W weekend wybraliśmy się z rodziną na wycieczkę w stronę RP i NRW, i dzięki temu będą nowe notki z cyklu "Warto zobaczyć". Pierwszym punktem programu była Koblencja i Wehrtechnische Studiensammlung der Bundeswehr.
Tak w zasadzie to nie jest muzeum, tylko Sammlung - czyli zbiór. Nie ma tam nawet biletów, tylko krzyżak uruchamiany za trzy euro w monetach (automat rozmienia). Wartownik przy wejściu spisuje dokumenty - wchodzimy na teren wojskowy. W hali na dole stoi mnóstwo większego sprzętu, bardzo upchanego. A ten sprzęt to w większości ciekawostki albo modele szkoleniowe - na przykład czołg przecięty na pół:
Mają tam sporo prototypów, na przykład takie podwójne działo samobieżne
i trochę starych rzeczy, na przykład czołg Renault M 17 FT
robot do wysadzania umocnień Goliath (od Borgwarda)
trochę samolotów, na przykład Starfightera (muszę napisać o nich notkę, bo to temat na thriller militarno-techniczno-polityczny).
Na wyższych piętrach ekspozycja jest bardzo bogata, ale interesująca głównie fanatyków wojskowości. Jest tam broń ręczna we wszelakich rodzajach (również Układu Warszawskiego), broń maszynowa, we wszelakich odmianach i kalibrach, noktowizory, mundury, bielizna wojskowa, działa...
Z ciekawostek: Powszechnie znane są dowcipy o karabinach do strzelania zza węgła. Tu mają autentyczną, przystawkę do strzelania z okopu bez wystawiania głowy. Szczerze mówiąc to nie rozumiem tego. Dużo prostsze i skuteczniejsze byłoby zrobienie wysuwanego w górę stojaka na karabin z peryskopem do celowania i jakąś dźwigienką do przyciskania spustu. A taka krzywa rurka jest trudna w konstrukcji, niebezpieczna, mało trwała, mało celna, energia pocisku bardzo spada... Same wady.
Druga ciekawostka to jednoosobowy czołg. Z rysunku wynika, że żołnierz wpełzał do czegoś takiego korpusem i odpychał się od ziemi nogami. Czyli tak właściwie to się czołgał.
No i zaraz mi się coś skojarzyło. Poszukałem w sieci o etymologii słowa czołg i wyszło, że nie wiadomo skąd ono się właściwie wzięło, znalazłem tylko jakieś legendy miejskie i hipotezy. Wiec ja postawię swoją, odważną tezę: Słowo czołg pochodzi od takiej właśnie konstrukcji, a potem zostało przeniesione na opancerzony pojazd mechaniczny.
W muzeum tłoku nie ma, sami mężczyźni, większość z aparatami fotograficznymi. Na podstawie obserwacji gdzie chodzą i co fotografują sądzę, że większość z nich to modelarze. Na wyższych piętrach chodziliśmy już sami, w sumie to prawie przebiegliśmy większość ekspozycji - to raczej coś dla prawdziwych fanatyków.
Ale zainteresowanym techniką, zwłaszcza wojskową, bardzo polecam. Najciekawsze są te przekrojone czołgi - nie wiedziałem na przykład że czołgi w środku maluje się na biało.
Adres:
Wehrtechnische Studiensammlung Mayener Straße 85 56070 KoblenzCzynne: codziennie 9.30 - 16.30
Wstęp: 3 EUR
[mappress mapid="64"]
„znane są dowcipy o karabinach do strzelania zza węgła”
Karabin do strzelania zza węgła był ważnym gadżetem w komedii „Viva Maria” (1965)
http://www.imdb.com/title/tt0059956/
Ciekawe, czy dowcipy chodziły już wcześniej.
Nie wiem jak z dowcipami, ale to na zdjęciu jest z roku 1944.
„Dużo prostsze i skuteczniejsze byłoby zrobienie wysuwanego w górę stojaka na karabin z peryskopem do celowania i jakąś dźwigienką do przyciskania spustu.”
Istnieje coś takiego! Jeden egzemplarz można zobaczyć w Muzeum Uzbrojenia w Poznaniu. Nie wiem tylko czy to wynalazek niemiecki, czy radziecki.
„Poszukałem w sieci o etymologii słowa czołg i wyszło, że nie wiadomo skąd ono się właściwie wzięło, znalazłem tylko jakieś legendy miejskie i hipotezy.”
Za nazwę „czołg” możemy podziękować płk. Władysławowi Kohutnickiemu z 1. Pułku Czołgów, któremu powoli toczące się przed siebie Renault FT przypominały czołgającego się smoka – stąd i nowa nazwa i smok w odznace pułku. Wcześniej używano angielskiej nazwy tank (nie tylko dla czołgów – np. też dla samochodu pancernego Tank Piłsudskiego).