Niedawno blogokomentator red1grzeg zadał pytanie o AfD z niemieckiego punktu widzenia. To bardzo ciekawy temat i mam zamiar o tym napisać, ale teraz zacznę od drugiego (przynajmniej w deklaracjach) bieguna sceny politycznej.
Już ponad dziesięć lat temu WO miał na swoim blogu notkę w której wysnuwał tezę, że w Polsce psycholi przyciąga głównie prawica, a w innych krajach bywa inaczej. Przypomniało mi się to, gdy znowu w mojej skrzynce pocztowej znalazła się broszurka (no może broszurka to za dużo powiedziane, to zawsze ma objętość jednej-dwu kartek A4 zadrukowanych dwustronnie) sygnowana przez niejaki "Bund gegen Anpassung" ("Związek przeciw dopasowaniu"). Druki ktoś wtyka do wszystkich skrzynek pocztowych kilka razy do roku. A ja to próbuję czytać i mam z tymi tekstami stały problem - nic nie rozumiem.
Znaczy ja rozumiem wszystkie używane słowa, dobrze rozumiem gramatykę zdań, rozpoznaję źródła stylistyki i retoryki, rozumiem całe zdania, ale co do treści to mam naprzemiennie WTF i facepalm oburącz. Bo to jest tak:
Autor uważa się za lewicowca. Tak wygląda jego logo (napisy głoszą: "kontrola urodzeń", "skrócenie czasu pracy", "powszechna równość"):
Jego retoryka i inwektywy są lewackie w pierwotnym znaczeniu tego słowa. Ciągle jest o przebrzydłych kapitalistach, imperialistach, zwykłych pognębionych ludziach itd. Tyle że jest to napisane tak grafomańsko i egzaltowanie, że trudno wyłapać o co właściwe autorowi chodzi. Ja jak się mocno nie skupię, to odpadam zanim doczytam do końca akapitu.
Ale jak już doczytam, to zaraz mam mindfucka. Na przykład w ostatniej ulotce autor podziwia Trumpa (i to nie pierwszy raz) jako dobroczyńcę prostego ludu (WTF?) i przeciwstawia go złemu Sorosowi, który przecież dla "prawdziwej prawicy" jest synonimem wrednego lewaka finansującego komunizm. Lewicowość autora w konkretnych poglądach przejawia się głównie w krytykowaniu USA i generalnie świata zachodniego i bezkrytycznym wychwalaniu Rosji (WTF?). Jak ktoś uważa współczesną Rosję za lewicowy wzór do naśladowania to chyba musi mieć co najmniej trzydziestoletniego jetlaga i zasługuje najwyżej na facepalma.
Z tym że takie skrzywienie prezentuje nie tylko on. Podobnie widzi temat na przykład partia Die Linke. Ona ogólnie jest rzeczywiście mocno lewicowa i nawet czasem zastanawiam się czy na nią nie zagłosować, ale zaraz wyłazi im dziedzictwo SED (z którego przecież bezpośrednio się wywodzą), wygłaszają coś w stylu proradzieckiej propagandy jaką pamiętam ze studiów i chęć głosowania na nich zaraz mi przechodzi.
Teraz lekka dygresja. Mam tu we Frankfurcie dalekiego krewnego z pokolenia moich rodziców, który wyemigrował jeszcze w latach siedemdziesiątych. On uwielbia czytać o spiskach i podarował mi pewien czas temu popularną w Niemczech książkę o przyczynach tego wszystkiego, co dzieje się obecnie na Bliskim Wschodzie, Książka ma tytuł "Wer den Wind sät..." ("Kto sieje wiatr..."), napisał ją Michael Lüders, który niby ma się na temacie znać. Według przedmowy książka ma burzyć powszechnie utrwalony obraz że to wszystko przez tych wstrętnych Ruskich i opowiada historię ostatnich stu kilkudziesięciu lat tego regionu praktycznie wcale nie wspominając o Związku Radzieckim i Rosji. Jest tam tylko o tym, jak przebrzydli zachodni imperialiści ciągle się mieszali w wewnętrzne sprawy spokojnych, niezależnych i samorządnych krajów regionu (i Afganistanu też). Oj dana, dana, wszystko przez Reagana.
Znaczy ja nie przeczę że się mieszali, mieszali się jak cholera, ale opowiedzenie tego całkowicie pomijając rolę ZSRR jest taką samą manipulacją, jak zwalenie wszystkiego na Ruskich. I założę się, że wielu (zwłaszcza mniej oczytanych) czytelników nie zwróciło uwagi na przedmowę tylko wzięło tekst poważnie jako "ukrywaną, najprawdziwszą prawdę historyczną".
Wróćmy do naszego ulotkowego psychola: Podobnie było przy TTIP. On też jojczył nad TTIP, ale mindfuck mi zrobił gdy puścił ulotkę pod alarmującym tytułem "TTIP to przesądzona sprawa" jak już od dobrych kilku tygodni było dokładnie wiadomo, że nic z tego nie będzie. Czym zresztą nic się nie różnił od polskich politycznych psycholi głównie z obozu PiSowskiego. A wystarczyło się chociaż trochę tematem interesować żeby wiedzieć, że negocjacje w sprawie TTIP posuwały się w tempie ślimaczym, umowa miała mieć 17 rozdziałów, a przez wiele lat negocjacji do samego końca nie udało się uzgodnić ani jednego z nich i cokolwiek do podpisania w ogóle nie istniało. Co nie przeszkadzało oszołomom wszelkiej maści krzyczeć "UNIA ODDAJE SIĘ AMERYKANOM W NIEWOLĘ!!!ONE!". No mać, mać, mać, jak by tak bardzo chciała się oddać to umowę podpisano by w try miga, problem polegał na tym, że Amerykanie rzeczywiście chcieli wziąć wszystko co możliwe, ale Unia wcale nie była skłonna im tego dać. Ja rozumiem, że polscy psychole nie mają pojęcia o niemieckiej polityce i mogą wypisywać głupoty w rodzaju "Merkel musi szybko podpisać TTIP bo Deutsche Bank ma straty i zaraz padnie" (autentyczny tekst, który widziałem w paru miejscach) - skąd biedacy mają wiedzieć że Deutsche Bank mimo Deutsche w nazwie to firma prywatna (niemiecki bank emisyjny nazywa się Deutsche Bundesbank, ale jaki świr by na to wpadł?), i że Merkel ma rząd koalicyjny a za negocjacje TTIP odpowiedzialni byli ministrowie z SPD, bez nich i tak nic by nie podpisała. No ale mieszkając w Niemczech i interesując się chociaż trochę polityką trudno było nie zauważyć jak Steinmeier (akurat najbardziej kompetentny w temacie, bo odpowiedzialny za negocjacje TTIP minister spraw zagranicznych z SPD) oznajmił że TTIP jest martwy i za to publiczne stwierdzenie faktu mu się z różnych stron dostało. A ten świr od ulotek nie zauważył do tego stopnia, że ostatnio przypisał jedyną zasługę w nie dojściu TTIP do skutku Trumpowi.
Z kolejnych jego poglądów to on jest (jeżeli dobrze wyczytuję z jego mętnych figur retorycznych) generalnie przeciw przyjmowaniu uchodźców. Jakoś nie za bardzo pasuje to do wrażliwości lewicowej. Stałym jego tematem jest "Lügenpresse" (czyli że "prasa kłamie") - w zasadzie z tymi dwiema rzeczami mógłby od razu przystąpić do Pegidy a nawet AfD. Od razu wyjaśnię temat "Lügenpresse" - z pewnością do mediów niemieckich można mieć takie czy inne zastrzeżenia, ale gdzie jest ten ideał? Pluralizm mediów w Niemczech z całą pewnością istnieje, a rozdział mediów publicznych od państwa działa tak dobrze, jak chyba nigdzie na świecie. Jak ktoś uważa akurat media niemieckie za generalnie "Lügenpresse" to musi nie mieć najbledszego pojęcia o innych krajach. #problemypierwszegoświata.
Jeszcze można by tak długo. Ale trzeba przyznać, że ten dysonans między retoryką a poglądami jest fascynujący, nazbierałem już kilkanaście ulotek "Bund gegen Anpassung", bo takiego kuriozum nie będę wyrzucał. A autor musi też znajdować sympatyków, bo jednak drukowanie sporych nakładów i rozprowadzanie ich wymaga trochę grosza, a nie sądzę żeby pokrywał to wszystko z własnej kieszeni.
Poszukałem kto właściwie za tym wszystkim stoi: Autorem ulotek jest niejaki Fritz Erik Hoevels, mieszkający tu, we Frankfurcie. Jest on psychoanalitykiem i publicystą, oraz przewodzi organizacji pod nazwą "Bund gegen Anpassung". Hoevels na studiach był zafascynowany lewicą, zapisał się do Sozialistische Deutsche Studentenbund (Socjalistycznego Związku Studentów Niemieckich), organizacji początkowo bliskiej SPD, która potem zdryfowała daleko na lewo. Hoevels stał się aktywnym działaczem, ale potem coś swoimi akcjami narozrabiał (nie znam szczegółów). Jako swoich idoli podaje on Marksa, Engelsa (to jeszcze całkiem spoko), Lenina i Trockiego (tu wskazówka wykrywacza świrów wychyla się już znacząco), oraz Freuda i Reicha, tego od orgonów (wskazówka wykrywacza świrów dochodzi do oporu mechanicznego). Do lewicowego zestawu idoli nie tylko mi nie pasują jego poglądy - przez wiele źródeł jest od klasyfikowany jako "skrajna prawica" + "sekta". On sam przed wyborami kilka lat temu zalecał swoim zwolennikom głosowanie na NPD (czyli faszystów) albo Piratów, zestaw przedziwny.
Autor ma swoją stronę w sieci, podstrona "O autorze" jest nawet przetłumaczona na polski. Ciekawe kto tłumaczył, bo tłumaczenie bardzo dobrze oddaje kwiecisto-mętny styl oryginału.
Jakie z tego wnioski? Po pierwsze WO ma rację, że prawica nie ma monopolu na psycholi. W Polsce poglądy lewicowe zostały spalone przez okres realnego socjalizmu, gdzie indziej tak nie jest.
Po drugie: Psychol to psychol. Czy przyznaje się do prawicy, czy do lewicy, poglądy wychodzą bardzo zbliżone.