Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Polityk czyta dzieciom

Wczoraj do szkoły mojego dziecka przyszedł polityk. Nie po to żeby robić prymitywną agitkę, nie, on dzieciom czytał książkę dla dzieci. Przez dwie godziny. Czytał po aktorsku, dobrym niemieckim, dzieciom się bardzo podobało.

Omid Nouripour

Omid Nouripour Źródło: www.nouripour.de

Politykiem tym był Omid Nouripour, prominentny polityk partii Zielonych, poseł do Bundestagu, członek różnych komisji parlamentarnych itp.

 Jak łatwo można zauważyć, Omid Nouripour nie jest z pochodzenia Niemcem. Urodził się w Iranie, do Niemiec przyjechał z rodzicami w wieku dopiero 13 lat. Obywatelem Niemiec jest zaledwie od roku 2002.

 Na koniec dzieci rzuciły się na niego z kartkami, żeby dostać autograf. Moje dziecko na czele.

 

 

Autograf Omid Nouripour

Autograf Omid Nouripour

A ja zacząłem sobie wyobrażać, jak taka akcja wyglądałaby w Polsce. Założywszy nawet, że polityk chciałby dzieciom czytać, to z czym do ludzi? Seplenienie, mamrotanie, wady wymowy - przecież większość z nich nie potrafi poprawnie i porządnie mówić w ojczystym języku! A o interpretacji tekstu to nawet nie słyszeli (jak się nigdy w życiu nawet w teatrze nie było...). A mówienie to przecież podstawowa umiejętność polityka! Do tego jest wyraźna korelacja kaleczenia języka z deklaracjami patriotycznymi.

Wnioski, jak zwykle, smutne. Nie wierzę, żebym dożył czasów, gdy politycy polscy, zwłaszcza ci najbardziej patriotyczni w gębie, będą mówili po polsku tak, jak ten Irańczyk po niemiecku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


1 komentarz do “Polityk czyta dzieciom”

  1. vi.the.q pisze:

    W Polsce?

    Z PO by przeczytał o kaczkach dziwaczkach. Z PiSu że na tapczanie siedzi Leń. I tak w kółko. Polityka u nas przesiąkła tą agresywną formą. Ale są wyjątki:

    Dorn (którego nie lubię, ale ja nikogo nie lubię) pisze książki dla dzieci.

    Zazdroszczę Niemcom dystansu. Nie wiem czy to pozorny dystans, a nawet jeśli to i tak zazdroszczę.

    Pozdrawiam.

Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów