Przeczytałem w Wyborczej wywiad WO z Jackiem Dukajem i przypomniał mi on, że miałem napisać notkę o pewnej ciekawostce związanej z Czarnymi Oceanami. Chodzi o wojny ekonomiczne.
Już dobre kilka lat temu przeczytałem w prasie ekonomicznej artykuł o pewnej uczelni we Francji, która to uczelnia natychmiast skojarzyła mi sie z CO. Zrazu pomyślałem że ktoś ważny we Francji czyta Dukaja (i to po polsku!), ale zaraz sprawdziłem - uczelnia ta powstała jeszcze przed wydaniem Czarnych Oceanów, już w 1997. Ciekawe czy Jacek o niej słyszał - w żadnym czytanym przeze mnie wywiadzie z nim o tym nie wspomina. Uczelnia ta nazywa się - UWAGA: École de guerre économique - Szkoła wojny ekonomicznej. Przyjmują tam tylko managerów z minimum pięcioletnią praktyką zawodową. Szkoła jest finansowana przez ministerstwo obrony, wielu z jej wykładowców to wojskowi i ludzie ze służb specjalnych. Wszystko jak w Czarnych Oceanach, chociaż do oficjalnego przejęcia samego prowadzenia wojny ekonomicznej przez wojsko jeszcze trochę brakuje.
Na dowód że nic nie zmyślam: TUTAJ wpis w Wikipedii po francusku, do wyboru jest jeszcze tylko wersja niemiecka. A TUTAJ link do stron samej uczelni - oczywiście tylko po francusku.
Future is now.
Dukaj jest często porównywany do Lema. Ale ma w porównaniu z Lemem jedną zasadniczą wadę.
Dukaj jest świetny w sypaniu wizjonerskimi pomysłami, ale nie potrafi z nich skonstruować ciekawej fabuły. Dla mnie wiele jego książek to nie literatura, tylko spis pomysłów. Jego fabuły mają kiepską kompozycję, przypominają budowlę skleconą z mnóstwa zachwycających detali, lecz jako całość pozbawioną proporcji.
To tak na marginesie. Bo błyskotliwych pomysłów, w istocie, można Dukajowi pogratulować.
@anuszka
Eee tam. Dukaj ma całkiem dobre, tyle że znacznie znacznie bardziej skomplikowane i wieloelementowe fabuły, a nie względnie proste schematy jak u Lema. Czy to wada? jak dla kogo.
Co do pomysłów, to jest porównywalny do Lema, tyle, że eksploatuje je zupełnie i totalnie, Lem się po swoich tylko ślizgał.
Stąd pewnie narzekania, bo w porównaniu z innymi, czy z Lemem, Jacek robi „ciężkie” rzeczy, pod każdym względem – ale to dobrze, bo są „syte” 😉