Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Żegnaj NRD (47): Próba podsumowania

Przewaliły się już obchody dwudziestej rocznicy obalenia muru i największy ruch na moim blogu, a mi został do napisania odcinek podsumowujący 40 lat NRD. Najprościej będzie porównać dokonania NRD z PRL.

Może najpierw o bilansie startu obu państw. Do obu władza i system ekonomiczny zostały przyniesione na radzieckich bagnetach, obu odebrano znaczną część ich potencjału gospodarczego - w Polsce bardziej przez zniszczenia wojenne, w NRD bardziej przez zagrabienie całych fabryk i sporej części infrastruktury przez Rosjan.  Ale tu podobieństwa się kończą. Polska przed wojną była biednym krajem z przewagą rolnictwa. Tereny NRD należały co prawda do tych mniej uprzemysłowionych części przedwojennych Niemiec, ale nawet po rozgrabieniu startowały z wyższego poziomu. Podobnie poziom wykształcenia ludności i ilość kadry fachowej (nawet po uprowadzeniu wielu fachowców przez Amerykanów i Rosjan) były również wyższe niż w Polsce. Polsce na plus odcięto biedne i rolnicze rejony na wschodzie, a w zamian za to dołączono nieźle uprzemysłowione obszary Ziem Odzyskanych.

NRD miało o tyle trudniejszą sytuację niż Polska, że było całkowicie sztucznie wydzieloną częścią większej całości. Dla Polski alternatywy nie było, dla NRD - tak. Stąd NRD już momencie powstania było skazane na mur. Mur powstać musiał - bez tego nie było szans na utrzymanie status quo. Bez muru NRD wyludniłoby się wkrótce prawie całkowicie.

Mur rzutował oczywiście i na gospodarkę. Budowa, konserwacja, ochrona granicy pochłaniały bardzo dużą część budżetu państwa, które znowu aż tak bogate nie było. Istnienie muru implikowało oczywiście próby pokonania go, a prawie każdy miał po co próbować - z drugiej strony muru niemal każdy miał jakąś rodzinę i ponieważ był automatycznie obywatelem RFN nie musiał się obawiać nie przyznania prawa pobytu czy innych szykan. Zmuszało to służby bezpieczeństwa do starannej inwigilacji wszystkich obywateli, jak leci. Każdy był podejrzany. A taka skala i skuteczność też kosztuje. Do tego nie można było wypuścić obywatela nawet na wycieczkę ani do pracy za granicę systemów - ograniczało to możliwość zarabiania dewiz przez NRD poprzez eksport siły roboczej. W Polsce problem ten był dużo mniejszy, mnóstwo ludzi wyjeżdżało, pracowało na Zachodzie i przywoziło dewizy do kraju.

Istnienie drugiej części podzielonego kraju miało też swoje dobre strony. Zapewniało mianowicie stały dopływ dewiz, czy to na drodze prywatnej, czy też w formie dotacji czy preferencyjnych kredytów z RFN. Tego znowu w Polsce nie było.

W obu krajach starano się wprowadzić gospodarkę socjalistyczną. Sama idea nie jest nawet taka zła - żeby zlikwidować biedę, bezrobocie oraz marnotrawstwo wbudowane w kapitalizm. Problemem jest oczywiście wykonanie. Nie będę się wdawał w ocenę wykonalności tak postawionych zadań, ograniczę się do pokazania różnic między PRL a NRD w tym względzie. Otóż w NRD, inaczej niż w Polsce, praktycznie zlikwidowano rzemiosło prywatne. Konsekwencje tego faktu były bardzo daleko idące, wydaje mi się że między innymi dzięki temu Polska po transformacji radziła sobie lepiej niż byłe NRD. W Polsce też znacznie wcześniej odpuszczono sobie ignorowanie inflacji poprzez stałe ceny towarów nadrukowane na opakowaniach. No ale Polska zbankrutowała 10 lat wcześniej niż NRD.

Relatywny dobrobyt NRD był też stanowczo przereklamowany. Węgry przebijały pod tym względem NRD bez problemu.

Przemysł NRD nie był wbrew pozorom specjalnie dobrze rozwinięty. Nowych i nowoczesnych zakładów przemysłowych było tak naprawdę niezbyt dużo (a wiele z nich zbudował polski Budimex, a nie NRD-owcy), stare zakłady były często tylko prowizorycznie połatane i w częściowej ruinie. Generalnie wyższe uprzemysłowienie niż w PRL wynikało głównie z bilansu otwarcia, a nie z faktycznego rozwoju.

Pod względem kultury NRD nie zostawiła po sobie zbyt dużo. Ten czy inny zabytek odbudowano (a i to głównie siłami polskich PKZ-tów) ale do czytania, słuchania i oglądania nie zostało wiele. Kultura tworzona w NRD była przytłoczona kulturą RFN-owską. W Polsce alternatywy nie było i po PRL zostało znacznie więcej wartościowych dzieł.

Faktyczne osiągnięcia miało NRD w branży socjalnej. Ich sieć przedszkoli nie miała sobie równych na świecie, RFN o takiej ilości miejsc w przedszkolach do dziś nie śmie nawet marzyć.

Pod względem polityki i praw człowieka NRD była dużo mniej sympatycznym miejscem niż Polska. Wynikało to znowu z podziału Niemiec. O ile Polski patriota mógł działać dla dobra kraju w oficjalnych strukturach - bo innej Polski nie było, to nie wyobrażam sobie niemieckiego patrioty nie dążącego do zjednoczenia. Stąd we władzach NRD z definicji nie mogło być żadnego patrioty, a tylko ludzie bezwzględnie podporządkowani kierownictwu radzieckiemu i obowiązującemu systemowi. Stosunek oficjeli SED do pierestrojki i ich zachowanie w 1989 potwierdza tą tezę. Do tego w Polsce - jak to w Polsce - system z czasem rozmył się w powszechnym tumiwisiźmie, w NRD aż do końca wszystko było na 100% poważnie.

Porównajmy teraz bilans obu krajów na koniec roku 1990.  Jeżeli porównamy stan tych krajów z tego okresu ze stanem zaraz po wojnie albo nawet stanem sprzed wojny, to PRL wykazuje bilans niewątpliwie pozytywny. Kraj został przekształcony z rolniczo-przemysłowego w przemysłowo-rolniczy, poziom wykształcenia społeczeństwa znacznie wzrósł, kultura rozwijała się całkiem nieźle. Oczywiście było to o wiele mniej, niż można byłoby osiągnąć w innych warunkach, ale mimo wszystko coś PRL-owi można zapisać na plus. (Wiem, niektórzy odsądzą mnie od czci i wiary). Dla NRD podobny bilans wygląda zdecydowanie negatywnie. Ich osiągnięcia były niezłe tylko w porównaniu z biedniejszymi krajami bloku (jak na garbatego byli całkiem prości), jedyne, co bym im zaliczył na plus to te przedszkola. Ich przemysł był w 1990 (a nawet w 1989, żeby nie kopać leżącego) w dużo gorszym stanie niż w 1939.

Tak więc, żegnaj NRD. I nie wracaj.

 

A tych, którzy znaleźli mój blog dopiero teraz, zapraszam do przeczytania całego cyklu o NRD od początku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , , , , ,

Kategorie:DeDeeRowo

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


21 komentarzy do “Żegnaj NRD (47): Próba podsumowania”

  1. cmos pisze:

    Jednak Niemcy którzy nad wyraz pragnęli jedności kraju nie powinni zniwelować wszystkie podziały? Nawet te w świadomości?

    Tyle że to tak nie działa. W praktyce niwelacja wygląda tak że większość tych, którzy nie różnili się od RFN-owców już dawno jest w części zachodniej. Daleko nie szukając, u nas w firmie jest paru, kolejnych paru się przewinęło. Nie odróżnisz ich od miejscowych. Druga stron a medalu jest taka, że podwyższyło to procent mentalnych NRD-owców w byłym NRD.
    Ale przecież w sumie dokładnie taki proces masz na styku Polski A i Polski B, tyle że granica między tymi dwiema Polskami nie jest tak wyraźna.

  2. vi.the.q pisze:

    Dobre podsumowanie.

    Mnie tylko ciekawi skąd pomimo tego 20 letniego zjednoczenia kraju, nadal widać tak dużą różnicę w mentalności byłych NRDowców w porównaniu z resztą kraju. Chociaż fakt u nas Polska A i Polska B tez się różni mentalnie. Jednak zawsze odnosiłem wrażenie że różnice w Niemczech wynikają bardziej z podziału kraju, a to już 20 lat. Całe pokolenie.

    Jednak Niemcy którzy nad wyraz pragnęli jedności kraju nie powinni zniwelować wszystkie podziały? Nawet te w świadomości?

    Pozdrawiam.

  3. simluczek pisze:

    Witam.
    Przeczytałem cały cykl z serii „Zegnaj NRD”. Dzięki niemu naprawdę wiele się dowiedziałem. Trafiłem na Twój blog przypadkowo, szukając jakichś wiadomości co się działo z Fabryka Simsona tuz po zjednoczeniu Niemiec.
    Ponieważ interesuje się motocyklami i motorowerami z NRD, dorzucę kilka zdań od siebie.
    Miałeś racje co do afery z Simsonami, gdy wprowadzono obowiązek jazdy z włączonymi światłami (ktoś to negował na blogu). Cewka lądująca akumulator, obsługuje tylne światło pozycyjne oraz światło STOP.Teraz wiadomo dlaczego sugerowali wyciągać tylne żarówkę 🙂 Po jakimś czasie wprowadzono zmiany w schematach i poradzono sobie z tym problemem.
    Teraz moja wypowiedz na temat motorowerów i motocykli z NRD a z PRL.
    Rożnica pomiędzy Simsonem a Rometem była bardzo wielka, chyba głównie dlatego ze Simson w latach 80 tych byl „lekkim motocyklem” a Romet był motorowerem, czyli czymś w rodzaju rowerka z silniczkiem. Jakość wykonania,zastosowanych materiałów, rozwiązania techniczne, wszytko to bilo na głowę polskie i czeskie pojazdy jednośladowe (nie wspominam już o radzieckich czy węgierskich).
    Podsumowując, bronię przemysłu pojazdów 2 kołowych, wschodnich Niemiec i uważam ze w tej dziedzinie naprawdę osiągnęli dość dużo jak na państwo Bloku socjalistycznego.
    Pozdrawiam

  4. cmos pisze:

    Jakość wykonania,zastosowanych materiałów, rozwiązania techniczne, wszytko to bilo na głowę polskie i czeskie pojazdy jednośladowe

    Nie żebym się na tym znał, ale pamiętam że w Polsce ceniono czeskie Cezety. Nie były one porównywalne z motorami NRD-owskimi?

  5. simluczek pisze:

    CZ i zarazem JAWA były jakościowo czymś lepszym niż nasza produkcja, ale nie dorównywały MZ. MZetki byly zwinniejsze, ładniejsze, lepiej wykonane i techniczni o krok do przodu przed CZ. MZ miało, do czasu kiedy to uciekinier z fabrycznej ekipy zabrał ze sobą dokumentacje techniczna, wiele suckesow w wyścigach i rajdach na swoim koncie.
    Tutaj warto wspomnieć,chyba o najsłynniejszym inżynierze z NRD – Walter Kaaden był autorem i twórca wyścigowej potęgi MZ.

    Nawiązując do lat 80 tych, to w Polsce ludzie szaleli za ETZkami oraz Simsonami. Ponieważ trafiały one rzadko na polski rynek wiele osób przywoziło je na własną rękę, różnorakimi sposobami. Dziś na polskich drogach CZtek i Jaw nie widać w ogóle, Mzetek jest mało, a najwięcej widać Simsonów.

    Program o MZ:
    http://www.youtube.com/watch?v=-XnfKh9Y62U&feature=related

  6. cmos pisze:

    Czy dobrze kojarzę, że modele kolejek elektrycznych dostępne kiedyś w sklepach „Składnicy Harcerskiej” pochodziły z NRD?

    Dokładnie tak, o tym był odcinek numer 34

  7. cmos pisze:

    @simluczek
    w Polsce ludzie szaleli za ETZkami oraz Simsonami. Ponieważ trafiały one rzadko na polski rynek wiele osób przywoziło je na własną rękę, różnorakimi sposobami.

    Pamiętam, że chyba koło 1983 można było kupić Simsona normalnie w Polmozbycie. Schodziły jak ciepłe bułeczki.

  8. slawnw pisze:

    MZ TS-250 miała jedną wielką zaletę, która ujawniła się w czasach kryzysu paliwowego w Polsce. Limit paliwa paliwa na motocykle był „do pełna”, co oznaczało, że więcej można było zatankować niż do „malucha”.

    Czy dobrze kojarzę, że modele kolejek elektrycznych dostępne kiedyś w sklepach „Składnicy Harcerskiej” pochodziły z NRD?

  9. ikmar pisze:

    Drogi cmosie !
    Trochę za bardzo krytykujesz NRD , sugerując jakoby był to całkowicie nieudaczny twór.
    W żadnym wypadku nie był to kraj nieudaczny , śmiałbym nawet twierdzić , że osiągnął ideał kraju socjalistycznego. Nikt tam nie był głodny , każdy miał dach nad głową. Każdy
    miał pracę , a każde lub prawie każde dziecko miało miejce w przedszkolu. Dla najzdolniejszych były dostępne miejsca na bezpłatnych studiach , gdzie akademik był praktycznie za darmo i każdy otrzymywał stypendium starczające na utrzymanie niezależnie od dochodów rodziców.Kraj ten nie upadł dlatego , że ludzie byli głodni i byli bez dachu nad głową , ale dlatego że w sklepach nie było stu gatunków sera , coca-coli , salonów samochodowych , gdzie bierzesz dzisiaj a płacisz za rok i to pierwszą ratę , oraz wczasów pod palmami. W pewnym momencie okazało się , że ludzie chcą czegoś więcej niż tylko bezpieczeństwa socjalnego a nic więcej tamto państwo nie mogło zaoferować. Jeżeli czytałeś kiedyś o potrzebach człowieka w/g Maslowa , to jest rzeczą oczywistą , że eksperyment socjalistyczny , nawet tak bardzo udany , według mnie , jak NRD , nie mógł się powieść. Ani w NRD ani nigdzie indziej. Porównujesz NRD z PRL-em. Racz zwrócić uwagę , że bodajże w październiku 1989 , po fali ucieczek , gdy NRD zaprosiło cudzoziemców do osiedlania się , w samym Szczecinie ustawiła się gigantyczna kolejka chętnych przed enerdowskim konsulatem . Porównaj np. los polskiego chłopa a enerdowskiego pracownika LPG czy VEG. Pierwszy konikiem czy traktorem typu SAM orał pole ( miał tak ze 2 ha ) , miał rower czy jawkę , a po pracy szedł przed sklep GS-u pić jabola , czegoś takiego jak urlop to nie znał . Drugi zarabiał lepiej niż w mieście ( z nadgodzinami ) , po pracy miał wszystko w d…. , miał „trampka” , a jego dzieci „simsony” , po pracy szedł do knajpy na kolację , piwo i patyjkę skata , a co roku wyjeżdżał na urlop. Biedne rodziny wielodzietne żyły w znacznie większym bezpieczeństwie socjalnym , a często i warunkach niż w PRL-u , a nawet „na Zachodzie”. No ale na takich ludziach świat się nie kończy . Robotnik w „Sachsenringu” widział w telewizji ile zarabia robotnik w fabryce VW i na co go stać , nie mówiąc o księgowych , lekarzach czy inżynierach.
    No ale NRD nie miało z założeniach być państwem inżynierów , techników , przedstawicieli handlowych , naukowców czy przedsiębiorców , ale państwem proletariatu. Z założenia to było chore , więc skończyło się jak się skończyło. Niestety lub na szczęście każda oderwana od życia utopia się musi tak lub podobnie skończyć , zwłaszcza gdy jest wprowadzana siłą i terrorem . Ale to temat na inną opowieść.

  10. cmos pisze:

    @ikmar
    Nikt tam nie był głodny , każdy miał dach nad głową. Każdy
    miał pracę , a każde lub prawie każde dziecko miało miejsce w przedszkolu.

    Ja nie przeczę, że w NRD mieli swoje osiągnięcia socjalne. Zwracam jednak uwagę na fakt, że finansowali je nie tylko z kredytów, ale również zużywając substancję swojego kraju! Przecież ten kraj w latach 80-tych leżał w ruinie! Nie wiem, jak było tym gdzie byłeś, ale tam gdzie ja bywałem nie było prawie nic nowego, a fasady podparte kijem wcale nie były przenośnią.
    NRD miało to szczęście, że skończyło się tuż przed ostatecznym upadkiem tego bezpieczeństwa socjalnego, stąd teraz pamiętamy mu odpowiednik polskich lat 70-tych. Gdyby nie zjednoczenie, weszliby oni jednak w odpowiednik naszych wczesnych lat 80-tych, ze strajkami i biedą. A spadliby z wyższego konia niż Polska.

  11. ikmar pisze:

    Ja nie przeczę, że w NRD mieli swoje osiągnięcia socjalne. Zwracam jednak uwagę na fakt, że finansowali je nie tylko z kredytów, ale również zużywając substancję swojego kraju! Przecież ten kraj w latach 80-tych leżał w ruinie! Nie wiem, jak było tym gdzie byłeś, ale tam gdzie ja bywałem nie było prawie nic nowego, a fasady podparte kijem wcale nie były przenośnią.

    Tam gdzie ja byłem , nie było aż tak źle . Było wiele starych kamienic i całe ulice pustostanów , ale jednocześnie wiele nowych dzielnic , ładne obiekty sportowe i handlowe . Będąc tam kilka lat temu miałem wrażenie , że wiele zmieniło się in minus.
    Akademiki , gdzie mieszkaliśmy tylko częściowo wyremontowane ( na więcej kasy chyba nie starczyło ) – pojedyncze skrzydła obiektów i to nie całe , reszta jak za komuny , tylko 15 lat starsza. Nieremontowane domy i ulice. Oczywiście masa nowych obiektów handlowych , ale tylko tyle. Masz rację , że w stosunku do infrastruktury enerdowcy prowadzili rabunkową gospodarkę , praktycznie nie prowadząc żadnych remontów , wiele miast wyglądało tragicznie , ale w innych krajach komunistycznych nie było inaczej.Cały system był niewydolny i na dłuższą metę się nie mógł utrzymać.

  12. cmos pisze:

    @ikmar
    Będąc tam kilka lat temu miałem wrażenie , że wiele zmieniło się in minus.

    Akurat w Ilmenau wiele zmieniło się in plus. Obie fabryki co prawda upadły (zatrudnienie w nich spadło o 2 rzędy wielkości), ale uczelnia bardzo się rozrosła. Akademik w którym mieszkałem zmienił się nie do poznania – dobudowano balkony i stromy dach, wygląda zupełnie inaczej niż wtedy. Dzięki opustoszałym nowym osiedlom studenci mają gdzie niedrogo mieszkać. W mieście co większe ruiny wyburzono, resztę wyremontowano, aż miło popatrzeć.

  13. simluczek pisze:

    Kurcze… macie dobrą pamięć 🙂 Ja niestety jestem za młody, aby moc sie wypowiadać na inne tematy niz motoryzacyjne o NRD. Jak wyglądało NRD znam z opowieści ojca i wujka, którzy byli na delegacji w Lipsku.
    Co do Simsonow to masz, znów, racje „cmoscmos”. W 1983 roku Simsony były w sklepach Polmozbytu dostępne. Dokładniej np. w Oleśnicy, kolo Wrocławia w lutym 1983 roku. Wtedy tez zakupił Simsonka mój ojciec. Rozeszły się ekspresowo, pomimo iz były z 1982 roku, ale wtedy na takie rzeczy nikt nie patrzył Simsonek jest z nami do dzisiaj – jeździł nim mój ojciec, mój brat i ja. 40 tys.km prawie bezawaryjnej jazdy. Dziś wzbudza nostalgię i podziw w przechodniach na ulicy.

  14. tomaszkarolak pisze:

    … i niestety już koniec … super opowieść czytana przeze mnie ad. 2011 ale za to ciurkiem … w pewnym sensie spragniony byłem informacji i doświadczeń, obserwacji nt. DDR z pierwszej ręki. Sam też byłem w tym kraju u jego końca (w 1988 w Halle, Wernigerode …) ale niewiele ze względu na młody wiek pamiętam (kolonie a ja miałem 10 lat), pamiętam te pełne kolorowe pułki sklepowe …

  15. dobson83 pisze:

    Witam, jak już wspominałem w jednym z moich wpisów: super blog i świetna opowieść o NRD. Miałbym do pana małą prośbę, a mianowicie czy mógłby pan zamieścić na swoim blogu o ile oczywiście posiada pan wiedzę lub jakieś wspomnienia w tym temacie w ramach opowieści o NRD, informacje dotyczące rolnictwa w tym kraju? Mam tutaj na myśli strukturę i organizacje, sprzęt (traktory, kombajny, maszyny rolnicze),uprawy, hodowla zwierząt, a także osiągnięcia i stan na dzień dzisiejszy DDR-owskich odpowiedników naszych PGR-ów i SKR-ów o ile istniały one oczywiście tam w takiej formie jak u nas w okresie PRL-u. Interesowałaby mnie również skala porównawcza rolnictwa NRD z rolnictwem PRL-u. Z góry serdecznie dziękuje i jeszcze raz pełen szacunek za doskonały blog i tematykę w nim zawartą, pozrawiam.

  16. cmos pisze:

    @dobson83
    Miałbym do pana małą prośbę, a mianowicie czy mógłby pan zamieścić na swoim blogu o ile oczywiście posiada pan wiedzę lub jakieś wspomnienia w tym temacie w ramach opowieści o NRD, informacje dotyczące rolnictwa w tym kraju?

    Dopiszę sobie ten temat do listy, ale raczej nie będzie to szybko.

  17. dobson83 pisze:

    OK, czekam z niecierpliwością 🙂 Pozdrawiam.

  18. erudyta pisze:

    hm wspaniały tekst, ja w NRD spędziłem cztery piękne miesiące wakacji na tzw OHP w kolejnych latach 1986,1987,1988 i 1989

  19. yogick pisze:

    ciekawy artykuł, prawdziwa historia kobiety z NRD i jej zderzenia z zachodnią rzeczywistością
    wyborcza.pl/1,75480,3683328.html

  20. Tava3 pisze:

    Tak, muszę za poprzednikami potwierdzić, blog jest fantastyczny. Pozwolę sobie jednak na drobny komentarz.

    Do teraz byłem przekonany że Polska stanowi pewien twór mieszających się wpływów wschodnich i zachodnich. Nie jest to prawda. Polska ma odrębną kulturę, może wynikającą z czasów świetności sprzed potopu szwedzkiego, może z poczucia odrębności, nie chcę się w to zagłębiać.
    Prawdziwym tworem powstałym z połączenia rosyjskiego rozmachu, fantazji i determinacji oraz niemieckiej precyzji i racjonalności jest właśnie NRD. I za ten wniosek (albo raczej umożliwienie mi wyciągnięcia takiego wniosku) autorowi bardzo dziękuję.

    Co do osiągnięć PRLu nie byłbym aż tak pozytywnie nastawiony, większość została osiągnięta dzięki kredytom lat 70 tych. Polska nie była wtedy jedynym krajem, który załapał się na pętlę pożyczkową. Średnie kraje w potrzebie były idealnym miejscem do upychania pieniędzy przez banki, które z kolei miały ich dużo po kryzysie paliwowym z 1974 roku.
    Porównanie NRD końca lat 60tych z post Gomółkowską biedą byłoby dla Polski druzgocące.

    Na koniec jeszcze mała dygresja. Polska przedwojenna nie była biednym ani zacofanym krajem. Taka teza była lansowana po wojnie, bo oczywiście trzeba było się odciąć.
    Oczywiście trudno porównywać się z dalece bardziej rozwiniętymi Niemcami Francją czy Wielką Brytanią, ale była niedaleko za nimi. Poza tym dynamika rozwoju II RP była tak duża, że mogła słusznie budzić obawy Europy Zachodniej. Z resztą nie tylko Polska. Czechosłowacja miała wówczas 6 gospodarkę na świecie, a ich produkty były w czołówce. W ten sposób, przy pomocy Niemiec nasi „sojusznicy” pozbawili się konkurencji.
    Jako ciekawostkę mogę dodać, że utrzymanie prezydenta II RP, Mościckiego, kosztowało rocznie 4 mln USD. Utrzymanie Roosvelta w tym samym czasie kosztowało tylko 3 mln.

    Jeszcze raz pragnę pogratulować blogu.

    Pozdrawiam,
    T.

    • cmos pisze:

      Tava3Tak, muszę za poprzednikami potwierdzić, blog jest fantastyczny.

      Dziekuję, ale ja to wiem 🙂 Powiedz o tym nie mi, ale swoim znajomym 🙂

      Tava3Co do osiągnięć PRLu nie byłbym aż tak pozytywnie nastawiony, większość została osiągnięta dzięki kredytom lat 70 tych.

      Owszem kredyty, kredytami, ale nie było ich znowu aż tak dużo – ledwie jakieś 20 mld $. Teraz żeby ratować malutki Cypr trzeba coś rzędu połowy tego na pierwszy rzut. Poza tym nie wychwalam osiągnięć PRL-u – w tym względzie jestem bardzo krytyczny. Chodzi mi o bilans 1945-1989. NRD zmarnowało więcej niż PRL.

      Tava3Porównanie NRD końca lat 60tych z post Gomółkowską biedą byłoby dla Polski druzgocące.

      To dłuższy temat z którym związana jest notka o Ulbrichcie.

      Tava3Czechosłowacja miała wówczas 6 gospodarkę na świecie, a ich produkty były w czołówce.

      Ale Polsce do tego było daleko.

      Tava3Jako ciekawostkę mogę dodać, że utrzymanie prezydenta II RP, Mościckiego, kosztowało rocznie 4 mln USD. Utrzymanie Roosvelta w tym samym czasie kosztowało tylko 3 mln.

      No ale przecież nie świadczy to o bogactwie ówczesnej Polski, tylko o skali kolesiostwa, kombinacji i korupcji.

Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów