Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Cybersyny, cybernetyczne żółwie, cyberberysy i inne Algole (2)

No dobrze, skoro Cybersyn nie wziął się z ideologii socjalizmu, to skąd? Zajmijmy się tłem historycznym tamtych czasów. Początek będzie pozornie od czapy, ale wiem dokąd zmierzam.

Przez całe wieki a nawet tysiąclecia znaczący udział w zwycięstwach militarnych´mieli rzemieślnicy produkujący broń. Bitwy i wojny wygrywała najczęściej strona mająca więcej i lepiej wyszkolonych żołnierzy i lepszych dowódców. Ale nie bez znaczenia była posiadana przez nich broń, a co najmniej od czasu wynalezienia miecza z miedzi robili i ulepszali ją rzemieślnicy.

Taki stan rzeczy trwał bardzo długo, ale w czasach rewolucji przemysłowej zwycięstwo lub przegrana zaczęły w coraz większym stopniu zależeć od inżynierów. Już Kościuszko w USA robił za generała, ale do zwycięstwa przyczynił się przede wszystkim jako wojskowy inżynier. Dalej widać to było coraz wyraźniej - w różnych wojnach w koloniach, w wojnie francusko-pruskiej, przewagę zdobywała strona mająca więcej i lepszą, przemysłowo produkowaną broń zaprojektowaną przez inżynierów. Szczytem była WWI, gdzie użyto mnóstwa nowych, wyinżynierowanych broni - na przykład sterowca, samolotu, okrętu podwodnego i całej masy inżynierskich ulepszeń broni istniejących.

Po WWI sytuacja uległa zmianie. To znaczy większość broni wymyślali nadal inżynierowie, ale zwycięstwo zaczęło w coraz większym stopniu zależeć od naukowców i to z pozornie niewojskowych specjalności. Na przykład od matematyków.

Już w wojnie polsko-rosyjskiej 1920 grożącą całkowitą klęskę udało się Polakom zmienić w zwycięstwo praktycznie wyłącznie dzięki pracy kilku matematyków o specjalności kryptologia. Kryptolodzy mieli swój zasadniczy udział w przebiegu i wyniku WWII, ale i inne specjalności dostały swoją szansę. Fizycy zrobili na przykład bombę atomową, obliczenia robili im inni matematycy. Ale o wiele większe znaczenie miały prace całego legionu innych, szeregowych matematyków, którzy zajmowali się optymalizacją efektywności wysiłku wojennego. Na przykład opracowywali statystyczne metody kontroli jakości, umożliwiające znaczące zmniejszenie ilości amunicji marnowanej w każdej partii na testy jakościowe. Albo rozpracowywali zagadnienia w rodzaju "czy dywizjon bombowców nocnych ma lecieć w szyku ciasnym - ryzykując zderzenia, czy luźnym - ryzykując zgubienie formacji albo zestrzelenie przez myśliwce". Kampanie wygrywano dzięki optymalizacji logistyki i minimalizacji strat.

Po wygranej WWII, jako synteza tych prac, powstała nowa dziedzina zwana "cybernetyką". Wcześni cybernetycy - jak to zwykle neofici - wierzyli że wszystkim da się bezproblemowo sterować i kierować. Naprawdę wszystkim, nie tylko prostymi układami. Tak samo miało się sterować temperaturą pieca, jak całą fabryką, mózgiem, organizmem żywym, ekosystemem (we współczesnym rozumieniu), społeczeństwem czy państwem. Dziś wiemy że były to mrzonki, że nawet pozornie proste systemy mogą być chaotyczne i sterowanie nimi nie jest trywialne abo wręcz jest niemożliwe.

No ale w tamtych czasach wszystko wyglądało na proste a nauka i rozum miały wkrótce zapanować nad całym światem ludzie mieli być dzięki temu szczęśliwi i żyć w dostatku i dobrobycie. Na pierwszy rzut oka taka koncepcja wydaje się być bardzo komunistyczna, ale tak myślano również w krajach kapitalistycznych. Wystarczy zajrzeć na okładki pism popularno- naukowych tamtych czasów. Czy to "Młody Technik",

Okładka pisma "Młody Technik"

Okładka pisma "Młody Technik"

czy "Technika Mołodieży",

Okładka pisma "Technika Mołodieży"

Okładka pisma "Technika Mołodieży"

czy "Popular Mechanics"

Okładka pisma "Popular Mechanics"

Okładka pisma "Popular Mechanics"

- wszędzie widzimy taki sam futurystyczny, czysty, stechnicyzowany świat wielkich budowli, szybkich pociągów, wspaniałych samochodów, olbrzymich statków, wielgachnych pojazdów latających i lotów międzyplanetarnych. No i wielkich, inteligentnych komputerów.

A to wszystko miało być możliwe dzięki cybernetyce. Niedługo wcześniej wynalezione tranzystory umożliwiły zbudowanie układów elektronicznych naśladujących zachowanie organizmów żywych. To znaczy tak twierdzono, w praktyce były to proste zabawki elektromechaniczne, byle by miały jakiś czujnik. Na przykład słynne "cybernetyczne żółwie" były to po prostu elektryczne samochodziki z czujnikami, reagujące na przykład na dojechanie do krawędzi stołu. No ale było jakieś sprzężenie zwrotne, więc zabawka była cybernetyczna. Wkrótce praktycznie każda zabawka z silnikiem elektrycznym (jeżeli nie była zdalnie, wtedy przewodowo, sterowana) nazywała się "cybernetyczną".

Cybernetyczny żółw - skan z książki Janusza Wojciechowskiego "Nowoczesne zabawki" (1963)

Cybernetyczny żółw - skan z książki Janusza Wojciechowskiego "Nowoczesne zabawki" (1963)

Kiedy wymyślono perceptron - czyli prostą sieć neuronową - wydawało się, że wkrótce da się skopiować mózg człowieka, a potem taka kopia będzie odwalać za człowieka robotę intelektualną. Miało to być tak niedługo, że nawet realnie istniejące wtedy komputery nazywano już na zaś "mózgami elektronowymi".

Popatrzmy na popkulturę tamtych czasów - na Star Treka, radziecką Mgławicę Andromedy czy na Lema (który jak zwykle wszystko przewidział). A zwłaszcza na Cyberiadę/Bajki robotów, gdzie wszystko jest cyber, nawet cyberberysy.

Cyberiada była oczywiście w dużym stopniu satyrą, ale fascynacja cybernetyką - i w ogóle potęgą rozumu - naprawdę istniała. Wszędzie planowano przerobienie świata, w ZSRR chciano zawracać rzeki wyrąbując kanały atomówkami, w Niemczech koryta większości rzek wybetonowano, żeby porządnie płynęły. Na Nilu zbudowano wielka zaporę, bo wylewał, itd. itd., wszystko miało być lepiej, bardziej naukowo. Jak na razie sukcesy były znaczące. "Zielona rewolucja" bardzo zmniejszyła zasięg klęsk głodu w różnych krajach, szczepionki i antybiotyki zmniejszyły śmiertelność, człowiek poleciał w kosmos i postawił stopę na Księżycu.

I to jest moment, w którym rozpoczęto projekt Cybersyn. Jeszcze wszystko wydaje się proste, świat wydaje się iść ku lepszemu, cybernetyka (w szczególności społeczna) ma być szansą lewicowego rządu Chile na przeciwstawienie się wpływom amerykańskiego wywiadu, starającego się ten rząd obalić. Trochę zadziałało - zainspirowany przez CIA strajk kierowców udało się przetrwać, chociaż niekoniecznie dzięki cybernetyce. Kolejnej próba obalenia rządu była jednak udana, cybernetyka nie pomogła. System nie był gotowy, ale bardzo wątpię żeby działający był w stanie uratować Allende, a nawet dobrze działać. Wyznawcy cybernetyki i potęgi rozumu byli zbyt optymistyczni, już w początku lat 70-tych zaczynało to być widoczne. A przynajmniej widać to z dzisiejszej perspektywy.

Po czym to widać? Ooooo - na to mam mój ulubiony przykład. O nim w następnej notce.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Pomyślmy

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów