Dawno nie było notki o Niemczech, czas żeby napisać coś nowego. Mam sporo zajęć, między innymi przygotowuję start bloga o Polsce po niemiecku (już wkrótce), ale chwilę znajdę bo się dzieje i trzeba łapać temat póki aktualny.
Od pewnego czasu w Polsce ciągle jakiś biskup albo inny hierarcha coś palnie, albo wykaże się znaczącym oderwaniem od ziemskich trosk i zamiłowaniem do bogactwa i luksusu. Zjawiska te nie są specyficzne tylko dla Polski, zobaczmy może jak to wygląda w Niemczech. Rzecz dotyczy akurat biskupa obejmującej Frankfurt diecezji Limburg, więc dociera do mnie sporo ciekawostek.
Zacznijmy od poprzedniego biskupa tej diecezji. Był to Franz Kamphaus. No i ten był w miarę porządny. Linię ideologiczną miał nie bardzo skostniałą - w konflikcie o doradztwo przed usunięciem ciąży (chyba trzeba by napisać o tym notkę) był przeciw JPII. No i przede wszystkim żył skromnie - nie mieszkał w domu biskupim, tylko w apartamencie (Apartment po niemiecku odpowiada znaczeniu angielskiemu - małe mieszkanko dla singla - a nie polskiemu coś prawie jak pałac) w seminarium. A służbowej limuzyny z szoferem używał rzadko i niechętnie. No ale w 2007 skończył 75 lat i zgodnie z prawem kanonicznym ustąpił ze stanowiska. W 2008 zastąpił go Franz-Peter Tebartz-van Elst.
Proszę nie sugerować się rozbudowanym nazwiskiem - nowy biskup nie pochodzi ze szlachty. Urodził się w rodzinie rolników i jest drugim dzieckiem z piątki. W momencie nominacji miał 49 lat. To tak dla ustalenia uwagi.
No i ten biskup zaczął się wkrótce zachowywać, jakby był z Polski. Jeszcze w roku objęcia urzędu w Limburgu zdobył rozgłos odwołując dziekana z Wetzlaru za współudział w nabożeństwie dla pary homoseksualnej, która właśnie zawarła ślub cywilny. Ja rozumiem żeby palcem pogrozić że to nie po linii i nie na bazie, ale żeby zaraz odwoływać? No ale niech mu będzie.
Dalej było tylko gorzej. Pisałem już o oszczędnościach w niemieckim Kościele Katolickim, o scalaniu parafii dla oszczędności kosztów, redukcji etatów itd. Było tam też o odwołaniu proboszcza pismem - to typowy styl działania tego biskupa. Autorytaryzm. Ale między odwołaniem starego a powołaniem nowego biskupa kapituła (??? Domkapitel, nie wiem jak po polsku, nie jestem biegły w tym nazewnictwie) postanowiła zbudować nowy pałac biskupi. Koszty miały się zamknąć w dwóch milionach euro. Nowy biskup rozszerzył inwestycję - miało to być teraz Centrum Diecezjalne Św. Mikołaja - a budżet miał wzrosnąć do 5,5 miliona. Całkiem ostatnio wyszło, że potrzebne jest prawie 10 milionów, a i to na 100% nie jest ostatnie słowo.
No i teraz pojawia się interesujące pytanie: Skąd diecezja weźmie na to szmal. Sytuacja zrobiła się trochę niezręczna, bo z jednej strony inwestycje diecezjalne powyżej pięciu milionów euro muszą być zatwierdzane przez Watykan (a niedawno zmienił się tam szef i ten nowy takich rzeczy chyba nie lubi), a z drugiej wierni w diecezji są już mocno wkurzeni tym, że muszą zaciskać pasa, a tu takie zbytki. Co prawda diecezja nie zbankrutuje - ma co sprzedać, majątku jest znacznie więcej, ale miło nie będzie.
A jeszcze trochę wcześniej biskup wybrał się na wyjazd służbowy do Indii. Obejrzeć slumsy. No ale biskup nie będzie leciał byle biznesklasą - razem z wikariuszem generalnym diecezji polecieli klasą pierwszą (różnica na dwóch biletach w dwie strony ok. 7000 euro). Rozeszło by się po kościach, ale jak Spiegel miał o tym napisać diecezja przystąpiła do ataku - usiłowała zablokować artykuł. Przy tym biskup nakłamał dziennikarzowi Spiegla że leciał biznesklasą, a potem złożył oświadczenie pod przysięgą (Versicherung an Eides statt) że nic takiego nie mówił. Nie wiem czy w Polsce jest coś takiego jak to oświadczenie, w każdym razie w Niemczech kłamstwo w takim oświadczeniu jest karalne. A Spiegel miał nagranie. No i ksiądz biskup będzie miał proces.
Wierni i księża diecezji mają powoli biskupa dosyć. Zaczynają już pojawiać się listy otwarte żądające zmian, a nawet ustąpienia biskupa. Ciekawe co będzie dalej. EDIT 2013-08-30: Wczoraj pojawił się list otwarty popierający biskupa, że niby go za wierność linii ideologicznej zwalczają.
Tymczasem biskup Franz-Peter prezentuje wysoki poziom oderwania od rzeczywistości twierdząc, że on cały czas chce tak dobrze, ale jakoś go nie rozumieją. Całkiem jak Jezusa. Serio tak powiedział, to nie moja ironia. Niezły okaz, co nie? Prawie jak w Polsce.
A teraz wniosek. Wiele osób w Polsce uważa, że wprowadzenie podatku kościelnego w stylu niemieckim załatwia problem rozdziału Kościoła od państwa i wszystkie wyskoki hierarchi. Niestety nie. To dopiero początek drogi.
TUTAJ więcej na temat biskupa (artykuł z FAZ po niemiecku)
„To tak dla ustalenia uwagi.”
Zdanie brzmi nie po polsku, o co Ci chodziło?
To odniesienie literackie, tak przyjęte, że już nawet zapomniałem skąd dokładnie. Bodajże ze Strugackich.
„Zdanie brzmi nie po polsku”
Po polsku, tylko że zawiera cytat z żargonu matematyków i podobnych. Np. przeprowadzamy dowód twierdzenia, jest ileś możliwych sytuacji, więc „dla ustalenia uwagi” rozpatrujemy jedną z nich, żeby nie rozpatrywać wszystkich naraz. Tak się mówi, a nawet czasem pisze, serio. (Oczywiście w odniesieniu do wieku biskupa takie „ustalanie uwagi” nie ma większego sensu, ale za to bardzo dżolersko brzmi).
Sorry, tutaj ja nie jestem na bieżąco. Co to znaczy „dźolersko”? Czy to samo co kiedyś „kulersko”?
Nie, nie, jakoś tak mnie wzięło na retro. Dżoler, inaczej bikiniarz.
Dżolo buty ma zamszowe
I skarpetki kolorowe,
Gołą babę na krawacie,
Wąskie spodnie niby gacie.
Dżez baba-riba, dżez ribi-buba itd.
(via mój Tato, rocznik 1940)
Jak popatrzeć na ten domek, z tymi wąskimi pionowymi oknami, od razu widać, że to jakoś znajome. Zaprojektował to bowiem jeden z koryfeuszy frankfurckiego środowiska architektonicznego, który mógł tutaj wyżyć swoje tęsknoty – tak jak w czerwonym domku przy Starym Moście. A teraz patronuje „odbudowie” Starego Miasta, a raczej budowie kilku domków o kontrukcji szachulcowej na stropie garażu podziemnego. Ciekawe, ile ulubiony projekt p. Roth będzie kosztował. Ale już nie jej się za to oberwie.
Mi i Portikus i to w Limburgu kojarzy się z kratka wentylacyjną. Jakiś fetyszyta wentylatorowy?
A ta „rekonstrukcja” to też będzie jedna wielka katastrofa. Technisches Rathaus był strasznie brzydki, ale te nowe stare domy chyba co najmniej równie marne.