Dziś po drugiej stronie ulicy zaparkowała straszna landara: Mercury Cougar 1974-1976. Zauważyłem ją dopiero jak się zbierali do odjazdu i nie zdążyłem zrobić porządnych zdjęć, niestety mam tylko takie zrobione na szybko z balkonu.
Design tego typu kaleczy moje poczucie estetyki. Żena idzie nosem, a za najgorsze uważam to okienko w słupku winylowego dachu zwane opera window. Wcześniejsze samochody amerykańskie (jak na przykład ten Ford Fairlane 500 Skyliner, który zaparkował pod moim oknem w zeszłym roku) mimo że też przeładowane ozdobami miały coś w sobie, ale te z lat 70-tych to były często po prostu obrzydliwe.
A już ktoś, kto nazwał tą wielką, kanciastą skrzynię Cougarem (czyli pumą), to już w ogóle nie miał poczucia obciachu. Co ma jedno z drugim wspólnego?
Nienawidzę samochodów, toleruję (nawet trochę lubię) motocykle, ale sporadycznie podobają mi się takie ło.
http://www.madle.org/horch853spca37.jpg
@gammon_no.82
Natępna notka (może nawet dziś) będzie o motocyklach. Z NRD.
Ja bardzo lubię kanciaste samochody. Czy po Frankfurcie jeździ dużo Volvo 240?
@frida.lyngstad
„Ja bardzo lubię kanciaste samochody. Czy po Frankfurcie jeździ dużo Volvo 240?”
No ale Volvo 240 to jest kanciaste ładnie i z umiarem, a to na zdjęciu to wsiowe bezguście, coś jak cygański dworek.
A Volvo 240 trochę jest, ale nie za dużo.
No tak, podzielam zdanie – trafne spostrzeżenie 🙂
A ja się nie zgadzam. Piękny samochód! Piekny jak prawie każda stara „Ameryka”