążki. O, ślub, pomyślałem. Ale wkrótce zauważyłem takie wstążeczki jeszcze parę razy i to już było za dużo jak na śluby. Zwróciłem więc uwagę na nie i okazało się, że już tak gdzieś co dziesiąty samochód jeździł ze wstążeczką na antenie a potem robiło się ich coraz więcej. Jak się dowiedziałem, wstążeczkę wiązali sobie właśnie ci, którzy byli ausreisewillig. Skala tego zjawiska była olbrzymia, tym ludziom (jak pisałem w poprzednim odcinku) nagle naprawdę zrobiło się wszystko jedno i woleli rosyjską ruletkę od swojej NRD-owskiej egzystencji. Dzięki temu, że się tym chwalili można było zobaczyć ile ich jest. Te samochody to były najczęściej Wartburgi, czyli ludzie nimi jeżdżący należeli do lepiej sytuowanych, wykształconych i z wyższymi aspiracjami. I oni masowo stawiali wszystko na jedną kartę. Nie było szans - to się musiało wkrótce zawalić. Niektórzy polscy "kombatanci" chwalą się swoją niesamowitą odwagą, bo nosili w klapie opornik. Cóż to jest w porównaniu z tą wstążeczką - zdarzało się, że ludzie za odmowę jej zdjęcia naprawdę lądowali na wiele miesięcy w więzieniu a ich samochód był rekwirowany. Tylko za to. W 1988.

Statystykę podań o wyjazd można zobaczyć TUTAJ. W 1987 liczba osób które złożyły podanie przekroczyła 100.000 (uwaga: chodzi o sumę wszystkich ludzi ze statusem ausreisewillig, nie o ilość podań złożonych w tym roku).  Przypominam, że NRD liczyło mniej niż 17 milionów mieszkańców.

Bywały też różne dziwne sytuacje. Chyba był 1988, w środkach masowego przekazu NRD i RFN toczyła się bitwa propagandowa o jakiegoś NRD-owca który był, nie pamiętam tak dokładnie, ale chyba służbowo w Berlinie Zachodnim. Tam [złapano go na kradzieży | wrobiono go w kradzież] w sklepie, zawieziono na policję, gdzie [poprosił o | wystawiono mu wbrew jego woli] na fałszywe nazwisko paszport RFN, którego nie podpisał a potem go wypuścili. Wtedy tylko podejrzewałem, ale dzisiaj wiem więcej i było to prawdopodobnie tak: Facet był w Berlinie Zachodnim i chciał sobie załatwić paszport na ucieczkę. Ukradł więc coś w sklepie i dał się złapać (żeby zgubić ewentualny ogon i mieć alibi na NRD), na policji poprosił o paszport i go dostał. No ale paszport został znaleziony (albo sam spietrał i zgłosił całe wydarzenie) i się wytłumaczył. Po tym jak zobaczyłem relację z trochę podobnej akcji przeprowadzonej przez Jörga Bergera (w odcinku Willi's VIPs) to w ogóle nie mam wątpliwości jak było.

Ducha roku 1988 dobrze oddają dowcipy:

Co będzie jak wieża telewizyjna w Berlinie się przewróci?

Będzie można jeździć windą do Berlina zachodniego.

albo:

Honecker wraca z podróży zagranicznej (wtedy dużo jeździł za granicę, kraj mu się sypał a w różnych krajach zachodnich przyjmowali go z honorami), wylądował jego samolot - a tu nikt go nie wita. No dobrze - myśli sobie - pewnie oglądają mnie w telewizji. Dalej jedzie samochodem - a tu na ulicach pusto. Zdziwienie coraz większe. Samochód jedzie koło muru. W murze wielka dziura, a koło niej napis "Erich, jesteś ostatni, jak będziesz wychodził, zgaś światło".

Tak właściwie była jeszcze jeszcze inna droga wyjazdu. Przez Polskę. Na przykład aspirant A. ożenił się z dziewczyną z NRD, wyjechali razem do Polski, dziewczyna zmieniła obywatelstwo i już - mogła pojechać do RFN. Tylko formalności trwały tak długo, że w międzyczasie NRD padło i tylko siedząc na miejscu byłoby szybciej. No ale wszystkiego nie da się przewidzieć.

EDIT: Ponieważ poskanowałem zdjęcia, to mogę coś dołączyć: Mur od strony wschodniej (z dość daleka, bo wiele bliżej się podejść nie dało, a tak długim obiektywem udało się złapać Siegessäule w tle), rok 1988.

Brama Brandenburska od strony wschodniej, NRD, koniec 1988

Brama Brandenburska od strony wschodniej, NRD, koniec 1988

 

 To samo miejsce, tylko od drugiej strony i jakiś rok później (lato 1989).

Brama Brandenburska od strony zachodniej, Berlin Zachodni, lato 1989

Brama Brandenburska od strony zachodniej, Berlin Zachodni, lato 1989

W następnym odcinku: Tłumaczenia.

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , ,

Kategorie:DeDeeRowo

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


2 komentarze do “Żegnaj NRD (40): Ich will raus!”

  1. triominos pisze:

    Witam,
    była jeszcze jedna droga. Zostać sprzedanym do RFN. Ale trudno było to sobie zaplanować, niemniej handel ludźmi stanowił źródło dodatkowych dewiz, a co ważniejsze – pozbywano się skutecznie opozycji.

  2. cmos pisze:

    @triominos
    Witam również.

    była jeszcze jedna droga. Zostać sprzedanym do RFN.

    No ale na to trzeba było mocno zasłużyć i skala tej sprzedaży nie była duża. Więcej ludzi sprzedawali na przykład Rumuni (patrz odcinek 26).

Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów