Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Żegnaj NRD Extra: Wartburg 353

Była już notka o Wartburgu Knight, ale jakaś krótka - wtedy jeszcze nie miałem pomysłu o czym pisać. Dziś nadrobimy to przy okazji zwykłego Wartburga 353 w wersji na kraj.

Wartburg 353 powstał w roku 1966 jako unowocześnienie Wartburga 311 (notka też była krótka, kiedyś muszę temat rozwinąć). Koncepcja pozostała ta sama (rama, dwusuwowy silnik, napęd na przód), poprawiono jednak zawieszenie i zrobiono całkiem nowe, na owe czasy nowoczesne stylistycznie nadwozie. Na zdjęciu Wartburg Knight, nie różniący się zbytnio od wersji krajowej (bo nie mam odpowiedniego zdjęcia wersji na NRD, jak się uda zrobić to podmienię).

Wartburg Knight (wersja na eksport do Anglii), NRD, ok. 1973

Wartburg Knight (wersja na eksport do Anglii), NRD, ok. 1973

Wartburg miał swoje zalety - był całkiem spory, miał naprawdę duży bagażnik (istniała też wersja kombi) i jeździł nieźle. Wyposażenie jego było jednak spartańskie, przyoszczędzano nawet na tapicerce. Samochód nie był wewnątrz prawie wcale wygłuszony - po trzaśnięciu drzwiami echo krążyło po wnętrzu dłuższą chwilę. No i smród dwusuwa oraz charakterystyczny, wysoki dźwięk.

Wartburg Knight (wersja na eksport do Anglii), NRD, ok. 1973

Wartburg Knight (wersja na eksport do Anglii), NRD, ok. 1973

Wartburg był eksportowany do krajów socjalistycznych, ale również na Zachód. Około roku 1970 dwusuw nie był jeszcze aż tak przestarzały i znajdował nabywców również w krajach kapitalistycznych. Ale na przykład Anglia zabroniła sprzedaży dwusuwów w roku 1974, potem generalnie sprzedaż za dewizy szła jeszcze gorzej.

Wartburg 353W, NRD, 1984-1988

Wartburg 353W, NRD, 1984-1988

Egzemplarz na zdjęciach pochodzi z ostatnich serii (po 1984), gdy chromy zastąpiono czarnymi, matowymi pokryciami proszkowymi z tworzyw sztucznych. Było to wymuszone problemami surowcowymi, ale przy okazji było próbą unowocześnienia wyglądu pojazdu.

Wartburg 353W, NRD, 1984-1988

Wartburg 353W, NRD, 1984-1988

 

Wartburg 353W, NRD, 1984-1988

Wartburg 353W, NRD, 1984-1988

 Zegary trochę słabo widać, muszę wreszcie kupić filtr polaryzacyjny. Kiedyś miałem, NRD-owski, nawet średnicą by pasował do aktualnego aparatu, ale komuś oddałem i nie pamiętam komu.

Wartburg 353W, NRD, 1984-1988

Wartburg 353W, NRD, 1984-1988

Produkcję dwusuwowego Wartburga 353 zakończono w roku 1988, zastąpiony on został nową wersją z czterosuwowym silnikiem od VW Polo. Wiem że w Polsce mówiło się że od Golfa, ale to nie całkiem prawda. Ale o tym kiedyś w osobnej notce.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:DeDeeRowo

3 komentarze

Żegnaj NRD Extra: Melkus RS1000

Byłem dziś na zlocie starych samochodów w zakładach Opla w Rüsselsheimie, narobiłem mnóstwo zdjęć, będzie dużo materiału na nowe notki. Żebym tylko miał na nie czas - ostatnio zmieniłem pracę ale mam jeszcze pewne zobowiązania z poprzedniej i jestem w niedoczasie. Do tego w nowej wszystko idzie szybciej i nie mam przestojów które wykorzystywałem dotąd na bloga.

No ale chociaż w weekend coś napiszę. Dziś o mało znanym produkcie NRD-owskiego przemysłu motoryzacyjnego - samochodach Melkus.

Melkus RS 1000, NRD, 1969-1980

Melkus RS 1000, NRD, 1969-1980

Samochody Melkus konstruował NRD-owski kierowca rajdowy Heinz Melkus. W roku 1968 Kommission Automobilrennsport (Komisja Sportów Motorowych) przy Zentrale Sportkommission (Centralnej Komisji Sportu) podjęła uchwałę żeby "dla uczczenia 20-stej rocznicy powstania NRD" zbudować całkowicie NRD-owski samochód sportowy. I tak w kwietniu 1969 był gotowy prototyp.

Melkus RS 1000, NRD, 1969-1980

Melkus RS 1000, NRD, 1969-1980

Do samochodu użyto ramy, zawieszenia, silnika i innych elementów seryjnego Wartburga 353. Dwusuwowy silnik jednak został mocno podrasowany. Nowemu pojazdowi nadano nazwę Melkus RS 1000 - RS oznacza RennSportwagen (samochód wyścigowy), a 1000 jest od pojemności silnika. To jest dopiero wyścigówka - z jednolitrowym dwusuwem! Pojazd wyciągał 165 km/h a w wersji sportowej 210.

Melkus RS 1000, NRD, 1969-1980

Melkus RS 1000, NRD, 1969-1980

Melkus był sprzedawany w NRD, a czas oczekiwania na niego wynosił rok do dwóch. W porównaniu z dziesięcioletnim czasem oczekiwania na Trabanta było to nic, ale Melkusy sprzedawano tylko wybranym obywatelom a jednym z kryteriów było posiadanie licencji kierowcy wyścigowego. Samochód sprzedawano za 30.000 marek NRD, Wartburg w podstawowej wersji kosztował jakieś 18.000. Między 1969 a 1980 wyprodukowano 101 egzemplarzy Melkusa, podobno 80 z nich przetrwało do dziś.

Melkus RS 1000, NRD, 1969-1980

Melkus RS 1000, NRD, 1969-1980

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:DeDeeRowo

4 komentarze

Na ulicy widziane: Peugeot 504 Coupe

Oldtimery marki Peugeot są rzadkie. Większość z samochodów tej marki nie była zbyt piękna, a i korozja chętnie je jadła. Tu nieliczny wyjątek: Peugeot 504 Coupe z lat 1974-1979.

Peugeot 504 Coupe 1974-1979

Peugeot 504 Coupe 1974-1979

Uważny obserwator dojrzy odłażącą szpachlówkę.

Peugeot 504 Coupe 1974-1979

Peugeot 504 Coupe 1974-1979

 Tego modelu wyprodukowano w ogóle tylko około 26 tysięcy sztuk, wersji z automatyczną skrzynią biegów pewnie jeszcze mniej. Do dziś przetrwało ich bardzo niewiele, dlatego podobno osiągają niezłe ceny. A tym jakieś panie przyjechały na zakupy w centrum ogrodniczym.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Na ulicy widziane

8 komentarzy

Żegnaj NRD Extra: Simson Schwalbe

Jesienią zauważyłem na swojej ulicy zaparkowany NRD-owski skuter, ale zanim udało mi się znaleźć przy nim z aparatem w sprzyjających warunkach oświetleniowych - zniknął. Niedawno zobaczyłem go w innym miejscu i wczoraj udało mi się zrobić zdjęcia.

Simson Schwalbe KR 51/2, NRD, 1980-1986

Simson Schwalbe KR 51/2, NRD, 1980-1986

Jest to Simson Schwalbe KR51 (Schwalbe to jaskółka), produkowany w Suhl. Nie znam się za dobrze na motorach, ale pamiętam że w NRD jeździło takich dużo. Jednak ze względu na jego nieco staromodny wygląd w końcu lat 80-tych jeżdżenie takim było dla młodych ludzi nieco obciachowe, szpanu zadawało się takim normalnym Simsonem (jak uda mi się zrobić własne zdjęcia to też o nich napiszę).

Skutery te są nadal popularne, bo są bardzo trwałe, tanie i na mocy traktatu zjednoczeniowego wolno na nich wyciągać 60 km/h, jak było i wolno w NRD. Ich oldskulowy wygląd jest dziś zaletą. Jadąc do pracy widywałem na ulicy inny egzemplarz (w rejestracji ma litery DDR). Zdjęcie niewyraźne, bo zrobione komórką z jadącego samochodu.

Simson Schwalbe KR 51/2, NRD, 1980-1986

Simson Schwalbe KR 51/2, NRD, 1980-1986

Ten egzemplarz stoi w tym miejscu nie ruszany od co najmniej miesiąca, wcześniej na mojej ulicy też stał dłuższy czas w jednym miejscu. Obok niego pojawiła się wystawka (notka o wystawkach też w drodze), więc mimo że wygląda na zadbany to jeszcze ktoś go zabierze na śmietnik.

Simson Schwalbe KR 51/2, NRD, 1980-1986

Simson Schwalbe KR 51/2, NRD, 1980-1986

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:DeDeeRowo

3 komentarze

Jak to się robi w Niemczech: Satyra polityczna

Parę notek temu wspominałem o Die PARTEI - przedsięwzięciu pisma satyrycznego Titanic. Przyjrzałem się ich plakatom wyborczym i muszę się podzielić.

Znaczna cześć Polaków, zwłaszcza związana ze środowiskami Rzeczpospolitej i Psychiatryka24 za najlepszą satyrę polityczną uważa okropnie dosłowne rysunki dla idiotów według wzorców nachalnej propagandy wojennej albo radzieckiego pisma Krokodił. A można inaczej, inteligentniej. Tu jeden z plakatów wyborczych Die PARTEI ściągnięty z ich strony internetowej:

Muzułmańscy bracia zintegrują wszystko

Plakat Die PARTEI - Muzułmańscy bracia zintegrują wszystko Żródło: www.die-partei.de

Tłumaczenie: "Mniej Skyline (czyli wieżowców) dzięki muzułmańskim braciom. Zintegrujemy wszystko!"

Niezadowolenie z frankfurckiej architektury jest od lat jednym z tematów wyborów samorządowych. Jeden z kandydatów na burmistrza (architekt z SPD zresztą) w wyborach kiedyś głosił ze każe wysadzić szpetny budynek Ratusza Technicznego koło katedry. Nie został wybrany, ale Ratusz Techniczny został niedawno rozebrany za sprawą pani burmistrz z CDU. Po przyjrzeniu się plakatowi kandydatów Die PARTEI i uruchomieniu ciągów skojarzeniowych możemy zauważyć jaka metodę poprawy zabudowy miasta oni proponują. Jeżeli ktoś jeszcze nie załapał to podpowiem, że w tle znajdują się dwie wieże Deutsche Banku.

 

A oto drugi plakat.

Bałkańscy bracia zintegrują wszystko

Plakat Die PARTEI - Bałkańscy bracia zintegrują wszystko Żródło: www.die-partei.de

 Tłumaczenie: "Frankfurt bez samochodów dzięki bałkańskim braciom. Zintegrujemy wszystko!"

I znowu: Ograniczenie ruchu samochodowego w mieście również jest stałym tematem kampanii wyborczych. Narzędzia do rozwiązania problemu kandydaci trzymają w rękach.

Nie wiem jak was, ale mnie rozbawiło.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

3 komentarze

You are leaving the roman sector!

Oddzielanie terytorium murem ma na terenach Niemiec tradycję znacznie dłuższą niż te marne 50 lat. Zapoczątkowali ją Rzymianie tworząc Limes.

Limes - dawna granica Cesarstwa Rzymskiego

Limes - dawna granica Cesarstwa Rzymskiego

Limes przebiega niedaleko ode mnie, trochę na północ od Frankfurtu (Pozdrowienia ze strony rzymskiej dla strony barbarzyńskiej).  Mimo że minęło prawie dwa tysiące lat od jego zbudowania to jeszcze go widać w terenie.

Limes - dawna granica Cesarstwa Rzymskiego

Limes - dawna granica Cesarstwa Rzymskiego

Limes miał parę etapów swojego rozwoju. Najpierw składał się tylko z drewnianych wież obserwacyjnych i drogi patrolowej. Potem dodano wysoki płot z połówek pni a drewniane wieże zastąpiono murowanymi. (TUTAJ ilustracja) Na zdjęciu rekonstrukcja fragmentu płotu:

Limes - rekonstrukcja płotu granicznego

Limes - rekonstrukcja płotu granicznego

Z biegiem lat zaczęły się problemy z drewnem na naprawy płotu, zastąpiono go wtedy rowem i nasypem. I właśnie ten rów i nasyp jeszcze widać.

Limes - dawna granica Cesarstwa Rzymskiego

Limes - dawna granica Cesarstwa Rzymskiego

W tym miejscu gdzie rekonstrukcja płotu znajdowało się przejście graniczne. Jak wykazują najnowsze badania granica ta nie miała jednak charakteru obronnego, a ekonomiczny.  Chodziło o skierowanie ruchu osób i towarów do przejść granicznych, gdzie można było prowadzić kontrole i nakładać cła.

Do tradycji rzymskich próbowało nawiązywać cesarstwo niemieckie, trochę na wyrost bo niewielka tylko część obecnych Niemiec leży na dawnych terenach  rzymskich. Na fali tego zainteresowania w końcu XIX wieku, na zlecenie cesarza Wilhelma II zrekonstruowano zabudowania rzymskiego garnizonu ochrony granicy zlokalizowanego obok tego przejścia granicznego. Miejsce to nazywa się Saalburg.

Saalburg - garnizon rzymski na Limesie

Saalburg - garnizon rzymski na Limesie

Zabudowania odtworzono według XIX-wiecznego stanu wiedzy, dziś niektóre rzeczy zrobiono by inaczej. Na przykład mury były by otynkowane na biało i na nich narysowane były by imitacje fug. Tak jak na tym fragmencie:

Saalburg - garnizon rzymski na Limesie

Saalburg - garnizon rzymski na Limesie

Dookoła odbudowanego garnizonu jest jeszcze wiele fundamentów pochodzących z innych okresów.

Saalburg - resztki zabudowań z innych okresów

Saalburg - resztki zabudowań z innych okresów

Poprzednio byłem w Saalburgu dobre kilka lat temu, w międzyczasie dopisano Limes do Listy Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO i rozpoczęto uatrakcyjnianie okolicy. Za cesarza uatrakcyjnianie polegało na doprowadzeniu na miejsce tramwaju, teraz otoczono stanicę podwójnym płotem i przeniesiono kasę z bramy (tej widocznej na zdjęciu) na zewnętrzną linię płotu. Widzę w tym pewną symbolikę, ale niezbyt dla mnie atrakcyjną.

[mappress mapid="27"]

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Ciekawostki

3 komentarze

I to też jest po niemiecku: Tangerine Dream

Ten zespół znają zapewne tylko czytelnicy w moim wieku albo starsi. A był to jeden z najbardziej znanych na świecie zespołów kierunku muzyki elektronicznej.

Muzykę elektroniczną w omawianym sensie wywiódłbym z muzyki progresywnej końca lat 60-tych i początku 70-tych. Grano wtedy długie, często tylko instrumentalne utwory, nierzadko na całą stronę czarnej płyty, albo i na całą płytę. Twórcy muzyki elektronicznej robili mniej więcej to samo, ale jako instrumentarium używali praktycznie wyłącznie skonstruowanych właśnie dużych syntezatorów analogowych, później również sterowanych komputerowo. Niektórzy wykonawcy sami dłubali się w sprzęcie i oprogramowaniu i konstruowali własne instrumenty. Scena na koncertach wyglądała często jak centrum obliczeniowe i to w technice analogowej.

Tangerine Dream

Tangerine Dream Źródło: Gdzieś z sieci

Muzyka elektroniczna miała szczyt swojej popularności w końcu lat 70-tych i początku 80-tych, jako prąd muzyczny prawie zaniknęła gdzieś koło połowy lat 80-tych - szybko rozwijająca się technologia cyfrowa spowodowała że instrumenty elektroniczne stały się standardowym wyposażeniem większości zespołów prawie niezależnie od granego przez nich repertuaru. Szyld muzyka elektroniczna stał się nagle anachroniczny - bo prawie cała muzyka stała się elektroniczna. Dziś podobne brzmienia i melodykę spotykamy pod szyldem muzyki relaksacyjnej, chill-out czy ambiente.

Tangerine Dream założył w już w roku 1967 gitarzysta Edgar Froese. Na początku skład był jeszcze "normalny" - gitary elektryczne, perkusja, trochę skrzypiec, fletu czy saksofonu, a muzyka ich była typowo rockowa. W roku 1969 Froese miał okazję zapoznać się z nowymi na rynku syntezatorami i bardzo mu się to spodobało. Trochę później Froese spotkał również zafascynowanego tym sprzętem perkusistę Klausa Schulze i wkrótce obaj przenieśli Tangerine Dream w całkiem inne okolice - tak powstał najbardziej znany zespół muzyki elektronicznej.

Słuchając Tangerine Dream dziś trudno uwierzyć, że koncerty zespołu grającego spokojne, długaśne, medytacyjne kawałki instrumentalne mogły zapełniać  spore hale. Ale tak było, zespół miał trasy koncertowe po całym świecie. Na przykład był pierwszym zespołem "rockowym" z Zachodu który wystąpił w NRD, było to w roku 1980, Amiga wydała z tego płytę. Zespół miał też sporo zleceń na muzykę filmową - zrobili na przykład muzykę do filmów Firestarter, Flashpoint, Legend i wielu innych. A Klaus Schulze zrobił między innymi muzykę do filmu dla dorosłych Body Love - soundtrack sprzedał się o wiele lepiej niż sam film.

Zespół w 1983 miał też trasę koncertową po Polsce (i też była z tego płyta). W tym samym roku podobną trasę koncertową w Polsce miał Klaus Schulze, który odszedł od Tangerine Dream już w roku 1973 ale solowo grał muzykę stylistycznie bardzo podobną. Na koncercie Klausa Schulze w Poznaniu byłem, w tych czasach robiło to duże wrażenie. Całkowicie elektroniczne brzmienia, duży ekran na którym wyświetlane były efekty świetlne, ekrany komputerów (zielony na czarnym - technologia kosmiczna) - zupełnie inny świat niż szary PRL. Artysta się nie oszczędzał, po półtorej godziny koncertu dał jeszcze 45 minut bisów. Z tej trasy powstała płyta pod tytułem "Dziękuję Poland".

Niemieckich wykonawców grających muzykę elektroniczną było o wiele więcej, wymienię na przykład takie nazwy jak Ash Ra Tempel albo Agitation Free. Ale wątpię, żeby ktoś ich jeszcze pamiętał.

 

Dlaczego niemieckość ludzi o nazwiskach Froese i Schulze była dla mnie zaskakująca? Wtedy Niemiec to był ktoś z NRD, wszyscy inni pochodzili z mitycznej krainy o nazwie Zachód, konkretny kraj był nieistotny. Ale jednak: Muzyka elektroniczna była głównie po niemiecku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Muzyka

11 komentarzy

I to też jest po niemiecku: Lou Bega

Dziś coś, co mnie naprawdę zaskoczyło: Lou Bega też jest po niemiecku.

Lou Bega urodził się w Monachium. Jego rodzicami byli Ugandyjczyk i Włoszka. Jako nastolatek spędził kilka lat w Miami, ale nagrywać zaczął dopiero po powrocie do Niemiec.

Mambo No. 5 to bardzo stary kawałek, napisany w roku 1949 przez Kubańczyka, Pereza Prado, szefa orkiestry tanecznej. Kawałek był oczywiście taneczny i instrumentalny. To nie Lou Bega go wybrał, zrobili to managerowie od repertuaru firmy Peermusic (Germany) GmbH, która ma prawa do około 500.000 utworów z minionych czasów. Managerowie ci ciągle przeglądają zasoby swojej firmy, żeby znaleźć kawałki które pasują do aktualnych mód i mogą się sprzedać. W ten sposób wybrali Mambo No.5.

Lou Bega dostał ten kawałek do nagrania od swojego managera z wytwórni płytowej. Nie zrobili z tego prostego coveru, a raczej remake. I był to niesamowity sukces, singiel sprzedał się w ponad 8 milionach egzemplarzy.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Muzyka

2 komentarze

Jak to się robi w Niemczech: Partie polityczne

Przy okazji kart do głosowania w wyborach samorządowych opisałem drobny folklor polityczny, dziś może o partiach ogólnokrajowych.

Krajobraz partyjny w Niemczech jest nieco inny niż w Polsce. Jego trzon stanowią trzy wyraziste partie z dużymi tradycjami: jedna socjaldemokratyczna, jedna liberalna i jedna chadecka.

Logo SPD

Logo SPD Źródło: Wikipedia

Najstarszą działającą partią w Niemczech jest Sozialdemokratische Partei Deutschlands (Socjaldemokratyczna Partia Niemiec) w skrócie SPD. Powołuje się ona na tradycje założonego w 1863 roku Allgemeine Deutsche Arbeiterverein (ADAV) - Ogólnoniemieckiego Związku Robotników. Pod nazwą SPD występuje ona już od roku 1890. Jest to praktycznie podręcznikowa socjaldemokracja. Tradycyjnym kolorem używanym przez SPD jest kolor ruchu robotniczego, czyli czerwony.

Logo CDU

Logo CDU Źródło: Wikipedia



Logo CSU

Logo CSU Źródło: Wikipedia

Kolejne partie powstały zaraz po wojnie. Pierwszą z nich była Christlich Demokratische Union Deutschlands (Niemiecka Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna) w skrócie CDU. Ta partia też jest całkowicie stereotypowa - to typowa chadecja. Jej chrześcijańskość opiera się głównie na wyznaniu ewangelickim. CDU działa w ścisłej koalicji z lokalną katolicką chadecją z Bawarii zorganizowaną jako Christlich-Soziale Union in Bayern (Unia Chrześcijańsko-Socjalna w Bawarii), czyli CSU. Obie partie posługują się kolorem czarnym nawiązując do tradycji Lützowsches Freikorps - ochotniczych oddziałów armii pruskiej walczących w latach 1813-14 z wojskami napoleońskimi. Ochotnicy byli najczęściej biedni i nie otrzymywali żadnego żołdu, jedyną metodą w miarę jednolitego ich umundurowania było zafarbowanie ich prywatnych ubrań na czarno. Stąd wziął się też kolor czarny na fladze niemieckiej. CSU używa dodatkowo kolorów białego i niebieskiego - kolorów Bawarii.

Logo FDP

Logo FDP Źródło: Wikipedia

Freie Demokratische Partei (Wolna Partia Demokratyczna) czyli FDP powstała w roku 1948 i jest typową partią liberalną. Jej kolorem jest żółty w połączeniu z niebieskim. Zawsze była mniejsza i słabsza od SPD i CDU, ale ponieważ nie miała dużego problemu z wchodzeniem w koalicje i z jednymi i z drugimi przez dziesięciolecia grała rolę "języczka u wagi" współtworząc rządy i dostając znacznie więcej władzy niż wynikało to z wyniku wyborów. Żadna inna partia nie była dłużej przy władzy niż oni. Dziś osłabła znacznie, nierzadko musi walczyć o przekroczenie 5% progu wyborczego.

Logo Die Grünen

Logo Die Grünen Źródło: Wikipedia

Scena polityczna Niemiec od wojny była praktycznie zabetonowana, pierwsze wyłomy zaczęły się pojawiać dopiero w końcu lat 70-tych. Różnego rodzaju ruchy społeczne, ekologiczne, antyatomowe i anarchistyczne zaczęły się wtedy formalnie organizować i brać udział w wyborach samorządowych. Jako jednolita partia Die Grünen (Zieloni) powstali w roku 1980, jednak w wyborach do Bundestagu wtedy dostali tylko 1,5%. Po raz pierwszy do parlamentu dostali się w 1983, ale przez wiele lat jeszcze ciągle byli trudno wybieralni dla normalnego obywatela. Bo chodzili na okazje oficjalne w swetrach i sportowych butach, fryzury mieli hippisowskie, kojarzyli się z anarchistycznymi rozróbami itp. Ucywilizowali się dopiero w latach 90-tych, dziś są już poważną konkurencją nawet dla tych dużych partii z tradycjami. Program mają oczywiście lewicowo-ekologiczny, a kolorem partii jest - jakże by inaczej - zielony.

Logo Die Linke

Logo Die Linke Źródło: Wikipedia

Następną z nowych partii jest Die Linke (Lewica). Wywodzi się ona w prostej linii z NRD-owskiego SED, przekształconego w 1990 w PDS, ma nawet tą samą osobowość prawną. Die Linke powstała przez połączenie PDS-u ze skrajną frakcją SPD pod przywództwem Oskara Lafontaine. Kolorem partii, podobnie jak SPD, jest czerwony. Partia ta ma swoich posłów w parlamencie, ale nadal jest trudno wybieralna bo odwołuje się wprost do socjalizmu w wersji NRD-owskiej, a wielu jej prominentnych członków było funkcjonariuszami SED (na przykład Gregor Gysi), albo kadrowymi pracownikami Stasi (np. Lutz Heilmann). Program ich jest bardzo populistycznie lewicowy, podejrzewam że na wyniki bardzo by im pomogło radykalne odcięcie się od przeszłości. Bo teraz wiarygodność i zdolność koalicyjna tej partii jest bardzo ograniczona.

Zostały do omówienia jeszcze dwie partie o zasięgu krajowym, ale raczej marginalne.

Logo NPD

Logo NPD Źródło: Wikipedia

Jedną z nich jest neofaszystowska Nationaldemokratische Partei Deutschlands (Narodowo-Demokrytyczna Partia Niemiec) - NPD. To mała partia mocno infiltrowana przez służby bezpieczeństwa, balansująca ciągle na granicy zakazu działalności. Trzeba przyznać, że trochę zaczynają w niej myśleć - odchodzą oni powoli od image skinów wykrzykujących rasowe hasła i organizujących burdy, wkładają teraz garnitury i grają porządnych obywateli. Partia powstała w roku 1964, największe sukcesy odnosiła w latach 1966-1968. Potem poparcie dla niej było śladowe, w ostatnich latach jednak trzy razy udało im się umieścić posłów w parlamentach landów wschodnich. Koloru brak.

Logo Die Republikaner

Logo Die Republikaner Źródło: Wikipedia

Są jeszcze Die Republikaner (Republikanie) - to taka trochę bardziej cywilizowana wersja NPD, powstali w 1983, zasięg mają krajowy ale sukcesów brak, koloru też.

Kolory przypisane do każdej partii umożliwiają tworzenie zręcznych określeń dla różnych koalicji, popularne są na przykład Ampel-Koalitionen (Koalicje sygnalizatora świetlnego czyli czerwony-żółty-zielony) albo mowa jest o Jamaica-Koalition (koalicja jamajska czyli czarny-żółty-zielony). Niektóre z drobnych partyjek usiłują przypiąć się do palety, na przykład wspomniani we wcześniejszej notce Allianz Graue Panther z kolorem szarym (w zasadzie chodzi o siwy). Jeszcze lepszy numer był kilka lat temu, przypadkiem w telewizji zobaczyłem spot wyborczy partii Die Violetten – für spirituelle Politik (Fioletowi - dla polityki duchowej). Spot robił wrażenie marnej, amatorskiej parodii spotu wyborczego, ale potem się okazało że to na poważnie. W spocie zachwalano między innymi literaturę ezoteryczną. Było to coś w stylu polskich wkładek do butów z wyborów 1995, ale chyba jednak prawdziwy psychiczny odjazd a nie kalkulacja biznesowa.

 

No dobrze, ale kogo wybierać? Żadna z tych partii nie jest oczywiście idealna, te trzy skrajne z lewa i prawa nie kwalifikują się żeby na nie głosować, ale z czterech najważniejszych każdy może wybrać coś dla siebie. Podziały są klarowne (przynajmniej znacznie klarowniejsze niż w Polsce), organizacje są stabilne, partie zorientowane programowo a nie wodzowsko, demokracja wewnątrzpartyjna działa, żadna z tych czterech nie jest za bardzo walnięta (no może poza Zielonymi, ale to też w granicach tolerancji). Kombinacje i przekręty poszczególnych partii oczywiście istnieją, ale są znacznie lepiej nagłaśniane niż w Polsce, można bez problemu się dowiedzieć kto przy czym i jak kręci. 100% dopasowania poglądów na pewno się nie znajdzie, jednak da się zdecydować na którąś beż dużego wstrętu albo wyrzutów sumienia.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

4 komentarze

Las miejski: Żaby wędrują

Co roku wczesną wiosną żaby wędrują przez las do stawu, żeby się tam rozmnożyć. Ponieważ muszą do tego przejść przez wąską drogę prowadzącą do knajpy koło stawu, droga na ten czas jest zamykana.

Droga zamknięta ze względu na wędrujące ropuchy szare

Droga zamknięta ze względu na wędrujące ropuchy szare


Droga zamknięta ze względu na wędrujące ropuchy szare

Droga zamknięta ze względu na wędrujące ropuchy szare

 Już od paru tygodni chodzę do lasu żeby zrobić zdjęcia żabom na drodze, ale jakoś się nie udało. Dziś okazało się, że żaby już przeszły i kłębią się w wodzie.

Ropuchy szare

Ropuchy szare


Ropuchy szare

Ropuchy szare


Ropuchy szare

Ropuchy szare

i kopulują ile wlezie.

Ropuchy szare

Ropuchy szare


Ropuchy szare

Ropuchy szare

 Nie wszystkie przeżywają trudy wędrówki po zimowaniu.

Ropuchy szare

Ropuchy szare

Ale skrzeku jest dość żeby populacja nie zmalała.

Ropuchy szare

Ropuchy szare


Ropuchy szare

Ropuchy szare

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

8 komentarzy