Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Blog roku 2010 – Głosowanie rozpoczęte!

Od dziś (11.01.2011), od godziny 15:00 do 20.01.2011 do godziny 12:00 można głosować na blogi w konkursie "Blog Roku 2010". Zachęcam do oddania głosu na mój blog!

Wyślij SMS o treści D00082

(to są zera, a nie wielkie litery 'o')

na numer 7122.

Działa to tak (tutaj regulamin konkursu):

  • Z jednego numeru telefonu można zagłosować na dany blog tylko raz.
  • Głosowanie jest możliwe tylko z krajowych numerów sieci: Era, Plus, Orange i Play.
  • Koszt SMS to 1,23 PLN brutto (z VAT).
  • W przypadku przesłania SMS-owego głosu spoza terenu Polski operator sieci gsm może naliczyć dodatkową opłatę roamingową zgodnie z taryfą danego operatora.
Blog roku 2010

Blog roku 2010

Głosowanie Blog Roku 2010

Głosowanie Blog Roku 2010

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy:

Kategorie:Organizacyjne

Skomentuj

Jak to się robi w Niemczech: Zarobki księży

W pewnej dyskusji w sieci padło interesujące pytanie: Ile w Niemczech zarabia ksiądz?. Przyznam, że nie miałem o tym pojęcia, ale chwilę poszukałem i wyniki są interesujące.

Księża w Niemczech wynagradzani są według siatki płac obowiązującej w sektorze publicznym, przewidzianej dla urzędników, sędziów i żołnierzy, zdefiniowanej w Bundesbesoldungsgesetz. Od swoich wynagrodzeń płacą oni podatki według normalnych zasad, płacą ryczałtową składkę na ubezpieczenie zdrowotne (ok. 250 euro), ale nie płacą składek na ubezpieczenia społeczne. W Niemczech różnym sytuacjom życiowym przyporządkowane są różne klasy podatkowe (Steuerklasse, muszę też kiedyś napisać o tym notkę), ksiądz katolicki jako osoba samotna ma najmniej korzystną klasę I, żonaty pastor będzie miał bardziej korzystną klasę (klasa podatkowa odpowiada w pewnym zakresie obowiązującej w Polsce koncepcji wspólnego rozliczania się małżonków). Pastor dzieciaty ma oczywiście ulgę na dziecko, Kindergeld itd.

W siatce płac ustalone są grupy wynagrodzeń dla różnych stanowisk, podzielone jeszcze na klasy.

Ksiądz zaczyna od grupy A13, tak jak na przykład kierownik szkoły podstawowej z od 80 do 180 uczniów, początkujący lekarz, albo major. Taryfa ta obowiązuje dla proboszcza, wikarego, itp.

W wieku około 40 lat ksiądz przechodzi do grupy A14, jak ordynator, a w wojsku podpułkownik.

Nieliczni księża awansują do grupy A15 (ambasador) a nawet A16 (pułkownik).

Do tego księża otrzymują generalnie "trzynastkę" i dodatki tak jak w służbie cywilnej - zasiłek urlopowy itp.

Zauważmy, że księża prawie zawsze mieszkają w domu parafialnym lub zgromadzeniu zakonnym i nie płacą (lub płacą bardzo niewiele) za mieszkanie. Ta różnica polega opodatkowaniu jak dodatkowy dochód. Na ubezpieczenie zdrowotne, OC  na samochód itp., księża mają preferencyjne taryfy, mają też bezpłatne konta w kościelnych bankach. Koszty pomocy domowej są pokrywane w 50-75% ze środków diecezjalnych (czytaj: podatku kościelnego). Dojazdy do pracy są całkowicie zwracane przez pracodawcę, inni podatnicy mogą je najwyżej odliczać od podstawy opodatkowania.

Teraz uwaga, będą konkretne sumy w widełkach. Już widzę jak niektórzy czytelnicy robią facepalma, że zły zawód sobie wybrali. Poniższe sumy to zarobki brutto, w nawiasie netto dla księdza katolickiego lub bezdzietnego pastora, po odliczeniu ryczałtowego ubezpieczenia zdrowotnego. "Trzynastki" i inne dodatki nie są tu doliczone.

Grupa uposażenia Brutto od Brutto do Netto od Netto do
A13 3403.19 € 4375.53 € 2424.55 € 3008.65 €
A14 3499.83 € 4759.09 € 2485.06 € 3224.28 €
A15 4277.90 € 5373.77 € 2952.43 € 3566.59 €
A16 4719.23 € 5986.47 € 3202.10 € 3907.81 €

Pensje księży finansowane są z podatków kościelnych.

Inaczej wygląda sprawa z wyższymi funkcjonariuszami kościelnymi. Ich pensje finansowane są przez państwo według innych taryf. I tak:

Kanonik, ordynariusz, biskup pomocniczy - B2, jak na przykład dyrektor departamentu

ordynariusz, biskup pomocniczy - B3, jak Direktor beim Bundesnachrichtendienst

Biskup - B8, jak na przykład szef urzędu statystycznego.

Konkretne sumy:

Grupa uposażenia Brutto Netto
B2 6242.51 € 4150.44 €
B3 6610.12 € 4255.14 €
B4 8683.31 € 5499.68 €

Około 2/3 zebranego podatku kościelnego idzie na uposażenia księży i pracowników świeckich kościołów.

Źródła:

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

3 komentarze

Jak to się robi w Niemczech: Sylwester z „Dinner for one”

Sylwester już za nami, ale na chwilę do niego wrócę.

W Polsce mamy nową, świecką tradycję, że na Boże Narodzenie w telewizji musi być "Kevin sam w domu". W Niemczech mają podobną tradycję dotyczącą Sylwestra, tyle że znacznie starszą. W Niemczech nie ma Sylwestra bez skeczu "Dinner for one".

Dinner for one to skecz wyprodukowany przez NDR już w roku 1963. Autorem skeczu był angielski komik Lauri Wylie, grali w nim aktorzy również angielscy Freddie Frinton i May Warden. Skecz nie nadaje się do cyklu "Smieszne po niemiecku", bo jest całkowicie po angielsku (poza wprowadzeniem), jednak jest łatwo zrozumiały również dla nie znających tego języka.

W skeczu Miss Sophie, staruszka z klasy wyższej, obchodzi swoje dziewięćdziesiąte urodziny. Zaprasza na nie, jak co roku, swoich czterech przyjaciół - są to Sir Toby, Admiral von Schneider, Mr. Pommeroy i Mr. Winterbottom. Przygotowaniem przyjęcia i obsługą gości zajmuje się jej służący James. Problem polega na tym, że ci czterej przyjaciele zmarli już wiele lat temu i ich role - jedzenie, wznoszenie toastów itp. - musi grać służący, oczywiście upijając się toastami coraz bardziej.

Skecz zbudowany jest na paru running gagach, z których gag słowny („The same procedure as last year, Miss Sophie?“ - „The same procedure as every year, James“ ) wszedł do języka potocznego i to po angielsku.

Dinner for one jest pokazywany od tego 1963 roku na Sylwestra we wszystkich niemieckich programach regionalnych. Tak często, że w już w 1988 wpisano go do Księgi rekordów Guinessa jako najczęściej powtarzaną produkcję telewizyjną. Oglądalność skeczu jest niesamowita, na przykład w rekordowym roku 2004 obejrzało go 15,6 milionów widzów niemieckich.

Skecz jest często parodiowany i naśladowany, ostatnio w Sylwestra widziałem zrobione w ten sposób odcinki Wissen mach Ah i Bernd das Brot. A na pewno było tego więcej, bo to były wszystkie dwa programy sylwestrowe, które nagrały się na moim video gdy byłem w kraju.

Skecz jest absolutnie kultowy, na przykład kilka lat temu na weselu mojego krewnego, zagrali go jego znajomi.

A teraz skecz:

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

Komentarze: (1)

Jak to się robi w Niemczech: Święto Trzech Króli

Jak się właśnie dowiedziałem, w Polsce uchwalono nowy dzień wolny od pracy - 6 stycznia, Trzech Króli. Motywując to tym, ze w innych krajach, na przykład w Niemczech, jest to również dzień wolny od pracy.

Nie będę się wpuszczał w analizy ekonomiczne czy Polskę na to stać czy nie, chcę tylko zdemaskować kłamliwy argument o Niemczech: Generalnie w Niemczech nie jest to dzień wolny. Szóstego stycznia nie pracują tylko trzy landy: Baden-Württemberg, Bayern i Sachsen-Anhalt. Cała reszta, włącznie z Hesją (czyli ja też), idzie normalnie do pracy.

Zresztą ta niejednorodność robi trochę problemów - firma w której pracuję ma swoją centralę w Bawarii. Nasz oddział jest w Hesji, więc mamy o ten dzień w styczniu więcej do pracowania, za tą samą płacę. Do tego jeżeli ktoś z naszego oddziału siedzi u klienta w Bawarii (a najbliższą Bawarię mamy o zaledwie 50 kilometrów, w Aschaffenburgu) to często nie może pracować (bo w firmie nikogo nie ma) i ten dzień musi odpracować. Odwrotnie jest gdy ktoś z Norymbergi siedzi u klienta w Hesji - idzie tego dnia do pracy i liczą mu się nadgodziny.

No ale wracając do tematu: O tym że w Niemczech szósty stycznia jest wolny nakłamali nawet w liście pasterskim biskupi. Nikomu nie można wierzyć, wszystkich trzeba sprawdzać.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

2 komentarze

Zmiany, zmiany, zmiany…

Jak widać, wziąłem się za wystrój mojego bloga. Jak zapewne można zauważyć zgłosiłem się do konkursu Blog Roku 2010. Spojrzałem na inne blogi zgłoszone w tej samej działce i stwierdziłem, że ze standardowym CSS-em przegrywam z nimi wszystkimi już po spojrzeniu na miniatury. I cóż zrobić - trzeba się było wreszcie wziąć do roboty. Nie jest to to, co sobie już dawno wymarzyłem - moje mierne zdolności plastyczne nie pozwalają na zrealizowanie mojej wizji. Ale mam nadzieję, że jest lepiej niż było.

Zamierzam jeszcze co nieco poprawić, ale już teraz będę wdzięczny za konstruktywną krytykę i porady.

I zachęcam do głosowania na mój blog. Początek głosowania 11 stycznia - przypomnę jeszcze o tym terminie osobnym wpisem.

Blog roku 2010

Blog roku 2010

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy:

Kategorie:Organizacyjne

11 komentarzy

Żegnaj NRD Extra: Wolność dla Egona Olsena

Obejrzałem przed chwilą w polskiej telewizji jeden z filmów o gangu Olsena i naszły mnie wspomnienia z NRD.

Cykl filmów o Egonie Olsenie i jego bandzie kręcili przez wiele lat Duńczycy. Filmy te były bardzo popularne w Danii, mniej poza jej  granicami. Z dwoma wyjątkami: Polski i NRD.

Pamiętam te filmy z kin w Polsce, ale również z NRD-owskiej telewizji. Próbowano je pokazywać w RFN, ale nie zyskały popularności, możliwe że głównie z powodu marnego dubbingu. NRD-owski był o wiele lepszy.

 Dla tych którzy nie oglądali żadnego odcinka: Seria to komedie kryminalne raczej dla młodzieży, opowiadające o "gangu" dowodzonym przez Egona Olsena. Egon na początku każdego odcinka wychodzi z więzienia mając opracowany precyzyjny plan skoku. W realizacji planu pomagają mu Benny Frandsen - umiejący prowadzić dowolny pojazd i otwierający wszelkie zamki (poza zamkami sejfów firmy "Franz Jäger, Berlin", które otwiera Egon) i Kjeld Jensen - gruby pantoflarz z lekarską torb pełną niezbędnych do realizacji planu przyborów. Są to oczywiście filmy co najwyżej klasy B, ale dość sympatyczne i zabawne, a plany Egona robią wrażenie nawet gdy na koniec nie wychodzą, a sam Egon wraca do więzienia.

W NRD seria miała status kultowy. Co pewien czas puszczano w telewizji wszystkie odcinki po kolei, pamiętam że zapowiadał je sam Ove Sprogøe, aktor grający Egona Olsena.

Memy serii przeniknęły do polityki - gdy Ericha Honeckera zastąpił Egon Krenz, demonstranci na ulicach nosili transparenty z pytaniami „Egon, hast du einen Plan?“ (Egon, czy masz plan?) albo „Egon, wir sind nicht die Olsenbande“ (Egon, nie jesteśmy gangiem Olsena). To można wyczytać w Wikipedii. Ale pamiętam też coś nie opisanego w Wiki. Mianowicie młodzież NRD-owska wypisywała w rożnych miejscach, zwłaszcza na ławkach w szkole albo na pulpitach w salach wykładowych hasło: "Freiheit für Egon Olsen" (Wolność dla Egona Olsena). W ten sposób sympatyczny, nieudaczny przestępca stawał się symbolem buntu przeciwko systemowi. I Stasi nie mogło się przyczepić. Czyż nie było to coś z ducha polskiej Pomarańczowej Alternatywy?

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , , ,

Kategorie:DeDeeRowo

2 komentarze

Nürnberger Würstchen czyli „Rzeczpospolita” bredzi

Przeczytałem na stronach Rzeczpospolitej artykuł Filipa Frydrykiewicza:

Nie ma nic bardziej charakterystycznego dla gastronomii Norymbergi niż norymberki, czyli frankfurterki, czyli norymberki. No, chodzi o kiełbaski. Problem z nazewnictwem polega na tym, że u nas podobne kiełbaski znane są jako frankfurterki, a w Niemczech – norymberki, czyli kiełbaski z Norymbergi (Nürnberger Rostbratwurst). Ich nazwa i skład zostały zastrzeżone przez producentów jako wyrób, który może powstać tylko w Norymberdze. Podobnie jak prawdziwa pizza pochodzi tylko z Neapolu, a oscypek z Podhala.

Facepalm. Tak to jest jak się pisze artykuły o żywności na podstawie Wikipedii, nie widząc tego jedzenia na oczy. Bo autor nie widział Nürnberger Rostbratwurst albo Frankfuter Würstchen albo obu nawet z daleka w sklepie (polską frankfurterkę zapewne tak), nie mówiąc o ich spróbowaniu. Redakcji artykułu też nie było wcale - powtórzenie za powtórzeniem.

Chociaż tak właściwie to już zajrzenie do Wikipedii pozwoliłoby zauważyć różnicę w kolorze, więc pan Frydrykiewicz musiał po prostu ssać kciuka. I jeszcze pisze on:

Fikuśny ludzik z suszonych śliwek na stole, anielica ze złotej metalowej folii na choince i prezenty od Christkindle’a, czyli Jezuska. Bez tych atrybutów Boże Narodzenie w Norymberdze byłoby nieważne

Nie, definitywnie nie było żadnego researchu, tylko ssanie kciuka. Christkindl to wbrew pozorom nie jest Jezusek, tylko taki anioł. I to właśnie dlatego:

Dzisiaj podczas jarmarku bożonarodzeniowego w Jezuska wciela się złotowłosa nastolatka, wybierana do pełnienia tej funkcji na dwa lata.

Że też autora nie zastanowił tytuł jego własnego artykułu - "Jarmark pod złotym aniołem"! Nastolatka jest przebrana właśnie za złotego anioła, a nie za jakiegoś Jezuska.

Nürnberger Christkindl

Nürnberger Christkindl Żródło: bureau.comandantina.com

 O Frankfurter Würstchen już pisałem, dziś o Nürnbergerach. Nie sposób jest pomylić obu wyrobów, bo Frankfurterka to parówka, a Nürnberger to kiełbaska biała, parzona, drobno mielona. Podobnie nie da się pomylić polskiej Śląskiej z polską białą parzoną.

Różne rodzaje kiełbasy białej są popularne w różnych regionach Niemiec. Niektóre odmiany jada się jako gotowane (na przykład najsłynniejszą, z Monachium, ale to temat na osobną notkę), inne z grilla, jak odmiany z Turyngii i z Norymbergi. Większość niemieckich kiełbas białych jest drobno mielona (szczególnie drobno Thüringer), inaczej niż w Polsce.

Nürnberger Rostbratwürste

Nürnberger Rostbratwürste Źródło: Wikipedia Autor: Schlurcher

Nürnbergery są cienkie, w jelicie owczym, krótkie (15 cm) i mocno przyprawione majerankiem. Majeranek prześwituje aż przez osłonkę jako czarne punkty. Nürnbergery serwowane na ulicy są podawane po trzy w bułce i polane do wyboru musztardą albo ketchupem.

Drei im Weggla

Drei im Weggla Źródło: Wikipedia Autor: Jarlhelm

Ale jako miejscowa specjalność jest to też podstawowe danie w restauracjach na Starym Mieście. W restauracji podawane są po kilka (3, 6, 9, ...) z sałatką ziemniaczaną z majonezem (Kartofelsalat mit Majo) i kiszoną kapustą gotowaną. Do tego miejscowe piwo.

Nürnbergery mają historię znacznie dłuższą niż frankfurterki - najstarsze normy na Nürnbergera datowane są na rok 1497, ale mniej interesującą. Kiełbaska jak kiełbaska. Opowieści mówią, że ich średnica była przystosowana do przekazywania przez dziurkę od klucza bramy miejskiej albo więziennej, ale to klasyczne legendy miejskie. Wszystkie kiełbaski w jelicie owczym mają podobną średnicę.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

Komentarze: (1)

Śmieszne tylko po niemiecku: Walter Moers dla dzieci

 

Dziś kontynuujemy cykl o tym, co jest śmieszne tylko po niemiecku. Tym razem twórczości Waltera Moersa dla dzieci.

Walter Moers jest satyrykiem, rysownikiem i animatorem. Swoją pierwszą książkę wydał w roku 1985, był to albumik komiksowy pod tytułem "Die Klerikalen" ("Klerykałowie"). Jest to tak ostra satyra antyklerykalna, że w Polsce chyba nawet dziś nie znalazłoby się wydawnictwo które odważyłoby się to wydać. Zastanowię się jeszcze, czy wrzucić w tym cyklu parę obrazków z tej książki (jest w bibliotece, mogę pożyczyć, ale to naprawdę mocny kop z półobrotu). Podobnie w poprzek uznawanych wartości i konwenansów idzie spora część twórczości Moersa.

Ale o tym innym razem, dziś o twórczości Moersa dla dzieci.

Pierwszą jego książką dla dzieci była wydana w 1987 roku "Die Schimauski Methode". Dosłownie chodzi o "Metodę Szymauskiego", ale nazwisko Schimauski jest śmieszne tylko po niemiecku i nie daje się dobrze przetłumaczyć. Maus to oczywiście mysz, ale całe nazwisko odnosi się do komisarza Schimanski'ego z serialu kryminalnego Tatort, granego przez Götza George, niemieckiego filmowego twardziela.

Walter Moers - Die Schimauski Methode

Walter Moers - Die Schimauski Methode

Bohater książki, profesor doktor Albert Schimauski jest wszechwiedzącym geniuszem, szukającym odpowiedzi na wszelkie zadane i nie zadane pytania. Profesor dzięki bacznym obserwacjom odkrywa na przykład, że w tosterze mieszka i opieka tosty smok tosterowy, albo że produkty spożywcze w lodówce po zamknięciu jej drzwi prowadzą ożywione życie towarzyskie. Poszczególne odkrycia prezentowane są w formie wywiadów z uczonym. Zgodnie z tytułem mojego cyklu książka ta jest bardzo trudno przetłumaczalna ze względu na wyrafinowane gry słowne, głównie w imionach i nazwach własnych. Moje dziecko czytając ją śmiało się przez cały czas.

Walter Moers - Die Schimauski Methode

Walter Moers - Die Schimauski Methode - tak mieszka smok tosterowy

Jak widać, autor ma swój styl rysowania, zwracają uwagę zwłaszcza te karykaturalnie długaśne nosy.

Walter Moers - Die Schimauski Methode

Walter Moers - Die Schimauski Methode - Wywiad z profesorem Schimauskim

Drugim dziełem Moersa dla dzieci jest cykl "Käpt'n Blaubär". I to znowu jest śmieszne tylko po niemiecku. Blaubär to dosłownie Niebieski miś, (faktycznie w kolorze niebieskim) ale fonetycznie brzmi tak samo jak Blaubeere, czyli Jagoda.

Rysunkowy Käpt'n Blaubär

Rysunkowy Käpt'n Blaubär Źródło: www.bullspress.de

Kapitan Blaubär mieszka w swoim, ustawionym na wysokim klifie kutrze Elvira. Wraz z nim mieszkają jego trzy wnuki, misie Żółty, Zielony i Różowy, oraz załogant kapitana, szczur okrętowy Hein Blöd (nazwisko jest znaczące, Blöd to po polsku głupi). Opowiadania o Kapitanie Blaubärze mają swój stały schemat: Po krótkim zawiązaniu akcji Blaubär opowiada wnuczkom coś o swoich dawnych podróżach i przygodach, są to zupełnie nieprawdopodobne "morskie opowieści". Wnuczki nie wierzą w ani jedno słowo dziadka, ale na koniec pojawia się niepodważalny dowód na prawdziwość jego słów.

Kapitän Blaubär i Hein Blöd, Erfurt

Kapitän Blaubär i Hein Blöd, Erfurt

Cykl o Kapitanie Blaubärze zaczął się od trzech niedużych książeczek (Käpt'n Blaubärs Seemannsgarn - Morskie opowieści kapitana Jagody), od 1991 wyprodukowano około 150 odcinków animowanych dla Die Sendung mit der Maus. Morskie opowieści Kapitana Jagody są tak popularne, że Moers zrobił z tego pełnometrażowy film animowany, trzy musicale i dwie powieści dla starszych czytelników "Die 13½ Leben des Käpt’n Blaubär" i "Ensel und Krete" (przetłumaczyłbym ten tytuł jako "Aś i Ałgosia"), nie licząc mnóstwa spinoffowych produkcji telewizyjnych  i komiksów.

Walter Moers - Käpt'n Blaubärs Seemannsgarn

Walter Moers - Käpt'n Blaubärs Seemannsgarn

Odcinki telewizyjne są pod każdym względem lepsze niż książeczki i komiksy, historie te bardzo zyskują na aktorskiej interpretacji tekstu i bogatej scenografii (zwłaszcza w nowszych odcinkach). Odcinki te są realizowane techniką lalkarską, natomiast opowieści dziadka ilustrowane są rysunkowo.

Bardzo polecam zwłaszcza odcinki telewizyjne. Nie jestem może na bieżąco z polską produkcją telewizyjną dla dzieci, ale nie znam polskich programów dla dzieci z tak inteligentnym i pełnym wyobraźni dowcipem jak w Kapitanie Jagodzie. Zachęcam również dorosłych  do oglądania - tyle że to niestety śmieszne tylko po niemiecku. Duża część dowcipów jest absolutnie nieprzetłumaczalna inne trudno i nie w pełni.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , ,

Kategorie:Śmieszne tylko po niemiecku

Skomentuj

W pewnej firmie widziane: Opel Kapitän 1939

Byłem wczoraj w pewnej firmie z branży automotive i zobaczyłem w hallu stary samochód. Mimo zakazu fotografowania pozwolili zrobić zdjęcie.

Opel Kapitän 1939

Opel Kapitän 1939

Jest to Opel Kapitän w wersji przedwojennej, tej zaprezentowanej  po raz pierwszy w końcu roku 1938. Można to poznać po nietypowym kształcie reflektorów. Jest odremontowany, ale raczej nie jeżdżący. Samochód w tej wersji był produkowany krótko, tylko do roku 1940, produkcję po lekkich zmianach wznowiono w roku 1948.

W Polsce samochód ten jest znany jako jeden z bohaterów książki Jerzego Broszkiewicza "Wielka, większa i największa" (1960). Za moich czasów była to nawet lektura szkolna. Powstał też według niej film (1963) (dziękuję JankowiR za link)

 EDIT: Już zginęło z youtuba, znalazłem tylko mały kawałek.

EDIT2: Już w ogóle nic nie ma na youtubie.

Wydaje mi się, że samochód w filmie ma okrągłe reflektory, co wskazywałoby na wersję powojenną. Dziwne są też strzałki - oryginał ma strzałki w słupku B, a w filmie widoczne są jakieś wyrafinowane konstrukcje wystające z maski.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Na ulicy widziane

4 komentarze

Tylko się objerzeć, a zaraz samolot ukradną

Pomnik w Neu-Isenburgu

Pomnik w Neu-Isenburgu

 Samo śmigło w rękach zostanie.

[mappress mapid="28"]

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

2 komentarze