W sobotę znowu był w bibliotece Bücherflohmarkt, od czasu jak się dowiedziałem że książki które nie zostaną na nim sprzedane nie dostają drugiej szansy i idą na makulaturę, to staram się nie opuścić żadnego. Przytulam wszystko co ma coś wspólnego z NRD a wszystkie inne książki oglądam dwa razy żeby potem nie żałować. Chociaż decyzje bywają trudne, zwłaszcza gdy trafiam coś co ma ponad 100 lat, coś tam już kupiłem, ale ile można trzymać w domu różnych wydań Goethego albo Schillera gotykiem.
Teraz przytuliłem wydanie zachodnioniemieckiego pisma podróżniczego Merian z roku 1977 poświęcone w Lipskowi. Pismo to od 1948 wychodzi co miesiąc, a każdy numer opisuje jeden kraj/region/miasto.
Na zdjęciu: Okładka pisma ze zdjęciem budynku Uniwersytetu imienia Karola Marksa. Budynek ma kształt częściowo otwartej książki - od tej strony jest jej grzbiet.
Budynek dość interesujący, ale żeby zrobić na niego miejsce wyburzono w 1968 zabytkowe budynki uniwersyteckie i wysadzono tylko nieznacznie uszkodzony w czasie wojny kościół uniwersytecki. Przeciw wyburzeniu kościoła protestowano ze wszystkich stron, protestował nawet NRD-owski związek architektów, a RFN-owcy proponowali że sfinansują i przeprowadzą przesunięcie budynku. Ale nic nie pomogło, trochę protestujących pozamykano i zrobiono bum. W piśmie są zdjęcia z akcji (trochę nie po kolei):
Podobnie było wcześniej z Stadtschloss w Berlinie, wyburzono go w 1950, plac stał długo pusty, aż w połowie lat 70-tych wybudowano na tym miejscu Pałac Republiki. Ale to temat na osobną notkę.
W piśmie, jak to w branży turystycznej, starali się pisać same pozytywy, albo chociaż znajdować plusy w minusach. Jedynym fragmentem krytycznym wobec NRD jest ten artykuł o wyburzeniu kościoła, określają to wprost jako barbarzyństwo.
Jest trochę o życiu codziennym, na przykład:
Na górnym zdjęciu wystawa domu towarowego, na dolnym stoisko z warzywami. Ogórki na sałatkę są po 10 fenigów, to jest tak tanio że nikt nie kasuje pieniędzy tylko wrzuca się je do skarbonki. Finansowane jest to z odpisów od telewizorów i innych dóbr "luksusowych". Jest rok 1977, ten system jeszcze się jakoś kręci.
Ale wśród zdjęć i artykułów o architekturze, kulturze i innych wspaniałościach jest parę, w których przebija nielukrowane NRD:
Zwróćmy uwagę, że Lipsk to jedno z głównych miast NRD, przez ludzi uważane za nieoficjalną jego stolicę (w opozycji do promowanego przez propagandę memu Berlin, Hauptstadt der DDR). I większość tego miasta wyglądała tak, jak na tych zdjęciach. Prawdziwe NRD to nie była wieża telewizyjna w Berlinie, dom towarowy na Alexanderplatz, Targi Lipskie i inne pokazówki. Prawdziwe NRD to były szare, smutne, zniszczone przedwojenne (albo i jeszcze starsze) domy ostatnio remontowane przed wojną, często gorsze nawet niż w PRL-u, odremontowane tylko fasady walących się domów na głównej ulicy, drogi z kocich łbów.
Ale najbardziej interesujący jest obowiązkowy dla takich wydawnictw dział z informacjami dla podróżnych (cło, wiza itp.). Aż zrobię z niego następną notkę. Zastanawiam się też nad notką na temat tego co widać na zdjęciach, ale nie na pierwszym planie.