Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

W Sachsenhausen była sobie zajezdnia tramwajowa. Kilka lat temu zbudowano nową zajezdnię, o wiele większą i w innym miejscu. A co zrobić z tą starą? Na przykład coś takiego:

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

W przebudowanym zespole znajduje się sklep spożywczy sieci REWE:

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

Redakcja Frankfurter Rundschau (ta gazeta to temat na osobną notkę o powolnym upadaniu prasy papierowej):

Redakcja Frankfurter Rundschau

Redakcja Frankfurter Rundschau

Knajpka:

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

 

 Oraz dzielnicowy oddział biblioteki miejskiej:

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

No i oczywiście parkhaus pod spodem. Całość zrobiona jest nieźle, gdy była tu zajezdnia był to martwy, niesympatyczny kwartał w bardzo atrakcyjnej lokalizacji, tuż koło dworca Südbahnhof. Ale najwięcej zyskała biblioteka - więc to dobra okazja na notkę o bibliotekach. Już wkrótce.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

3 komentarze

Sailing on the wide accountancy

Tuż obok browaru Bindinga i Wieży Henningera znajduje się taki oto budynek:

Budynek na Darmstädter Landstrasse

Budynek na Darmstädter Landstrasse

 

Budynek na Darmstädter Landstrasse

Budynek na Darmstädter Landstrasse

Świetny pomysł. Maszt, chociaż pionowy, natychmiast kojarzy się z bukszprytem. Tym budynkiem dopiero można by wypłynąć na szerokie wody międzynarodowej finansjery (jak to, jeżeli dobrze pamiętam, przetłumaczył Beksiński):

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

4 komentarze

Wieża Henningera

Wieża Henningera (Henninger Turm) jest jednym z symboli Frankfurtu.

Wieża Henningera

Wieża Henningera

Jest to zbiornik na zboże należący do niedawna do browaru Henningera. Wieżę zbudowano między 1959 a 1961 rokiem. W górnej części znajdowały się dwie obrotowe restauracje.

Wieża Henningera

Wieża Henningera

Wieża znana była w świecie między innymi dzięki corocznemu wyścigowi kolarskiemu Dookoła Wieży Henningera. Wyścig ten startował i kończył się właśnie na tej wąskiej uliczce, koło bramy zakładu. Odbywał się zawsze pierwszego maja.

Wieża Henningera

Wieża Henningera

Browar Henningera był firmą z wielkimi tradycjami, istniejącą już od roku 1655, najpierw pod inną nazwą, nazwisko Heinricha Henningera pojawiło się w nazwie od 1873 roku. Około roku 2000, po różnych perypetiach, browar stał się własnością sąsiedniej firmy - browaru Binding. Firma Binding jest trochę młodsza, ale w tym miejscu istnieje już od 1881. Produkcja została przeniesiona do Bindinga, a zakład Henningera został wyburzony.

Teren browaru Henningera

Teren browaru Henningera

Teren w tej dzielnicy (Sachsenhausen) jest niesamowicie drogi, pierwotny plan Henningera przewidywał sprzedaż terenu i przeniesienie produkcji do nowo wybudowanego zakładu gdzieś za miasto, jeszcze miało zostać im trochę kasy po tej akcji. Trochę nie wyszło. W planie jest zbudowanie tu osiedla domów mieszkalnych - metr kwadratowy mieszkania kosztuje w tej okolicy 4000+ EUR.

Teren browaru Henningera

Teren browaru Henningera

Część zakładu z drugiej strony ulicy też została wyburzona.

Browar Binding

Browar Binding

Została tylko wartownia

Teren browaru Henningera

Teren browaru Henningera

Teren browaru Henningera

Teren browaru Henningera

i oczywiście wieża - miasto nie zgadza się na jej wyburzenie, ale nie ma specjalnie koncepcji co z nią zrobić. Restauracja na górze nie działa już od dawna, tyle zostało z wejścia do niej:

Wejście do dawnej restauracji w wieży Henningera

Wejście do dawnej restauracji w wieży Henningera

Browar Bindinga jest tuż obok, przez płot:

Browar Binding

Browar Binding

Wyścig kolarski w ostatnich latach startował z szerszej ulicy sprzed bramy Bindinga, ale w tym roku zmienili się sponsorzy i nazwa. Wyścig nawet się tu już nie zbliża.

Browar Binding

Browar Binding

Browar Binding

Browar Binding

 

[mappress mapid="42"]

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

7 komentarzy

Pomyślmy (1): Może azotu w oponki?

Byłem właśnie zmienić opony na zimowe - to coroczna trauma. Zwłaszcza na jesieni - jak się spóźnić to wszędzie kolejki i robi się problem. Ale nie o tym chciałem.

Przy tej wymianie opon namawiają na jeden z większych szwindli jakie znam: A może napełnić gazem? Ten gaz to azot.

Pomyślmy: Jeżeli napełnimy opony zwykłym powietrzem atmosferycznym, to mamy tam już jakieś 78 procent azotu. Czyli napełniając azotem z butli zastępujemy zaledwie niecałe 22% innych gazów tym azotem. To taka duża różnica?

A co nam właściwie miałby ten azot dać? Oponiarze twierdzą że mniej go z opony ubywa itp. Jedna wielka ściema. Azot zastąpiłby przede wszystkim cięższy od niego tlen - a lżejszy gaz ucieka szybciej. Wszystkie inne argumenty za azotem też są wymyślone i nieprawdziwe.

Wniosek z tego taki, że ten azot w oponki to typowy podatek od głupoty. Ludzie, nie dajcie się ogłupić!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy:

Kategorie:Pomyślmy

2 komentarze

Telewizja edukacyjna (10): Główka

Kopfball (Główka - sensie zagrania głową w piłce nożnej) to znowu program produkcji niemieckiej, adresowany do młodzieży i dorosłych, koncepcyjnie podobny trochę do Pogromców mitów. Grupa młodych, inteligentnych i wysportowanych ludzi (wszyscy studiowali więcej niż jeden fakultet, jedna dziewczyna z nich ma tytuł doktora biologii)  odpowiada na pytania widzów dotyczące różnych dziedzin nauki i życia. To znaczy nie tylko odpowiada, ale najpierw sprawdza, jak to jest naprawdę. W odróżnieniu od Pogromców mitów i innych programów tego typu zespół nie zajmuje się konstruowaniem wyrafinowanych układów doświadczalnych, modele są raczej proste, w przypadku problemów bardziej złożonych lub niebezpiecznych wykonanie testu powierza się fachowcom.

Szczerze mówiąc, wolę Kopfball od Pogromców mitów i innych amerykańskich programów tego typu. Amerykanie za bardzo się skupiają na konstruowaniu modelu i autopromocji, ich doświadczenia nierzadko budzą wątpliwości metodologiczne, a konstrukcje są często marne. Nierzadko po jednej-dwóch próbach z ewidentnie niedoskonałym modelem oznajmiają że się nie da i już. Natomiast w Kopfballu, mimo że też lubią wybuchy i katastrofy unikają badania zdarzeń niepowtarzalnych i dyskusyjnych.

Do zespołu należą:

Isabel Hecker

Isabel Hecker Źródło: www.wdr.de

Isabel Hecker - socjologia, psychologia, nauka o teatrze, filmie i telewizji.

Klas Bömecke

Klas Bömecke Źródło: www.wdr.de

Klas Bömecke - dziennikarstwo, etnologia

Burkhardt Weiß

Burkhardt Weiß Źródło: www.wdr.de

Burkhardt Weiß - germanistyka, anglistyka, filozofia

Ulrike Brandt-Bohne

Ulrike Brandt-Bohne Źródło: www.wdr.de

Ulrike Brandt-Bohne - doktor biologii

Stefanie Carolin Terhörst

Stefanie Carolin Terhörst Źródło: www.wdr.de

Stefanie Carolin Terhörst - germanistyka, biologia, nauki sportowe

Dirk Gion

Dirk Gion Źródło: www.wdr.de

Dirk Gion - Kaskader, organizator akcji kaskaderskich, sportowiec ekstremalny. Oprócz tego kręci filmy dokumentalne, nie raz dostawał za nie prestiżowe nagrody.

Członkowie zespołu podejmują się bardzo często zadań kaskaderskich, na przykład przy pytaniu Jak najlepiej wydostać się z tonącego samochodu? Isabel w piance wsiada do samochodu, samochód wjeżdża do jeziora a dziewczyna próbuje się wydostać (z asekuracją oczywiście). Klas próbuje wspinać się po szklanej ścianie budynku przy pomocy przyssawek a Burkhardt sprawdza czy da się zjechać z rei hamując nożem wbitym w żagiel.

Z innych spektakularnych akcji to Dirk jeździł na nartach wodnym za wielkim statkiem pasażerskim albo przejeżdżał skuterem śnieżnym przez Ren (nie zamarznięty - po wodzie).

Odpowiedzi na pytania są nie tylko efektowne, ale solidnie udokumentowane z udziałem fachowców. Po  prostu warto oglądać. Wiele z ich materiałów można sobie ściągnąć jako podcast albo obejrzeć na stronie internetowej programu - TUTAJ.

Kopfball można zobaczyć na ARD, w niedziele o 11:00 (przed Die Sendung mit der Maus). Uwaga: Nie w każdą niedzielę - nie w lecie i nie gdy koliduje z jakąś transmisją sportową.

p

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Edukacja, Telewizja

Skomentuj

Polityk czyta dzieciom

Wczoraj do szkoły mojego dziecka przyszedł polityk. Nie po to żeby robić prymitywną agitkę, nie, on dzieciom czytał książkę dla dzieci. Przez dwie godziny. Czytał po aktorsku, dobrym niemieckim, dzieciom się bardzo podobało.

Omid Nouripour

Omid Nouripour Źródło: www.nouripour.de

Politykiem tym był Omid Nouripour, prominentny polityk partii Zielonych, poseł do Bundestagu, członek różnych komisji parlamentarnych itp.

 Jak łatwo można zauważyć, Omid Nouripour nie jest z pochodzenia Niemcem. Urodził się w Iranie, do Niemiec przyjechał z rodzicami w wieku dopiero 13 lat. Obywatelem Niemiec jest zaledwie od roku 2002.

 Na koniec dzieci rzuciły się na niego z kartkami, żeby dostać autograf. Moje dziecko na czele.

 

 

Autograf Omid Nouripour

Autograf Omid Nouripour

A ja zacząłem sobie wyobrażać, jak taka akcja wyglądałaby w Polsce. Założywszy nawet, że polityk chciałby dzieciom czytać, to z czym do ludzi? Seplenienie, mamrotanie, wady wymowy - przecież większość z nich nie potrafi poprawnie i porządnie mówić w ojczystym języku! A o interpretacji tekstu to nawet nie słyszeli (jak się nigdy w życiu nawet w teatrze nie było...). A mówienie to przecież podstawowa umiejętność polityka! Do tego jest wyraźna korelacja kaleczenia języka z deklaracjami patriotycznymi.

Wnioski, jak zwykle, smutne. Nie wierzę, żebym dożył czasów, gdy politycy polscy, zwłaszcza ci najbardziej patriotyczni w gębie, będą mówili po polsku tak, jak ten Irańczyk po niemiecku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

Komentarze: (1)

Żegnaj NRD (47): Próba podsumowania

Przewaliły się już obchody dwudziestej rocznicy obalenia muru i największy ruch na moim blogu, a mi został do napisania odcinek podsumowujący 40 lat NRD. Najprościej będzie porównać dokonania NRD z PRL.

Może najpierw o bilansie startu obu państw. Do obu władza i system ekonomiczny zostały przyniesione na radzieckich bagnetach, obu odebrano znaczną część ich potencjału gospodarczego - w Polsce bardziej przez zniszczenia wojenne, w NRD bardziej przez zagrabienie całych fabryk i sporej części infrastruktury przez Rosjan.  Ale tu podobieństwa się kończą. Polska przed wojną była biednym krajem z przewagą rolnictwa. Tereny NRD należały co prawda do tych mniej uprzemysłowionych części przedwojennych Niemiec, ale nawet po rozgrabieniu startowały z wyższego poziomu. Podobnie poziom wykształcenia ludności i ilość kadry fachowej (nawet po uprowadzeniu wielu fachowców przez Amerykanów i Rosjan) były również wyższe niż w Polsce. Polsce na plus odcięto biedne i rolnicze rejony na wschodzie, a w zamian za to dołączono nieźle uprzemysłowione obszary Ziem Odzyskanych.

NRD miało o tyle trudniejszą sytuację niż Polska, że było całkowicie sztucznie wydzieloną częścią większej całości. Dla Polski alternatywy nie było, dla NRD - tak. Stąd NRD już momencie powstania było skazane na mur. Mur powstać musiał - bez tego nie było szans na utrzymanie status quo. Bez muru NRD wyludniłoby się wkrótce prawie całkowicie.

Mur rzutował oczywiście i na gospodarkę. Budowa, konserwacja, ochrona granicy pochłaniały bardzo dużą część budżetu państwa, które znowu aż tak bogate nie było. Istnienie muru implikowało oczywiście próby pokonania go, a prawie każdy miał po co próbować - z drugiej strony muru niemal każdy miał jakąś rodzinę i ponieważ był automatycznie obywatelem RFN nie musiał się obawiać nie przyznania prawa pobytu czy innych szykan. Zmuszało to służby bezpieczeństwa do starannej inwigilacji wszystkich obywateli, jak leci. Każdy był podejrzany. A taka skala i skuteczność też kosztuje. Do tego nie można było wypuścić obywatela nawet na wycieczkę ani do pracy za granicę systemów - ograniczało to możliwość zarabiania dewiz przez NRD poprzez eksport siły roboczej. W Polsce problem ten był dużo mniejszy, mnóstwo ludzi wyjeżdżało, pracowało na Zachodzie i przywoziło dewizy do kraju.

Istnienie drugiej części podzielonego kraju miało też swoje dobre strony. Zapewniało mianowicie stały dopływ dewiz, czy to na drodze prywatnej, czy też w formie dotacji czy preferencyjnych kredytów z RFN. Tego znowu w Polsce nie było.

W obu krajach starano się wprowadzić gospodarkę socjalistyczną. Sama idea nie jest nawet taka zła - żeby zlikwidować biedę, bezrobocie oraz marnotrawstwo wbudowane w kapitalizm. Problemem jest oczywiście wykonanie. Nie będę się wdawał w ocenę wykonalności tak postawionych zadań, ograniczę się do pokazania różnic między PRL a NRD w tym względzie. Otóż w NRD, inaczej niż w Polsce, praktycznie zlikwidowano rzemiosło prywatne. Konsekwencje tego faktu były bardzo daleko idące, wydaje mi się że między innymi dzięki temu Polska po transformacji radziła sobie lepiej niż byłe NRD. W Polsce też znacznie wcześniej odpuszczono sobie ignorowanie inflacji poprzez stałe ceny towarów nadrukowane na opakowaniach. No ale Polska zbankrutowała 10 lat wcześniej niż NRD.

Relatywny dobrobyt NRD był też stanowczo przereklamowany. Węgry przebijały pod tym względem NRD bez problemu.

Przemysł NRD nie był wbrew pozorom specjalnie dobrze rozwinięty. Nowych i nowoczesnych zakładów przemysłowych było tak naprawdę niezbyt dużo (a wiele z nich zbudował polski Budimex, a nie NRD-owcy), stare zakłady były często tylko prowizorycznie połatane i w częściowej ruinie. Generalnie wyższe uprzemysłowienie niż w PRL wynikało głównie z bilansu otwarcia, a nie z faktycznego rozwoju.

Pod względem kultury NRD nie zostawiła po sobie zbyt dużo. Ten czy inny zabytek odbudowano (a i to głównie siłami polskich PKZ-tów) ale do czytania, słuchania i oglądania nie zostało wiele. Kultura tworzona w NRD była przytłoczona kulturą RFN-owską. W Polsce alternatywy nie było i po PRL zostało znacznie więcej wartościowych dzieł.

Faktyczne osiągnięcia miało NRD w branży socjalnej. Ich sieć przedszkoli nie miała sobie równych na świecie, RFN o takiej ilości miejsc w przedszkolach do dziś nie śmie nawet marzyć.

Pod względem polityki i praw człowieka NRD była dużo mniej sympatycznym miejscem niż Polska. Wynikało to znowu z podziału Niemiec. O ile Polski patriota mógł działać dla dobra kraju w oficjalnych strukturach - bo innej Polski nie było, to nie wyobrażam sobie niemieckiego patrioty nie dążącego do zjednoczenia. Stąd we władzach NRD z definicji nie mogło być żadnego patrioty, a tylko ludzie bezwzględnie podporządkowani kierownictwu radzieckiemu i obowiązującemu systemowi. Stosunek oficjeli SED do pierestrojki i ich zachowanie w 1989 potwierdza tą tezę. Do tego w Polsce - jak to w Polsce - system z czasem rozmył się w powszechnym tumiwisiźmie, w NRD aż do końca wszystko było na 100% poważnie.

Porównajmy teraz bilans obu krajów na koniec roku 1990.  Jeżeli porównamy stan tych krajów z tego okresu ze stanem zaraz po wojnie albo nawet stanem sprzed wojny, to PRL wykazuje bilans niewątpliwie pozytywny. Kraj został przekształcony z rolniczo-przemysłowego w przemysłowo-rolniczy, poziom wykształcenia społeczeństwa znacznie wzrósł, kultura rozwijała się całkiem nieźle. Oczywiście było to o wiele mniej, niż można byłoby osiągnąć w innych warunkach, ale mimo wszystko coś PRL-owi można zapisać na plus. (Wiem, niektórzy odsądzą mnie od czci i wiary). Dla NRD podobny bilans wygląda zdecydowanie negatywnie. Ich osiągnięcia były niezłe tylko w porównaniu z biedniejszymi krajami bloku (jak na garbatego byli całkiem prości), jedyne, co bym im zaliczył na plus to te przedszkola. Ich przemysł był w 1990 (a nawet w 1989, żeby nie kopać leżącego) w dużo gorszym stanie niż w 1939.

Tak więc, żegnaj NRD. I nie wracaj.

 

A tych, którzy znaleźli mój blog dopiero teraz, zapraszam do przeczytania całego cyklu o NRD od początku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , , , , ,

Kategorie:DeDeeRowo

21 komentarzy

Dziwny obiekt na Bockenheimie

We Frankfurcie, w dzielnicy Bockenheim, niedaleko budynków Uniwersytetu (ale nie tych koło I.G.Farben-Haus) stoi sobie taki dziwny obiekt.

Pomnik Theodora W. Adorno, Frankfurt Bockenheim

Pomnik Theodora W. Adorno, Frankfurt Bockenheim

Musiałem trochę poszukać w sieci, żeby dowiedzieć się o co tu chodzi. Jest to pomnik Theodora W. Adorno - filozofa, socjologa, teoretyka muzyki i kompozytora. Może to wielki wstyd, ale przyznaję że wcześniej o nim nie słyszałem. (EDIT: Jednak słyszałem, tylko nie mam pamięci do nazwisk).

Pomnik Theodora W. Adorno, Frankfurt Bockenheim

Pomnik Theodora W. Adorno, Frankfurt Bockenheim

Pomnik robi niesamowite wrażenie - biurko, fotel, książki, pracujący metronom, lampa (podobno w nocy się świeci), tak na środku placu - po prostu odjazd.

Pomnik Theodora W. Adorno, Frankfurt Bockenheim

Pomnik Theodora W. Adorno, Frankfurt Bockenheim

Obiekt przyciąga wandali - na pierwszym zdjęciu widać pękniętą szybę, podobno to nie pierwszy raz.

[mappress mapid="43"]

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , ,

Kategorie:Ciekawostki

3 komentarze

Made in Germany, finished in Britain

Made In Germany, finished in Britain

Made In Germany, finished in Britain

 Napis na tabliczce:

Made in Germany, finished in Britain.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , ,

Kategorie:Ciekawostki

Skomentuj

Telewizja edukacyjna (9): Dragonfly TV

Dragonfly TV to program produkcji amerykańskiej adresowany do trochę starszych dzieci - gdzieś od 10 lat. Uczucia przy nim mam mieszane. Z jednej strony jest to jedyny program edukacyjny dla dzieci, w którym wprowadzane jest podejście ilościowe. We wszystkich innych tylko demonstrują zjawiska - tutaj mierzą, notują wyniki i robią ich analizę. Z drugiej strony problemem bywa, podobnie jak w WOW Die Entdeckerzone, tempo prezentacji. Do tego tematy i ujęcie jest tak specyficznie amerykańskie, że ogląda się to jak program antropologiczny o kulturach egzotycznych. Oczywiście przesadzam, ale wrażenie dziwności faktycznie mam. Gdy oglądam parunastoletnie dziewczyny badające jak najszybciej wykonywać skoki na motocyklach crossowych żeby uzyskać jak najlepszy czas na zawodach w których startują, to naprawdę mózg mi się przekręca. Podejście ilościowe podejściem ilościowym, ale oni promują wczesne inwalidztwo! W innych odcinkach można obserwować inne dziwne zwyczaje ludów Ameryki Północnej. Odcinka o motocrossie nie znalazłem na Youtubie, można jednak go zobaczyć TUTAJ. Wklejam inny odcinek, jeszcze bardziej poryty. (proszę kliknąć w tubkę i obejrzeć na stronach Youtube bo w międzyczasie zablokowali embedding tego video).

Mimo wszystko uważam, że zalety  Dragonfly TV przeważają nad wadami. Dobrze żeby dziecko zapoznało się z pomiarami i analizą wyników pomiarowych, przecież to podstawa nauki i techniki a innego programu o tym po prostu nie ma. A o tych amerykanizmach można po prostu z dzieckiem porozmawiać.

W tej chwili nie ma Dragonfly TV w telewizji niemieckiej, wcześniej był puszczany na Super-RTL w soboty i/lub niedziele.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Edukacja, Telewizja

Skomentuj