Dziś w klimatach Bondowskich: Aston Martin DBS, kolor tylko jakiś niebondowy (ale za to ładny).
Ale kierownica jak trzeba, z prawej.
Tylko co taki samochód robi na parkingu Lidla?
Dziś w klimatach Bondowskich: Aston Martin DBS, kolor tylko jakiś niebondowy (ale za to ładny).
Ale kierownica jak trzeba, z prawej.
Tylko co taki samochód robi na parkingu Lidla?
Dziś samochód nie za bardzo stary, ale już pod koniec jego 18-letniego (1971-1989) okresu produkcji mający status klasyka: Mercedes 300SL (R107). Egzemplarz na zdjęciu jest z ostatnich serii - wyprodukowany gdzieś między 1985 a 1989.
Model ten jest podobno bardzo ceniony do dziś, ceny zachowanych egzemplarzy trzymają się od wielu lat na stabilnie wysokim poziomie. Ponieważ był to najczęściej drugi albo trzeci samochód używany tylko dla przyjemności, to stan większości egzemplarzy jest bardzo dobry.
W tym roku we Frankfurcie po raz kolejny odbyły się targi techniki oświetleniowej Light+Building. I już po raz piąty podczas targów odbywa się w mieście event zwany Luminale. Polega to na tym, że artyści sobie coś oświetlają (trywializuję, co nie?). Wygląda to na przykład tak:
Do instalacji należą te czerwone światła, inne są te same jak zwykle. Inni artyści mają trochę więcej inwencji (chociaż też bez przesady):
Albo tak:
Czy tak:
Najciekawsza była instalacja w kościele koło Hauptwache (ewangelickim). Laser + dymy + facet grający na gongu. Zdjęcia niestety nie oddają wrażenia trójwymiarowego.
W sumie nic szczególnego, ale spacer przyjemny. Najciekawsze było to, że mnóstwo ludzi chodziło przy tej okazji ze statywami, często bardzo porządnymi.
Paręset metrów na południe od miejsca gdzie mieszkam zaczyna się las miejski. Tuż koło miasta, nad lasem przebiega podejście do lądowania - pas już niedaleko więc samoloty latają całkiem nisko.
Wydawałoby się że taki las, uczęszczany prawie jak deptak w mieście to omalże pustynia, tymczasem bogactwo przyrody zaskakuje mnie ciągle. Za każdym razem można zobaczyć tam coś ciekawego.
A szczególnie nad stawami, których jest tam kilka. Żyją tam na przykład nie tylko zwykłe kaczki krzyżówki, ale również kaczki mandarynki. Piękne ptaki. Poniższe zdjęcia nie są w żaden sposób poprawiane, mandarynki tak naprawdę wyglądają.
[mappress mapid="40"]
Zobaczyć Toyotę Prius II to żadna sztuka, mi wystarczy wyjść przed dom.
Ale i gdzie indziej widuje się je. Może nie bardzo często, ale się widuje. Widać też Toyoty Prius III (ZVW30).
Nawet Toyotę Prius PHV (doładowywaną z gniazdka) można zobaczyć na targach:
Ale prawdziwa sztuka to zobaczyć Toyotę Prius I. Jak dotąd widziałem tylko jedną - parkuje na ulicy na której mieszka kolega mojego syna.
Ładna to ona nie jest. I ma minimum 7 lat - ciekawe jak tam stan akumulatora (w Priusie II gwarancja była na 8 lat, nie wiem jak w jedynce).
Jest we Frankfurcie przedszkole Hundertwassera (Hundertwasser KiTa). Takie złożenie nazwiska z przedszkolem lub szkołą (X-KiTa, X-Schule) oznacza zazwyczaj szkołę/przedszkole imienia X. Na przykład moje dziecko chodzi do Martin-Buber-Schule, czyli szkoły imienia Martina Bubera. W przypadku Hundertwasser KiTa jest jednak inaczej: nie jest to przedszkole imienia Hundertwassera, ale przedszkole przez niego zaprojektowane. Zresztą wystarczy spojrzeć:
Jak widać, Hundertwasser jak z manifestu. Nic prosto, nic równo, złocona kopuła, ceramika z różnych parafii. Z zewnątrz nawet mi się podoba, ale nie chciałbym mieć w mieście za wiele budynków w takim stylu. To wchodzi tylko jako wyjątek, jako reguła byłoby nieznośne.
Gorzej w środku - wnętrze jest dość ciemne i utrzymane w raczej ciemnych kolorach, może jestem skrzywiony komunizmem, ale mi się kojarzy z bidą i nędzą zapyziałej wsi. Od razu przypomniały mi się wnętrza starych domów ze skansenu Hessenpark w Neu-Anspach (muszę kiedyś strzelić o nim notkę). Mozaika na podłodze robiła wrażenie bałaganu (nieposprzątane zabawki?). Niestety nie udało mi się zrobić zdjęć tego wnętrza - był tam bazar (notka o bazarach będzie jak się skończy sezon bazarów wiosennych i będę miał dość zdjęć) i pełno ludzi. Zalinkuję więc parę zdjęć z niemieckiej Wikipedii: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ. A TUTAJ cała notka.
Wyzwijcie mnie od inżynierów, ale nie chciałbym żeby moje dziecko chodziło do przedszkola z takim wnętrzem.
[mappress mapid="41"]
Zrobiło się ciepło i pogodnie, więc na ulice wyległy oldtimery. Oto pięknie utrzymany Mercedes 220S (W 180 II) wyprodukowany gdzieś między 1956 a 1958.
VW Garbus. Niby zwyczajny. Ale uważny obserwator zauważy ciekawe szczegóły. Na przykład znaczek firmowy:
Jak łatwo się domyśleć jest to herb Wolfsburga (Wilk-Wolf na Zamku-Burg).
Natomiast tego dynksa w słupku młodsi entuzjaści motoryzacji prawdopodobnie nie będą umieli rozpoznać. Jest to Winker, czyli mechaniczny kierunkowskaz (po polsku strzałka, nie ma osobnego wpisu w polskiej Wikipedii). Według aktualnych przepisów Winker nie jest zabroniony, ale ma działać razem z normalnymi kierunkowskazami. Dlatego ten Garbus ma dodane później kierunkowskazy świetlne. Pierwsze kierunkowskazy świetlne pojawiły się dopiero w 1951, a obowiązkowe w nowych samochodach stały się od 1960.
Winker identyfikuje tego Garbusa jako model sprzed połowy 1960 roku. Klamki zmieniono na stałe w 1959, czyli jeszcze wcześniejszy. Małe lusterka zewnętrzne sugerują rok produkcji do 1958 a prostokątna szyba tylna od 1957. Tak więc rok produkcji tego egzemplarza to 1957 lub 1958. Ponad 50 lat - gratulacje.
Ostatnio spotykam w sieci wiele komentarzy dotyczących sprawy przyspieszającej Toyoty Prius. Internetowi eksperci mądrzą się o samochodach, że to mogło być, albo że tamto, a może tam gdzieś są Windowsy... Ale tego, jak działa współczesny samochód nie można się dowiedzieć zaglądając do środka i obserwując że wihajster łączy się z holajzą.
Ja akurat to wiem - przez dobre parę lat robiłem w branży automotive (a może wkrótce do tego wrócę, ale na razie cicho sza!). Więc mimo że to nie jest ani o NRD, ani o Niemczech, dla szerzenia edukacji notka o tym.
Kiedyś każde urządzenie elektryczne w samochodzie miało doprowadzony kabelek, który szedł do jakiegoś wyłącznika. Dalej było prosto - styki zwarte - urządzenie działa, rozwarte - nie działa. Wszystko pięknie, ale mamy tu parę wad:
Od dłuższego już czasu robi się więc samochód inaczej. Do każdego urządzenia doprowadzone jest kabelkiem zasilanie, a drugim kabelkiem (tak dokładnie to parą różnicową kabelków) sygnał sterujący. Zarówno zasilanie jak i sterowanie jest wspólne dla wielu urządzeń (czyli jest to magistrala - ang. bus) więc kabelków robi się o wiele mniej. Do urządzeń wymieniających większe ilości danych zamiast kabelków miedzianych podłączany jest światłowód.
Ten bus do sterowania to specjalny wariant złącza szeregowego na którym chodzi protokół niskiego poziomu zwany CAN, natomiast światłowód to klasyczny ring chodzący z protokołem MOST. Czyli samochód jest całkowicie usieciowiony. A jaka jest tego konsekwencja? Taka, że każde urządzenie, nawet nieznaczące, musi mieć swój procesor. A tych busów to tak naprawdę jest kilka, jest też moduł routera między busami zwany Gateway.
Po tych magistralach przesyłane jest wszystko - od rozkazów typu "włącz światła", przez digitalizowany stream sygnału dźwiękowego z radia do wzmacniacza w bagażniku, do streamu danych video z odtwarzacza DVD do monitorów w zagłówkach albo streamu video z noktowizora do wyświetlacza HUD.
I teraz zaczyna się prawdziwa zabawa - mamy do czynienia z heterogenicznym systemem rozproszonym z oprogramowaniem od różnych producentów. Teoria mówi oczywiście że mamy standardy i wszyscy mają się ich trzymać, ale praktykę każdy praktykujący inżynier dowolnej branży zna.
Na zdjęciu małe stanowisko testowe do testowania HeadUnit Audi A6.
Podstawowym systemem operacyjnym używanym w branży automotive jest VxWorks. Jest to specjalnie do tych zastosowań dopasowany derywat Unixa. W czym się na to pisze to już wybór każdego z producentów. Na przykład do Audi A6 robiliśmy w C++, a do BMW i VW Tuarega w Javie.
Każde urządzenie ma kilka standardowych możliwości komunikacji z nim. Można:
Protokół komunikacji z takim urządzeniem jest zestandaryzowany i na przykład warsztat używa do diagnozy różnych samochodów standardowego testera. Problem jest tylko taki, że dla konkretnego urządzenia konkretnego producenta trzeba wiedzieć, co wartość albo rozkaz o danym numerze oznacza.
Na zdjęciu (znalezionym przypadkiem w sieci, nie ja wyniosłem): Pełne stanowisko testowe elektroniki do Audi A6.
Oczywiście zagwarantowanie poprawnego działania tak heterogenicznego systemu to jest jeden wielki horror. W dodatku zauważmy że samochód to jest akurat miejsce gdzie zakłócenia radioelektryczne są po prostu potworne. A ten samochód do tego tu i ówdzie przejeżdża obok silnych nadajników radiowych...
Trudno się więc dziwić, że w takim systemie pojawiają się błędy. I o ile błędy w oprogramowaniu, w protokołach itp. można wytestować i usunąć (na co idzie bardzo dużo wysiłku i czasu, zazwyczaj cała produkcja nowego modelu jest od dawna gotowa a o terminie SOP decyduje, czy oprogramowanie już działa jak trzeba), to pozostaje jeszcze cała gama błędów losowych spowodowanych wpływami zewnętrznym. Słyszałem na przykład o samoczynnej zmianie biegu na niższy przy przejeżdżaniu obok nadajnika. Problem był kilkukrotnie zgłaszany w serwisie, ale zawsze ignorowany jako niepowtarzalny.
Według statystyk ADAC za rok 2008 (EDIT: tu był link, ale się zdezaktualizował) aż 40% przypadków zatrzymania się samochodu w drodze lub niemożności uruchomienia samochodu przypada na problemy z instalacją elektryczną (czytaj: oprogramowaniem). Według ADAC coraz częściej przyczyną problemów jest wyładowany akumulator, według mojej wiedzy prawdziwą przyczyną wyładowania akumulatora są zazwyczaj problemy oprogramowania - jakieś urządzenie może się nie wyłączyć poprawnie po zgaszeniu silnika. Audi przy A6 miało co do tego bardzo dokładnie sformułowane i testowane requirementy, właśnie dlatego że jest to poważny problem. Zauważmy, że jednak w sumie zatrzymań w drodze jest w ogóle coraz mniej. Oznacza to, że mechanikę wszyscy mają już opanowaną bardzo dobrze, prawdziwym wyzwaniem jest właśnie oprogramowanie.
Myślę też, że sprawy przyspieszającego Priusa nie da się wyjaśnić, ani tego błędu zreprodukować. Tak to już we współczesnych samochodach jest.