Dziś o absolutnie kultowym produkcie z NRD - Party Grillu. Za zdjęcia dziękuję AgacieNal. Tak dokładnie to urządzenie to nazywało się Tischgrill TG12 "Party-Grill".
Party-Grill był zbudowany bardzo prosto. Aluminiowa skrzynka bez czołowej ścianki, podnoszone na zawiasie wieczko, bakelitowe nóżki. A na górze, pod wieczkiem grzałka rozgrzewająca się do czerwoności. Bez wyłącznika - wyłączenie przez wyciągnięcie wtyczki z gniazdka. Urządzenie służyło do zapiekania, pomysł był po prostu świetny. Dziś nie za bardzo mam jak zapiec sobie kanapkę z serem - żadne z posiadanych przeze mnie urządzeń się do tego specjalnie nie nadaje. Piekarnik - no grzać cały piekarnik na jedną kanapkę? Ile to czasu zajmuje i ile prądu na to idzie. Mikrofala z grillem - za słaby ten grill, a zmikrofalowany ser to nie to samo co zapieczony. Są dostępne takie małe, stołowe piekarniki, ale to też jest raczej piekarnik niż grill. Podobnego do Party-Grilla urządzenia po prostu nie ma.
Nie ma jednak większych szans żeby ktoś coś podobnego wyprodukował dziś, bo urządzenie nie przeszłoby przez TÜV. Górna pokrywa rozgrzewała się do wysokiej temperatury, a użytkownik nie był niczym chroniony przed poważnym poparzeniem. Teoretycznie można by zrobić jakąś izolacje termiczną pokrywy, ale wtedy ona nie będzie chłodzona i wewnątrz urządzenia będzie rozgrzewać się jeszcze bardziej, myślę że spokojnie powyżej temperatury topnienia aluminium. No chyba żeby pokrywa była stalowa, ale to znowu wyższe koszty...
Miało to urządzenie jeszcze drugą wadę - tłuszcz pryskający od wewnątrz na górną pokrywę grilla czepiał się aluminium tak mocno, że nie dawał się usunąć inaczej niż przez szlifowanie środkiem ściernym. Ja wkrótce wpadłem na pomysł żeby wykładać pokrywę folią aluminiową, i to działało.
Do Party-Grilla można było dokupić szpikulce do szaszłyków. Też działały. Miałem takie, ale niestety dawno temu wywaliłem je razem z grillem i zdjęcie muszę sobie pożyczyć z sieci (eBay, numer aukcji 190630160519).
W późnych latach 80-tych pojawiła się zmodyfikowana konstrukcja pod trochę inną nazwą której nie pamiętam (Tisch-Grill? Może ktoś z czytelników sobie przypomina?), różniła się ona od Party-Grilla tym, że górną, aluminiową pokrywę zastąpiono płytkim, stalowym korytkiem którego sens nie był dla mnie zbyt jasny. Nie używałem tej wersji i nikt ze znajomych tego nie kupił ale nie wydaje mi się żeby to był dobry pomysł i ta konstrukcja zaginęła w pomroce dziejów. Może to była próba zabezpieczenia użytkownika przed oparzeniami? Wykorzystanie ciepła odpadowego? Zdjęcie znowu pożyczone z eBaya (Nr aukcji 170632174152).
Teraz jeszcze coś: W samym końcu wieku XX byłem (już tu, we Frankfurcie) na wystawie z okazji 10-lecia przewrócenia muru i tam prezentowano między innymi parami podobne do siebie produkty z NRD i RFN. No i wyobraźcie sobie że stał tam bardzo podobny grill z Zachodu! Szczęka mi opadła. Niestety nie mam zdjęcia, a i wyguglać mi się tego urządzenia nie udaje. Trudno więc powiedzieć kto od kogo zrzynał.
Znalazłem w piwnicy oryginał instrukcji od Party-Grilla. Zdaje się że urosły wokół niej jakieś mity, bo robiąc research trafiłem na dyskusję w której ktoś pytał czy to prawda że w instrukcji był przepis na pieczone banany, a ktoś inny potwierdzał że był. Ale to nieprawda, sprawdziłem i w mojej nie ma.
Zajrzałem na eBaya i widzę że takich grilli jest sporo i trafiają się tam nawet nieużywane nówki sztuki w oryginalnym pudełku! A niektórzy chcą za używkę ponad 60 EUR (wątpię żeby za tyle sprzedali).
EDIT: Dla zainteresowanych wrzucam skan instrukcji
Mmmmm, studenckie zapiekanki mi się przypomniały. Łezka w oku i ślina w gębie 🙂
O, ciotczyny opiekacz jak żywy! 😉
Z innej beki – są przecież podobne i teraz, tyle że w formie minipiekarnika, bo jak piszesz, bhp itd itd. Ale są takie „dwukanapkowe”, np jak to:
http://www.clatronic.pl/opiekacz-do-grzanek-mb-3341-srebrny.html
Inna sprawa, że IMHO nie warto trzymać kolejnego pudełka, jeśli ma się piekarnik który ma górną turbogrzałkę, to się jej używa, i tyle; różnica czy odpalisz 300-400W czy 1kW w skali 5min dla zapiekanki, nawet dwa razy dziennie, to jest już pikuś.
Wzruszyłem się, używałem takiego opiekacza na studiach. Bardzo to dobrze działało i było niezniszczalne.
Mam takie ustrojstwo do dziś. Działa dobrze, tylko ten drucik do wyciągania tacki gdzieś się zapodział.
Ja też mam i wciąż używam – super maszynka.
I nawet się zastanawiałem, dlaczego już takich nie robią – dzięki więc za wyjaśnienie.
Czy można gdzieś jeszcze taki dostać bardzo mi na tym zależy?
Na niemieckim eBayu, czasem trafiają się nawet nieużywane nówki z pudełka (ale nie tanio). Kategoria „DDR & Ostalgie”, słowa kluczowe „party grill”. W tym momencie widzę 11 ofert.
Oryginalnego „Party grilla” mają moi rodzice – od 1977 r. mniej więcej i wciąż działa, a eksploatowany był dość intensywnie. Znam też parę innych osób, które takiego grille mają, ale kupione/otrzymane już na długo po upadku NRD, jako swoisty „antyk” 😉
Te opiekacze idealnie sprawdzały się do robienia grzanek z serem (zapiekanek) – z żadnego innego nie wychodziły takie dobre.
Ale nie prawda, że nie ma już takich obecnie. Tzn. identycznych zapewne faktycznie nie ma (pomijając portale aukcyjne i targi staroci), ale są takie, które działają w identyczny sposób.
My z żoną parę lat temu dostaliśmy właśnie coś takiego w prezencie – DeLonghi BQ100 to się nazywa i tak wygląda:
http://image.ceneo.pl/data/products/1154919/i-delonghi-bq-100.jpg
Niestety chyba już nie są produkowane, ale zdaje się, że kupić jeszcze można.
Używamy tego w zasadzie wyłącznie do robienia grzanek/zapiekanek z serem – robi się je dużo szybciej i prościej niż w piekarniku, poza tym z piekarnika wychodzą jakieś takie inne. Do mięsa nie używamy – i tak robi się je długo, na grilla wejdą tylko małe kawałki typu kotlet (więc kaczki w całości ani schabu ze śliwką nie upiekę), poza tym mięso strasznie brudzi. Ale grzanki robi się na tym właśnie takie same niepowtarzalne jak na enerdowskim Party grillu!
A w ogóle to gratuluję bardzo ciekawego bloga!
Witam uprzejmie
Wlasnie stalem sie szczesliwym posiadaczem praktycznie nieuzywanego party-grilla TG 12 w pieknym stanie. Pierwszy, kupiony w Czechoslowacji w 1977 przez moich rodzicow, uzywany byl w rodzinie przez cale moje dziecinstwo i mlodosc. Niestety zakonczyl zywot ponad 10 lat temu, pozniej poginely szpikulce z kompletu do szaszlykow. Szybko sie okazalo, ze w domu wszyscy tesknia za przepysznymi zapiekankami, ktore zrobione ani w piekarniku, ani w innych grillach nie byly nawet w polowie tak dobre. Tak wiec po roku drugi party-grill pojawil sie w domu. Teraz, gdy mieszkam w swoim mieszkaniu, przyszla kolej na mnie, zeby skompletowac sobie kolekcje. W zwiazku z tym mam prosbe: czy moglby Pan zeskanowac i udostepnic instrukcje? Chetnie tez odkupie od posiadaczy komplet do szaszlykow oraz instrukcje.
Pozdrawiam i dziekuje bardzo za swietny blog.
Worldofrisk
Z instrukcją ogólnie nie ma problemu, muszę tylko pójść do piwnicy i jej poszukać. Wiem nawet w którym jest kartonie.
Ale ona mało istotnego wnosi – składa się głównie z przepisów, niekoniecznie dopasowanych do dzisiejszych produktów.
Postaram się dziś-jutro poskanować i wrzucić linki w komentarzu.
A akcesoriów trzeba poszukać w sieci – na przykład na ebayu, albo na specjalizowanych portalach z rzeczami z NRD.
OK, poskanowałem i wrzuciłem, linki są w końcu notki.
I jeszcze porada praktyczna: radzę wyłożyć górną pokrywę od spodu folią aluminiową – pryskający tłuszcz wżera się w aluminium pokrywy i jest nieusuwalny bez szlifowania, a folię można po prostu wymienić.
Dobra, odebralem grill – dziala pieknie, zapiekanki pyszne. Wymylem go i znow wyglada jak nowy. Teraz pojawil sie problem z wygladem. Mam niestety wrazenie, ze tamten pierwszy, z 1977 byl lepiej wykonany, z lepszej i grubszej blachy – ale to akurat dosyc typowy problem wielu urzadzen. Pytanie za 100 punktow, jak przymocowac te folie od spodu? Zastanawialem sie tez, czy jest jakis preparat, ktorym mozna by zabezpieczyc metal… Tacka aluminiowa dosyc latwo sie rysuje i wyciera – i tam ciemnieje. Samochody maja woski do karoserii, smary do czesci i zlaczy a tu?.. Nic mi nie przychodzi do glowy.
Ee tam, góra trzy punkty. Wcale nie trzeba mocować – zdejmujesz pokrywkę, wykładasz ją folią aluminiową tak, żeby aż wychodziła na zewnętrzne brzegi pokrywki (od zewnątrz oczywiście) – folia jest lekka i będzie się trzymać. A nawet jak nie za bardzo – to zakładasz pokrywkę znowu na urządzenie i się trzyma.
Ciężka sprawa – to jest aluminium, metal bardzo reaktywny, nie znikający po paru tygodniach tylko dzięki powłoce tlenkowej.
Lepiej nie – przecież kładziesz na tym jedzenie. Nie szorować środkami ściernymi, położyć folię aluminiową – wiele więcej nie da się zrobić. Według dzisiejszych standardów całość powinna być ze stali nierdzewnej, nie z aluminium.
Jak zwykle krotko i merytorycznie – danke 🙂 W tygodniu kupie folie, zobaczymy, jak to wyjdzie. Poczytalem tez o czyszczeniu powierzchni aluminiowych, wiec wszystko powinno pozostac w dobrym stanie. Wlasnie zrobilem w nim kaszanke z cebulka – nie ma porownania do patelni czy piekarnika 🙂 Palce lizac! Jeszcze raz dziekuje.
Party -grill, posiadam od początku lat osiemdziesiątych, oczywiście przywieziony z byłego NRD.Eksploatowany był intensywnie przez całą moją młodość , a następnie przez moje dzieci oraz ich znajomych. Wszyscy potwierdzają , iż nie ma drugiego takiego urządzenia , z którego wychodzą tak smaczne grzanki. Niestety współczesne urządzenia to nie to samo.
To były czasy.Miksery RG28 były również nie do zdarcia.
Takiego opiekacza używam regularnie, bo jest praktyczny, na szybko można zrobić coś na ciepło. No może estetyka nie jest najwyższych lotów, ale zakupiony w 1986 roku opiekacz sprawuje się bezawaryjnie przez już 30 lat!!! – Mam w użyciu urządzenia naszej produkcji i też działają bez jakiejkolwiek awarii. – W przypadku dzisiejszych wytworów jest to niemożliwe – po 2 – 4 latach, często krótko po zakończeniu okresu gwarancji urządzenia nadają się do utylizacji!!! Jest to skutek promarketingowego sztucznego postarzania produktów.