Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Afery biskupa Limburga rozdział kolejny – pora na Glasnost

Nie mam zbyt wiele czasu na pisanie notek, ale pojawiło się coś ciekawego. Po aferze biskupa Limburga niemiecki Kościół Katolicki próbuje odzyskać zaufanie wiernych. Diecezja Limburg zdecydowała się na niespotykany dotąd krok - ogłosiła parę dni temu raport o swojej sytuacji finansowej. No i temu trzeba się przyjrzeć.

Raport jest dostępny w sieci na stronach Diecezji Limburg jako pdf: TUTAJ

Czytajmy więc. We wstępie czytamy, że raport jest przygotowany według standardów obowiązujących dla spółek kapitałowych. Brzmi obiecująco. Raport podobno był skontrolowany przez zewnętrznego audytora, nie doczytałem się kogo konkretnie. Przeanalizujmy więc podane liczby na koniec roku 2013 i za rok 2013. Nie jestem księgowym więc mogę błędnie tłumaczyć pojęcia z raportu na polski, jeżeli ktoś zna się na tym lepiej to proszę o uwagi w komentarzach.

Pierwsza ciekawa liczba to suma bilansowa: Majątek diecezji Limburg to 908.934.000 EUR. Blisko miliard. Robi wrażenie. Z tego ok. 76 milionów jest w nieruchomościach (spodziewałem się więcej) a 702 w papierach wartościowych. Nieźle.

Ale jeszcze ciekawszy jest wynik operacyjny za 2013. I tak:

  • Przychody z podatku kościelnego to około 180 milionów euro
  • Dotacje od landów (Hessen i Rheinland-Pfalz) to razem 3.359.000 euro
  • Suma przychodów diecezji to 205 milionów euro
  • Suma wydatków diecezji to 264 miliony euro
  • Czyli wynik operacyjny za 2013 to około minus 58 milionów.

Potem na bilansie zrobione jest kilka operacji, nie wszystkie zrozumiałem, ale na moje oko końcowy plus w wysokości 15,8 miliona wyszedł głównie dzięki wyjęciu szmalu z jakichś zapasów. Znaczy tak naprawdę operacyjnie to wyszedł jednak minus.

Teraz parę ciekawostek o wydatkach.

  • Prawie 5,5 miliona to koszty poboru podatku kościelnego
  • 8 milionów to dopłaty do przedszkoli kościelnych
  • Na Caritas poszło 14 milionów
  • Zarządzanie diecezją kosztowało ponad 22 miliony

Raport co prawda nie interpretuje tych wszystkich liczb, ale podaje prognozę na przyszłość. Na przykład taki ładny wykres gdzie zekstrapolowano liniowo dotychczasowy spadek ilości katolików w diecezji:

Prognoza spadku ilości katolików w diecezji Limburg

Prognoza spadku ilości katolików w diecezji Limburg. Źródło: Bistum Limburg, raport finansowy za rok 2013.

Dalej raport podaje prognozę co do zmian średniego wieku katolika i rozwoju wpływów z podatku kościelnego. Przy przyjętych założeniach wychodzi im, że w 2050 wpływy z tego podatku będą o połowę mniejsze niż dziś.

Pod tym wszystkim brak jest jakichkolwiek wniosków. Pewnie dlatego, że nie byłyby one optymistyczne. Bo co prawda sytuacja na dziś nie jest specjalnie zła, ale na podstawie takiego prospektu nie zainwestowałbym w firmę z takimi danymi, niezależnie od jej branży. No chyba żeby przedstawiła jakiś realny program restrukturyzacji, przeprofilowania i opracowania nowych produktów.

Ale jakie przeprofilowanie może zrobić ta firma? Jakie nowe produkty może zaproponować? Do jakich nowych grup docelowych dotrzeć? Nic się nie da zrobić.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

Sledz donosy: RSS 2.0

Wasz znak: trackback

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


3 komentarze do “Afery biskupa Limburga rozdział kolejny – pora na Glasnost”

  1. brytnej pisze:

    Pomysł na nowy produkt pewnie już jest. Z grupy produktów finansowych, podatek kościelny 11 albo 12 %. A na zachętę wprowadzenie przez zaprzyjaźniony koncern BRD „podatku kultowego” dla wszystkich (ten pomysł akurat spośród klerykalnych Zielonych).

  2. wersy2 pisze:

    U wo pewnie by za takie rozpytywanie wygonili, ale psróbuję szczęścia tutaj:

    „A co do pracy w zespole, to jest u Polaków prawdziwy problem. Ja po paru przykrych doświadczeniach wolę pracować z nawet mniej fachowymi Niemcami, Rumunami czy Meksykanami niż z super fachowymi Polakami. Bo z tymi Polakami to trudno cokolwiek ustalić, żeby potem dotrzymali. Bo oni zrobią lepiej. Tylko że potem to „lepiej” nie pasuje do reszty projektu.
    I ja też tak kiedyś miałem, ale potem się nauczyłem.
    A z innych nacji to problemy z pracą zespołową mają też Francuzi, ale chyba na trochę innym tle.”

    Można coś więcej na ten temat? Zawsze myślałem, że to problem ogólno postsocjalistyczny i że wobec kogo jak kogo, ale Rumunów to kompleksów mieć nie musimy? Czy są jakieś narody bardziej ułomne od naszego jeśli idzie o pracę zespołową i czy polska ułomność rozciąga się też wyraźnie na inne umiejętności społeczne?

    I o co chodzi z tymi Francuzami, skąd u nich akurat takie problemy?

Skomentuj i Ty

Komentowanie tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Podziękowania proszę kierować do spamerów