Trzy lata minęły, i po trzech latach blog zmartwychwstał. Co się działo? To dłuższa historia. Na razie opowiem, co się stało od strony technicznej.
WordPressa zainstalowałem w samym końcu roku 2012 i była to wersja 3.5. Potem, w początku maja przeszedłem na multisite i do tego zrobiłem nową instalację wersji 3.5.1. Dalej zdarzył się update do 4.0 i wszystko się posypało - tam została zmieniona struktura katalogów w których trzymane są obrazki. Ponieważ obrazków miałem dużo, spatchowałem jeden plik z core WordPressa, żeby nie musieć przerabiać swojej biblioteki obrazków i wszystkich linków do nich.
Trudno się jednak dziwić, że nabrałem niejakiej nieufności co do updatów. Potem przyszło 4.0.1, tam też zrobiłem patcha, ale w innym miejscu. Było z tym niestety sporo roboty, więc do następnych wersji podchodziłem jak pies do jeża - czyli omijałem je z daleka. Potem zająłem się własnym projektem i blog poszedł w odstawkę.
A po pewnym czasie provider powiedział, że ta wersja PHP na której działałem (5.6 jeżeli dobrze pamiętam) wypada, a jeżeli chcę ją dalej mieć, to miesięcznie ileśtam się należy. Co było zrobić - przeszedłem na 7.x.
Tyle że w tym momencie nie dało się już do bloga zalogować, a ja naprawdę nie miałem czasu się tym zająć. I tak to szło, już od jakichś dwóch lat.
No ale ostatnio dojrzałem powoli, żeby coś z tym zrobić. Przerzuciłem pliki bloga i dump bazy danych na mój serwer w domu, przekierowałem dostępy w DNS-ie na niego, i wyszło że w domu mam ten sam problem co na hostingu. A zreprodukowanie błędu to już połowa sukcesu.
Porobiłem trochę eksperymentów z różnymi wersjami WordPressa i PHP, i blog ruszył u mnie lokalnie. Zintegrowałem aktualnego WordPressa 5.8 i przerzuciłem go znowu na hosting. Tam nie ruszyło bezproblemowo, ale zidentyfikowałem plugin który robił problemy, i poszło.
Teraz podsumowanie:
- Okazało się, że ten mój drugi patch WordPressa był super - bo nie jest w pliku core, tylko w hooku który jest obsługiwany również przez następne wersje. Mój lęk przed update okazał się całkowicie nieuzasadniony.
- Wszystko co działa na hostingu wymaga nieustannej uwagi.
- Przerwa w blogowaniu była mi potrzebna - o tym jeszcze napiszę.
Czyli: Blog wróci.