Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Telewizja edukacyjna (11): Karen in Action

Koncepcja programu Karen in Action jest podobna do Willi Will's Wissen. Młoda, nieźle wysportowana reporterka (Karen Markwardt) podobnie jak Willi zadaje pytania i próbuje sama - tyle że jej programy nie są o procesach produkcyjnych tylko głównie o aktywności fizycznej - o sportach zwykłych i ekstremalnych, hobby, ratownictwie itp.

Jej programy są całkiem fajne, ale nie tak kształcące jak Willy'ego. Zresztą zgodnie z tytułem - skupione są na akcji, a to że akcje robi dziewczyna jest zamierzone i ma na celu przełamywanie seksistowskich klisz. Więc Karen próbuje dotrzymywać kroku zaawansowanym w danym sporcie i całkiem nieźle to jej idzie. Tu na przykład skrót odcinka, w którym po niezbyt długim szkoleniu wykonuje prawie samodzielny skok ze spadochronem: EDIT: Zginęło z youtuba, wklejam inny

Przyznaję bez bicia, że nawet w jej wieku nie byłem tak sprawny fizycznie jak ona. Programy jej polecam szczególnie osobom szukającym jakiegoś sportu lub hobby do uprawiania dla siebie lub swojego dziecka. Krótka prezentacja plus wrażenia osoby próbującej to robić pierwszy raz są bardzo dobrą pomocą w wyborze.

Karen in action można zobaczyć na KiKa w soboty o 19:50, ale w tym roku już nie - następny odcinek wyemitowany będzie w styczniu.

Oficjalna strona programu: TUTAJ

Następny odcinek cyklu -->

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Edukacja, Telewizja

Skomentuj

Żegnaj NRD Extra: Wstąp do Wojsk Ochrony Granicy

No wstąp! Będziesz jeździł Trabantem cabrio!

Ogłoszenie werbunkowe, NRD, 1981

Ogłoszenie werbunkowe, NRD, 1981

Ogłoszenie jest z listopada 1981 roku, opublikowane w modelarskim czasopiśmie Modellbau Heute.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:DeDeeRowo

Skomentuj

Jak to się robi w Niemczech: Biblioteka

Sieć bibliotek jest w Niemczech nieźle rozwinięta. Władze miejskie i gminne wkładają w nie sporo pieniędzy, i chwała im (chociaż) za to.

W Sachsenhausen biblioteka została niecały rok temu przeniesiona ze starej, niezbyt sympatycznej siedziby (budynek z lat 60-tych, wielkie, pojedyncze szyby, w lecie gorąco, w zimie zimno, labirynt pomieszczeń na pierwszym piętrze)

Dawna biblioteka

Dawna biblioteka

do pomieszczeń w zrewitalizowanej starej zajezdni tramwajowej. Teraz jest tam naprawdę przyjemnie:

Biblioteka

Biblioteka

Jest też winda na piętro dla inwalidów.

Biblioteka

Biblioteka

I kilkanaście komputerów z dostępem do internetu (nie licząc komputerów robiących za dostęp do centralnego katalogu).

Biblioteka

Biblioteka

To tylko nieduży oddział dzielnicowy.

W bibliotece w Niemczech można wypożyczyć nie tylko książki. Są tam też płyty z muzyką, DVD z filmami, programy komputerowe (również gry) i gry planszowe.

Biblioteka kosztuje użytkownika 10 euro rocznie, dzieci i młodzież za darmo. Można wypożyczyć do 10 książek/nośników naraz, książki na do 4 tygodni, inne nośniki do 2 tygodni. Ale wypożyczenie można dwa razy przedłużyć.

Jeszcze kilka lat temu wypożyczanie odbywało się jak za króla Ćwieczka - w każdej książce była karta, w książce stemplowało się daty itp. Potem wprowadzono naklejki z kodami kreskowymi, kody kreskowe na kartach bibliotecznych i skanery kodów przy komputerach obsługi. W innych bibliotekach stosowane są inne kombinacje technik, na przykład w Oberursel mieli kody kreskowe, ale zostali przy stemplowaniu terminu oddania książki.

Książka ze stemplami

Książka ze stemplami

We Frankfurcie niedawno przestawiono cały system na najnowszą technologię - RFID.

Książka z RFID

Książka z RFID

Każda książka ma teraz naklejkę z chipem RFID, a wypożyczanie jest samoobsługowe. Odbywa się to przy takim urządzeniu:

Biblioteka - automat do wypożyczania książek

Biblioteka - automat do wypożyczania książek

Do urządzenia wkłada się swoją kartę biblioteczną z kodem kreskowym, a na półce kładzie książki. Urządzenie wczytuje kody RFID, wyświetla listę pozycji na ekranie i po zatwierdzeniu drukuje potwierdzenie. Zwrot książek odbywa się na razie przy biurku u pań bibliotekarek (też przez czytnik RFID), ale w przygotowaniu jest zwrot automatyczny, dostępny również z zewnątrz budynku. "Książkomat" jest już zainstalowany, ale na razie nieczynny.

Biblioteka - Książkomat

Biblioteka - Książkomat

Przy wyjściu z biblioteki jest bramka która prawdopodobnie sprawdza czy nie wynosi się książek nie wypożyczonych, ale alarmu dotąd nie widziałem. Zapytam się o to. W bibliotece pracuje między innymi pani z Polski, wcześniej była jeszcze jedna ale już przeszła na emeryturę.

Wszystko pięknie, ale książek jak na mój gust trochę mało. Znacznie więcej mają oczywiście w centralnej bibliotece miejskiej, ale tam nie chce mi się tak często chodzić.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

Skomentuj

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

W Sachsenhausen była sobie zajezdnia tramwajowa. Kilka lat temu zbudowano nową zajezdnię, o wiele większą i w innym miejscu. A co zrobić z tą starą? Na przykład coś takiego:

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

W przebudowanym zespole znajduje się sklep spożywczy sieci REWE:

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

Redakcja Frankfurter Rundschau (ta gazeta to temat na osobną notkę o powolnym upadaniu prasy papierowej):

Redakcja Frankfurter Rundschau

Redakcja Frankfurter Rundschau

Knajpka:

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

 

 Oraz dzielnicowy oddział biblioteki miejskiej:

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

Co można zrobić ze starej zajezdni tramwajowej

No i oczywiście parkhaus pod spodem. Całość zrobiona jest nieźle, gdy była tu zajezdnia był to martwy, niesympatyczny kwartał w bardzo atrakcyjnej lokalizacji, tuż koło dworca Südbahnhof. Ale najwięcej zyskała biblioteka - więc to dobra okazja na notkę o bibliotekach. Już wkrótce.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

3 komentarze

Sailing on the wide accountancy

Tuż obok browaru Bindinga i Wieży Henningera znajduje się taki oto budynek:

Budynek na Darmstädter Landstrasse

Budynek na Darmstädter Landstrasse

 

Budynek na Darmstädter Landstrasse

Budynek na Darmstädter Landstrasse

Świetny pomysł. Maszt, chociaż pionowy, natychmiast kojarzy się z bukszprytem. Tym budynkiem dopiero można by wypłynąć na szerokie wody międzynarodowej finansjery (jak to, jeżeli dobrze pamiętam, przetłumaczył Beksiński):

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

4 komentarze

Wieża Henningera

Wieża Henningera (Henninger Turm) jest jednym z symboli Frankfurtu.

Wieża Henningera

Wieża Henningera

Jest to zbiornik na zboże należący do niedawna do browaru Henningera. Wieżę zbudowano między 1959 a 1961 rokiem. W górnej części znajdowały się dwie obrotowe restauracje.

Wieża Henningera

Wieża Henningera

Wieża znana była w świecie między innymi dzięki corocznemu wyścigowi kolarskiemu Dookoła Wieży Henningera. Wyścig ten startował i kończył się właśnie na tej wąskiej uliczce, koło bramy zakładu. Odbywał się zawsze pierwszego maja.

Wieża Henningera

Wieża Henningera

Browar Henningera był firmą z wielkimi tradycjami, istniejącą już od roku 1655, najpierw pod inną nazwą, nazwisko Heinricha Henningera pojawiło się w nazwie od 1873 roku. Około roku 2000, po różnych perypetiach, browar stał się własnością sąsiedniej firmy - browaru Binding. Firma Binding jest trochę młodsza, ale w tym miejscu istnieje już od 1881. Produkcja została przeniesiona do Bindinga, a zakład Henningera został wyburzony.

Teren browaru Henningera

Teren browaru Henningera

Teren w tej dzielnicy (Sachsenhausen) jest niesamowicie drogi, pierwotny plan Henningera przewidywał sprzedaż terenu i przeniesienie produkcji do nowo wybudowanego zakładu gdzieś za miasto, jeszcze miało zostać im trochę kasy po tej akcji. Trochę nie wyszło. W planie jest zbudowanie tu osiedla domów mieszkalnych - metr kwadratowy mieszkania kosztuje w tej okolicy 4000+ EUR.

Teren browaru Henningera

Teren browaru Henningera

Część zakładu z drugiej strony ulicy też została wyburzona.

Browar Binding

Browar Binding

Została tylko wartownia

Teren browaru Henningera

Teren browaru Henningera

Teren browaru Henningera

Teren browaru Henningera

i oczywiście wieża - miasto nie zgadza się na jej wyburzenie, ale nie ma specjalnie koncepcji co z nią zrobić. Restauracja na górze nie działa już od dawna, tyle zostało z wejścia do niej:

Wejście do dawnej restauracji w wieży Henningera

Wejście do dawnej restauracji w wieży Henningera

Browar Bindinga jest tuż obok, przez płot:

Browar Binding

Browar Binding

Wyścig kolarski w ostatnich latach startował z szerszej ulicy sprzed bramy Bindinga, ale w tym roku zmienili się sponsorzy i nazwa. Wyścig nawet się tu już nie zbliża.

Browar Binding

Browar Binding

Browar Binding

Browar Binding

 

[mappress mapid="42"]

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

7 komentarzy

Pomyślmy (1): Może azotu w oponki?

Byłem właśnie zmienić opony na zimowe - to coroczna trauma. Zwłaszcza na jesieni - jak się spóźnić to wszędzie kolejki i robi się problem. Ale nie o tym chciałem.

Przy tej wymianie opon namawiają na jeden z większych szwindli jakie znam: A może napełnić gazem? Ten gaz to azot.

Pomyślmy: Jeżeli napełnimy opony zwykłym powietrzem atmosferycznym, to mamy tam już jakieś 78 procent azotu. Czyli napełniając azotem z butli zastępujemy zaledwie niecałe 22% innych gazów tym azotem. To taka duża różnica?

A co nam właściwie miałby ten azot dać? Oponiarze twierdzą że mniej go z opony ubywa itp. Jedna wielka ściema. Azot zastąpiłby przede wszystkim cięższy od niego tlen - a lżejszy gaz ucieka szybciej. Wszystkie inne argumenty za azotem też są wymyślone i nieprawdziwe.

Wniosek z tego taki, że ten azot w oponki to typowy podatek od głupoty. Ludzie, nie dajcie się ogłupić!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy:

Kategorie:Pomyślmy

2 komentarze

Telewizja edukacyjna (10): Główka

Kopfball (Główka - sensie zagrania głową w piłce nożnej) to znowu program produkcji niemieckiej, adresowany do młodzieży i dorosłych, koncepcyjnie podobny trochę do Pogromców mitów. Grupa młodych, inteligentnych i wysportowanych ludzi (wszyscy studiowali więcej niż jeden fakultet, jedna dziewczyna z nich ma tytuł doktora biologii)  odpowiada na pytania widzów dotyczące różnych dziedzin nauki i życia. To znaczy nie tylko odpowiada, ale najpierw sprawdza, jak to jest naprawdę. W odróżnieniu od Pogromców mitów i innych programów tego typu zespół nie zajmuje się konstruowaniem wyrafinowanych układów doświadczalnych, modele są raczej proste, w przypadku problemów bardziej złożonych lub niebezpiecznych wykonanie testu powierza się fachowcom.

Szczerze mówiąc, wolę Kopfball od Pogromców mitów i innych amerykańskich programów tego typu. Amerykanie za bardzo się skupiają na konstruowaniu modelu i autopromocji, ich doświadczenia nierzadko budzą wątpliwości metodologiczne, a konstrukcje są często marne. Nierzadko po jednej-dwóch próbach z ewidentnie niedoskonałym modelem oznajmiają że się nie da i już. Natomiast w Kopfballu, mimo że też lubią wybuchy i katastrofy unikają badania zdarzeń niepowtarzalnych i dyskusyjnych.

Do zespołu należą:

Isabel Hecker

Isabel Hecker Źródło: www.wdr.de

Isabel Hecker - socjologia, psychologia, nauka o teatrze, filmie i telewizji.

Klas Bömecke

Klas Bömecke Źródło: www.wdr.de

Klas Bömecke - dziennikarstwo, etnologia

Burkhardt Weiß

Burkhardt Weiß Źródło: www.wdr.de

Burkhardt Weiß - germanistyka, anglistyka, filozofia

Ulrike Brandt-Bohne

Ulrike Brandt-Bohne Źródło: www.wdr.de

Ulrike Brandt-Bohne - doktor biologii

Stefanie Carolin Terhörst

Stefanie Carolin Terhörst Źródło: www.wdr.de

Stefanie Carolin Terhörst - germanistyka, biologia, nauki sportowe

Dirk Gion

Dirk Gion Źródło: www.wdr.de

Dirk Gion - Kaskader, organizator akcji kaskaderskich, sportowiec ekstremalny. Oprócz tego kręci filmy dokumentalne, nie raz dostawał za nie prestiżowe nagrody.

Członkowie zespołu podejmują się bardzo często zadań kaskaderskich, na przykład przy pytaniu Jak najlepiej wydostać się z tonącego samochodu? Isabel w piance wsiada do samochodu, samochód wjeżdża do jeziora a dziewczyna próbuje się wydostać (z asekuracją oczywiście). Klas próbuje wspinać się po szklanej ścianie budynku przy pomocy przyssawek a Burkhardt sprawdza czy da się zjechać z rei hamując nożem wbitym w żagiel.

Z innych spektakularnych akcji to Dirk jeździł na nartach wodnym za wielkim statkiem pasażerskim albo przejeżdżał skuterem śnieżnym przez Ren (nie zamarznięty - po wodzie).

Odpowiedzi na pytania są nie tylko efektowne, ale solidnie udokumentowane z udziałem fachowców. Po  prostu warto oglądać. Wiele z ich materiałów można sobie ściągnąć jako podcast albo obejrzeć na stronie internetowej programu - TUTAJ.

Kopfball można zobaczyć na ARD, w niedziele o 11:00 (przed Die Sendung mit der Maus). Uwaga: Nie w każdą niedzielę - nie w lecie i nie gdy koliduje z jakąś transmisją sportową.

p

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Edukacja, Telewizja

Skomentuj

Polityk czyta dzieciom

Wczoraj do szkoły mojego dziecka przyszedł polityk. Nie po to żeby robić prymitywną agitkę, nie, on dzieciom czytał książkę dla dzieci. Przez dwie godziny. Czytał po aktorsku, dobrym niemieckim, dzieciom się bardzo podobało.

Omid Nouripour

Omid Nouripour Źródło: www.nouripour.de

Politykiem tym był Omid Nouripour, prominentny polityk partii Zielonych, poseł do Bundestagu, członek różnych komisji parlamentarnych itp.

 Jak łatwo można zauważyć, Omid Nouripour nie jest z pochodzenia Niemcem. Urodził się w Iranie, do Niemiec przyjechał z rodzicami w wieku dopiero 13 lat. Obywatelem Niemiec jest zaledwie od roku 2002.

 Na koniec dzieci rzuciły się na niego z kartkami, żeby dostać autograf. Moje dziecko na czele.

 

 

Autograf Omid Nouripour

Autograf Omid Nouripour

A ja zacząłem sobie wyobrażać, jak taka akcja wyglądałaby w Polsce. Założywszy nawet, że polityk chciałby dzieciom czytać, to z czym do ludzi? Seplenienie, mamrotanie, wady wymowy - przecież większość z nich nie potrafi poprawnie i porządnie mówić w ojczystym języku! A o interpretacji tekstu to nawet nie słyszeli (jak się nigdy w życiu nawet w teatrze nie było...). A mówienie to przecież podstawowa umiejętność polityka! Do tego jest wyraźna korelacja kaleczenia języka z deklaracjami patriotycznymi.

Wnioski, jak zwykle, smutne. Nie wierzę, żebym dożył czasów, gdy politycy polscy, zwłaszcza ci najbardziej patriotyczni w gębie, będą mówili po polsku tak, jak ten Irańczyk po niemiecku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

Komentarze: (1)

Żegnaj NRD (47): Próba podsumowania

Przewaliły się już obchody dwudziestej rocznicy obalenia muru i największy ruch na moim blogu, a mi został do napisania odcinek podsumowujący 40 lat NRD. Najprościej będzie porównać dokonania NRD z PRL.

Może najpierw o bilansie startu obu państw. Do obu władza i system ekonomiczny zostały przyniesione na radzieckich bagnetach, obu odebrano znaczną część ich potencjału gospodarczego - w Polsce bardziej przez zniszczenia wojenne, w NRD bardziej przez zagrabienie całych fabryk i sporej części infrastruktury przez Rosjan.  Ale tu podobieństwa się kończą. Polska przed wojną była biednym krajem z przewagą rolnictwa. Tereny NRD należały co prawda do tych mniej uprzemysłowionych części przedwojennych Niemiec, ale nawet po rozgrabieniu startowały z wyższego poziomu. Podobnie poziom wykształcenia ludności i ilość kadry fachowej (nawet po uprowadzeniu wielu fachowców przez Amerykanów i Rosjan) były również wyższe niż w Polsce. Polsce na plus odcięto biedne i rolnicze rejony na wschodzie, a w zamian za to dołączono nieźle uprzemysłowione obszary Ziem Odzyskanych.

NRD miało o tyle trudniejszą sytuację niż Polska, że było całkowicie sztucznie wydzieloną częścią większej całości. Dla Polski alternatywy nie było, dla NRD - tak. Stąd NRD już momencie powstania było skazane na mur. Mur powstać musiał - bez tego nie było szans na utrzymanie status quo. Bez muru NRD wyludniłoby się wkrótce prawie całkowicie.

Mur rzutował oczywiście i na gospodarkę. Budowa, konserwacja, ochrona granicy pochłaniały bardzo dużą część budżetu państwa, które znowu aż tak bogate nie było. Istnienie muru implikowało oczywiście próby pokonania go, a prawie każdy miał po co próbować - z drugiej strony muru niemal każdy miał jakąś rodzinę i ponieważ był automatycznie obywatelem RFN nie musiał się obawiać nie przyznania prawa pobytu czy innych szykan. Zmuszało to służby bezpieczeństwa do starannej inwigilacji wszystkich obywateli, jak leci. Każdy był podejrzany. A taka skala i skuteczność też kosztuje. Do tego nie można było wypuścić obywatela nawet na wycieczkę ani do pracy za granicę systemów - ograniczało to możliwość zarabiania dewiz przez NRD poprzez eksport siły roboczej. W Polsce problem ten był dużo mniejszy, mnóstwo ludzi wyjeżdżało, pracowało na Zachodzie i przywoziło dewizy do kraju.

Istnienie drugiej części podzielonego kraju miało też swoje dobre strony. Zapewniało mianowicie stały dopływ dewiz, czy to na drodze prywatnej, czy też w formie dotacji czy preferencyjnych kredytów z RFN. Tego znowu w Polsce nie było.

W obu krajach starano się wprowadzić gospodarkę socjalistyczną. Sama idea nie jest nawet taka zła - żeby zlikwidować biedę, bezrobocie oraz marnotrawstwo wbudowane w kapitalizm. Problemem jest oczywiście wykonanie. Nie będę się wdawał w ocenę wykonalności tak postawionych zadań, ograniczę się do pokazania różnic między PRL a NRD w tym względzie. Otóż w NRD, inaczej niż w Polsce, praktycznie zlikwidowano rzemiosło prywatne. Konsekwencje tego faktu były bardzo daleko idące, wydaje mi się że między innymi dzięki temu Polska po transformacji radziła sobie lepiej niż byłe NRD. W Polsce też znacznie wcześniej odpuszczono sobie ignorowanie inflacji poprzez stałe ceny towarów nadrukowane na opakowaniach. No ale Polska zbankrutowała 10 lat wcześniej niż NRD.

Relatywny dobrobyt NRD był też stanowczo przereklamowany. Węgry przebijały pod tym względem NRD bez problemu.

Przemysł NRD nie był wbrew pozorom specjalnie dobrze rozwinięty. Nowych i nowoczesnych zakładów przemysłowych było tak naprawdę niezbyt dużo (a wiele z nich zbudował polski Budimex, a nie NRD-owcy), stare zakłady były często tylko prowizorycznie połatane i w częściowej ruinie. Generalnie wyższe uprzemysłowienie niż w PRL wynikało głównie z bilansu otwarcia, a nie z faktycznego rozwoju.

Pod względem kultury NRD nie zostawiła po sobie zbyt dużo. Ten czy inny zabytek odbudowano (a i to głównie siłami polskich PKZ-tów) ale do czytania, słuchania i oglądania nie zostało wiele. Kultura tworzona w NRD była przytłoczona kulturą RFN-owską. W Polsce alternatywy nie było i po PRL zostało znacznie więcej wartościowych dzieł.

Faktyczne osiągnięcia miało NRD w branży socjalnej. Ich sieć przedszkoli nie miała sobie równych na świecie, RFN o takiej ilości miejsc w przedszkolach do dziś nie śmie nawet marzyć.

Pod względem polityki i praw człowieka NRD była dużo mniej sympatycznym miejscem niż Polska. Wynikało to znowu z podziału Niemiec. O ile Polski patriota mógł działać dla dobra kraju w oficjalnych strukturach - bo innej Polski nie było, to nie wyobrażam sobie niemieckiego patrioty nie dążącego do zjednoczenia. Stąd we władzach NRD z definicji nie mogło być żadnego patrioty, a tylko ludzie bezwzględnie podporządkowani kierownictwu radzieckiemu i obowiązującemu systemowi. Stosunek oficjeli SED do pierestrojki i ich zachowanie w 1989 potwierdza tą tezę. Do tego w Polsce - jak to w Polsce - system z czasem rozmył się w powszechnym tumiwisiźmie, w NRD aż do końca wszystko było na 100% poważnie.

Porównajmy teraz bilans obu krajów na koniec roku 1990.  Jeżeli porównamy stan tych krajów z tego okresu ze stanem zaraz po wojnie albo nawet stanem sprzed wojny, to PRL wykazuje bilans niewątpliwie pozytywny. Kraj został przekształcony z rolniczo-przemysłowego w przemysłowo-rolniczy, poziom wykształcenia społeczeństwa znacznie wzrósł, kultura rozwijała się całkiem nieźle. Oczywiście było to o wiele mniej, niż można byłoby osiągnąć w innych warunkach, ale mimo wszystko coś PRL-owi można zapisać na plus. (Wiem, niektórzy odsądzą mnie od czci i wiary). Dla NRD podobny bilans wygląda zdecydowanie negatywnie. Ich osiągnięcia były niezłe tylko w porównaniu z biedniejszymi krajami bloku (jak na garbatego byli całkiem prości), jedyne, co bym im zaliczył na plus to te przedszkola. Ich przemysł był w 1990 (a nawet w 1989, żeby nie kopać leżącego) w dużo gorszym stanie niż w 1939.

Tak więc, żegnaj NRD. I nie wracaj.

 

A tych, którzy znaleźli mój blog dopiero teraz, zapraszam do przeczytania całego cyklu o NRD od początku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , , , , ,

Kategorie:DeDeeRowo

21 komentarzy