Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Elektrownia wodna w Nowej Kachowce czyli kto jest prawdziwym ekspertem.

Dziś będzie znowu mocno zaległa notka i to o wojnie.

Lepiej lub gorzej, ale pewnie wszyscy pamiętają katastrofę tamy elektrowni wodnej w Nowej Kachowce, która zdarzyła się szóstego czerwca 2023. Wtedy Ukraina oskarżyła o wysadzenie tamy Rosję, Rosja Ukrainę, a niemal wszyscy eksperci mieli swoje zdanie kto i jak tamę wysadził. Ale przecież na 100% wysadził, inaczej być nie mogło.

Zanim pójdę dalej, opiszę konstrukcję tej tamy, bo to istotne. Tama została ukończona w roku 1956 i była projektowana tak, że miała wytrzymać atak jądrowy. Była naprawdę duża - 30 metrów wysokości i 3273 metrów długości. Tama składała się z paru segmentów (będą opisywał patrząc od dolnej strony, bo od tej jest większość zdjęć, ale podejrzewam że fachowo i w dokumentacji technicznej patrzy się od góry rzeki). I tak:

  • Po lewej znajduje się 28 bram do spuszczania wody, każda ma regulowane wrota. Do otwierania i zamykania wrót służą dwie ruchome, jeżdżące po torach suwnice na szczycie zapory. Numery bram są liczone od strony elektrowni.
  • Na prawo od tego segmentu jest elektrownia wodna z sześcioma turbinami.
  • Dalej na prawo jest trochę innych instalacji, na przykład śluza.
  • Droga dla samochodów nie idzie koroną zapory, tylko na podporach od strony dolnej (dołu rzeki, nie dołu zapory). Od strony górnej jest linia kolejowa.

UWAGA: Jeżeli na zdjęciu poniżej wychodzi ci mniej niż 28 bram, to masz rację. To panorama złożona z iluś zdjęć, i aparat, program albo człowiek sklejający zdjęcia wyraźnie się pomylił. Niedokładne łączenie widoczne jest między 10 a 11 bramą od lewej, 6 bram "zaginęło w akcji". (To akurat moja analiza, liczyłem te bramy na różnych zdjęciach i się nie zgadzało, więc przed publikacją notki musiałem znaleźć dlaczego).

Panorama tamy w Nowej Kachowce
Panorama tamy w Nowej Kachowce, Autorstwa Artemka - Praca własna, CC BY-SA 4.0, Link

I znalazł się tylko jeden ekspert (a raczej grupa ekspertów), który rzeczywiście przeanalizował dostępne zdjęcia i materiały wideo z katastrofy oraz materiały historyczne i wyciągnął z nich dobrze umotywowane wnioski. Wszyscy inni rzucili okiem i od razu wiedzieli jak było. Wnioski grupy o której piszę zostały później potwierdzone innymi metodami i w tej chwili jest dokładnie wiadomo, co się tam stało, ale jak zwykle prawda ginie pod stertą głupot. Na przykład polska Wiki w ogóle pomija sobie temat przyczyn katastrofy, niemiecka skłania się ku wersji wysadzenia przez rosjan, a angielska rozważa również inne warianty, ale bez wskazywania najbardziej prawdopodobnego.

Ekspertem robiącym porządną analizę był Rusłan Lewijew. To ciekawa postać, więc o nim opowiem. On jest Rosjaninem, urodził się w 1986. Studiował prawo karne na uniwersytecie, a amatorsko interesował się informatyką. Jeszcze przed końcem studiów stracił ostatnie złudzenia co do praworządności w Rosji, rzucił studia i zaczął pracować jako programista.

Wkrótce zaangażował się w działalność opozycyjną, a potem (2012) dostał zlecenie na zrobienie strony w sieci do monitorowania wyborów dla Fundacji Walki z Korupcją Nawalnego. Ponieważ dobrze zrobił tę stronę, wkrótce pracował bezpośrednio w centrali tej fundacji. W 2014 podczas Euromajdanu i aneksji Krymu zaczął zajmować się analityką, i to szło mu bardzo dobrze. Wkrótce połączył swoje siły z innymi analitykami OSINTowymi (czyli uprawiającymi "biały wywiad") zakładając Conflict Intelligence Team (w skrócie CIT). Do zespołu należy jeszcze kilka osób (ale niedużo, tak z pięć). Jedynym znanym z nazwiska jest sam Lewijew, on jest "twarzą" tego zespołu i tylko on pojawia się w mediach i prezentuje wyniki prac. Zespół zajął się monitorowaniem działalności wojsk rosyjskich w różnych konfliktach. Lewijew opowiada różne anegdoty z tego okresu, na przykład gdy potrzebowali niedostępnych w otwartym dostępie wymiarów jednej z rosyjskich rakiet, znaleźli w którym muzeum wojskowym jest wystawiona, Lewijew ze swoją dziewczyną pojechali tam, dziewczyna odwróciła uwagę obsługi, a w tym czasie Rusłan zmierzył rakietę po prostu miarką.

Po ataku rosji a Ukrainę Rusłan wyjechał z kraju na emigrację, aby móc kontynuować swoją działalność. Wkrótce potem został zaocznie aresztowany (serio - in absentia, nie wiedziałem, że taki tryb aresztowania istnieje), oskarżony o różne przestępstwa typu deprecjacja armii, rozpowszechnianie fejków i bycie zagranicznym agentem, i zaocznie skazany na (o ile dobrze pamiętam) 11 lat kolonii karnej. Po pewnym czasie zaczął prezentować wyniki analiz swojego zespołu na youtubie, trzy razy w tygodniu, w rozmowach z Majklem Nakim (nie wiem, jak jego imię i nazwisko zapisać po polsku, za chwilę wyjaśnię dlaczego) na jego kanale @MackNack.

Majkl Naki to też bardzo ciekawy gość, teraz trochę o nim. On urodził się w Rosji (1993) jako syn obywatela USA i Rosjanki. Ma dwa obywatelstwa - rosyjskie i amerykańskie - ale w USA był tylko jako małe dziecko, a po angielsku mówi słabo. Co do nazwiska: on po angielsku nazywa się Michael Sidney Nacke, a po rosyjsku Майкл Наки czyli fonetycznie właśnie Majkl Naki. W Rosji studiował ekonomię, skończył na bakalaureacie, pracę pisał na temat korupcji. Potem pracował w radiu, zaczął też prowadzić swój kanał na youtubie (od 2012). I cały czas był raczej opozycyjny.

Trochę po wybuchu wojny z Ukrainą Naki wyjechał z rosji i zaczął zajmować się przede wszystkim swoim kanałem youtubowym. Omawia sytuację na froncie, wydarzenia w rosji i wszystko, co ma związek z wojną. I - tak jak i Lewijew i wielu innych opozycyjnych emigrantów - został zaocznie skazany na 11 lat kolonii karnej. Naki dawna już wypuszcza dwie audycje po 30-60 minut dziennie, przedpołudniowa jest o froncie i wydarzeniach, popołudniowa o tym, co piszą rosyjskie media, przede wszystkim Z-Wojenkory i Z-blogerzy. Idea analizy co mówią propagandyści jest taka, że wiadomo że oni kłamią jak najęci (a nawet są do tego najęci), ale jeżeli zaczynają mówić o jakimś problemie strony rosyjskiej, to znaczy że ten problem jest już bardzo poważny. Kiedyś w poniedziałki środy i piątki przed południem rozmawiał o sytuacji na froncie z Lewijewem, potem grupa CIT stwierdziła, że po pierwsze nie utrzyma tego tempa, a po drugie że lepiej będą pracować na siebie, więc założyła swój kanał @CITeam_org. Publikują tam raz na tydzień, w środy, audycje po 40-60 minut. Naki nadal w soboty po południu rozmawia o sytuacji ekonomicznej rosji z Władymirem Miłowem, ekonomistą, byłym wiceministrem energetyki rosji (w początku dwutysięcznych). To też ciekawy gość, ale może dość dygresji, dam tylko link do jego kanału: @Vladimir_Milov. Naki to jest rozsądny, inteligentny i dowcipny gość z zasadami i trzeźwym oglądem rzeczywistości, którego miło posłuchać (rozsądnego zawsze miło posłuchać). Utrzymuje się on z Patreona i jest jedynym znanym mi rosyjskim opozycjonistą, który prowadzi zbiórki na broń i wyposażenie dla armii Ukrainy. Jego kanał youtubowy ma ponad dwa miliony subskrybentów.

Wróćmy do Lewijewa. Jego CIT zdobyło tymczasem taką renomę, że Rusłan (za Bidena) jeździł do USA i uczył amerykańskich analityków wojskowych jak się robi porządne analizy. Oni są naprawdę dobrzy w te klocki, pamiętam na przykład sprawę, gdy na główną ulicę jakiegoś miasteczka w Ukrainie spadła rakieta i zabiła trochę ludzi. Zespół CIT przeanalizował dostępne publicznie zapisy kamer monitoringu klatka po klatce, i na jednej z klatek zauważyli odbicie spadającej rakiety w szybie zaparkowanego samochodu. Zlokalizowali miejsca w którym stał samochód i w którym była zainstalowana kamera na google maps, przeliczyli kąty odbić i znając punkt gdzie rakieta spadła ustalili kierunek z którego przyleciała. I wyszło, że niestety była wystrzelona z Ukrainy. Potem jeszcze na podstawie jej przybliżonych wymiarów ustalonych według odbicia i charakterystyk jej elementów porażających udało im się nawet ustalić konkretny typ rakiety. Lewijew przedstawił całe rozumowanie i wszystkie materiały z których korzystali, i nie było się do czego przyczepić.

Dobrzy są, warto ich posłuchać. A teraz powróćmy do ich analizy katastrofy tamy.

Większość analityków twierdziło, że tamę wysadzili rosjanie podkładając ładunek wybuchowy w części z turbinami (bo tam prościej), jako "dowód" służyło zdjęcie satelitarne ciężarówki z domniemanym ładunkiem materiałów wybuchowych, stojącej na tamie. Tymczasem Lewijew przyjrzał się opublikowanemu filmikowi nagranemu przez rosyjskich żołnierzy. Przyjrzyjcie się kadrowi z tego filmiku poniżej (link do całego odcinka rozmowy, screenshot jest z 21:11):

Tama w Nowej Kachowce chwilę po awarii
Tama w Nowej Kachowce chwilę po awarii (Źródło: Żołnierze rosyjscy, via youtube kanał @macknack)

Na kadrze widać że tama jest już przerwana, ale budynek elektrowni - w którym miała by być ta eksplozja niszcząca tamę - jest cały. Wniosek jest prosty - nie było żadnej eksplozji w elektrowni. Każdy ekspert, który twierdzi że była nie odrobił zadania domowego albo nie jest żadnym ekspertem. Dalej zespół poszukał wcześniejszych zdjęć tamy oraz historycznych danych o stanie wody, i porozmawiał ze specjalistą od budowli hydrotechnicznych znającym tę konkretną zaporę, i wtedy zrobiło się ciekawie.

Ekspert kategorycznie stwierdził, że bramy zawsze należy otwierać symetrycznie i zaczynając od środka, i dlatego właśnie suwnice do bram są dwie. Natomiast rosjanie przy wycofywaniu się z Chersonia wysadzili trzy przęsła drogi dla samochodów, toru kolejowego i toru dla suwnic od prawej strony rzeki (bramy 26 i 28), pozamykali wrota na środku, a maksymalnie otworzyli dwa blisko skraju po prawej stronie na zdjęciu (bramy 3 i 4). Stan wody był wtedy bardzo niski.

Tama w Nowej Kachowce na kilka dni przed awarią
Tama w Nowej Kachowce na kilka dni przed awarią (Źródło: MAXAR via youtube kanał @macknack)

Potem minęło osiem miesięcy, podczas których stan wrót ani razu nie został zmieniony. Tymczasem wody bardzo przybyło, aż do rekordowego stanu. Na zdjęciu satelitarnym widać, że woda nawet zaczęła się przelewać ponad zamkniętymi wrotami, czyli była powyżej jakichkolwiek dopuszczalnych stanów. Przy normalnej obsłudze do takiej sytuacji nie powinno w ogóle dojść, bo normalnie to wodę się upuszcza do właściwego poziomu. Przez otwarte, bliskie skraju wrota woda zasuwała na maksa, a to jest groźne dla stabilności zapory. Ekspert stwierdził że to cud, że wytrzymała coś takiego aż osiem miesięcy. Potem, na dzień przed awarią, spadło jedno z przęseł drogi przez tamę. Nie, nie było żadnego ostrzału, i tak nie miałby żadnego sensu i od dawna go już nie było.

Kiedy relacjonowałem to wszystko ojcu, który przez całe swoje życie zawodowe zajmował się liczeniem konstrukcji budowlanych, nie doszedłem nawet do połowy, a on już dokładnie wiedział co się stało. Czy też już załapaliście? Tama po prostu nie wytrzymała niewłaściwej eksploatacji. Nikt nic nie wysadzał, ale wina jest oczywiście po stronie rosjan - tama była pod ich kontrolą, i ich psim obowiązkiem była eksploatacja jej zgodnie z instrukcją. I nie mogą się tłumaczyć że nie mieli dokumentacji, bo ona jest w bibliotece w rosji, a symetryczne otwieranie obowiązuje dla każdej takiej konstrukcji.

No dobra, powiecie, ale to tylko spekulacje, gdzie coś twardszego? Bardzo proszę: Trzeciego kwietnia 2024 w piśmie Communications Earth & Environment należącym do Springer Nature ukazał się dostępny publicznie artykuł pod tytułem "Pre-collapse spaceborne deformation monitoring of the Kakhovka dam, Ukraine, from 2017 to 2023". Artykuł analizuje odkształcenia i ruch poszczególnych części tamy w podanym okresie. Wynik jest taki:

  • Tama oczywiście porusza się na skutek zmian temperatury, poziomu wody itp. Tak normalnie, to powinna wrócić do pierwotnego położenia po ustąpieniu czynnika odkształcającego.
  • Oprócz tego części tamy powolutku ustępują pod naporem wody, na przykład ze względu na kompresję gleby po fundamentem, ślizganie się po gruncie itp.
  • Tempo tego ustępowania we wcześniejszych latach było rzędu 2 mm/rok.
  • Od 2021 (czyli jeszcze przed wojną) tempo ustępowania wzrosło. Chociaż jak patrzę na wykresy, to może to kwestia aproksymowania zaszumionego przebiegu prostymi, w którym momencie tempo faktycznie wzrosło można dyskutować.
  • Tama została zajęta przez rosjan 24.02.2022, od tego momentu zaczęła się nieprawidłowa eksploatacja tamy.
  • Zaproksymowane prostą tempo odkształcania tamy po zajęciu wyszło im rzędu 8 mm/rok, a miejscami nawet 20. Czyli minimum kilkukrotnie większe niż wcześniej.
  • Pomiary satelitarne nie mogą oczywiście wykluczyć wybuchu, ale wskazują że scenariusz bezwybuchowy jest 100% możliwy, a nawet prawdopodobny.

Teraz wnioski:

  • Ruska propaganda na Zachód wszelkimi kanałami wciska, że prawdy już nie ma, że wszystkie punkty widzenia są równoważne, i podobny chłam. W rzeczywistości ustalenie prawdy jest w dzisiejszych czasach łatwiejsze niż kiedykolwiek. Kiedyś nie dało by się dotrzeć do nawet drobnej części tych danych, jakie dziś są w sieci w publicznym dostępie. Problem jest tylko taki, że trzeba dobrze używać mózgu, ale ten problem istniał zawsze.
  • Nadal podstawowym narzędziem analizy jest logika, można wiele wywnioskować nawet bez dużej wiedzy branżowej, ale zapytać fachowca zawsze warto.
  • Pytanie fachowca też nie jest trywialne, dziennikarze śledczy z renomowanych tytułów też pytali fachowców i otrzymywali odpowiedzi na zadane pytania. Odpowiedzi były poprawne, ale nie pasujące do konkretnego przypadku, więc wnioski ich nie były poprawne.
  • Ale co z tego, że ktoś doszedł do prawdy, skoro i tak mało kto tę prawdę usłyszy/przeczyta/przekaże dalej?
  • W sumie tak, czy owak 22. Spodziewałem się tego już od dawna, ale nie że tak szybko.

EDIT 05.10.2025: Jeszcze jeden przyczynek do eksperckości. Wysłuchałem właśnie eksperta Wolskiego, który perorował że rosyjskie problemy z benzyną nie mają wpływu na front, bo wszystko wojskowe jeździ na ropie. Powiem tak: Wolski na pewno zna się na czołgach i ruchach wojsk, ale nie zna rosyjskiego, stąd jego opinie na temat sytuacji politycznej, społecznej i ekonomicznej w rosji są bezwartościowe. Eksperci rosyjskojęzyczni od dawna zwracają uwagę, że ciężarówki i sprzęt ciężki na ropę w okolicach frontu od dawna praktycznie nie występują. Całe zaopatrzenie pierwszej linii idzie Buchankami, przerabianymi samochodami cywilnymi i motocyklami, wszystko benzyna, a żołnierze kupują paliwo na stacjach benzynowych, gdzie tego paliwa brakuje. A, jeszcze niezbędne chociażby do ładowania akumulatorów dronów i aparatury do ich sterowania generatory spalinowe też potrzebują benzyny. Jeżeli brak benzyny ma nie mieć żadnego wpływu na front, to co taki wpływ ma?

To nie jest wcale pierwszy raz kiedy Wolski gada głupoty na podobne tematy, a wynika to z tego, że on musi korzystać z wiadomości z drugiej (albo i trzeciej) ręki. I nie on jeden tak musi.

Tak to zostawię, do przemyślenia.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Pomyślmy

Skomentuj

Odezwa: Pomóżcie na froncie ideologicznym!

Nie mam za bardzo czasu na blogowanie - jak już pisałem przeszedłem na freelancing i jestem oblegany przez klientów. O wojnie też nie mam ochoty pisać - po polsku raczej nie trzeba, jest mnóstwo ludzi którzy robią to lepiej, a Polacy generalnie są jako-tako ogarnięci w tym temacie.

Ale niedawno rozmawiałem z paroma niemieckimi putinversteherami, i to była zgroza. Oni mówili dokładnie to, co głosi rosyjska propaganda, rzeczy w stylu:

  • Ukraińcy ostrzeliwują swoje własne miasta. No bo przecież do czego innego mieliby używać tej masy amunicji dostarczanej przez Zachód?
  • W Ukrainie były biolaboratoria, potwierdziła to pod przysięgą Victoria Nuland!!!!1!!ONE! (a przecież nie wolno mieć w kraju placówek badawczych, to zbrodnia)
  • W Ukrainie prześladują rosyjskojęzycznych.
  • W Doniecku 90% ludności chciało do Rosji, a referendum w 2014 było "fair".
  • "Zielone ludziki" to byli ukraińscy separatyści.
  • Girkin? A kto kto jest Girkin?

I tak dalej, i tak dalej, aż byłem przerażony. Dla ustalenia uwagi: To byli wyborcy lewicy, dla których SPD jest zbyt mało lewicowe, oni przeszli do obozu Die Linke. (Ja też ostatnio skreśliłem SPD z krótkiej listy partii wybieralnych, tyle że ja z powodu ich polityki co do Rosji i Ukrainy).

No dobra, ale co z tym zrobić? Nie mam czasu pisać o tym wszystkim, mimo że wiedzę mam - przy pracy puszczam sobie materiały po rosyjsku i ukraińsku, i tak przez cały dzień. Oni czytają i słuchają po niemiecku, czyli jak dobrze pójdzie znają temat z trzeciej ręki (po tłumaczeniu na angielski, a potem w angielskiego na niemiecki), więc w sumie trudno się dziwić, że trafiają głównie na - jak to ładnie określił WO - Angielskojęzycznych Rosyjskich Propagandystów.

Na szczęście akurat WO uruchomił swojego bloga po angielsku na Substacku i zaczął pisać dokładnie takie notki, jakich potrzebuję. Zapytałem go, i on się zgodził że je przetłumaczę i wystawię u siebie, na blogu po niemiecku. Więc to zrobiłem.

Wbrew pozorom, to wcale nie tak wiele roboty - przepuszczam jego notki przez tłumacza googla, i aż byłem zaskoczony, jak dobrze on już tłumaczy. Tekst wychodzi poprawny gramatycznie i całkiem niezły. Zostaje tylko do zrobienia:

  • Przeczytać notkę dokładnie i znaleźć, gdzie gugiel pogubił się w relacjach między częściami zdania. Zdania WO po przetłumaczeniu są baaardzo złożone, nawet jak na standardy języka niemieckiego i można się pogubić.
  • Oczywiście gugiel nie łapie odniesień do popkultury, trzeba znaleźć samemu i poprawić.
  • Idiomy - gugiel nie zawsze załapie, że to idiom, i niekoniecznie przetłumaczy na pasujący niemiecki.
  • Wiele angielskich transkrypcji nazw i nazwisk trzeba podmienić na niemieckie.
  • Jeżeli się da, trzeba podmienić linki na takie po niemiecku.

I w sumie tyle, po góra godzince mam niezłą notkę po niemiecku, praktycznie bez błędów.

Jedynym moim problemem jest mały zasięg - nie za bardzo mam gdzie wrzucić linka. Jak dotąd linki są tylko na blogu WO po polsku, a to przecież nie jest grupa docelowa tych notek.

Więc apel: Jeżeli macie niemieckojęzycznych znajomych, którzy zbyt dobrze rozumieją Putina - podrzućcie im proszę linka. Albo jeżeli macie gdzie takiego linka wrzucić, na jakieś forum, czy coś podobnego z jakimś sensownym zasięgiem - też bardzo proszę.

Leży to wszystko na moim blogu po niemiecku: http://polenblog.cmosnet.eu

Z góry dziękuję.

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy:

Kategorie:Organizacyjne

4 komentarze

Nieoczekiwane korzyści z nauki rosyjskiego

Wydarzenia od pewnego czasu przyspieszają, zarówno na świecie, jak i u mnie prywatnie. Co na świecie wszyscy wiedzą, prywatnie niedawno przeszedłem na freelancing, w związku z tym przechodzeniem nie za bardzo miałem czas na pisanie notek.

Znaczy jedną zacząłem pisać, jeszcze przed wojną, ale się gwałtownie zdezaktualizowała - bo kogo teraz obchodzi jakiś covid. Chociaż ta dezaktualizacja była tylko częściowa, bo miało tam być też o związkach pewnych grup z Rosją. Notkę jeszcze przerobię i opublikuję, bo moje tezy, wtedy jeszcze bez dowodów, nagle znalazły potwierdzenie. Ale teraz o czym innym.

W ramach śledzenia informacji z frontu zacząłem oglądać na youtubie materiały rosyjskie i ukraińskie, i nagle się okazało, że nauka rosyjskiego w komunistycznej szkole nie poszła na marne. W tamtych czasach, mimo że z rosyjskiego miałem raczej trójki niż czwórki, mówiłem i czytałem w tym języku całkiem nieźle, w praktyce nawet lepiej od niektórych z piątkami. Od tego czasu minęło już mnóstwo lat, tymczasem z mówieniem miałbym bardzo poważne problemy (przede wszystkim brak słów), ale teraz nagle się okazało, że z materiałów po rosyjsku rozumiem 90+% (oczywiście +/- temat i staranność wymowy mówiącego). I jeszcze, odkryłem, że ukraiński jest tak pomiędzy rosyjskim a polskim, i rozumiem go nawet lepiej niż rosyjski.

I tak przy tym oglądaniu trafiłem na interesujący kanał, należy on do ukraińskiego dziennikarza, Volodymyra Zolkina (TUTAJ wpis w Wiki). Rozmawia on rosyjskimi jeńcami, i daje im zadzwonić do domu. To nie jest przesłuchanie, tylko dobrowolna rozmowa, na którą rozmówca musi wyrazić zgodę. Rozmowa składa się z kilku punktów (kolejność może się zmieniać):

  • W nowszych rozmowach, dziennikarz pyta na początku o zgodę na zapis i publikację rozmowy.
  • Najpierw rozmówca przedstawia się, i podaje różne dane pozwalające na sprawdzenie, że nie jest podstawionym aktorem (nazwiska kolegów z klasy, nauczycieli, profil w mediach społecznościowych, czy coś w tym rodzaju).
  • Dziennikarz zadaje pytania typu:
    • Jak rozmówca trafił na Ukrainę?
    • Czy jest w stanie powiedzieć, po jaką cholerę tam trafił?
    • Czy widział po drodze jakichś faszystów albo nacjonalistów?
    • Jak trafił do niewoli?
    • Jak traktują go w niewoli?
    • Co chciałby powiedzieć ludziom, których wojsko miałoby wysłać na front ukraiński?
  • Dalej dzwonią do domu jeńca (do żony/rodziców/dziewczyny/dziadków). Jeniec może chwilę porozmawiać,  dziennikarz informuje że można zapis obejrzeć na Telegramie - bo ten w Rosji działa. I jeszcze próbuje wypytywać, co ci ludzie myślą, co ich bliski robi w Ukrainie, i o co w tej całej "operacji specjalnej" chodzi.

Generalnie próbuje wzbudzić w tych jeńcach i ich bliskich jakieś refleksje nad tym wszystkim, co się dzieje. Oczywiście nie należy zakładać, że wszystko co jeńcy mówią jest prawdą.

Rozmowy są generalnie smutne, ale bardzo interesujące. Dziennie pojawiają się 2-4 nowe filmiki, oglądam co dzień. Tymczasem osłuchałem się już tak, że poznaję kiedy dziennikarz wrzuca słowa ukraińskie zamiast rosyjskich. Kilka spostrzeżeń i ciekawostek:

  • Jak dotąd były dwie rozmowy z majorami pilotami.
    • Jeden latał na bombowcu (Su-34). Brak jakichkolwiek refleksji nad czymkolwiek. Dostaje koordynaty, charakterystykę celu (zawsze w rodzaju "zgrupowanie sprzętu pancernego npla") i leci zrzucić bomby. Telefonu nie zabrali (większości  innych pozabierali), ale nie sprawdzał na co zrzucił bomby. Po zestrzeleniu i lądowaniu ostrzeliwał się z pistoletu służbowego i nawet kogoś zabił. Jak zadzwonili do żony okazało się, że puściła go kantem.

    • Drugi był z lotnictwa morskiego z Krymu, loty rozpoznawcze nad morzem (Su-30). Raz kazali mu polecieć w stronę nad lądem w stronę Chersonia (pułap 6-8 km), po 50 kilometrach został zestrzelony. Mówił, że do samolotu nie zabierają broni ręcznej, bo w razie wodowania tylko na dno ciągnie. Ten był całkiem bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia, bo niby tylko lata w kółko wokół wyznaczonej pozycji nad morzem, a elektronika rejestruje co trzeba, i tyle. A jak leciał nad lądem, to z pułapu na którym lata i tak nic konkretnego nie widać. Przy tym żona Ukrainka (mówił trochę po ukraińsku).

  • Był jeden podpułkownik z policji, starszy gość. Ten twierdził, że do jednostki przyszli jacyś ludzie i powiedzieli, że poślą ich za granicę. Wszystkie protesty, że to jest policja i nie mają prawa do działań za granicą zignorowali. Policjanci stwierdzili że to jakaś głupota, aż tu nagle pewnego ranka zostali zapakowani do samochodów i powiezieni - jak się okazało - do Ukrainy. Gdzie zaraz konwój został rozwalony, a podpułkownik dostał się do niewoli.
  • Był też jeden kapitan policji, opowiadał podobną historię (z tym rozmawiali dwa razy, za drugim razem pytali co odpowie na komentarze pod pierwszym filmikiem).
  • Było kilku z tych "republik" w Donbasie. Żaden nie był wcześniej w wojsku, nigdy nie strzelali, wzięli ich przymusowo w Wojenkomat (odpowiednik WKU) i zawieźli na nowo zajęte tereny. Tam spali w otwartym terenie, dostawali średnio jedną rację żywnościową na trzy dni, dostali kałasze i po trzy naboje na osobę. Zadaniem ich było kierowanie ruchem, żeby zatrzymywać samochody cywilne jak jedzie kolumna wojskowa. No i tak stali sobie przy drodze (jeden z nich, starszy człowiek z brodą określił to "staliśmy tam jak dziady brodate"), podjechał jakiś BTR który okazał się ukraiński i zostali wzięci do niewoli. Mnie zastanawia, po co wcielać takich ludzi, przecież ich potencjał bojowy jest ujemny - angażują tylko zasoby i logistykę, ktoś ich musi nadzorować, nawet to ich zadanie nie miało najmniejszego znaczenia. Jeden miał problemy zdrowotne z nogami, zrobili go felczerem. Nie muszę chyba pisać, że z jakąkolwiek medycyną nie miał nic wspólnego. Był też jeden weterynarz (nie z Donbasu), którego z marszu i bez przeszkolenia zrobiono dowódcą czołgu.
  • Większość zwykłych żołnierzy niskich stopni opowiada bardzo podobne historie: Pojechali na ćwiczenia, zabrano im telefony i paszporty, pojechali gdzieś, i nagle się okazało, że są w Ukrainie. Dokąd jadą wiedział tylko dowódca w pierwszym wozie, reszta nawet map nie miała. Potem wpadli pod ostrzał i zostali wzięci do niewoli (niektórzy sami aktywnie się poddali).
  • Dziennikarze czepiają się powoli, że dotąd w zasadzie żaden z rozmówców nie powiedział, że strzelał do kogokolwiek. Myślę, że nie ma się czemu dziwić - ci którzy naprawdę mają sporo na sumieniu raczej nie godzą się na rozmowę. Dzisiejszy rozmówca (Старший лейтенант, wyjątkowo rozmowny i chętny do dyskusji) nawet tak im powiedział.
  • Jeden miał ciekawszą historyjkę, jak papał w plien (trafił do niewoli) od 19:55:

https://youtu.be/kzxtQPUVa4M

Dziennikarz (D): Jak trafiliście do niewoli?
Żołnierz (Ż): A popiliśmy wieczorem z czołgistami.
D: Zaraz, byliście już od trzech tygodni w akcji, skąd mieliście alkohol?
Ż: Czołgiści mieli...
D: Przywieźli tyle, że na trzy tygodnie starczyło? Jakiś zbiornik?
Ź: Nie wiem skąd mieli, ale w butelkach
(dziennikarze stwierdzili, że musiały być ukraińskie i kradzione)
D: I były zapieczętowane?
Ż: Jak przyszliśmy, były już otwarte.

  • EDIT 2022.04.11: Wywiad opublikowany dziś wieczorem jest jak dotąd najdłuższy i najciekawszy - człowiek który był przez miesiąc w Buczy:

  • EDIT 2022.04.12: Dzisiejsza wieczorna rozmowa była jak dotąd najlepsza - wreszcie jakiś inteligentny rozmówca z którym jest porządna dyskusja. Niestety jego ojciec w rozmowie telefonicznej był całkowicie niereformowalny, argumentował całkiem jak twardy zwolennik PiS-u.

  • EDIT 2022.04.13: No dziś to już przeszli samych siebie - rozmowa z dziesięcioma oficerami (podporucznik-kapitan) z jednego zgrupowania czołgów naraz, którzy wszyscy razem trafili do niewoli. Wszyscy z paru miejscowości w obwodzie moskiewskim i z Sankt Petersburga. Przy okazji pokazują warunki, w jakich ci ludzie są trzymani: To jest wyraźnie więzienie, piętrowe, metalowe łóżka, ściany wykafelkowane, łazienka z prysznicami (nie ma baterii, tylko zwykłe zawory kulowe dla wody zimnej i ciepłej). Pokazali też jedzenie, była ogórkowa, jakieś klopsy, kasza i kapusta. Tych żołnierzy dowódca (podpułkownik) zostawił, uciekł do Rosji, i tam napisał raport, że on wszyscy zdezerterowali. Przy telefonach do domu dowiadywali się, że są w Rosji poszukiwani za dezercję.

 

  • EDIT 2022.04.21: W niedzielę, z okazji setnego wywiadu, prowadzący zrobili sesję pytań i odpowiedzi z widzami. Podali parę ciekawych rzeczy, na przykład że wielu z tych jeńców po wywiadzie dopytuje się, czy i jak mogą zostać w Ukrainie i nie wracać do Rosji.

Znających rosyjski zachęcam do pooglądania, daje trochę inną perspektywę. EDIT: W komentarzach proponują włączenie automatycznie generowanych podpisów i wybranie języka do automatycznego tłumaczenia. Ale już po rosyjsku te napisy często nie wychodzą, na początku miałem włączone, ale po pewnym czasie dałem spokój.

A teraz z innej beczki: Na ARTE puścili parę odcinków "Sługi narodu", pierwszy sezon  jest w mediatece (link jest do wersji z dźwiękiem oryginalnym i napisami po niemiecku, nie sprawdzałem czy są tam inne). Obejrzałem jak dotąd sześć, i to niezłe jest. Znaczy jako komedia to nie jest jakaś rewelacja, ale wcale nie jest głupie. No i teraz rozumiem dlaczego Żełeński został wybrany na prezydenta. Krótko plot:

Zaczyna się to od rozmowy trzech, nie pokazywanych z twarzy oligarchów, że w najbliższych wyborach nie ustalą między sobą kto wygra, tylko pozwolą rzeczywiście wybrać ludziom, a każdy z nich wystawi swojego kandydata. Głównym bohaterem jest biedny nauczyciel historii nazwiskiem Wasyl Hołobrodko. Pewnego razu w szkole wkurza się on i wygłasza tyradę na temat panującego systemu politycznego, i powszechnej nieznajomości historii, prowadzącej do wybierania złych kandydatów. Tyradę nagrywa i wrzuca do sieci jeden z jego uczniów. Wkrótce okazuje się, że wszyscy ten filmik widzieli i wyrażają chęć głosowania na takiego kandydata. Uczniowie bez wiedzy nauczyciela organizują crowdfunding, żeby zebrać 2 miliony hrywien potrzebne do rejestracji kandydata, w rezultacie nauczyciel rejestruje się i wygrywa wybory w pierwszej turze. Hołobrodko jest człowiekiem skromnym i uczciwym, i na nowym stanowisku zderza się całym bizantyjskim systemem politycznym Ukrainy.

Jak na razie, to rzecz jest wręcz lewacka. Na początku nowemu prezydentowi śnią się greccy filozofowie dyskutujący o tym, że Ukraina ma wszystko o trzeba, żeby być bogatym krajem, a główną przyczyną że taka nie jest są skorumpowani, chciwi politycy dbający tylko o swoją korzyść. W scenie spotkania z ministrami Hołobrodce wręcz zwiduje się Che Guevara i żąda od niego żeby powiedział im wszystkim co o nich myśli. Co prezydent w swojej wyobraźni robi (ale tylko w wyobraźni). Jednak dalej robi różne bardzo lewackie rzeczy również w rzeczywistości.

Tu parę danych statystycznych: Jeżeli porównać nominalne PKB per capita, to Ukraina jest baardzo biedna. Taki Meksyk ma ponad dwa razy tyle, Rumunia ponad 3, Polska koło 4 a Niemcy ze 12. Trochę lepiej wygląda to przy porównaniu siły nabywczej, ale nadal nie różowo.

Zauważmy jednak, że "uczciwy, zwykły człowiek z ludu robiący porządek z elitami"  to jest wymarzona kampania wyborcza każdego populisty. W serialu bohater jest prawdziwym ideowcem, ale jak odróżnić ideowca od populisty w realu? Przy niektórych widać od razu że nie mają żadnej niezmiennej i niedyskutowalnej idei której się nie pozbędą, tylko zrobią i powiedzą wszystko żeby mieć władzę, ale są i inni, przy których z góry tego nie wiadomo.

No i ten plot z serialu został przeniesiony poziom wyżej, do realu - każdy widz serialu widząc kandydata Żełeńskiego natychmiast podkładał sobie krystalicznie uczciwego Hołobrodkę robiącego porządek ze starymi, skorumpowanymi elitami. Nawet Trump nie byłby w stanie zrobić takiego numeru. W sumie ciekawe czy ta akcja była planowana od początku, czy też dopiero później to wymyślili. I czy Żełeński jest tak samo ideowy jak Hołobrodka.

W każdym razie serial warto zobaczyć.

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy:

Kategorie:Telewizja

3 komentarze