Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Jajako inżynier o katastrofie w Smoleńsku

Najaktualniejsza wersja wykresu TUTAJ.

Ostatnio wszyscy wypowiadają się jako eksperci od techniki lotniczej, pilotażu, meteorologii itp. itd., nawet ci co samolotu nigdy z bliska nie widzieli a podstawowe wiadomości z fizyki zapomnieli natychmiast po opuszczeniu szkoły podstawowej. To dlaczego jajako inżynier nie mógłbym powiedzieć swojego zdania?

Przeanalizowałem uważnie stenogramy czarnej skrzynki z samolotu i zastanowiło mnie dlaczego meldunki o wysokości pojawiają się tak nieregularnie. No ale od czego jestem inżynierem. Naniosłem sobie podawane wysokości na skalę czasu i przeliczyłem je na odległości zakładając prędkość samolotu 270 km/h czyli 75 m/s. Na powstałym wykresie zastanawiające jest bardzo nieregularne opadanie samolotu, z około 7 sekundowym plateau na wysokości 100 metrów. Tak samolot nie lata.

Jak już wszyscy chyba wiedzą samolot ma dwa systemy wysokościomierza: jeden barometryczny, pokazujący wysokość względem punktu bazowego, drugi radarowy pokazujący wysokość nad terenem. Skoro wykres wysokości nie pasuje do pomiarów barometrycznych, to należy sprawdzić czy pasuje może do pomiarów radarowych.

Wkrótce po katastrofie w sieci pojawiły się wykresy toru samolotu nakreślone na podstawie ściętych przez niego drzew, jeden z nich zawierał profil terenu wzięty zdaje się z Google Maps. Przeskalowałem sobie ten wykres żeby dopasować go do wykresu wysokości i zgrałem oba przez punkt zderzenia z pierwszym drzewem. I powiem: Zgadza się precyzyjnie. Wychodzi, że w czasie gdy nawigator dwa razy meldował 100 metrów samolot leciał nad opadającym terenem. Na przestrzeni około 500 metrów teren opada tam o 35 metrów, samolot leci nad nim 7 sekund. Jaka to prędkość opadania? - 5 m/s - jak w mordę strzelił standardowa prędkość opadania przy takich manewrach.

Każdy inteligentny czytelnik rozumie już chyba co to znaczy. Błąd popełnił nawigator odczytując wskazania niewłaściwego przyrządu. I pewnie robił to od lat - większość lotnisk leży na terenie mniej więcej płaskim i różnica obu wskazań jest zazwyczaj znikoma, a przez brak ćwiczeń na symulatorach nikt tego nie wyłapał.

Co oczywiście nie zmienia faktu, że zasadniczym błędem była sama próba podejścia do lądowania w takich warunkach. Ale to już nie temat dla inżyniera tylko psychologa, socjologa, prawnika itd.

Chętnie zamieściłbym moje wykresy, ale nie mam żadnego przyzwoitego narzędzia do narysowania ich w komputerze. Może ktoś zna jakiś fajny freeware?

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Katastrofa Smoleńsk

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


8 komentarzy do “Jajako inżynier o katastrofie w Smoleńsku”

  1. aph521 pisze:

    Ja takich wyliczeń nie robiłem, natomiast od razu zdementowałem wersję o zmachu, która powstała w środowiskach plotkarsko-antyrosyjskich na podstawie rozmiaru zniszczeń samolotu. Wynikało to z zupełnego braku wiadmości o mechanice kadłuba. Opublikowalem to – jako inzynier eksploatacji i mechanik – na http://www.eksploatyka.pl.

  2. cmos pisze:

    @rpyzel
    Czy wyszło Ci coś takiego?

    Nie robiłem tego aż tak dokładnie – robiłem ręcznie bo akurat nie mam żadnego programu na którym by się coś takiego dało zrobić. Ale wydaje mi się że on przyjął wyższą prędkość samolotu i stąd wyszło mu po pierwsze załamanie krzywych, a po drugie te znaczne prędkości opadania. Przy 75 m/s wykres dokładniej trafia w przebieg terenu, prawie nie ma załamania krzywej i wartości opadania wypadają sensowniejsze. Powtarzam pytanie o jakiś freeware do tego, wtedy mógłbym podać dokładniej.

  3. cmos pisze:

    @rpyzel

    Przyjrzałem się jeszcze dokładniej i ten wykres się nie zgadza – wysokości podawane przez nawigatora ni cholery nie zgadzają się z odczytanymi z wykresu. Uważam, że błędna jest przyjęta tam prędkość samolotu.

  4. rpyzel pisze:

    Darmowe wykresy robi
    Gnuplot (Linux i Win) – obługa jest trochę specyficzna i wsadowa
    OpenOffice – Calc (Win i Linux) jak podobnie jak Excel
    Sporo z tego en.wikipedia.org/wiki/Category:Free_plotting_software
    Trochę narzędi on-line
    jacek50.blox.pl/2010/04/Pictovia-proste-wykresy.html
    jacek50.blox.pl/2009/05/Chartle-kolorowe-wykresy-online.html

  5. cmos pisze:

    @rpyzel
    Darmowe wykresy robi

    Tak to już szukałem. 90% tych narzędzi robi wykresy ekonomiczne w stylu Excela – na osi X tylko stałe podziały, następne 9% robi wykresy funkcji danej wzorem, a ja bym potrzebował program operujący na funkcjach danych szeregiem wartości (X,Y). Jak dotąd znalazłem tylko takie które coś takiego potrafią przedstawić na ekranie, a tu chodzi o nałożenie dwóch wykresów, skalowanie w X jednego z nich (zmiana prędkości samolotu) i dodanie dwu wykresów, w dodatku interpolowanych.
    Tak szczerze to jedyny program tego typu jaki widziałem to napisał kolega, 20 lat temu w epoce przedwindowsowej. Nawet się trochę tego sprzedało, ale dziś już raczej działać nie będzie.

  6. lehoo pisze:

    Proponuję Freemat albo Scilab ewentualnie Euler. Wszystkie lepiej lub gorzej naśladują Matlaba

  7. cmos pisze:

    @lehoo
    Proponuję Freemat albo Scilab ewentualnie Euler

    Dzięki, w wolnej chwili obejrzę. Na razie poradziłem sobie niejakim ZGrapherem.

Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów