Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Żegnaj NRD extra: Modelarstwo w NRD

Ostatnio nie mam za dużo czasu na modelarstwo, w dodatku jeszcze nie wybrałem się do okulisty, bez którego jak na razie byłoby mi trudno, ale od dawna chodzi za mną idea żeby zbudować sobie model redukcyjny Wartburga 313 w 1:25. Jest to pewien problem, bo setu plastikowego 313 nikt nigdy nie zrobił. Nie było nawet setu zwykłego 311 albo 312 - a to by bardzo pomogło, bo z dwóch 311 zrobiłbym jednego 313. Tak samo jak w oryginale przedłużyłbym maskę, skróciłbym kabinę, trochę szpachlowania i by było.

No ale nawet NRD-owcy nie zrobili setu swojego najładniejszego samochodu, więc trzeba by zrobić model od zera. No i tu mam problem, bo wygląda na to że nigdy i nigdzie nie opublikowano planów modelarskich żadnego z tych obłych Wartburgów. Można znaleźć najwyżej rysunki w trzech rzutach, a przy tych obłościach przydałyby się przekroje. Szukałem, szukałem i nie znalazłem.

No a ostatnio Boni na swoim blogu stwierdził, że zrobi model swoich marzeń, i tym zainspirował mnie do zajęcia się znowu moim projektem. A przynajmniej na początek do napisania notki o modelarstwie w NRD. Oczywiście będę porównywał z Polską. I jeszcze uwaga: zbierania modeli gotowych nie liczę do modelarstwa, o nich dziś nie będzie.

Uwaga ogólna: Do wielu grup produktów  z NRD w ogóle nie daje się znaleźć jakichkolwiek zgrupowanych w jednym miejscu i w miarę kompletnych informacji. Stąd moje omówienie może być mocno niepełne.

Było już o plastikowych setach modeli samolotów produkowanych w NRD przez Plasticart, ale przecież na plastikach modelarstwo się nie kończy. A i plastików jeszcze parę było. Ale dosłownie tylko parę. 

Z tego z czym się zetknąłem, to oprócz tych samolotów były jeszcze tylko dwa sety samochodów. Jeden to ten całkiem pierwszy Wartburg Motorwagen z 1898, drugi to Hanomag Kommissbrot - nie bardzo rozumiem dlaczego akurat ten, bo związku z NRD nie miał żadnego, nawet terytorialnego - bo był z Hannoveru. Oba miał mój kuzyn, stąd pamiętam że ten Wartburg był taki sobie. TUTAJ więcej o nim. Robiła go firma MK-Modelle, produkująca poza tym raczej modele gotowe z plastiku. Hanomag był bliższy nie zmontowanej zabawce. Nadwozie było żółte i w ogóle model mógłby się od biedy obejść bez malowania. Nawiasem mówiąc nie znoszę elementów z tworzywa w kolorze docelowym, bo przy malowaniu potem trudno odróżnić czy wszystko dobrze pomalowane, a potem dopiero na gotowym się dostrzega tu i ówdzie niedomalowania. Wiem, gruntowanie, ale nie wszystko się da. TUTAJ więcej, a ja mam moje zdjęcie takiego żółtego, zrobione w Muzeum NRD-owskich Zabawek w Ilmenau. Producentem setu była prawdopodobnie również firma MK-Modelle.

Model plastikowy Hanomag Komissbrot

Model plastikowy Hanomag Kommissbrot

Z innych zestawów redukcyjnych pamiętam "Santa Marię" z drewna, produkcji VEB Moba, nazwa prawdopodobnie od MOdellBAu. Tego nie miałem. Zdjęcia gotowego modelu TUTAJ. VEB Moba robiły też inne sety modeli drewnianych, chyba tylko statków.

W Polsce modelarze nie mieli wcale tak źle. Mieliśmy sklepy Składnicy Harcerskiej, nie był to oczywiście Zachód, ale bywały w nim farby i narzędzia Humbrola, modele Tamiyi, a i różne potrzebne materiały dawało się kupić. Były tam też zestawy do budowy latających szybowców z balsy, radzieckie pływające modele drewniane na gumę (dość słabe jako modele, ale dla początkujących OK), modele plastikowe z NRD, ZSRR i Czechosłowacji, kolejki PIKO, spalinowe silniki modelarskie, japońskie silniki elektryczne, nawet czasem zachodnia aparatura do zdalnego sterowania modeli. I jeszcze sporo innych rzeczy.

W NRD takiej sieci nie mieli. Modele plastikowe kupowało się w sklepach z zabawkami, inne akcesoria modelarskie w sklepach "hobbystycznych" - tam gdzie sprzęt campingowy i na działkę. Modele do sklejania były tylko krajowe, W ogóle prawie nic modelarskiego w NRD nie było z zagranicy, a o produktach zachodnich nie było co marzyć. Za to na przykład ich klej do modeli (przypomniałem sobie jak się nazywał - Plastikfix firmy VEB Asol-Chemie) był bardzo w porządku. Oczywiście zaopatrzenie w kolejki PIKO było znacznie lepsze niż w Polsce. Pamiętam też, że były u nich dostępne różne takie przydatne drobiazgi do modelarstwa okrętowego, na przykład bardzo ładne plastikowe, okrągłe bulaje z szybką w różnych rozmiarach, albo koła ratunkowe czy kotwice. Niestety nic z takich rzeczy już mi się nie ostało i zdjęć nie będzie (w sieci też nie znalazłem).

Przejdźmy może do czasopism modelarskich. W Polsce miesięcznik "Modelarz" zaczął się ukazywać w roku 1955 i ukazuje się do dziś. Od razu był to organ Ministerstwa Obrony Narodowej, wydawany przez paramilitarną Ligę Obrony Kraju. Mam w domu trochę numerów z lat 1956-1958 i muszę powiedzieć, że pismo było wtedy nadspodziewanie mało zideologizowane. Nie ma w nich nawet ideologicznego wstępniaka, raz na kilka numerów jakiś artykuł o bohaterskich armiach radzieckiej i polskiej, ale poza tym to plany i rzeczowe artykuły o samolotach, samochodach i statkach, powiedziałbym nawet że głównie zachodnich i przedwojennych.

Miesięcznik "Modelarz" z lat 50-tych

Miesięcznik "Modelarz" z lat 50-tych

 

Modelarz "Miesięcznik" z lat 70-tych

Modelarz "Miesięcznik" z lat 70-tych

W NRD krótko po Polsce - w 1956 - pojawił się miesięcznik "Der Modellbauer" ("Modelarz"), na moje oko to wzorowany na tym polskim. Wydawał go NRD-owski analog LOK-u - Gesellschaft für Sport und Technik. Już w 1958, tematykę modelarską przesunięto do nowego pisma "Modellbau und Basteln" ("Modelarstwo i majsterkowanie"), które szybko zdryfowało w stronę majsterkowania zaniedbując modelarstwo. Podejrzewam, że wzorem był radziecki "Modelist-Konstruktor", w którym wyglądało to dokładnie tak samo (żaden egzemplarz mi się nie zachował). No i modelarze zostali bez pisma. A potem w 1966 "Modellbau und Basteln" w ogóle zlikwidowano. I tak było aż do roku 1970, kiedy powstał nowy miesięcznik "Modellbau Heute" ("Modelarstwo dziś"). Ten akurat był całkiem przyzwoicie wydawany na zdecydowanie lepszym papierze niż nasz "Modelarz". Bo "Modelarz" (przynajmniej od końca lat 60-tych, na początku było lepiej) był drukowany na strasznej szmacie, miękkiej, szybko przecierającej się, i nie pozwalającej na zbyt cienkie linie. Za to w piśmie polskim w każdym numerze było parę planów różnych rzeczy z całego świata, a w enerdowskim jeden-dwa, z krajów bloku. Tyle że czasem w większym formacie, na wkładce, które w "Modelarzu" były tylko na początku. No i ideologizacja "Modellbau Heute" była o wiele wyższa niż "Modelarza", a "Modelarz" lat 70-tych już był bardzo wojskowo-komunistyczny. Mam w domu tylko trzy numery "MH" z okolic roku 1980, ale widać w nich to samo co we wszystkich innych wydawnictwach z NRD - ani słowa o czymkolwiek z Zachodu. Plany tylko konstrukcji krajów bloku. Natomiast w Polsce jedynym tabu były produkty hitlerowskich Niemiec. No ale to tabu obowiązywało we wszystkich krajach bloku, jedynie Czesi omijali je robiąc sety niemieckich samolotów produkowanych w  Czechosłowacji po zakończeniu wojny: Aero C3A (czyli Siebel Si-204) i Avia S-199 (czyli Messerschmitt Bf-109G z innym silnikiem).

Miesięcznik "Modelbau Heute" (NRD)

Miesięcznik "Modelbau Heute" (NRD)

Sztandarowym polskim periodykiem modelarskim był dwumiesięcznik "Plany Modelarskie", wydawany w latach 1965-1989. To była rewelacja omalże na skalę światową.  Dokładne plany na arkuszach A1 wydawane regularnie - nie wiem czy jeszcze w jakimś kraju coś takiego było, z planów tych korzystali modelarze na Zachodzie, podobno bywały wystawy modelarskie w USA, gdzie połowa wystawianych modeli była według planów z polskich "Planów Modelarskich". Pismo to wyewoluowało z wkładek w większym formacie do "Modelarza".

Dwumiesięcznik "Plany Modelarskie"

Dwumiesięcznik "Plany Modelarskie"

W NRD były tylko znacznie słabsze plany wydawane nieperiodycznie i z rzadka. Mam jeszcze takie plany Skody Felicji, Renault 4 furgona i statku Wikingów - kupowało się to w sklepach hobbystycznych, arkusze z planami były złożone do mniej niż A4, z wierzchu był kolorowy (znaczy kolorowy w rozumieniu tamtych czasów, nie full kolor) kartonik, całość zapakowana w foliowy woreczek. Asortyment tych planów nie był duży. Plany statków produkowało wspomniane wcześniej VEB Moba, samochodów firma Hawege Modelle. Nie udało mi się ustalić co Hawege robiło oprócz tego.

Plany modelarskie z NRD

Plany modelarskie z NRD

No i jeszcze jeden ewenement na skalę światową - "Mały Modelarz", czyli miesięcznik zawierający model kartonowy do sklejania. Wiele z tych modeli było bardzo dobre, tyle że niektóre co parę lat się powtarzały. Pismo wydawane jest od roku 1957 do dziś. W NRD były tylko nieperiodyczne arkusze "Kranich Modellbogen". Zaczęli wcześniej niż Polacy - w 1954 - a skończyli w 1972. Było ich w sumie 174, na własne oczy ich nie widziałem, ale w sieci co nieco o nich znalazłem - TUTAJ. No i one w większości są znacznie słabsze od "Małych Modelarzy" (chociaż na początku parę modeli zrobiono we współpracy). Na przykład MiG-23 z pisma polskiego miał zmienną geometrię skrzydeł, a z enerdowskiego nie. Modeli klasy ciężarówki Jelcz albo bombowca PZL.37 Łoś nie było w tych z NRD wcale. Do tego to tylko dwa z nich (słownie DWA) to modele czegoś spoza bloku socjalistycznego - konkretnie są to samoloty pasażerskie Caravelle i DC-8. Nawet modele fantazyjne mają narysowane radzieckie gwiazdy. Natomiast w "Małych Modelarzach" modele sprzętu zachodniego, nawet dość aktualnego zdarzały się często. 

Miesięcznik "Mały Modelarz"

Miesięcznik "Mały Modelarz"

Były w NRD niezłe książki o modelarstwie. Miałem na przykład naprawdę świetną monografię z planami  Nelsonowego H.M.S. Victory, tłumaczenie z angielskiego, kupioną około 1980 w warszawskim Ośrodku Kultury i Informacji NRD. Niestety mi zaginęła (nawet wiem kto zajumał, wrrrrr).

Ale w Polsce książki o modelarstwie nie były gorsze - miałem na przykład co najmniej równie świetną (a nawet rewelacyjną) "Budowa modeli dawnych okrętów", tłumaczenie z węgierskiego (ten sam zajumał, wrrrrr).

Generalnie i w Polsce i w NRD modelarstwo było wspierane przez Ministerstwo Obrony jako przygotowanie do służby wojskowej. W NRD nawet bardziej - w Modellbau Heute drukowano regularne ogłoszenia werbunkowe, czego w Modelarzu nigdy nie było.

Ogłoszenie werbunkowe, NRD, 1981

Ogłoszenie werbunkowe w czasopiśmie modelarskim, NRD, 1981

Przy Domach Kultury działały modelarnie, organizowano wystawy, LOK i GST dofinansowywały działalność i rozdawały odpowiednio ustawionym i zasłużonym klubom co droższe i bardziej deficytowe rzeczy w rodzaju silników spalinowych albo aparatury do zdalnego sterowania.  

Jedna tylko działka wypadała z tego schematu - było to modelarstwo kolejowe. Narodziło się ono (podobnie jak i kolej) w Anglii, ale Niemcy szybko stały się jednym z największych producentów kolejek i akcesoriów. W NRD utworzono firmę PIKO już w roku 1948, bo wszystkie fabryki kolejek były w części zachodniej a zapotrzebowanie było bardzo duże. W Polsce popularność modelarstwa kolejowego była znacznie mniejsza, z jednej strony przez jednak mniejszą dostępność części, z drugiej przez brak tradycji (poza terenami Śląska).

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:DeDeeRowo

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


11 komentarzy do “Żegnaj NRD extra: Modelarstwo w NRD”

  1. janekr pisze:

    Z dzieciństwa pamiętam wydawnictwo modelarskiego, które nie miało nic wspólnego z „Modelarzem” – chyba było wydawane przez harcerstwo.

    Pamiętam dwa numery – w jednym były plany poduszkowca (pracę należało zacząć od wykonania elektrycznego noża do styropianu), w drugim aparatura do zdalnego sterowania modeli latających – jeszcze lampowa i sterowanie jednokanałowe, ale proporcjonalne.

    Miałem sporą kolekcję kolejek Piko. Nie wiem, jak teraz, ale wtedy zasilanie było dość prymitywne – jeden biegun do jednej szyny, drugi do drugiej. To jest proste, ale wyklucza niektóre konfiguracje torów. Później widziałem kolejką zachodnią, gdzie obie szyny były jednym biegunem, a drugi był pobierany ślizgaczem z podkładów.

  2. janekr pisze:

    Dodam jeszcze, że na początku lat 60. transformator do zasilania kolejek Piko był bardzo ciężki i duży, a w celu zabezpieczenia przed młodymi majsterkowiczami jednak śruba była nietypowa: w łbie śruby były wywiercone dwa otwory.
    Ale oczywiście daliśmy radę i ku naszemu rozczarowaniu w środku nie było nic przesadnie ciekawego.
    Złącza wagoników były teoretycznie samozatrzaskowe, w praktyce niestety lubiły się na zakrętach same rozpinać.

    • cmos pisze:

      Dodam jeszcze, że na początku lat 60. transformator do zasilania kolejek Piko był bardzo ciężki i duży, a w celu zabezpieczenia przed młodymi majsterkowiczami jednak śruba była nietypowa: w łbie śruby były wywiercone dwa otwory.

      Tak samo było w tym FZ-1 w latach 70-tych, też się trochę namęczyłem. Ale coś ciekawego było – prostownik był selenowy, zastąpiłem go diodami krzemowymi, zaraz na wyjściu zrobiło się parę volt więcej.

      Złącza wagoników były teoretycznie samozatrzaskowe, w praktyce niestety lubiły się na zakrętach same rozpinać.

      Rzeczywiście był z tym problem, ale jakie były fajne śrubokręciki z magnesem do rozpinania ręcznego.

  3. robertp pisze:

    Tak off-topicznie, gdzie na blogu jest kontakt do Ciebie?

  4. Avatar photo boni pisze:

    @modelarstwo

    Ustalmy, że moje powroty do modelarstwa nie mają na celu budowy wymarzonego modelu, tylko jakiegokolwiek. Wymarzony model, hm, to byłaby jakiaś pływająca makieta RC w 1/100. Albo jeszcze bardziej SF, duży latający RC, jakiś F15 czy F14.

    @piko i zasilacze

    Ja zostawiłem selenowy prostownik – był nie do za… krzemy wymieniałbym co chwilę. Znaczy, nie przy kolejkach oczywiście, ale przy elektrochemii nieco się dymił ten zasilacz.

    Zaczepy były dwu systemów – chyba ori NRD był ten z prostokątnym strzemiączkiem i trójkątnym „hakiem”, i to nie działało zbyt dobrze a czasem wcale. Ten nowszy system, chyba nadal używany, z „oczkami” i owalnym strzemiączkiem z „pinem” w „oczko”, był całkiem spoko.

    @plany modelarskie

    Polska w ogóle była i trochę nadal jest zagłębiem planów i publikacji modelarskich itp. Dzisiaj dokupowałem w sklepiku w centrum Glasgow drobiazgi i oplułem się nieco, bo za kasą stała książka na okładce której są rzeczy, które właśnie dłubię. Na co sprzedawca „wytknął” mi, że to tłumaczenie z PL (podsłuchał jak z żoną rozmawiałem, czy coś).

    • cmos pisze:

      ustalmy, że moje powroty do modelarstwa nie mają na celu budowy wymarzonego modelu,

      OK, OK, tylko taka figura retoryczna.

      krzemy wymieniałbym co chwilę.

      Ja nie pożałowałem (akurat miałem pod ręką mocne, chociaż pozakatalogowe) i pewnie by wytrzymały. A zasilacz miał zabezpieczenie na bimetalu, może niezbyt szybkie, ale skuteczne.

      @plany i książki

      No i sety plastikowe z Polski w każdym sklepie modelarskim jaki w Europie odwiedziłem były. Mimo że to w sumie dość egzotyczne modele w rodzaju 7TP, TKS z wariantami, dioramy z Kampanii Wrześniowej itp.

  5. Avatar photo boni pisze:

    @piko zasilacz

    Mhm, jeśli się nie „podkręcało” bimetali, to owszem, zabezpieczały 😉

    @sety z PL

    BTW mam wrażenie, że Revell przelokował sporo form do PL i bywa sporo „normalnych” setów made in Poland.

    @pisma modelarskie

    Jeszcze – tej różnicy w zideologizowaniu pism demoludów (i prawie-bezideowości „Modelarza”) wcale się nie czuło, dopóki się nie miało w ręku paru z różnych krajów; pamiętam jak szczękę zbierałem przy „Modelist konstruktorze”; niektóre plany czy plansze mieli fajne (najwyżej prosiły się wkładki większe niż A4) ale wstępniaki, ideolo itp wylewało się jak pomyje z kubła z co drugiej strony. No i mieli niezrozumiałą manierę kolosalnego retuszowania zdjęć, które stawały się zupełnie nieczytelne i mało użyteczne.

    @składnica harcerska

    Uwaga kombatancka – jedyny raz kiedy byłem bliski zadeptania w kolejce we wczesnych ’80 to nie był mięsny czy spożywczak czy elektronika czy księgarnia nawet, ale Składnica Harcerska jak rzucili PIKO, balsę i silniczki rakietowe. A ja przypadkiem w ten cyklon trafiłem (i tak forsy nie miałem na te cudeńka).

Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów