Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

W pewnej firmie widziane: Opel Kapitän 1939

Byłem wczoraj w pewnej firmie z branży automotive i zobaczyłem w hallu stary samochód. Mimo zakazu fotografowania pozwolili zrobić zdjęcie.

Opel Kapitän 1939

Opel Kapitän 1939

Jest to Opel Kapitän w wersji przedwojennej, tej zaprezentowanej  po raz pierwszy w końcu roku 1938. Można to poznać po nietypowym kształcie reflektorów. Jest odremontowany, ale raczej nie jeżdżący. Samochód w tej wersji był produkowany krótko, tylko do roku 1940, produkcję po lekkich zmianach wznowiono w roku 1948.

W Polsce samochód ten jest znany jako jeden z bohaterów książki Jerzego Broszkiewicza "Wielka, większa i największa" (1960). Za moich czasów była to nawet lektura szkolna. Powstał też według niej film (1963) (dziękuję JankowiR za link)

 EDIT: Już zginęło z youtuba, znalazłem tylko mały kawałek.

EDIT2: Już w ogóle nic nie ma na youtubie.

Wydaje mi się, że samochód w filmie ma okrągłe reflektory, co wskazywałoby na wersję powojenną. Dziwne są też strzałki - oryginał ma strzałki w słupku B, a w filmie widoczne są jakieś wyrafinowane konstrukcje wystające z maski.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Na ulicy widziane

4 komentarze

Tylko się objerzeć, a zaraz samolot ukradną

Pomnik w Neu-Isenburgu

Pomnik w Neu-Isenburgu

 Samo śmigło w rękach zostanie.

Neu-Isenburg, Niemcy

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

2 komentarze

Telewizja edukacyjna (16): Galileo Mystery

Galileo Mystery to zupełnie inny program niż Galileo. Nie jest to magazyn ciekawostek, każdy z programów Galileo Mystery poświęcony jest jednemu zagadnieniu. Jak sam tytuł wskazuje są to niewyjaśnione sprawy, zazwyczaj dotyczące historii. Na przykład "Mary Celeste", Papieżyca Joanna, Robin Hood, czy Apollo Hoax, ale również inne typu życie po życiu.

Logo Galileo Mystery

Logo Galileo Mystery Żródło: www.brezelbruder.de

Galileo Mystery często puszczane jest po jakimś filmie, z którym związane jest tematycznie. Na przykład po filmie o Robin Hoodzie leci Galileo Mystery na ten temat.

Program prowadzi Aiman Abdallah, moderacja ma zazwyczaj dwa warianty. W jednym wspólnie z jakimś "naukowcem" analizują dane, materiały historyczne itp, w drugim Aiman moderuje "spór" dwóch "naukowców" prezentujących różne zdania na dany temat. (cudzysłowy wyjaśnię dalej).

Całość jest oczywiście wyreżyserowana według scenariusza, a argumenty stron ilustrowane materiałami filmowymi lub doświadczeniami. I tutaj pierwsze zastrzeżenie - materiały często nie są własne, tylko pochodzą z innych źródeł, zwłaszcza amerykańskich. Zespół Galileo Mystery tnie po prostu zakupiony program na kawałki i dodaję swoją teatralną moderację. Zdarzyło już mi się widzieć program źródłowy na innym kanale.

A teraz drugie, istotniejsze zastrzeżenie. Program robi wrażenie rzetelnego poszukiwania prawdy lub rzetelnego sporu uczonych, jednak tak naprawdę to jest robiony pod tezę i słabo zresearchowany. Argumenty są często bez sensu albo całkiem pseudonaukowe, wątpliwe wnioski nie skontrowane przez adwersarza, efektowne doświadczenia nie udowadniają tak naprawdę nic. Stąd właśnie te cudzysłowy przy "naukowcach" i "sporze" - nie bardzo rozumiem jak uczciwy naukowiec może brać w tym udział.

Oczywiście są odcinki lepsze i gorsze. Na przykład o Apollo Hoax (odcinek 15 - Waren wir wirklich auf dem Mond?) nie było się do czego przyczepić. Odcinek o krasnoludkach i sierotce Marysi (chyba odcinek 11? - Das Mädchen aus dem Moor) też był do przyjęcia - bardzo możliwe że wskazane wydarzenia historyczne faktycznie były źródłem tej baśni. Odcinek o papieżycy (nie znajduję na liście w Wiki) był w miarę rzetelny, walnęli dopiero na końcu pozostawiając argument o tym krześle z dziurą bez odpowiedzi. Ale na przykład "dowody" na życie  po życiu (odcinek 22 - Wie sieht das Jenseits aus?) były bardzo naciągane (chociaż rozumowanie efektowne i zrobiło na mnie wrażenie).

EDIT: Coraz trudniej o tubkę do wklejenia, starsze giną z youtuba, może taki, o powtórnych narodzinach:

EDIT2: Już w ogóle nic z sensem nie ma na youtubie, więc nic nie wklejam

Wydaje mi się że ich problem polega przede wszystkim na tym, że chcą za wszelką cenę "rozwiązać" zagadkę. Musi być na 100%, bez wątpienia rozwiązanie i to jeszcze atrakcyjne dla widza. Oczywiście jest to w wielu wypadkach nie do pogodzenia z uczciwym przedstawieniem sprawy, sądzę że scenarzysta nie robi porządnego researchu żeby móc potem w miarę spokojnie spojrzeć w lustro.

Więc Galileo Mystery odradzam, zwłaszcza widzom mniej oczytanym. A już pod żadnym pozorem nie pokazywać tego dzieciom! Zbyt łatwo dać się uwieść "naukowości" tego programu, zbyt łatwo uwierzyć w serwowane bzdury i przekonywająco podane "dowody". A jak już ktoś obejrzy, to natychmiast potem marsz do komputera i przeczytać o tym w innych źródłach. Chociażby w Wikipedii, to już wystarczy do skontrowania większości głupot które walnęli, albo manipulacji które zrobili.

Jak dotąd powstało 67 odcinków Galileo Mystery, listę ich można znaleźć na Wikipedii.

Galileo Mystery można zobaczyć na Pro7 zazwyczaj w piątek po wieczornym filmie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Telewizja

Skomentuj

Telewizja edukacyjna (15): Galileo

Dziś o programie pokazywanym na prywatnym kanale Pro7 - Galileo. Podobno Galileo jest też w innych krajach, również w Polsce.

Galileo to około godzinny (brutto, trzeba odjąć reklamy - to przecież telewizja prywatna) program puszczany sześć razy w tygodniu między 19:10 a 20:15 na Pro7.

Logo Galileo

Logo Galileo Źródło: Wikipedia

Program ten na pierwszy rzut oka jest całkiem fajny i ciekawy. Dynamicznie zrobiony, z efektami, nie takie nudziarstwo jak Quarks&Co.  Ale po bliższym przyjrzeniu się nie wygląda to już tak różowo.

Materiały puszczane w Galileo często się powtarzają, jednak trudno zarzucać to programowi puszczanemu sześć razy w tygodniu. Nikt przecież nie jest w stanie obejrzeć tego codziennie, nie sposób naprodukować tyle, żeby bez powtórzeń starczyło. Więc powtórki są do przyjęcia. Chociaż jak się ogląda to samo po raz dziesiąty, tym razem jako jedno z "15 największych X" w trzecim powtórzeniu to szlag widza trafia.

Jednym z istotnych punktów programu są materiały o wytwarzaniu różnych rzeczy. Najczęściej jest to żywność, a w szczególności słodycze. Ile można oglądać o czekoladkach firm X, Y, Z i Ż, o ciasteczkach firm M, N, O, P itd. A przed świętami to w ogóle niedobrze się robi od nadmiaru słodyczy na ekranie. W dodatku te materiały są wyraźnie reklamowe - nie ma najmniejszego problemu z ustaleniem marki pokazywanej żywności, a wszystko jest przedstawiane jako super, jak gdzieś są dodawane na przykład konserwanty to mówią że teraz składnik będący tajemnicą producenta i nie ma o tym słowa co to jest.

Merytorycznie też jest różnie - zdarzają im się takie teksty, że tylko facepalm. (Księżyc jako planeta, kompas pokazuje północ bo tam duże złoża żelaza, silnik turbośmigłowy jest według nich tłokowy itp.)

Wiele pokazywanych eksperymentów i materiałów nie wnosi wiele albo jest po prostu durna. Na przykład: Na trasie kibiców piłkarskich zaparkujemy samochód obwieszony gadżetami wrogiej drużyny i sfilmujemy co się stanie. Albo zrobimy test wytrzymałości materaca łóżka wodnego przepędzając po nim słonia i spuszczając na niego (materac, nie słonia) samochód. To z materacem to było wyraźnie zapłacone przez jakiegoś producenta, a podobnych materiałów jest tam sporo. Krytyka producentów nie występuje tam w ogóle - bo przecież macierzysta firma żyje z nich jako z reklamodawców.

Oczywiście nie wszystko jest w Galileo złe. Sporo materiałów jest interesujące, wartościowe i zabawne, trzeba tylko pamiętać o ich ewentualnej jednostronności i nie wierzyć w nie bezkrytycznie.

Zabawne są zwłaszcza materiały z niejakim Jumbo Schreinerem, który odwiedza różne miejsca z ekstremalnym jedzeniem. Jumbo ma (jak samo imię wskazuje) znaczne rozmiary i spożywa naprawdę duże porcje. Przy tym ma całkiem niezły, sarkastyczny i autoironiczny dowcip. Jumbo robi też swoje programy (chyba niecykliczne), na przykład niedawno widziałem taki w którym pomagał fachowcom w przygotowywaniu potraw z różnych epok w odpowiednio do epoki wyposażonych kuchniach (po trzy: obiad klasy niskiej, średniej i wyższej), potem je konsumował i opowiadał wrażenia.

Jumbo Schreiner

Jumbo Schreiner Źródło:

Podsumowując: Galileo trudno uznać za program edukacyjny z prawdziwego zdarzenia. To raczej taka pop-edukacja, program rozrywkowy ze średnio wiarygodnymi ciekawostkami. Polecam najwyżej warunkowo, a w ogóle odradzam pokazywanie go dzieciom (chyba że z odpowiednio krytycznym komentarzem i zmianą kanału przy co głupszych materiałach).

Program na początku prowadził Aiman Abdallah, moderator pochodzenia egipskiego po informatyce w Berlinie, potem przeszedł do Galileo Mystery.

Aiman Abdallah

Aiman Abdallah Źródło: www.monstersandcritics.de

Zastąpił go Daniel Aminati, pół Ghańczyk (pisałem już, że program popularno naukowy musi prowadzić ktoś nie wyglądający na Niemca)

Daniel Aminati

Daniel Aminati Źródło: www.monstersandcritics.de

a potem Stefan Gödde (ten jest Niemcem, ale też na niego za bardzo nie wygląda). Obaj nie mają wykształcenia ścisłego. Już od dłuższego czasu nie oglądałem Galileo, ale zdaje się że Aiman Abdallah tam wrócił.

Stefan Gödde

Stefan Gödde Żródło: www.stefangoedde.de

Strona programu TUTAJ

W następnym odcinku: Galileo Mystery

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Telewizja

3 komentarze

Telewizja edukacyjna (14): Space night

Space night nie jest programem edukacyjnym sensu stricto, ale nie powstrzymam się żeby go w tym cyklu nie omówić.

Space night to nazwa programu lecącego na BR i BR-alpha między zakończeniem regularnego programu wieczorem, a jego początkiem następnego dnia.

Puszczane jest tam kilka typów audycji. Jednym z nich są filmy zrobione przez kamerę promu kosmicznego na niskiej orbicie, nazywa się to Earthviews. Po prostu przez 60 do 110 minut leci przesuwająca się pod spodem Ziemia. Naśmiewałem się z czegoś podobnego robionego przez kolej, ale te tutaj mogę oglądać (pewnie jako Cmos das Brot).

Innym typem są zdjęcia z jakiegoś budzącego się miasta (Die Erde erwacht). To mnie nudzi, ale pewnie chleby w innych gatunkach mogą być zainteresowane.

Dalej mamy coś takiego jak Space Art. Są to obrazy o tematyce kosmicznej wraz z muzyką.

Jeszcze innym typem są opowieści i dyskusje naukowców, głównie profesora astrofizyki Haralda Lescha. Tego akurat jeszcze nie oglądałem, podobno dobre, muszę nadrobić.

Jest tego jeszcze trochę, omówienie można znaleźć na Wikipedii.

Najciekawsze są jednak trzy filmy puszczane w nocy: są to trzy części montażu materiałów z amerykańskiego programu księżycowego pod nazwą Space Cowboys (Mercury, Gemini i Apollo). Materiały zmontowane są chronologicznie, bez komentarza słownego, tylko z planszami z podstawowymi informacjami (nazwa, data, kto leciał, czas trwania, co istotnego się zdarzyło) przed każdym z lotów. Za podkład służy muzyka z odpowiedniego roku. Zdjęcia są często ogólnie znane, ale wiele z nich jest  rzadko widywana. Całość jest świetnie, dynamicznie zmontowana a muzyka bardzo dobrze dobrana, również pod względem tekstów. Przykłady? Podczas przygotowań do lotu Apollo 14 leci Free - "All Right Now", albo przy ostatnim locie Rolling Stones - "You Can't Always Get What You Want".

Na filmie: Fragment Space Cowboys: Apollo o misji Apollo 13.

Na filmach tych widać błyskawiczny rozwój techniki, na przykład na początku liczą na suwakach logarytmicznych, programy do komputerów wstukują na przełącznikach w kodzie maszynowym, terminale są dalekopisowe. Potem stopniowo pojawiają się terminale ekranowe, pamięci taśmowe, dyskowe itd. Podobnie jest z muzyką - zaczyna się od The Shadows a dochodzi do Hendrixa, Deep Purple i Rolling Stones.

Brak komentarza powoduje, że żeby zrozumieć co się dzieje na ekranie trzeba cokolwiek o temacie wiedzieć. Jest tam na przykład moment kiedy w locie Gemini 8 Armstrong błyskawicznie podejmuje decyzję o przerwaniu misji bo kapsuła zaczyna się szybko obracać - załapałem że to właśnie to dopiero po kilkunastu obejrzeniach filmu.

Najlepszym fragmentem jest sekwencja startu rakiety Saturn V w locie Apollo 11 pod Nazareth - "This Flight Tonight". Zmontowane są obrazy z wielu kamer, cześć z nich w zwolnionym tempie, od odpalenia silników do zejścia rakiety z wyrzutni trwa prawie trzy minuty. Mogę oglądać ten kawałek nawet dziesięć razy po rząd, to współgranie wszystkich systemów plus "startowa" muzyka to prawdziwa poezja dla inżynierów.

Szczerze polecam zwłaszcza filmy z cyklu Space Cowboys. Jednak ich zobaczenie jest dość trudne. Trudno przecież siedzieć przed telewizorem tak głęboko w nocy (albo wstawać tak wcześnie - czwarta-piąta nad ranem) - trzeba to sobie nagrać. Ale nagranie jest problemem niebanalnym. Godziny rozpoczęcia tych programów nie są podawane, znana jest tylko kolejność poszczególnych audycji w konkretnym dniu tygodnia i czasy ich trwania. Można to znaleźć w sieci i w telegazecie (strona 371 i podstrony ale dostępne również w sieci). Dokładną godzinę rozpoczęcia trzeba sobie wyliczyć znając godzinę zakończenia regularnego programu i sumując czasy wcześniejszych audycji. Do tego Space Cowboys lecą najczęściej na koniec i nie zawsze zawsze zdążą się skończyć zanim rozpocznie się program poranny (czasem nawet nie zdążą się zacząć). Wtedy trzeba liczyć na to, że w następnym tygodniu się załapią. Do tego ramówka tygodniowa zmienia się co miesiąc, bywa że w danym miesiącu tych filmów nie ma i trzeba czekać do następnego. Tak więc nagrywanie wymaga cierpliwości i umiejętności. Ale warto.

Ścieżkę dźwiękową z programów Space night można kupić jako CD, było tego już dwanaście płyt z różnymi gatunkami muzycznymi. Same Space night jest kultowe dla niemieckiej sceny muzyki rave.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Telewizja

2 komentarze

Telewizja edukacyjna (13): Quarks & Co

Dawno nie było nic o telewizji edukacyjnej, może by jednak do tematu wrócić. Większość wartościowych programów dla dzieci i młodzieży już omówiłem, ale edukacja jest nie tylko dla dzieci. W niemieckiej telewizji jest też wiele dobrych programów popularnonaukowych dla dorosłych.

Najlepszym z takich programów jest Quarks & Co produkowany przez WDR i prowadzony przez Rangę Yogeshwara

Ranga Yogeshwar

Ranga Yogeshwar Źródło: Wikipedia

Ranga Yogeshwar jest obywatelem Luksemburga a pochodzi z Indii. Studiował i uzyskał w Niemczech dyplom z fizyki doświadczalnej, specjalność "Fizyka doświadczalna cząstek elementarnych i astrofizyka". Jego ojciec był inżynierem, matka historykiem sztuki a dziadek bibliotekarzem. Brat bliźniak Rangi również jest fizykiem. Ranga wkrótce po studiach zaczął robić w popularyzacji współpracując z wydawnictwami, radiem i telewizją. Przez ostatnie ponad 20 lat prowadził i współprowadził wiele programów popularnonaukowych (między innymi Kopfball w poprzedniej mutacji), a od 1993 prowadzi cotygodniowy program według własnego pomysłu - właśnie Quarks & Co.

Prywatnie Ranga ma w swoim domu własne obserwatorium astronomiczne.

Obserwatorium Rangi Yogeshwara

Obserwatorium Rangi Yogeshwara Źródło:

 

Obserwatorium Rangi Yogeshwara

Obserwatorium Rangi Yogeshwara Źródło:

 Ma też swój asteroid (nr 20522), znaczy odkrywca tego asteroidu zaproponował przyjętą przez Międzynarodową Unię Astronomiczną nazwę Yogeshwar.

Quarks & Co można zobaczyć co tydzień na WDR, we wtorki między 21:00 a 21:45, powtórzenie w sobotę o 12:00. Program jest stosunkowo długi - bo aż 45 minut i nie jest przerywany reklamami - to przecież telewizja publiczna. Każdy odcinek poświęcony jest jednemu tematowi i naświetla go z różnych stron. Sam Yogeshwar często, podobnie jak Erik z pur+, robi za kaskadera poddając się doświadczeniom, ale to Erik ściągnął wiele z koncepcji Rangi, a nie odwrotnie.

Materiały pokazywane przez Rangę są naprawdę rzetelne i poważne, widać że moderator ma pojęcie o tym, o czym mówi. Nie ma tu epatowania tanimi efektami, jak w wielu innych programach, zwłaszcza realizowanych przez telewizje prywatne. Tu jest Nauka, poziom jest wyważony, na tyle wysoki żeby program był wartościowy, ale bez przesady żeby niefachowcy nie odpadli. Szczerze polecam, jeżeli macie czas tylko na jeden program tego typu, to powinien to być właśnie ten.

Yogeshwar otrzymał całą masę nagród za popularyzację nauki, włącznie tytułem doktora honoris causa uniwersytetu w Wuppertalu. TUTAJ link do prywatnej strony Rangi Yogeshwara, a TUTAJ strona samego programu.

Jeszcze ciekawostka: Chyba właśnie od Rangi Yogeshwara zaczęła się w telewizji niemieckiej moda, żeby program popularnonaukowy prowadził ktoś, po kim od razu widać że nie jest Niemcem (patrz na przykład Galileo na ProSieben).

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Telewizja

3 komentarze

Jak to się robi w Niemczech: Kłamstwo w polityce (3)

Miałem nadzieję, że nie będzie następnego wpisu z cyklu o kłamstwie w polityce, ale oczywiście nadzieja matką głupich. Heskie CDU to niestety super-chrześcijanie i hiper-demokraci.

Niedawno gruchnęła wieść, że Roland Koch dostał pracę. Byłoby wszystko OK, niech sobie pracuje, ale problem w tym co to za praca. Otóż ma on zostać przewodniczącym zarządu koncernu budowlanego Bilfinger Berger z Mannheimu.

To może najpierw o firmie. Koncern Bilfinger Berger powstał w roku 1975 jako połączenie trzech firm z tradycjami sięgającymi XIX wieku. Koncern realizuje wiele projektów, nie tylko w kraju. Jest spółką notowaną na giełdzie i drugim co do wielkości koncernem budowlanym w Niemczech. Jak na razie nic nadzwyczajnego, jedziemy dalej. Ostatnimi czasy koncern zrobił parę bardzo nieładnych akcji. Na przykład budując odcinek metra w Kolonii narozrabiali strasznie. Kilka zabytkowych budynków się cokolwiek uszkodziło, a jeden (archiwum miejskie) nawet zawalił grzebiąc pod sobą  dwie osoby i mnóstwo cennych, historycznych dokumentów. Przyczyną było nieprawidłowe prowadzenie prac, fałszowanie protokołów kontrolnych i kradzieże elementów zbrojenia.

Zniszczony budynek archiwum miejskiego w Kolonii

Zniszczony budynek archiwum miejskiego w Kolonii Źródło: Wikipedia Autor: Frank Domahs

Podobne nieprawidłowości wykryto na budowie trasy ICE Norymberga-Monachium i na budowie metra w Düsseldorfie. Na innych budowach też się źle dzieje.

No dobrze, ale ktoś może powiedzieć: To chyba OK, że chcą nająć mocnego człowieka, żeby zrobił u nich porządek.

Gdyby tak było, byłoby pewnie naprawdę OK. Ale sposób załatwienia tej sprawy budzi spore wątpliwości. Po pierwsze: Pan Koch zrezygnował z polityki niespodziewanie, przed końcem kadencji, prawie że rzucił robotę, rozwiązał umowę i sobie poszedł. Wtedy twierdził, że po prostu ma dosyć i sobie odpocznie, ale dziś się okazuje że jakieś rozmowy prowadził, pilnując tylko żeby nie można mu było zarzucić że coś podpisał, albo podejmował wiążące ustalenia.

I teraz najważniejsze: Koncern Bilfinger Berger dostał nieco wcześniej zlecenie na budowę nowego pasa na lotnisku we Frankfurcie. Za 80 milionów. W porównaniu z całością inwestycji to może i niedużo, ale 80 baniek piechotą nie chodzi. A kto o tym zleceniu decydował? Fraport i land Hessen. Czyli w zasadzie pan Koch. A o tym, co się przy tym projekcie działo i dzieje już pisałem. W tym samym cyklu. I chyba zbyt dobrze pana Kocha oceniłem pisząc, że nie ma w tym wszystkim własnego interesu.

I to jeszcze nie koniec cyklu. Kolejne afery heskiej CDU w drodze. Następna notka z tego cyklu też, niech tylko sytuacja się jeszcze trochę wyklaruje.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

3 komentarze

Na wystawie widziane: Volvo PV444/PV544

Dziś specjalnie dla JankaR o Volvo PV444 i PV544.

Rzeczywiście jest to taka garbata Warszawa M-20, tylko bardziej. Jednak wątpię żeby konstruktorzy obu samochodów zrzynali od siebie wzajemnie - garbate samochody były obecne na rynku już od dłuższego czasu, przynajmniej od Tatry 77 (1934).

Volvo PV444 było pomyślane jako szwedzki "samochód ludowy". Pierwszy egzemplarz wyprodukowano w roku 1947, ale umowy na zakup tego samochodu ludzie podpisywali już od roku 1944. Prawie jak z KdF-Wagenem i książeczkami KdF. Nie udało mi się doguglać czy Volvo brało przedpłaty, ale nawet jeżeli tak to przewidywana w umowie cena okazała się zbyt niska. Volvo wzięło jednak tę różnicę na klatę i sprzedało samochody z dużą stratą. Klienci Volvo zyskali - natomiast VW zrobił klientów wpłacających na KdF-Wagena w bambuko.

Volvo PV444

Volvo PV444

Volvo PV444

Volvo PV444

Volvo PV444

Volvo PV444

W roku 1958 rozpoczęto produkcję unowocześnionej wersji PV444 - pod nazwą PV544. Od początku produkcji tego modelu montowano w nim trzypunktowe pasy bezpieczeństwa, równolegle wprowadzone na wyposażenie modelu Amazon.

Volvo PV544

Volvo PV544

Volvo PV544

Volvo PV544

Volvo PV544

Volvo PV544

Tu jeszcze inny egzemplarz PV544.

Volvo PV544

Volvo PV544

Mi się nie podoba (Warszawa M-20 też nie), ale to kwestia gustu.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , , ,

Kategorie:Na ulicy widziane

11 komentarzy

Znowu paternoster

Trochę paternosterów we Frankfurcie jeszcze działa, nie tylko w I.G.-Farben-Haus.

Bayer-Haus Frankfurt

Bayer-Haus Frankfurt Źródło: Wikipedia Autor dontworry

Dziś o paternosterze w dawnym budynku firmy Bayer. Budynek ten jest znacznie nowszy niż Poelzig-Haus i pochodzi z roku 1952 (to ten, przed którym rosną dwa drzewa, zdjęcie z Wiki bo z dołu trudno zrobić jakieś porządne).

Od niedawna (2008) mieści się tam hotel, a w najwyższej, przeszklonej kondygnacji urządzono restaurację z pięknym widokiem na wieżowce centrum Frankfurtu i pobliski Taunus.

Na górę można się dostać współczesną windą (dla purystów: dźwigiem osobowym), albo paternosterem.

Paternoster w hotelu Fleming, Frankfurt

Paternoster w hotelu Fleming, Frankfurt

Widać różnicę technologiczną w porównaniu z paternosterami z lat 30-tych - ten porusza się wyraźnie ciszej a kabiny są wyłożone blachą nierdzewną.

60318 Frankfurt nad Menem, Niemcy

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Ciekawostki

Skomentuj

Jak to się robi w Niemczech: Goło i niezbyt wesoło.

Dziś w notce będą występować nagość i obrzydliwość, stąd po raz pierwszy podział na wstęp i treść. Rzecz nie dla wrażliwych, wejście na własną odpowiedzialność. Czytaj dalej »
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

6 komentarzy