Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Gość na blogu: Andrzej Jamiołkowski o pomocach nawigacyjnych z NRD

Dziś inauguracja - po raz pierwszy na moim blogu artykuł gościa. Andrzej Jamiołkowski z Olsztyna, żeglarz, wspomina żeglarskie pomoce nawigacyjne z NRD.

Jeżeli ktoś chciałby się podzielić swoimi wspomnieniami na tematy enerdowskie to serdecznie zapraszam i proszę o kontakt mailowy na adres nrd@cmosnet.de.

Oddajmy głos gościowi:

Napiszę o pożytkach z istnienia NRD, jakie w olsztyńskim żeglarstwie morskim to nieistniejące dziś państwo wprowadzało. Kilka słów wprowadzenia. 

W żegludze zawodowej, a także w żeglarstwie morskim zawsze potrzebne są mapy, w czasach przedkomputerowych - tylko papierowe. W żegludze korzysta się powszechnie z map brytyjskich, Anglicy wydają mapy na wszystkie kraje i wody świata i tak jest od ponad 100 lat. Mapy te są i były dostępne, również w Polsce, ale w czasach przed 1989 i obecnie - tylko za dewizy. Mapy te i pomoce nawigacyjne (spisy świateł, spisy radiostacji nautycznych, tabele pływów, atlasy prądów pływowych) są drogie, a niektóre z tych wydawnictw dezaktualizują się po roku (np. tabele pływów), inne wymagają ustawicznego uaktualniania. Polskie mapy, i wtedy i teraz, obejmują tylko Bałtyk i kawałek cieśnin duńskich, o Morzu Północnym nie było i nie ma mowy. Na te akweny trzeba mieć pomoce zagraniczne. 

Wcześniejsze moje, w latach 70-tych, pływania do NRD zainspirowały mnie do zapytania tamtych żeglarzy - o wydawnictwa nautyczne w NRD. Uzyskałem odpowiedź, że owszem NRD wydaje pomoce nautyczne na cały Bałtyk i na CAŁE Morze Północne, wespół z aktualizowanymi co roku danymi o tabelach pływów w Europie Zachodniej, spisami świateł i spisami radiostacji nautycznych na Europę Zachodnią, co nam - żeglarzom  - było potrzebne tylko do słuchania na zwykłym radiu prognoz pogody. To było dla mnie odkrycie. 

Kupowanie map angielskich nie było problemem dla żeglarzy ze środowiska trójmiejskiego w którym się obracałem, tam zdawałem kolejne egzaminy na kolejne stopnie żeglarskie. Wiedziałem, że żeglarze gdyńscy zawsze są w stanie naciągnąć, a to stocznię, a to Polskie Linie Oceaniczne na kupno brytyjskich map, stocznia zawsze taki zakup w swoje koszty dewizowe była w stanie wpuścić. Dla nas - żeglarzy olsztyńskich - te możliwości nie wchodziły w grę. Oczywiście zawsze mogliśmy na kawałku mapy polskiej dopłynąć do pierwszego portu w NRF (najczęściej Kilonia) i tam pójść do sklepu, ale to dla organizowanych na zasadzie zrzutki do kapelusza rejsów  olsztyńskich było to doszczętną ruiną, zwłaszcza dla niezamożnego żeglarza, jak ja. 

Zacząłem drążyć sprawę. Okazało się,  że od końca lat 70-tych wszelkie NRD-owskie pomoce nawigacyjne można było kupić w sklepie z mapami morskimi POLSKIMI, wówczas tę sprzedaż prowadził Urząd Morski w Gdyni. Więc z kolejnego rejsu do NRD przywiozłem sobie wyproszony tam katalog NRD-owskich pomocy nawigacyjnych i duży (wówczas) rejs z Gdyni do Holandii i na powrót w 1985 r. (wtedy o wymianie załóg poza Polską było bardzo trudno) - przygotowałem od początku do końca na pomocach NRD-owskich. Pomoce te zamówiłem w lutym 85 r. - via LOK - w tymże polskim urzędzie morskim w Gdyni, zarówno mapy (cała Holandia i Kanał La Manche były dostępne!) + spisy świateł, spisy radiostacji, tabele pływów, atlas prądów pływowych (Morze Północne - to już pływy, niekiedy spore - ±4 m), dla jachtu wolno płynącego, to rzecz śmiertelnie ważna, cała nawigacja zliczeniowa opierała się wówczas o rachunek wektorowy, graficznie, z uwzględnieniem wektora prądu. Przyszła do Olsztyna wielka paka - było tego z 6 książek i kilkanaście map. Koszt był śmieszny, płatne w złotówkach, co najmniej 10 razy mniej niż pomocy angielskich. Zacząłem to uważnie przeglądać i okazało się, że mapy są zrozumiałe, ale na przykład sposób oznaczania prądów pływowych był na tych mapach inny niż na mapach brytyjskich, inne były też oznaczenia czasowe niż w pomocach angielskich, no i oczywiście wszystko było tylko po niemiecku. Wszyscy żeglarze wówczas i obecnie są uczeni pracy na pomocach angielskich, większość moich kumpli o niemieckim nie miała pojęcia. No więc najpierw ja musiałem rozgryźć co i jak w tych pomocach, potem nauczyć moich kumpli nieniemieckojęzycznych się nimi posługiwać. Ale wiosną w klubie do którego wówczas należałem odbyły się warsztaty nawigacyjne dla załóg kilku rejsów w tym 1985 roku (ja płynąłem w rejsie do Holandii) i popłynęliśmy. Wszystko działało bardzo świetnie, mapy były dokładne i wszystko pokazywały należycie, tabele pływowe i spisy świateł (z podoklejanymi objaśnieniami po polsku) bardzo się przydały. To odkrycie było na wagę złota (dosłownie) w kolejnych latach np. pływałem do ówczesnego Leningradu na mapach NRD-owskich (polskie tam nie sięgały i nie sięgają) i do końca komuny ten sposób świetnie się sprawdzał. Wprawdzie żeglarze gdyńscy uważali, że to niehonorowe pływać na takich pomocach, ale dobrze im było tak gadać, jak mieli dostęp do pomocy brytyjskich i dobrych wujków co im to fundowali. Myśmy musieli sobie radzić inaczej. Na wodach ZSRR byłem w 1989 r., jako prowadzący jacht - kontrolowany przez ruskiego WOPika, który mnie pytał o mapę, oko mu zbielało, jak na podejściu do Leningradu pokazałem mu mapę kupioną kilka tygodni wcześniej w NRD. Rosyjskiej w Polsce wówczas nie można było kupić. 

Dla ilustracji tych wywodów załączam skan katalogu tych pomocy nawigacyjnych NRD-owskich z 1988 roku (ostatnie NRD-owskie pomoce kupiliśmy wiosną 1989 r.) i jedną z map indeksowych z tego katalogu pokazującą jak daleko sięgało pokrycie tymi pomocami. Nie wiem skąd i jakim cudem się te pomoce w NRD się znajdowały, bo oznaczenia miały nie NRF-owskie, aż mi się wierzyć nie chce, że oni (NRD) to sami, tak z dobra woli  publikowali ? Co się za tym kryło ? To dla mnie ciągle - tajemnica. 

Katalog pomocy nawigacyjnych NRD

Katalog pomocy nawigacyjnych NRD. Skan: Andrzej Jamiołkowski

 

Zakres pomocy NRD

Zakres pomocy nawigacyjnych NRD. Skan: Andrzej Jamiołkowski

Jeśli uważa Pan , że te ciekawostki mogą kogoś zainteresować - to nie czynię przeszkód, abym dostąpił zaszczytu wystąpienia jako gość na Pana łamach, jakże ciekawych ! Będzie to dla mnie wyróżnieniem. 

Z wyrazami szacunku
Andrzej Jamiołkowski
Olsztyn  

 

Ja natomiast skomentuję tą "tajemnicę", dlaczego NRD-owcy robili mapy w takim zasięgu. Podejrzewam, że było to po prostu ich zadanie w ramach Układu Warszawskiego - zapewnienie sojuszowi map tych rejonów operacyjnych. Potwierdza to, choć niezupełnie wprost, wpis na temat Seehydrographischer Dienst der DDR w Wikipedii niemieckiej.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:DeDeeRowo, Gościnne

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów