Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Żegnaj NRD (45): Upadek

Wybory lokalne w maju 1989, o których parę razy wspominałem, były sfałszowane. Wykazała to opozycja demokratyczna niezależnie licząc frekwencję. Według mnie to niepotrzebnie się wysilali - typowy w realnym socjalizmie wynik w rodzaju 99% frekwencji i 98,85% głosów na właściwych kandydatów musi być sfałszowany - nie ma siły żeby było inaczej.

Jak pokazują wypływające powoli dokumenty, władze zareagowały na oskarżenia o fałszerstwo przygotowując obozy internowania i tworząc listy proskrypcyjne. W czerwcu, po masakrze na placu Tian'anmen, jak już pisałem nastawienie władz było bojowe. Dziś wiadomo już, że mniej więcej w tym samym czasie grupa ekonomistów przygotowała tajny raport dla Biura Politycznego, w którym prognozowała całkowite bankructwo ekonomiczne NRD w czasie nie dłuższym niż jeden rok.

Mając nadzieję na obniżenie napięcia władze wypuściły do RFN dużą grupę ludzi ze statusem Ausreisewillig. Ale oczywiście skutek był odwrotny do zamierzonego. W czasie wakacji NRD-owcy wyjeżdżający na Węgry coraz częściej korzystali z tego, że Węgrzy zlikwidowali umocnienia graniczne na granicy z Austrią i masowo uciekali przez zieloną granicę. W sierpniu na Węgrzech przebywało 150.000 NRD-owców w wiadomym celu. Wkrótce Węgrzy mieli dosyć pilnowania ich i 11 września po prostu otworzyli dla nich granicę. W ciągu pierwszych trzech dni otwartej granicy wyjechało 18.000 ludzi. Innym wariantem było dostanie się na teren ambasady RFN w Budapeszcie albo Pradze i próbowanie wymuszenia zgody na wyjazd. Skala tych zjawisk była tak duża (we wrześniu na Zachód różnymi drogami uciekło 55.000 ludzi!) że w październiku zamknięto granicę z Czechami. Mimo to straty NRD w październiku wyniosły aż 21.000 ludzi.

Wydarzenia toczyły się coraz szybciej. W początku września Montagsgebete przekształciły się w Montagsdemonstrationen. Ktoś z obecnych zaproponował po prostu żeby nie siedzieć w kościele i nie żalić się tylko we własnym gronie, ale wyjść na ulicę i powiedzieć to publicznie. Wszyscy obecni wyszli i wykrzyczeli swoje żale publicznie. Nowy zwyczaj błyskawicznie rozprzestrzenił się na całe NRD. Władze wypuszczały na nich policję, ale raczej bez większego przekonania. Od czerwca minęło parę miesięcy, oni raczej wiedzieli że już po nich, że nawet jak stłumią demonstracje to dopadnie ich wkrótce bezlitosna ekonomia.

Ale zanim dojdziemy do ostatecznego upadku, jest jeszcze do opowiedzenia jedna, mało w Polsce znana historia:

W sierpniu 1989 kierownictwo stwierdziło, że może trzeba by jakoś ten ich system uczynić trochę strawniejszym, zwłaszcza dla młodzieży (rychło w czas). I wymyślili sobie program telewizyjny dla młodzieży, ciekawszy i dynamiczniejszy niż standardowe ideologiczne nudziarstwo. Zmontowano więc zespół młodych dziennikarzy, sprowadzono im z Zachodu nowoczesny sprzęt i kazano im robić program. Nazywał się on elf99, od kodu pocztowego budynku telewizji (1199). Pierwsze wydanie poszło pierwszego września 1989. I było świetne. Był to dwugodzinny program raz w tygodniu, składał się z wiadomości, reportaży, muzyki, sportu i odcinka jakiegoś serialu. Wszystko zrobione dynamicznie i dowcipnie, po prostu świetnie. Oglądałem ich co tydzień, byli o dwie klasy lepsi od całej reszty telewizji NRD-owskiej i od polskiej zresztą też.

Logo elf99

Logo elf99 Źródło: Wikipedia

Wkrótce potem wymieniono Honeckera, na co od dłuższego już czasu naciskali Rosjanie, na Egona Krenza. Krenz stroił się później w gołębie piórka, ale z członków Biura Politycznego tylko jemu można udokumentować wypowiedź za stosowaniem siły. Niespodziewanie przeciw użyciu siły wypowiadał się szef Stasi - Erich Mielke.

Władza nie pociągnęła już długo. 9 listopada padł mur - otwarto wszystkie przejścia graniczne i NRD-owcy rzucili się na Zachód. W Berlinie Zachodnim każdemu przyjeżdżającemu wręczano 100 marek zachodnich Begrüßungsgeldu (pieniędzy na powitanie). I tu znowu pojawia się ekipa elf99 - oni jako pierwsi złapali za kamery i polecieli robić reportaż z wydarzenia. Z tego reportażu pochodzi duża część materiałów standardowo pokazywanych w telewizji z okazji rocznicy przewrócenia muru. Mnie najbardziej rozśmieszyły wywiady z NRD-owcami stojącymi w kolejkach do sex-shopów (które podobno były na granicy bankructwa a NRD-owcy i Begrüßungsgeld je uratowali).

Radość była wielka, ale prawdziwe problemy zaczęły się dopiero wtedy. O tym w następnym odcinku, ostatnim już z regularnych.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , , , ,

Kategorie:DeDeeRowo

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


2 komentarze do “Żegnaj NRD (45): Upadek”

  1. outsider44 pisze:

    Przeczytałam z zainteresowaniem, będę tu zaglądać. Mój ojciec często jeździł do NRD zapraszany do Schwerina ( nie wiem czy piszę poprawnie) przez bratnią „Schweriner Volkszeitung”, ale niewiele o tym mówił w domu. Bardziej mu się podobało zaproszenie do Kolonii, mieszkał w eleganckim hotelu i ciułał kieszonkowe. W pokoju miał barek pełen wódek, koniaków i napoi. Oszczędzał więc wypił tylko jedną butelkę coli. Przy wymeldowaniu zaznaczył ten fakt – to wszystko było zapłacone i dla pana – usłyszał.

  2. fourmg pisze:

    Naprawdę z przyjemnością czyta się ten blog,bez wyjątku każdy temat jest interesujący.
    Chciałem tylko dodać,że w tym samym czasie,czasie agonii NRD,Niemcy przedostawali się nie tylko na Węgry,ale tez właśnie na terytorium Polski.Inaczej mówiąc przez Polskę na zachód(Niemiec).Wydaję mi się,że to mało znany epizod ze wspólnej historii niemiecko-polskiej.Może prowadzący bloga coś interesującego na ten temat napisze.

Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów