Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

I to też jest po niemiecku: Tangerine Dream

Ten zespół znają zapewne tylko czytelnicy w moim wieku albo starsi. A był to jeden z najbardziej znanych na świecie zespołów kierunku muzyki elektronicznej.

Muzykę elektroniczną w omawianym sensie wywiódłbym z muzyki progresywnej końca lat 60-tych i początku 70-tych. Grano wtedy długie, często tylko instrumentalne utwory, nierzadko na całą stronę czarnej płyty, albo i na całą płytę. Twórcy muzyki elektronicznej robili mniej więcej to samo, ale jako instrumentarium używali praktycznie wyłącznie skonstruowanych właśnie dużych syntezatorów analogowych, później również sterowanych komputerowo. Niektórzy wykonawcy sami dłubali się w sprzęcie i oprogramowaniu i konstruowali własne instrumenty. Scena na koncertach wyglądała często jak centrum obliczeniowe i to w technice analogowej.

Tangerine Dream

Tangerine Dream Źródło: Gdzieś z sieci

Muzyka elektroniczna miała szczyt swojej popularności w końcu lat 70-tych i początku 80-tych, jako prąd muzyczny prawie zaniknęła gdzieś koło połowy lat 80-tych - szybko rozwijająca się technologia cyfrowa spowodowała że instrumenty elektroniczne stały się standardowym wyposażeniem większości zespołów prawie niezależnie od granego przez nich repertuaru. Szyld muzyka elektroniczna stał się nagle anachroniczny - bo prawie cała muzyka stała się elektroniczna. Dziś podobne brzmienia i melodykę spotykamy pod szyldem muzyki relaksacyjnej, chill-out czy ambiente.

Tangerine Dream założył w już w roku 1967 gitarzysta Edgar Froese. Na początku skład był jeszcze "normalny" - gitary elektryczne, perkusja, trochę skrzypiec, fletu czy saksofonu, a muzyka ich była typowo rockowa. W roku 1969 Froese miał okazję zapoznać się z nowymi na rynku syntezatorami i bardzo mu się to spodobało. Trochę później Froese spotkał również zafascynowanego tym sprzętem perkusistę Klausa Schulze i wkrótce obaj przenieśli Tangerine Dream w całkiem inne okolice - tak powstał najbardziej znany zespół muzyki elektronicznej.

Słuchając Tangerine Dream dziś trudno uwierzyć, że koncerty zespołu grającego spokojne, długaśne, medytacyjne kawałki instrumentalne mogły zapełniać  spore hale. Ale tak było, zespół miał trasy koncertowe po całym świecie. Na przykład był pierwszym zespołem "rockowym" z Zachodu który wystąpił w NRD, było to w roku 1980, Amiga wydała z tego płytę. Zespół miał też sporo zleceń na muzykę filmową - zrobili na przykład muzykę do filmów Firestarter, Flashpoint, Legend i wielu innych. A Klaus Schulze zrobił między innymi muzykę do filmu dla dorosłych Body Love - soundtrack sprzedał się o wiele lepiej niż sam film.

Zespół w 1983 miał też trasę koncertową po Polsce (i też była z tego płyta). W tym samym roku podobną trasę koncertową w Polsce miał Klaus Schulze, który odszedł od Tangerine Dream już w roku 1973 ale solowo grał muzykę stylistycznie bardzo podobną. Na koncercie Klausa Schulze w Poznaniu byłem, w tych czasach robiło to duże wrażenie. Całkowicie elektroniczne brzmienia, duży ekran na którym wyświetlane były efekty świetlne, ekrany komputerów (zielony na czarnym - technologia kosmiczna) - zupełnie inny świat niż szary PRL. Artysta się nie oszczędzał, po półtorej godziny koncertu dał jeszcze 45 minut bisów. Z tej trasy powstała płyta pod tytułem "Dziękuję Poland".

Niemieckich wykonawców grających muzykę elektroniczną było o wiele więcej, wymienię na przykład takie nazwy jak Ash Ra Tempel albo Agitation Free. Ale wątpię, żeby ktoś ich jeszcze pamiętał.

 

Dlaczego niemieckość ludzi o nazwiskach Froese i Schulze była dla mnie zaskakująca? Wtedy Niemiec to był ktoś z NRD, wszyscy inni pochodzili z mitycznej krainy o nazwie Zachód, konkretny kraj był nieistotny. Ale jednak: Muzyka elektroniczna była głównie po niemiecku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Muzyka

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


11 komentarzy do “I to też jest po niemiecku: Tangerine Dream”

  1. Pisać o Tangerine Dream i nie użyć ani razu słowa „krautrock”? Aua.

    Dlaczego niemieckość ludzi o nazwiskach Froese i Schulze była dla mnie zaskakująca?

    No właśnie, jakbyś słyszał o krautrocku i Berliner Schule to nie byłaby ani trochę ;-P

    Niemieckich wykonawców grających muzykę elektroniczną było o wiele więcej, wymienię na przykład takie nazwy jak Ash Ra Tempel albo Agitation Free. Ale wątpię, żeby ktoś ich jeszcze pamiętał.

    Bluźnisz ;-P

  2. cmos pisze:

    @miasto-masa-maszyna

    No właśnie, jakbyś słyszał o krautrocku i Berliner Schule to nie byłaby ani trochę ;-P

    Wiesz, ja tego dużo słuchałem około 1980 jak jeszcze nie umiałem po niemiecku. Internetu wtedy też nie było, a w księgarni kupowało się co przywieźli, a nie co się chciało przeczytać. Skąd miałem wtedy słyszeć o krautrocku, wiedzieć co to „kraut” i po jakiemu jest? Wtedy mówiło się o „rocku kosmicznym”, może było to właśnie przekręcone przez głuchy telefon określenie „krautrock”?

  3. Wiesz, ja tego dużo słuchałem około 1980 jak jeszcze nie umiałem po niemiecku. Internetu wtedy też nie było, a w księgarni kupowało się co przywieźli, a nie co się chciało przeczytać.

    No ale można dzisiaj doczytać. Ja też wtedy nie wiedziałem.

    Wtedy mówiło się o „rocku kosmicznym”, może było to właśnie przekręcone przez głuchy telefon określenie „krautrock”?

    Może. Krautrock to określenie ukute przez jakiegoś brytyjskiego krytyka muzycznego (brytole na Niemców mówią „krauts”). Jak wiele innych terminów z historii sztuki wyewoluowało z pejoratywnego określenia w neutralną nazwę gatunku 😉

  4. kwik-maz pisze:

    A to podobno wskutek odmiennego niż brytyjski sposobu uzupełniania niedoborów vit C:
    en.wikipedia.org/wiki/Sauerkraut#Health_benefits

  5. igorwaw pisze:

    Ten zespół znają zapewne tylko czytelnicy w moim wieku albo starsi.

    E tam. Znam, lubię, widziałem na żywo, a jestem młodszy o pół pokolenia.

  6. frida.lyngstad pisze:

    A ja jeszcze dodam zespół Eloy i ich piosenkę, która jest niebywale znana w Polsce (choć pewnie niewiele osób wie, że to Eloy ją napisał):

    http://www.youtube.com/watch?v=rJ1UxuYoW4A

  7. cmos pisze:

    @frida.lyngstad

    Bez klikania wiem, o jaką piosenkę chodzi, mnie akurat wtedy to nie zaskoczyło bo ktoś ze znajomych miał płytę Eloya, a Budka nie robiła z autorstwa muzyki tajemnicy. Ale Eloy generalnie słaby brzmieniowo był, polska wersja była znacznie lepsza.

  8. limes_superior pisze:

    Klausa Schulze wydawano na płytach również w NRD. Np. „Elektronik-Impressionen”. Brak na niej jednoznacznego datowania, ale można przypuszczać, że z okolic 1982 roku. Wiki o niej milczy, inne serwisy też. Pirat?

  9. login99195 pisze:

    Też słuchałem Tangerine Dream, a było to dokładnie w 1979. Wiem, bo brat pożyczył płytę od kolegi, a w zamian daliśmy mu naszą nowiutką „Highway To Hell” AC/DC.
    Dziwne to były czasy.

  10. aurinko pisze:

    Mam tę płytę wydaną w NRD przez Amigę.
    Kupiona tamże, cena bodajże 16,10 DM (EVP) 🙂

Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów