Miałem już notkę o olewającym drzewie, ale to nie jedyny dowcip w lesie miejskim. Jest ich więcej, a wszystkie wymyślił satyryk Friedrich Karl Waechter. W innym miejscu drzewo ma oczy.
To akurat drzewo skojarzyło się Waechterowi z fryzurą Struwwelpetera - jednego z bohaterów XIX-wiecznej książki dla dzieci autorstwa Heinricha Hofmanna, pochodzącego zresztą z Frankfurtu. Struwwelpeter nie dawał sobie obcinać włosów i paznokci. (Rysunek autorstwa samego Hofmanna)
Książka ta składa się z wierszyków o dzieciach zachowujących się w jakiś sposób "źle" i ponoszących z tego powodu straszliwe kary, nierzadko krwawe. Dzieło to od początku było bardzo kontrowersyjne. Z jednej strony książka sprzedawała się w wielkich nakładach w wielu krajach, z drugiej była przedmiotem krytyki, przeróbek i parodii. Waechter w roku 1970 napisał swojego antyautorytarnego Anti-Struwwelpetera.
Co ciekawe, niektóre z tych "złych" zachowań są dziś klasyfikowane jako zaburzenia psychiczne, na przykład Zappelphillipp ma wyraźne ADHD.
Wróćmy do drzewa: "twarz" Struwwelpetera jest łatwiejsza do rozpoznania na zdjęciu, niż w naturze. Oczy zrobione są z plastikowych kul osadzonych na sprężynach spiralnych.
[mappress mapid="20"]