Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Żegnaj NRD (26): Na Zachodzie oczywiście bez zmian

Wysiadłem z pociągu na dworcu we Frankfurcie, znalazłem automat telefoniczny i zadzwoniłem do firmy. A. tam już był, umówiliśmy się, że z właścicielem przyjadą po mnie. Usiadłem w umówionym miejscu, z widokiem na postój taksówek i czekałem Trochę im zajęło, jakieś półtorej godziny. Przez ten czas zobaczyłem chyba więcej Mercedesów niż przez całe moje dotychczasowe życie - taksówki, w 96% Mercedesy (z nudów liczyłem)  podjeżdżały co kilka-kilkanaście sekund przez cały czas. W końcu zajechał również srebrny Mercedes, S-klasy, z właścicielem - nazwijmy go M. - i A. i pojechaliśmy do firmy.

Właściciel firmy był Rumunem, 45 lat, doktorem informatyki z Uniwersytetu w Bukareszcie, kilka lat wcześniej sprzedanym do RFN.

Jednym z istotnych źródeł dewiz dla Rumunii Ceauşescu był handel ludźmi. U niego sprawa była postawiona jasno: Chcesz wyjechać na stałe na Zachód? - Płać w twardej walucie. M. kosztowała ta przyjemność 60.000 DM, pieniądze wyłożył rząd RFN, nie z dobrego serca ale jako pożyczkę do spłaty.

M. mówił dość dobrze po angielsku ale bardzo słabo po niemiecku. Nieźle po niemiecku mówiła jego żona. M. po przyjeździe chciał zatrudnić się w Siemensie, żona napisała mu CV, które tak się w kadrach Siemensa spodobało, że odpowiedzialny pracownik nie doczytał go do końca który brzmiał: "Nur gebrochen Deutsch" (Tylko łamany niemiecki). Na rozmowę kwalifikacyjną M. poszedł z żoną jako tłumaczką, kadrowcowi było głupio. M. zrobił dobre wrażenie, ale go ze względu na język nie przyjęli (dziś nie byłoby problemu, ludzi z angielskim bez niemieckiego jest tam mnóstwo, nawet narady często robią tam po angielsku). Pozostało mu więc założyć własną firmę.

Firma M. nie była duża - zajmowała kilka pomieszczeń w niedużym biurowcu w przemysłowej części dzielnicy Fechenheim. W firmie pracowali w tym momencie M. (jako szef i główny fachowiec), jego żona (jako sekretarka i księgowa) i Polak W., który wyjechał w 1980 (jako człowiek od pracowania). No i nas dwóch, Polaków studiujących w NRD. Wcześniej pracowali tam też polscy absolwenci Ilmenau, stąd A. miał ten adres. Bywali tam też Rumuni, Rosjanie a Niemca to ta firma nie widziała, chyba że jako klienta.

Nieduży biurowiec w przemysłowej części dzielnicy Fechenheim

Nieduży biurowiec w przemysłowej części dzielnicy Fechenheim

Firma zajmowała się głównie terminalami do komputerów mainframe, przede wszystkim marki Sperry. Oprócz instalacji i konfiguracji robili również różne kawałki transmisyjne dla dopasowania wszelkiego sprzętu do siebie nawzajem - standaryzacja była jeszcze w powijakach. Klientów firma miała w całej Europie (Zachodniej oczywiście), na przykład linie lotnicze Iberia z Hiszpanii. Ja miałem wymyślić protokół transmisyjny do jakichśtam celów terminalowych (tak szczerze to nie pamiętam już szczegółów) i zimplementować go w assemblerze, A. robił oprogramowanie do karty z jakimiś specjalizowanymi układami do transmisji w standardzie X.25, też w assemblerze. Karta to był jakiś prototyp, układy były z serii przedprodukcyjnych, jeszcze z błędami.

Firma miała taki sprzęt, że na uczelni takiego nie widzieli. Wszystkie komputery były AT, same markowe (w 1987 klony dopiero zaczynały się pojawiać), głównie nieistniejącej już firmy Tandon (parę ciekawych rzeczy wymyślili, a nawet nie mają wpisu w Wikipedii, w żadnym języku). Wszystkie komputery były połączone siecią, na ARCnecie, z serwerem Novell NetWare w wersji chyba 2.0 czy coś koło tego. Na uczelni sieci nie było nawet w 1989. Na półkach walało się legalne a nieużywane (bo kupione tylko na próbę) oprogramowanie w rodzaju Xenixa czy Windowsów 1.0 z SDK.

Novell Netware V2.0, rok 1987

Novell Netware V2.0, rok 1987

Wtedy nawet zwykłe obudowy od pecetów mogły być interesujące. Jeden z komputerów, Tandon PCA, wielka obudowa desktop, był tak skonstruowany, że część obudowy, tam gdzie karty, była zdejmowana, można było wymieniać je bez rozkręcania obudowy a nawet odstawiania monitora. Inny komputer, zorientowany na zastosowania biurowe Nixdorf (firma później przejęta przez Siemensa), miał wewnątrz obudowy plastikowe korytko z wszystkimi rodzajami potrzebnych śrubek oraz śrubokrętem. Gdzie są teraz takie rozwiązania? (Wiem, wiem, za drogie, pytanie retoryczne).

M. nie był zbyt porządnym szefem. Wszystkie telefony miały dołączone dodatkowe słuchaweczki, M. nigdy sam nie odbierał telefonu tylko przez tą słuchaweczkę słuchał kto dzwoni i na migi pokazywał czy jest w firmie, czy gdzieś wyszedł i go nie ma. W. opowiadał, że kiedyś pracował w firmie Rosjanin który odmówił odbierania telefonów motywując to tym, że religia zabrania mu kłamać. A. opowiadał, że rok wcześniej M. miał jakiś deadline, najpierw pracował intensywnie, ale gdy powoli było widać że nie zdąży po prostu zadzwonił do żony że jadą na tydzień do Nicei. I pojechali zostawiając pracowników na pastwę rozwścieczonego klienta. Żona M. była do takich akcji przyzwyczajona, tylko za pierwszym razem po podobnym telefonie gdy powiedziała że najpierw musi do fryzjera, kosmetyczki, spakować się itd., czyli najwcześniej jutro to M. stwierdził że "Eee, to nie jedziemy". Od tego czasu ustalili, że telefon ma być nie mniej niż sześć godzin przed odlotem. Mimo takich numerów klienci nie odchodzili, prawdopodobnie dlatego że M. miał know-how którego inni nie mieli. W sumie w tych czasach jakakolwiek wiedza komputerowa była dla przeciętnego człowieka wiedzą tajemną, wiedza nawet zdolnych amatorów prawie nie miała punktów stycznych z wiedzą profesjonalistów. Dziś każdy amator ma w domu sprzęt nie odbiegający wiele (przynajmniej funkcjonalnie) od sprzętu do zastosowań profesjonalnych i używa tych samych lub pokrewnych systemów operacyjnych, wtedy od domowego Sinclaira czy Commodora do mainframe z terminalem a nawet AT z Xenixem i siecią były lata świetlne.

M. kosił niezłą kasę. Miał pół okazałego domu w Maintalu, tego Mercedesa   (W126) którym po mnie przyjechał,

Mercedes W126, Frankfurt, 1987

Mercedes W126, Frankfurt, 1987

 żonie która dopiero co rozwaliła swoją Fiestę kupił (wbrew jej protestom, bo jeździła bardzo słabo) nowiutkiego, czerwonego,

Mercedes 190 E (W201), Frankfurt, 1987

Mercedes 190 E (W201), Frankfurt, 1987

miał w Nicei własny jacht, na który jeździł ledwie na tydzień albo dwa w roku, wypływał kawałek z portu, kotwiczył i się na nim opalał. Był nieprawdopodobnym gadżeciarzem. Pokazywał nam prospekty GPS-u jaki sobie na ten jacht kupił - był to jeden z pierwszych GPS-ów dla żeglarzy, kosztował kupę szmalu, a M. nie oddalał się od portu dalej niż na kilka kilometrów. W domu miał drogą wieże Hi-Fi, gdy ją oglądałem zauważyłem, że tuner nie był dotąd włączony ani razu. W ogóle M. miał mnóstwo drogich gadżetów, których nie użył ani razu albo najwyżej parę razy.

 Firma nie robiła dobrego wrażenia. Wszystkie stoliki przy których można by wypić np. kawę były zasłane grubą warstwą czasopism komputerowych,

Biuro firmy we Frankfurcie, 1987

Biuro firmy we Frankfurcie, 1987

 w nie najgorzej wyposażonym warsztaciku (lutownice miał oczywiście profesjonalne, Wellera) wszędzie piętrzyły się powyciągane z szafek szuflady, których nikomu nie chciało się włożyć na miejsce.

Bałagan w warsztacie, Frankfurt, 1987

Bałagan w warsztacie, Frankfurt, 1987

Z wielkiej skrzynki pocztowej M. wyciągał tylko listy z wierzchu, pozostawiając w środku reklamy, czasopisma itp., gdy ją kiedyś opróżniliśmy do końca (kilkanaście kilogramów makulatury) znaleźliśmy zagubione od pół roku listy od klientów. Kiedyś miałem już dosyć tego bałaganu i z A. poukładaliśmy czasopisma na półkach, powkładaliśmy szuflady z warsztatu na miejsce itd., zaraz zrobiło się przyjemniej, w warsztacie dało się coś zrobić a żona M. była cała szczęśliwa.

 Ponieważ pomieszczenia firmy były, jak to zwykle bywa, adaptowane, toaleta nie była osobnym pomieszczeniem tylko znajdowała się w sporym magazynku z materiałami biurowymi itp. Zdziwiło mnie w niej to, że deska sedesowa była podłączona przewodem do gniazdka 220V. Przy próbie skorzystania deska zaczynała hałasować, okazało się że zawiera wentylator i filtr powietrza, wentylator odsysał powietrze spod deski. Nigdy wcześniej ani później czegoś podobnego nie widziałem.

 Ze spraw zawodowych zobaczyłem i nauczyłem się tam bardzo wiele. Oprócz tego kawałka programu w assemblerze instalowałem na przykład Unixa dystrybuowanego na taśmie streamerowej na maszynie firmy NCR. Maszyna była na pewno mocniejsza niż ten K-1630 na którym pracowałem w centrum obliczeniowym, miała na owe czasy duży dysk twardy - całe 60MB (jak to dziś żałośnie brzmi), a była wielkości dzisiejszego PC-ta w wysokiej obudowie serwerowej.

Server NCR, 1987

Server NCR, 1987

 Skonstruowałem kawałek sprzętu odcinającego trochę zbyt długie łącze RS-232 przy wyłączeniu komputera do którego było podłączone - to dla jakiegoś profesora z uniwersytetu we Frankfurcie, bo mieli tam jakąś sieć na RS-ach z którą były problemy. Zrobiłem parę kawałków w C pod Unixa do sterowania transmisją szeregową, i jeszcze parę innych drobiazgów. Wszystko to nie było robione w specjalnie sformalizowany sposób, ale metodologia prowadzenia projektów wtedy dopiero raczkowała. Ale od tego czasu teletransmisja i protokoły należą do moich ulubionych zagadnień.

 Pewnego dnia M. przywiózł z firmy Tandon nowość światową - jeszcze niedostępną na rynku - komputer Tandon Pac z wymiennymi dyskami twardymi. Komputer był umieszczony w jednej z pierwszych na świecie obudów od razu zaprojektowanych jako wieża, i miał dwa miejsca do wetknięcia specjalnie skonstruowanych 30MB hot-plugable dysków twardych. Rzecz była na owe czasy sensacyjna, jednak dziś już zapomniana.

Tandon Pac z roku 1987

Tandon Pac z roku 1987

 W porównaniu w NRD-owską uczelnią to ta w sumie dość dziadowska firma to był pierwszy front rozwoju technologicznego.

 

W następnym odcinku: Nie samą pracą człowiek żyje, nawet na Zachodzie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , , , , ,

Kategorie:DeDeeRowo

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów