Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Niespodziewana pamiątka z wakacji

Wspominałem już, że pod Paryżem, na terenie posiadłości gospodarzy widzieliśmy trochę popsutą sójkę

Sójka, trochę zepsuta, ale jeszcze działająca

Sójka, trochę zepsuta, ale jeszcze działająca

która po kwadransie zepsuła się całkiem.

Sójka, piętnaście minut później

Sójka, piętnaście minut później

Niby koniec tej historii, ale jednak nie. Ostatnio pojechałem z samochodem do okresowego przeglądu, otworzyli maskę - a tam leży ptak. (Niestety nie pomyślałem, żeby zrobić zdjęcie). Ptak wyglądał, jakby trochę już tam leżał, pióra jego były posklejane i raczej szare, w pierwszym momencie stwierdziłem że to pewnie jakiś szpak.  Pojaśnili mi, że takie rzeczy robią kuny i zaraz zaproponowali urządzenie do odstraszania za jedne 270 EUR z montażem. A ja się zacząłem zastanawiać.

Mieszkam w mieście, ale kuny tu są. Widziałem nawet kiedyś jedną na ulicy, oczywiście wieczorem. Parkuję w garażu podziemnym, ale miałem parę razy ślady łapek na szybie i na dachu. Najpierw myślałem że to od kota, ale jednak nie.

Ślady kuny na samochodzie (nie moim)

Ślady kuny na samochodzie (nie moim)

Brama wjazdowa na zbyt małe otwory żeby nawet mysz się przecisnęła, ale po prawej i lewej, dość sporo ponad podłogą są kraty, przez które kuna bez problemu przejdzie. I jak się przyjrzeć ścianie, to śladów łap na niej pełno.

Ślady kun na ścianie

Ślady kun na ścianie

No ale jednak trudno mi sobie wyobrazić, żeby kunie chciało się przywlec ptaka do garażu podziemnego, skakać z nim na murek, i ciągnąć do samochodu który wcale nie stoi najbliżej. Poza tym analiza kurzu przy kratach wykazała brak świeżych śladów. Więc to raczej nie tutaj.

Parking koło pracy też raczej nie wchodzi w rachubę. Fabryka jest co prawda położona koło lasu, ale staję zawsze prawie na środku placu i zawsze kuna miałaby bliżej dziesiątki innych samochodów. W dodatku ptak musiał się znaleźć pod maską niedawno - ostatnio zaglądałem tam przed wyjazdem na urlop - a od tego czasu zawsze gdy parkowałem tam, było jasno. To nie są warunki dla kuny.

Tak więc wychodziłoby na urlop. A z sójką było tak, że przez parę dni sobie leżała, a potem zniknęła. Myśleliśmy że służba sprzątnęła, ale raczej jak państwo było na wyjeździe to nawet tam nie zaglądali. Wniosek z tego, że najprawdopodobniej sójkę otrzymaliśmy w prezencie, jako pamiątkę z urlopu. Pióra ptaka były szare, bo posklejane i nie było widać oryginalnego koloru, dlatego źle zidentyfikowałem gatunek. I że nie ma sensu wydawać tyle pieniędzy na Marderschrecka, mycie silnika wystarczy (podobno problem z gryzieniem gum i przewodów jest wtedy, gdy ma się kuny koło domu i koło pracy, wtedy jedne atakują kawałki pachnące tymi drugimi)

Podobne donosy

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy:

Kategorie:Ciekawostki

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


1 komentarz do “Niespodziewana pamiątka z wakacji”

  1. Avatar photo boni pisze:

    Mieliśmy kiedyś kunę „dochodzącą” w pierwszym domu, tzn. latem mieszkała na starodrzewiu obok, a zimą raczej u nas na strychu. Ciekawe zwierzątko, takie skrzyżowanie kota i gryzonia, i ciekawsko-odważne (bo czego miałoby się bać). Ślady zostawiała podobne jak na zdjęciach, po siporeksie pionowym właziła na 2.5m w górę z balkonu, na strych; mieszkała na wzg. ciepłej klapie. Wtedy jedyny problem to były odchody, ale strych był totalnie nieużytkowy, więc nie spędzało mi to snu z powiek.

    Przy drugim domu po lasem nieco studiowałem temat, no bo trochę samochodów tam stało, a paru znajomym kuny narobiły szkód. Z tego co doczytałem i co pamiętam, kuny idą po pierwsze, do ciepłego silnika (jak koty czy squirrele czy węże w innych miejscach i klimatach) więc niekoniecznie do zaparkowanego najbliżej ich siedliska; po drugie, gryzą przeważnie to co było polane/przecieka borygo, (słodkim, jeśli bez gorzkich dodatków); nie widziałem nigdy tej teorii o zapachu innej kuny.

    Znawcy twierdzili, że nie ma na nie sensownych odstraszaczy, siatek, zapachów, itd. Rady ludzi którzy mieli z nimi i szkodami dużo do czynienia (skądinąd, Bawaria chyba w czołówce) były przeważnie „porządne ubezpieczenie uwzględniające kuny” albo „bardzo BARDZO BARDZO szczelny garaż, najlepiej z zamykanym razem z samochodem psem czy kotem”.

Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów