Jak już wróciłem do pisania, to może zaległa i nieco przeleżała notka o biskupie Limburga. Od poprzedniej notki aż tak wiele się nie stało. Biskup dostał tylko nowe stanowisko - teraz zajmuje się nową ewangelizacją Europy Zachodniej. Ma do tego niewątpliwie świetne kwalifikacje - już od dawna nikt w Niemczech nie spowodował więcej wystąpień z kościoła niż on.
Bezpośrednią inspiracją do notki było to, że diecezja wpuściła dziennikarzy do prywatnego mieszkania biskupa i pojawiły się zdjęcia. Dzięki temu można ocenić, jak biskup powydawał pieniądze diecezji. Konkretne sumy były podane w raporcie, teraz możemy zobaczyć, co za to dostał.
Zdjęcia są niestety copyrightowane, więc nie przekleję ich, tylko podlinkuję TUTAJ galeria 15 zdjęć na stronach hr-online. A TUTAJ materiał filmowy
Na zdjęciach widzimy nowoczesne, białe, minimalistyczne wnętrza, wykonane bardzo porządnie i z pierwszorzędnych materiałów. Pomieszczenia są teraz puste, nie ma mebli, ale na wcześniejszych zdjęciach umeblowanie też jest proste w formie, nowocześnie eleganckie i nie przesadzone.
Tyle że tak na moje oko, to to wszystko jest straaaasznie przepłacone. Słynna wanna za 15.000 EUR na oko nie różni się za bardzo od dowolnej innej wanny z wyższej półki, myślę że spokojnie dałoby się kupić coś zbliżonego za 5.ooo bez większej różnicy w jakości. Oświetlenie regałów kosztowało 650.000 EUR - no przecież za tyle to można kupić całe, duże mieszkanie w wysokim standardzie w mojej, drogiej dzielnicy. Uważam, że może i ładne, ale przepłacone co najmniej kilkukrotnie. Staw dla karpi koi za 213.000 EUR w ogóle nie robi wrażenia. Takie tam, stawik jak stawik. Garderoba o powierzchni 10 m2 zabudowana jest szafami systemowymi, a nie na wymiar - czyżby niedopatrzenie? Taka taniocha?
I tak dalej i tak dalej. Gdyby takie mieszkanie zbudował sobie prywatny biznesmen za swoją, prywatną kasę, nie można by powiedzieć złamanego słowa. A nawet można by chwalić jego niezły gust. Gdyby natomiast firma za firmowe pieniądze (przypominam: ponad 6 milionów euro) zbudowała takie mieszkanie służbowe dla najwyższego szefa, to byłby to oczywisty przypadek niegospodarności, z całą pewnością temat na najbliższym zebraniu akcjonariuszy. Nawet nie chodzi o standard, tylko o przepłacenie! Dokładnie to samo mogłoby kosztować znacznie mniej, a przy nieznacznym obniżeniu standardów można by zbić koszty z pewnością do mniej niż połowy. Albo i jeszcze niżej.
No ale tak to jest, jak się wydaje pieniądze które łatwo przyszły.