Zdjęcia zrobione w centrum handlowym "Loop5" w Weiterstadt.
Żegnaj NRD Extra: Go, Trabi, go!
Na wystawie widziane: Tatra 603-2
Tydzień temu na Zeilu była kolejna wystawa starych samochodów zwana Oldtimer City i był tam też mój ulubiony stary samochód - Tatra 603. No może nie całkiem w mojej ulubionej wersji 603-1 (z trzema reflektorami z przodu), było to 603-2, ale za to rewelacyjnie odrestaurowane. Sama przyjemność oglądania, docenili ją również jurorzy przyznając pierwszą nagrodę.
Tatra 603 była praktycznie jedynym produkowanym seryjnie samochodem luksusowym w bloku wschodnim, nie będącym kopią konstrukcji zachodniej - jak Czajki. Tatra od zawsze produkowała samochody o bardzo futurystycznym designie, przedwojenne Tatry występowały bez charakteryzacji w ówczesnych filmach S-F. Ta wielka, dzielona tylna szyba, piękne!
Linia Tatry 603 po bliższym przyjrzeniu się zdradza bliskie pokrewieństwo ze Škodami 1000MB i 100. Niestety w tłoku na wystawie nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia z boku. Tatrę 603 produkowano od 1956 do 1975 roku, praktycznie tak samo jak drugi mój ulubiony stary samochód - Citroena DS.
Czesi mieli duże emo na silnik z tyłu, a Tatra 603 miała się czym pochwalić - chłodzone powietrzem V8. Podobno miłośnicy klasycznego Porsche uwielbiają dźwięk jego wentylatora chłodzącego silnik, Tatra ma takich wentylatorów więcej i odpowiednio lepszy dźwięk.
Wyposażenie Tatry było luksusowe, samochód ten był praktycznie nie do kupienia przez osobę prywatną, jeździli nim tylko dygnitarze.
Jeszcze ciekawostka - dobrze dostępne bezpieczniki koło siedzenia kierowcy.
Wiem skąd się wzięło moje zamiłowanie do Tatry 603 - to psychika zryta w wieku dziecinnym zabawką, o taką (pozdrawiam autora strony http://www.antykwaryczne.pl, a stronę bardzo polecam):
Żegnaj NRD Extra: Trabant 601
Jakoś tak się złożyło, że jak dotąd nie było notki o sztandarowym produkcie kojarzonym z NRD - Trabancie 601. Niniejszym nadrabiam zaległości.
Samochód ten w momencie swojej premiery (1964) był nawet nowoczesny, zarówno technicznie, jak i stylistycznie. Dopiero z biegiem czasu zestarzał się i zdezaktualizował katastrofalnie. Według pierwotnego planu ten model miał być produkowany tylko do roku 1967, a potem zastąpiony nowszym. Nic z tego nie wyszło, a wszystkie następne próby zrobienia czegoś nowszego były torpedowane przez decydentów. Decyzja o zaprzestaniu dalszego rozwoju tej konstrukcji była czysto polityczna, w innych krajach bloku produkcję samochodów wspierano. O ile dobrze pamiętam tylko na Węgrzech i w Bułgarii nie produkowano samochodów osobowych i samochody żadnego innego kraju nie zatrzymały się technicznie na poziomie wczesnych lat sześćdziesiątych. Decyzja ta była umotywowana koniecznością oszczędzania zasobów czyli, mówiąc wprost, biedą.
Konstruktorzy NRD-owscy mimo wszystko próbowali coś robić, na przykład opracowali wersję z półautomatycznym sprzęgłem, zwaną Hycomat (1965) przewidzianą dla inwalidów. Wersję tę mogli kupować tylko ludzie z legitymacją inwalidzką, część tych samochodów trafiała również do Polski. (Może by tak notkę o drugim NRD-owskim pojeździe dla inwalidów - Duo? Tyle że nie mam własnych zdjęć. EDIT: Notka już jest!) Były też obiecujące próby z silnikiem Diesla, ale i tak skończyło się na niczym. I tak samo jak w innych krajach bloku "rozwój" polegał głównie na upraszczaniu, potanianiu i zmianach na gorsze.
Trabant produkowany był w wersjach nadwoziowych: 2-drzwiowa limuzyna i 3-drzwiowe kombi, oraz od 1967 w wersji Kübel (otwarta "terenówka" z płóciennym dachem) przeznaczonej dla wojska i leśników. Później, od 1978 roku, Kübel był dostępny również dla cywili, pod nazwą Tramp, ale nigdy nie widziałem żeby ktoś prywatnie miał coś takiego. Ale to nic dziwnego - Trampów wyprodukowano w sumie poniżej tysiąca sztuk i większość poszła na eksport, bodajże do Grecji.
Na zdjęciu widać spartańskie wyposażenie kabiny kierowcy, a to i tak wersja S (Sonderwunsch), a te kolorowe przyciski chyba nie należały do wyposażenia fabrycznego (mogę się mylić, nie śledziłem tego co montowano w późnych seriach). Była też wersja de Luxe, różniła się od S chromowanymi zderzakami i dachem w innym kolorze. Prawdziwy luksus, co nie?
Pierwszą naprawdę istotną próbą poprawienia tej konstrukcji było dopiero zastosowanie silnika od VW Polo, ale o tym może w osobnej notce.
Zaraz po obaleniu muru jedna firma z Zachodu opracowała katalizator do Trabanta, licząc na wielką kasę. Pokazywali to w telewizji - Trabant po paru minutach od odpalenia przestawał wyrzucać chmury niebieskiego dymu o nieprzyjemnym zapachu. Nie muszę chyba pisać, że był to zupełnie poroniony biznesplan, bo nikt nie chciał już inwestować w swojego Trabanta.
Tutaj widoczna jest bardzo charakterystyczna dźwignia zmiany biegów, zwana klamką.
Trabanta miał jeden z moich wujków, pamiętam że kiedyś gdy podczas wyjazdu nad morze wyciągnął nim 95 km/h, to opowiadałem o tym sensacyjnym osiągnięciu innym dzieciom w przedszkolu. Takie to były czasy i samochody.
Na ulicy widziane: BMW E24
Musiałem poprawić notkę, bo z dyskusji wynikło że źle rozpoznałem model. A ostatnio zauważyłem, że właściciel zamontował znaczki modelu i dostał rejestrację na samochód historyczny. Pewnie akurat 30 lat pojazdowi stuknęło.
Chodzi jednak nie o BMW E23, tylko E24. Był to pierwszy model linii określanej jako "szóstka" ("6er"). W tym okresie konstrukcje firmy BMW miały charakterystyczne pochylone atrapy, od których samochody te były potocznie zwane "rekinami".
Trudno było ustalić jaki to konkretnie silnik ma ten samochód, bo brakowało znaczków z tyłu.
Ale już się pojawiły.
Dwadzieścia kilka lat to dla samochodu głupi wiek. Właścicielowi mówią jeszcze "ale ty starym samochodem jeździsz" zamiast "ale masz fajny zabytkowy samochód". No ale każda rzecz zanim stanie się zabytkiem najpierw jest przestarzała. Ale w końcu samochód będzie jednak historyczny.
Na ulicy widziane: Jaguar E-Type
Dziś znowu klimaty Bondowskie - piękny egzemplarz najbardziej klasycznego klasyka - Jaguar E-Type, model z silnikiem 12V o pojemności 5,3l. Silnik ten był stosowany również w późniejszych modelach, między innymi w Daimlerze Double Six (różniącym się tylko znaczkiem od Jaguara XJ serii III). Takiego Daimlera, oczywiście używanego, kupił sobie kiedyś jeden mój kolega z Berlina, raz ten samochód prowadziłem. Silnik był po prostu niesamowity, dwanaście cylindrów pracuje praktycznie niesłyszalnie, przy jeździe 60 km/h nie słychać go w ogóle, słychać tylko szum opon. Niestety te samochody nadają się tylko do szybkiej jazdy, przy powolnej, a zwłaszcza przy podjeżdżaniu w kolejce do granicy się przegrzewają.
Dokładnie ten wariant podoba mi się najbardziej - coupe bez zderzaków, z aerodynamicznymi osłonami reflektorów i dużym wlotem powietrza. Zderzaki tylko psują linię. Ale podobno znacznie wyższe ceny osiągają roadstery pierwszej serii - nawet ponad 100.000 euro.
Na ulicy widziane: Volvo Amazon P120
Dziś jeden z klasycznych samochodów, jednak nie tak egzotyczny jak Alfa Romeo Montreal. Jest to Volvo w Szwecji zwane Amazon, poza Szwecją ze względu zastrzeżenie znaku towarowego przez inną firmę zwane serią P120/P130. Na zdjęciach dwudrzwiowa limuzyna, czyli P130.
Był to pierwszy samochód w którym seryjnie montowano trzypunktowe pasy bezpieczeństwa i który zapewnił firmie Volvo renomę producenta samochodów bezpiecznych i trwałych.
Przy okazji: proszę przyjrzeć się tablicy rejestracyjnej. Litera H na końcu oznacza samochód historyczny w wieku minimum 30 lat, w stanie oryginalnym (bez późniejszych przeróbek) i dobrym stanie technicznym. Taka rejestracja daje spore zniżki na podatku drogowym i ubezpieczeniu, samochody z taką rejestracją nie muszą mieć też Umweltplakette.
Na ulicy widziane: Alfa Romeo Montreal
Zapowiedziałem notkę o Krzyżakach w lesie miejskim, czeka notka o KinderUni 2010 (było w zeszłym tygodniu) ale ponieważ chwilowo jestem w niedoczasie to na razie tylko coś szybkiego o samochodach.
Dziś spotkałem na ulicy taki oto ciekawy samochód (zdjęcia niestety mocno średnie, nie dało się dobrze podejść):
Jest to Alfa Romeo Montreal. Konstrukcja pokazana jako concept car na Expo 1967 w Montrealu (stąd nazwa). Ponieważ klienci byli bardzo chętni, uruchomiono produkcję seryjną tego modelu. Produkowano go od 1970 do 1977, ale nie sprzedało się dużo bo w międzyczasie zrobił się kryzys paliwowy i zainteresowanie samochodami palącymi 14 l/100 bardzo spadło. W sumie wyprodukowano ich mniej niż 4000 sztuk.
Te wloty powietrza z boku pochodzą z concept cara z silnikiem centralnym, w serii silnik był z przodu więc te otwory to tylko ozdoby. Z przodu widać oryginalne zasłonki na reflektory, podobno po włączeniu świateł zasłonka ta zsuwa się jakoś w dół, ale nie znalazłem żadnego zdjęcia jak to dokładnie działa.
Podobno przetrwało tego modelu sporo bo, w odróżnieniu od innych produktów firmy Alfa Romeo, ten miał bardzo porządne zabezpieczenie antykorozyjne nadwozia.
A w ogóle to najciekawsze w tym samochodzie jest to, że był to concept car który wszedł do produkcji. Potem coś takiego się już chyba nie zdarzyło, nawet gdy zainteresowanie klientów było ogromne. Jako przykład podam tu Mercedesa C111 (1970), na którego klienci stali w kolejce żeby robić przedpłaty, i który był masowo produkowany w połowie świata jako zabawka dla dzieci, ale nigdy nie wszedł do produkcji seryjnej. (Zdjęcie z Muzeum Mercedesa w Stuttgarcie)
A dziś concept cary to zazwyczaj nawet nie są jeżdżące, a co dopiero mówić o produkcji.
Dotyczy: Alfa Romeo, Francja, Mercedes, Niemcy, Renault, samochody, Włochy
Kategorie:Na ulicy widziane
Na ulicy widziane: Ale co??? (Już wiadomo: TVR Tasmin)
Któryś z sąsiadów jeździ czymś takim:
Nie mam pojęcia, co to w ogóle jest. Nie ma żadnego znaczka, nazwy, nic co pomogłoby zidentyfikować markę. Nie wiem nawet który to sąsiad - to jest drugi samochód, jeżdżony tylko z rzadka, ani razu nie widziałem kto do niego wsiada.
Ktoś może taką markę zna?
EDIT: Przypadkiem znalazłem: Jest to TVR Tasmin. Trudno się dziwić, że nikt takiego pojazdu nie zna, bo zrobiono ich wszystkich tylko około 1200 sztuk, z czego duża część poszła do USA.
Na ulicy widziane: Ford Fairlane 500 Skyliner
Przed chwilą pod oknem zaparkował mi Ford Fairlane 500 Skyliner.
Ale kobyła. Ten wieeelki bagażnik jest po to, żeby zmieścił się w nim prawie w całości dach.
Jeżdżenie czymś takim zwraca uwagę. Kiedy ten Ford parkował (nie da się zaparkować bez pomocy), cała okolica wyległa na balkony.
Pogrzebałem u siebie na dysku i znalazłem zdjęcia innego egzemplarza.
Tu widzimy mechanizm chowania dachu. Podobno był super wymyślony, ale często się psuł.
Na wystawie widziane: NSU Ro 80
Pisałem już o Vokswagenie K70, dziś o najciekawszej konstrukcji firmy NSU - Ro 80.
Był to jeden z niewielu seryjnie produkowanych samochodów z silnikiem rotacyjnym (zwanym również silnikiem Wankla). Stąd też pochodzą litery oznaczenia modelu. (przy K70 litera pochodziła od słowa Kolbenmotor - silnik tłokowy).
Design tego samochodu był w momencie jego powstania (1967) rewolucyjny, chociaż z dzisiejszej perspektywy samochód jest niezbyt piękny (przynajmniej dla mnie, od przodu i od tyłu, z boku ujdzie).
Silnik Wankla miał potencjalnie wiele zalet - przede wszystkim nie miał zasadniczej wady silnika tłokowego - konieczności zamiany ruchu posuwisto-zwrotnego na obrotowy. Dzięki temu konstrukcja silnika mogła być prostsza, a jego praca bardziej równomierna.
Niestety technicznie im nie za bardzo wyszło - silnik szybko tracił szczelność, było też bardzo wiele innych problemów technicznych. Image firmy NSU został przez to wszystko bardzo nadszarpnięty.
Okazało się, że silnik Wankla jest znacznie trudniejszy do wykonania niż tłokowy i ówczesna technologia produkcji i materiały nie były w stanie zapewnić niezawodnego działania takiego silnika.
NSU wymieniało gwarancyjnie wadliwe silniki, ale ciągle pojawiały się nowe problemy. W sumie wyprodukowano tylko mniej niż 38.000 egzemplarzy tego samochodu.
Za silnik Wankla co pewien czas bierze się jakaś firma, ale jedyną która bawi się w to praktycznie nieprzerwanie to Mazda.