Dziś o NRD-owskich samochodach dostawczych. Produkowano tam w zasadzie tylko jeden typ samochodu dostawczego - był to Barkas B 1000. Samochód ten skonstruowano całkowicie od nowa w końcu lat 50-tych, a ich produkcję uruchomiono w 1961.
Znaczy przed 1961 produkowano inny samochód dostawczy (Framo V901 - mam zdjęcia, będzie notka), ale w latach 80-tych to już nie sposób było go zobaczyć na ulicy.
Konstrukcja Barkasa była oparta o dwusuwowy silnik od Wartburga, napędzający koła przednie. Wbrew pozorom w tamtych czasach nie było to nic dziwnego, Barkas był w roku 1961 całkiem nowoczesny, miał sporą ładowność (1 tona) i nisko podłogę.
(Na zdjęciu wersja ambulans w malowaniu armii NRD, kołpaki nie są oryginalne)
Konstrukcje polskie - Nysa i Żuk - były koncepcyjnie zupełnie inne. Oparte były o silnik i elementy zawieszenia z Warszawy M-20 - czterosuw przedwojennej jeszcze konstrukcji, napędzający koła tylne. Przez tylny most podłoga w polskich dostawczakach musiała być znacznie wyżej, a silnik już w początku lat 60-tych w żadnym razie nie był szczytem nowoczesności.
Nysy i Żuki były z biegiem lat cokolwiek ulepszane (chociaż nigdy nie były nowoczesne), a Barkas całkowicie zatrzymał się w rozwoju i po pewnym czasie też zupełnie odpadł od stanu techniki.
Barkasa nie lubił nawet Honecker, nie znosił zwłaszcza wyjącego dźwięku dwusuwowego silnika. W rządowym ośrodku w Wandlitz zastąpiono Barkasa sprowadzonym specjalnie z Zachodu elektrycznym samochodem dostawczym, bo dwutakt budził Ericha rano.
(Na zdjęciu wersja karawan)
Barkas produkowany był w mnóstwie wersji - w końcu nic innego do wyboru nie było. Znaczy trafiały się w NRD również Skody 1203, Nysy i Żuki, ale rzadko.
Produkcję Barkasów zakończono wkrótce po zjednoczeniu - w 1991. W tym momencie pojawili się inwestorzy, którzy chcieli przenieść produkcję do Rosji która mniej więcej w tym samym momencie przestała być Radziecka. Całą linię produkcyjną wyremontowano, zapakowano, dokumentację przetłumaczono na rosyjski i akurat wtedy część inwestorów się wycofała. No i w 1994 wszystko poszło na złom. Ale tak po prawdzie to i tak od dawna był przestarzały złom.
Tuż przed zjednoczeniem ożenili go z silnikiem 1300 z Wartburga 1.3, nazywało się to B1000-1. Przed zamknięciem fabryki zdążyli natłuc jeszcze prawie 2000 sztuk.
Ostatnio widziałem, takiego pomarańczowego barkasa na ulicy w Szczecinie. Miał on chyba oryginalne zasłonki w oknach – widok był rozbrajający.
Przypomniało mi się, że w filmie pt. Życie na podsłuchu” (Das Leben der Anderen 2006) jest scena w której występuje polski „Żuk” (jako więźniarka) a podłożony jest odgłos ruszającego barkasa. Zresztą to bardzo ciekawe, czy faktycznie NDR’owska bezpieka używała żuków?
Polskie Żuki spotykało się od czasu do czasu w NRD. Niemcy nazywali je „cuk”.
Policja i wojsko w NRD nie używały raczej polskiego sprzętu motoryzacyjnego.
Sam pracowałem na praktykach studenckich przez miesiąc w Barkas-Werke w Karl-Marx-Stadt i był to bardzo traumatyczny okres w moim życiu , ze względu na chore godziny pracy ( typu wstawanie przed piątą rano ). Barkasy same w sobie były bardzo funkcjonalnymi pojazdami , o klasę przed żukami i nysami . Można je raczej porównywać do VW „ogórków” z lat 60. Ciężko wyrokować , czy był to złom w latach 90. Gdyby sprzedano linię produkcyjną do Indii , miałyby szansę stać się hitem , produkowanym w setkach tysięcy egzemplarzy.
Pamiętam,że na żywo,widziałem te pojazdy tylko na kolarskim „Wyścigu Pokoju”.Chyba nie pisałeś jeszcze o tym?
Wydawały mi się wtedy strasznie dziwne,jeśli chodzi o kształt nadwozia.