Muzeum żeglugi w Amsterdamie nie ma dokładnie żadnego związku z Niemcami, ale nic to - jest takie dobre, że nie mogę o nim nie napisać.
Od razu napiszę to najważniejsze: Sporo już widziałem, ale tak dobrego pod względem dydaktycznym muzeum to jeszcze nie. Jak będziecie w Amsterdamie z dziećmi (w zasadzie w dowolnym wieku, wystawa zainteresuje już trzylatki, ograniczenia górnego nie stwierdziłem), to zostawcie Rijksmuseum i van Gogha na drugi rzut, a zacznijcie od tego.
Ekspozycja umieszcza żeglugę w kontekście społecznym i ekonomicznym w różnych czasach. Świetna jest wystawa o żegludze w wieku XVII. Na projekcyjnych ekranach sterowanych czujnikami ruchu przedstawiana jest historia dowódcy statku widziana przede wszystkim z lądu - z punktu widzenia jego żony i dzieci, jego partnerów handlowych itp. Obok stoją pasujące eksponaty. Jedynym problemem jest język - oni mówią oczywiście po holendersku, podpisy są po angielsku. Ale zrobione świetnie.
Zdjęcia słabe i mało ich, bo w środku jest bardzo ciemno. Znaczy do oglądania OK, ale zrobić zdjęcie bardzo trudno.
Dalej mamy wystawę o wielorybnictwie. Największe wrażenie zrobiła na mnie możliwość pomacania prawdziwego fiszbina, nie miałem dotąd pojęcia co to w ogóle jest za materiał.
Coś dla maluchów: po prostu fantastycznie zrobiony spacer po bajkowym dnie oceanu. I śliczna projekcja bajkowych postaci chodzących po żaglowcu, prawie jak holowizja.
Dalej dobra wystawa o niewolnictwie (uprzedzają żeby nie prowadzać na nią zbyt małych dzieci) i roli żeglugi w tej branży, na koniec nawiązanie do aktualnych problemów społecznych. Na zdjęciu muszelki za które kupowano niewolników. Dopiero przy pisaniu notki skojarzyłem: Przecież takie same muszelki mają ponaszywane na kapeluszach polscy górale. O ile dobrze pamiętam tą historię, to płacono im gdzieś na robotach takimi właśnie muszelkami. Na Podhalu były one bezwartościowe i nadawały się tylko na ozdoby.
Dzisiejsze znaczenie żeglugi pokazane jest przy pomocy prawie dookolnego filmu pokazującego transport towarów w kontenerze statkiem, potem ciężarówką a dalej podróż kartonu do sklepu i na półkę. Bardzo fajne.
No i jeszcze najmocniejszy punkt - replika XVII-wiecznego żaglowca Amsterdam należącego do HolenderskiejKompanii Wschodnioindyjskiej.
Podobno zrobili ją bezrobotni w ramach aktywizacji zawodowej. Replika wewnątrz nie imituje superdokładnie prawdziwego statku, tylko pokazuje różne aspekty życia załogi. Bardzo kształcące i zabawnie zrobione. Nawet ja dowiedziałem się czegoś nowego: że w tych wystających na boki skrzydłach rufówki mieszczą się toalety kapitańskie i oficerskie. Na żadnych planach modelarskich dowolnego żaglowca (a trochę ich widziałem) tego nie było.
I jeszcze mają tam trochę wystaw i bardzo dobrze zaopatrzony sklepik muzealny. Serdecznie polecam.
Adres (na zdjęciu lotniczym z Google Maps żaglowca jeszcze nie ma):
Het Scheepvaartmuseum Kattenburgerplein 1 1018 KK AmsterdamCzynne
-
codziennie 9-17
Wstęp
-
dorośli: 15 EUR
- dzieci 5-17 lat - 7,50 EUR
- Z Muzeumkaart za darmo.
[mappress mapid="73"]