Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Jak to się robi w Niemczech: Wychowanie seksualne w szkole

Temat wychowania seksualnego w szkole w Polsce spadł jakoś z pierwszych stron gazet na korzyść religii w szkole. O religii w szkole w Niemczech jeszcze napiszę, dziś jednak o wychowaniu seksualnym.

Dobre przekazanie dzieciom wiedzy na ten temat nie jest oczywiście proste. Pamiętam że za moich czasów odbywało się to w klasie ósmej na jednej lekcji biologii. No i to było za późno, chyba mało kto w klasie dowiedział się z tej lekcji czegoś nowego. A i sama lekcja odbywała się według schematu sparodiowanego w tamtych czasach w satyrycznym monologu Krzysztofa Jaroszyńskiego z cyklu "Apteka domowa" (niestety nie znalazłem w sieci, cytaty muszą być z pamięci) - autor przez parę minut opowiadał dlaczego to takie ważne i w ogóle, potem wygłosił standardowe zdanie że "Lepiej żebyście dowiedzieli się o tym w szkole, niż od kolegów z podwórka" i natychmiast po tym zdaniu nastąpiło "Dziękuję za uwagę" i koniec. To oczywiście parodia, w praktyce jakieś informacje podane były, ale wstępów było znacznie więcej niż konkretów. A i przez parę wcześniejszych tygodni pani poświęcała część lekcji na wkładanie nam do głowy że na tej lekcji wszyscy mają być, bo  "Lepiej żebyście dowiedzieli się o tym w szkole, niż od kolegów z podwórka".

Nie jestem na bieżąco z tym, jak to w kraju wygląda teraz. Więc od razu przejdę do tego, jak to się robi w Niemczech.

W Niemczech dzieci mają o tym w szkole po raz pierwszy w klasie czwartej (czyli 9-latki), w ramach przedmiotu Sachunterricht (to słowo nie ma bezpośredniego polskiego odpowiednika, powiedzmy Przyroda - Technika). Omawia się tę problematykę przez kilka tygodni, mowa jest o budowie organów płciowych, rozwoju człowieka, porodzie, dojrzewaniu, antykoncepcji... W sposób dopasowany do wieku odbiorców, ale tak konkretnie, bez uciekania w kwiatki i motylki. Na koniec każde dziecko otrzymuje kartonik z paroma materiałami na ten temat.

Materiały do wychowania seksualnego w szkole podstawowej w Niemczech

Materiały do wychowania seksualnego w szkole podstawowej w Niemczech

 

Materiały do wychowania seksualnego w szkole podstawowej w Niemczech

Materiały do wychowania seksualnego w szkole podstawowej w Niemczech

Kartonik zawiera przede wszystkim książeczkę, w której dwie dziewczynki i chłopiec zajmują się w ramach programu Jugend forscht (to dłuższy temat w sam raz na notkę, muszę sobie wpisać na listę) poszukiwaniem skąd się bierze życie.

Materiały do wychowania seksualnego w szkole podstawowej w Niemczech

Materiały do wychowania seksualnego w szkole podstawowej w Niemczech

Czytając i zadając pytania bohaterowie szybko przechodzą od powstania wszechświata i rozmnażania przez podział do rozmnażania płciowego i - po sznurku do kłębka - do płciowości człowieka. Rzecz jest napisana całkiem zgrabnie, kolejne tematy i informacje pojawiają się całkiem naturalnie, a bohaterowie traktują to wszystko jako coś normalnego. Uważam że to świetnie zrobione. W książeczce pojawia się numer telefonu do darmowej infolinii dla dzieci i młodzieży, gdzie można wyjaśnić wątpliwości związane nie tylko z płciowością - to coś w rodzaju telefonu zaufania.

Książeczkę uzupełnia słowniczek użytych pojęć

Materiały do wychowania seksualnego w szkole podstawowej w Niemczech

Materiały do wychowania seksualnego w szkole podstawowej w Niemczech

i broszurka z informacjami na temat ciąży i rozwoju płodu.

Materiały do wychowania seksualnego w szkole podstawowej w Niemczech

Materiały do wychowania seksualnego w szkole podstawowej w Niemczech

No i to działa. Pamiętam że parę lat wcześniej przy jakiejś okazji słuchałem wynurzeń jakiejś kościelnie zaangażowanej pani z Polski, jak to jej dzieci zostały w szkole brutalnie zaatakowane takimi świństwami, ale nawet z jej słów wynikało że przed tymi lekcjami dzieci świntuszyły dość chamsko ze swoimi rówieśnikami, a po tych lekcjach przestał być to atrakcyjny temat i się skończyło. Kiedy zwróciłem jej na to uwagę, choć niechętnie, ale musiała przyznać mi rację. To jest dobre.

Przedmiot ten został wprowadzony do szkół w roku 1969 (data nieprzypadkowa, taki był duch tamtych czasów). Na początku środowiska ewangelickie były za, a katolickim i konserwatywnym szło to za daleko, ale potem się jakoś wszyscy przyzwyczaili. Zdarzają się oczywiście rodzice, którym się to wszystko nie podoba i próbują zwolnić swoje dzieci z tych lekcji, zazwyczaj motywując to względami religijnymi. A religią tą jest najczęściej islam. Próby te nie przechodzą, zwolnienie takie nie jest możliwe. Kilka lat temu (2004) odbył się głośny proces, w którym sąd administracyjny oddalił skargę rodziców dwóch dziewczynek na odrzucenie prośby o zwolnienie z tych lekcji motywując to tym, że jest to czyste przekazywanie wiedzy przy którym specjalnie zwraca się uwagę na neutralność światopoglądową. I w związku z tym argument religijny nie działa i dzieci mają na te zajęcia chodzić.

Tak na marginesie to w Niemczech za to że dziecko nie chodzi do szkoły na rodziców może zostać nałożona kara grzywny, a przy recydywie nawet pozbawienia wolności. I uważam że słusznie, chociaż mam nie poparte researchem wrażenie że kary te stosuje się zbyt rzadko. A w dzisiejszym społeczeństwie "chroniąc" dziecko przed wiedzą o seksualności robimy mu wielką krzywdę, a już zwłaszcza dziewczynce.

Wracając do tematu wychowania seksualnego: Podobnie rzeczowo przedstawiana jest sprawa w telewizyjnych programach edukacyjnych dla dzieci. W Willi Will's Wissen Willi po prostu ze szczegółami opowiedział skąd się biorą dzieci, ilustrując opowieść schematycznymi rysunkami (również stosunku), złagodził tylko bezpośredniość opisu charakteryzując się przy tym na śmiesznego lekarza. A w innym odcinku pokazał prawdziwy poród, tak dokładnie.

Następny raz dzieci spotykają się z tym tematem w klasie szóstej (przynajmniej w gimnazjum, jak w innych typach szkół to nie wiem), na lekcjach NaWi (Naturwissenschaften - przyrody), w ramach cyklu tematów z wiedzy o człowieku. Oprócz zagadnień anatomicznych mówi się o dojrzewaniu, i wszystkim, co z tym związane - nie wyłączając tematów antykoncepcji czy masturbacji. Poruszony jest też temat obrzezania. I wszystko to jest takie normalne, również zdjęcia rodzin nago. Po prostu normalne.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


13 komentarzy do “Jak to się robi w Niemczech: Wychowanie seksualne w szkole”

  1. cmos pisze:

    @anuszka_ha3.agh.edu.pl
    Czy jest inna wersja „dla chłopców (i dziewcząt)”??

    Nie, nie ma. Tak szczerze mówiąc to nie wiem dlaczego, ale pewnie napisali pod kątem dziewczynek, nadaje się to dla chłopców ale z doświadczenia wychodzi że ich większość i tak tego nie czyta.

  2. brytnej pisze:

    Za moich czasów było to w podręczniku do biologii w klasie 5. Pomarańczowawe rysunki przekrojowe narządów były. Z tekstu w podręczniku niewiele wynikało a i nauczycielka nie umiała odpowiedzieć na postawione chóralnie i w dobrej wierze pytanie, które dni cyklu są płodne – nie wiem, czy nie wiedziała, czy raczej zdawała sobie sprawę ze złożoności problemu, czy po prostu nie spodziewała się takiego pytania.

    Z kolei Sachunterricht w Polsce nazywał się w moich czasach „środowisko społeczne i przyrodnicze” bodajże, na co mówiło się „środowisko” po prostu, nauczane w klasach 1-3, zanim pojawiła się biologia, geografia i historia w klasie 4.

  3. Zaraz, a dlaczego tam jest napisane: „dla dziewcząt (i chłopców)”? Czy jest inna wersja „dla chłopców (i dziewcząt)”??

  4. redezi pisze:

    Obecnie nazywa się to w PL przyroda.

  5. fiodor44 pisze:

    Tam mają normalnie…

    Do mojej klasy w liceum przyszła zakonnica (rok ok. 2002). Na 1 godzinę lekcyjną – cały program wychowania seksualnego czy jak się to eufemistycznie nazywało: do życia w rodzinie, bo przecież nie może istnieć przedmiot z seksem w nazwie, to grzech.

    Poopowiadała o dziurach w kondomach, o kalendarzyku, o tym że szatan jest żywą osobą i każda pokusa to jego bezpośrednia interwencja. I o tym, że dziewczyny nie powinny być zbyt szczupłe, bo to utrudnia ciążę i poród, a pigułki powodują raka i wyrastanie wąsów u kobiet. I jeszcze parę innych bredni, nie pamiętam już wszystkiego. Na żadne pytanie nie odpowiedziała (chyba że „nie przerywa się starszym” można uznać za odpowiedź), zrobiła wykład i poszła do następnej klasy.

    Podobno dzisiaj nie jest lepiej.

    A potem czyja wina, że 16-stka jest w ciąży? Jej oczywiście. I szatana. I Tuska.

  6. janekr pisze:

    Za moich czasów spadło to na lekcje biologii w liceum. Pani nauczycielka przeczytała nam nieoficjalne zalecenie z ministerstwa: „straszyć młodzież niepożądaną ciążą”, po czym ustaliliśmy zgodnie, że i tak za późno.

    Link do poprzedniej notki źle działa…

  7. cmos pisze:

    @janekr
    Link do poprzedniej notki źle działa…

    Rzeczywiście, ma jakiś null w środku, ale nic na to nie poradzę bo jest generowany przez engine Bloxa.

  8. brytnej pisze:

    Może to jakiś filtr cenzorski, który ucina linki do wpisów z wyrazami „kobiet” i „księży” w tytule?! 🙂

  9. cmos pisze:

    @brytnej
    Może to jakiś filtr cenzorski, który ucina linki do wpisów z wyrazami „kobiet” i „księży” w tytule?! 🙂

    Bez jaj, nie jesteśmy na Psychiatryku24. A tak poważnie to napisałem do administratorów Bloxa, szukają. Wyguglałem notkę z takim linkiem na innym blogu na bloxie, więc to raczej jakiś błąd w skryptach.

  10. kwakwa pisze:

    Ksiazeczka pod linkiem…

    http://publikationen.sexualaufklaerung.de/cgi-sub/fetch.php?id=353

    strona 42 traktuje o „normalności” lesbijek, strona 66 o „normalności” gejow…

    Pelna indoktrynacja od najmłodszych lat.

    • cmos pisze:

      No. A na innych lekcjach wmawiają dzieciom, że ludzie o kolorze skóry innym niż biały nie są od białych gorsi, że kobiety powinny mieć prawa wyborcze i inne, i że związki zawodowe są ważne.
      Straszne. Pełna indoktrynacja od najmłodszych lat.

  11. kwakwa pisze:

    Czym innym jest rasizm, a czym innym homoseksualizm… Nie widze porownaniaia.
    Widziales Ex murzyna? Nie. A widziales Ex geja? ja tak.
    I nie, M Jackson nie jest tu odpowiedzia.

    • cmos pisze:

      Czym innym jest rasizm, a czym innym homoseksualizm… Nie widze porownaniaia.

      Ja też nie widzę. Porównać można najwyżej rasę z homoseksualizmem, albo rasizm z homofobią.

      Widziales Ex murzyna? Nie. A widziales Ex geja? ja tak.

      A ja widziałem ex-kobietę i ex-Polaka. Czy to oznacza, że bycie kobietą albo Polakiem nie jest normalne?

Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów