Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

Na wystawie widziane: Goggomobil Coupe 400RS

W poprzednią niedzielę wybrałem się na wystawę starych samochodów do Dreieichu-Dreieichenhain. Miasteczko bardzo ładne, samochodów nie było może bardzo dużo, ale parę ciekawych i innych niż gdzie indziej się znalazło.

Goggomobil 400RS

Goggomobil 400RS

Dziś Googomobil Coupe 400RS. Zwyczajny Goggomobil miał silnik tylko 250 cm3 i był maksymalnie uproszczony. Tak jak i jego polski klon - czyli Mikrus. Na zdjęciu wczesna wersja Goggomobila z drzwiami otwierającymi się do przodu, zwanymi po niemiecku "drzwiami samobójców" - "Selbsmördertür".

Goggomobil

Goggomobil

 No ale był to najlepiej sprzedający się z wszystkich mikrosamochodów, więc konstrukcję rozwijano. Dodawano wyposażenia, zrobiono wersje z większymi silnikami, powstała też dwuosobowa wersja coupe.

Goggomobil 400RS

Goggomobil 400RS

 

 Na zdjęciach wersja coupe, i to sportowa, trochę poprzerabiana i ztuningowana. Właściciel podobno jeździł tym pojazdem wyścigowo i zajmował wysokie miejsca. W samochodzie zamontowana klatka bezpieczeństwa. Pojazd różni się od standardowej wersji coupe - brak mu atrapy atrapy (tak chyba nazwać trzeba nazwać taką kratkową ozdóbkę z przodu, jak silnik jest z tyłu) i ma sporo innych zmian w nadwoziu. Mimo że w oznaczeniu miał 400, dwusuwowy  silnik miał tylko 300 cm3, ale z tej pojemności wyciągał 39 KM.

Goggomobil 400RS

Goggomobil 400RS

 

Goggomobil 400RS

Goggomobil 400RS

 

 Można się ze ścigania takimi samochodzikami śmiać, ale czasy były ciężkie. A w Polsce jeszcze w latach 80-tych często ścigano się tuningowanymi Maluchami.

Goggomobil 400RS

Goggomobil 400RS

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Na ulicy widziane

2 komentarze

Zmiana techniczna, zapowiedzi

Mała zmiana techniczna: Ze względu na rosnącą ilość spamerskich komentarzy (nie przechodzących jednak przez odspamiacz) wyłączyłem możliwość komentowania przez niezarejestrowanych użytkowników. EDIT: zmieniłem jednak na captche z obliczeniem.

Chciałbym przy okazji uspokoić spragnionych nowych notek czytelników: Nie przeniosłem się na nowego bloga, nowe notki w przygotowaniu, wymagają jednak jeszcze trochę researchu, a jedna z nich ma mieć co najmniej jeden wykres z którym mam problemy techniczne. Znaczy poszukuję jakiegoś plugina do wykresów. Ale nie mogę znaleźć nic robiącego takie wykresy jak chcę mieć, chyba jednak dam spokój i wkleję grafikę zrobioną w czym innym. Notka będzie o tradycyjnie bogatej, katolickiej Bawarii i Länderfinanzausgleichu.

Poza tą, w przygotowaniu nowe notki o niemieckiej motoryzacji z lat cudu gospodarczego i jeszcze inne, o stosunku do nazizmu. Zapraszam wkrótce.

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy:

Kategorie:Organizacyjne

2 komentarze

Rozmnożenie bloga, wcale nie cudowne

Poszło szybciej, niż się spodziewałem. Postawiłem WordPressa w trybie multisite, założyłem subdomeny, z motywu wydzieliłem wspólną część i zrobiłem warianty NRD-owski i nowy jako child themes. Postanowiłem że nie będę za bardzo majstrował przy designie, zmienię tylko obrazek tytułowy, kolory, wywalę Robotronową czcionkę i zmienię donosicielskie teksty. To i nic dziwnego że poszło sprawnie. Nie wyszło za bardzo niebieskie? Może trochę stonować?

Bloga o Niemczech i NRD nie przerzuciłem jeszcze pod multisite, to trochę trudniejsza operacja z przenoszeniem tabel między bazami danych. Stąd tutejsze loginy nie działają na nowym blogu, zresztą zastanawiam się czy powinny. Przemyślę to jeszcze. Ewentualnych komentatorów zarejestrowanych już tutaj proszę o podawanie przy rejestracji w nowym miejscu tych samych nicków i adresów mailowych, da to mi szansę zmergowania kont później.

O czym tam będzie? Na pewno będzie bardziej niszowo, dlatego zresztą nie chciałem rozwadniać nrdbloga tematami niezwiązanymi z Niemcami i NRD i interesującymi inne grupy czytelników. Oczywiście o ile w ogóle kogoś to zainteresuje, bo będą to głównie moje egotripy.

O czym konkretnie: Zamierzam tam pisać o głównie o modelarstwie, przedstawiać modele jakie zrobiłem kiedyś, jakie robię teraz, jak postępują prace. Zaprezentuję też to, co robi mój syn, obok modeli pojawi się Lego. I pewnie jakaś fotografia, jak coś ładnego nie pasującego do nrdbloga mi wyjdzie. Albo jakaś recenzja, jak coś dobrego przeczytam. Generalnie hobby różne, kwadratowe i podłużne.

A tytuł "Jak połączyć hobby z przyjemnością" bezczelnie ukradłem - tak nazywał się w latach 70-tych ubiegłego wieku cykl satyrycznych monologów, bodajże Krzysztofa Jaroszyńskiego. Monologi były średnio śmieszne i średnio udane, ale tytuł nie najgorszy.

Zapraszam serdecznie na mojego nowego bloga pod adresem:

http://hobbyblog.cmosnet.eu/

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy:

Kategorie:Organizacyjne

3 komentarze

Nowe pomysły

Może po moim blogu tego nie widać, ale blogowanie o Niemczech i NRD nie jest moim jedynym hobby. Mam ich jeszcze parę, chociaż blog jedno z nich mi odebrał - od pewnego czasu praktycznie przestałem czytać (jak nie liczyć researchu), ostatnio zdecydowanie wolę pisać. No ale chyba przeczytałem w życiu już dość. Zawsze czytałem szybko, w szkole podstawowej czytałem dwie książki dziennie, potem też niewiele mniej, nazbierało się tego grube tysiące. Wystarczy na razie. Teraz niech inni czytają moje teksty 🙂

Bawię się też w modelarstwo, zwłaszcza w plastikowe modele redukcyjne. To dłuższa historia. Zaczęło się, jak to zwykle z modelarstwem, od tego, że jak byłym mały ojciec robił modele żeby syna w to wprowadzić. Zaczęło się od modeli z NRD, najpierw tylko sie przyglądałem, potem zacząłem próbować sam. Po drodze trafiły się dwa modele z Tamiyi (T-54 i Lamborghini Miura, czołg przetrwał do dziś) bo się pojawiły w Składnicy Harcerskiej. Później były modele czechosłowackie, trochę polskich, potem kupiłem też sobie radziecki żaglowiec (to musiały być bardzo dokładne kopie zachodnich modeli, bo na obrazku na pudełku można było w jednym miejscu dojrzeć trochę zatarty napis Heller). Jeszcze na studiach, w czasie wakacji trochę modelowałem, ale potem zacząłem robić prawdziwe rzeczy i modele poszły w kąt.

No ale historia się powtarza, teraz ja wprowadzam w modelarstwo mojego syna. Trochę nowych modeli już zrobiłem, syn ostatnio zaskoczył tak, że trudno bardziej. Mam jeszcze parę "moich" zestawów do zrobienia, niektóre pozaczynane. A syn zaczął przeglądać blogi modelarskie - całkiem fajna rzecz. No i po tym jak sobie kupiłem jeszcze Wostoka wymyśliłem, że i ja sobie bloga hobbystycznego z naciskiem na modelarstwo założę. Nie będę mieszał z tym tutaj, tylko w nowej subdomenie założę osobnego.

No i tu dochodzimy do spraw technicznych. Najprostszy sposób zrobienia drugiego bloga to postawienie drugiej instancji WordPressa. Wiem już nawet jak zrobić, żeby tabela użytkowników była wspólna. Ale administracja czymś takim jest beznadziejna - wszystko trzeba robić dwa razy, a na pewno za pewien czas wymyślę trzeciego bloga, albo syn będzie chciał sobie założyć...

Druga metodą jest postawienie WordPressa w trybie Multisite. To podoba mi się znacznie bardziej. Ale popróbowałem i mam trochę problemów technicznych. Bo sytuacja jest taka:

Mam swoją domenę cmosnet.eu. Chciałbym mieć blog o NRD tak jak dotąd, w subdomenie nrdblog, nowy blog w hobbyblog itd. Jednocześnie nie chciałbym zamykać sobie drogi do postawienia jakiejś Joomli, czy czegoś podobnego w innych subdomenach, albo i w domenie głównej.

Mój hosting provider daje WordPressa do wyboru spośród przygotowanych aplikacji, wystarczy kliknąć i po paru minutach jest zainstalowany. Tylko skonfigurować i już. Tak zrobiłem przy pierwszej instancji, ale po pewnym czasie się okazało, że nie jestem jego ownerem, do części plików nie mam uprawnień i na przykład nie mogę go zupdatować na nowszą wersję ani włączyć Supercache. A teraz wyszło, że nie mogę przestawić go na multisite. Próbowałem na różne sposoby i nie da rady.

Po kilku próbach puknąłem się w głowę i po prostu zainstalowałem WordPressa sam, z normalnego downloadu. Tutaj prawa już mam, ale problem pojawił się w innym miejscu: Najprostszy sposób żeby działał tak jak chcę, to zainstalować go w moim roocie. No ale wtedy za pewien czas będę miał konflikt, jak będę chciał w ten sam sposób postawić tą Joomlę, czy co mi tam podpasuje. Wolałbym mieć go w podkatalogu.

Spróbowałem w podkatalogu, ale wtedy on mówi że zrobi blogi w podkatalogach, a subdomenach to nielzia. Poczytałem i dowiedziałem się, że trzeba go przemapować przy pomocy wpisów w .htaccess. Zrobiłem jak radzili, ale coś w tym nie tak. Jakoś nie za bardzo łapię syntax tego .htaccess tylko na podstawie porad, chyba będą musiał solidniej postudiować manual do Apacza.

Pisane później: Już się udało. Teraz muszę trochę poeksperymentować, a potem dobrze zaplanować migrację.

W każdym razie: Spodziewajcie się wkrótce rozmnożenia bloga.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy:

Kategorie:Organizacyjne

Komentarze: (1)

Żegnaj NRD extra: Statek kosmiczny Wostok, VEB Plasticart

Jak już znalazłem na eBayu zestaw Optik-Montage-Experiment, poszukałem co jeszcze ciekawego z NRD można kupić. No i przy oglądaniu wyrobów firmy VEB Plasticart Zschopau znalazłem ten model, który już od dawna chciałem mieć - statek kosmiczny Wostok. W dodatku aukcja stała jeszcze poniżej 10 EUR (+6,50 wysyłka), więc postanowiłem ją obserwować. No i tuż przed końcem aukcji, bez wielkiej wiary w sukces zalicytowałem do 20,50 i okazało się że nabyłem go za jedne 18,50 + 6,50. To bardzo tanio, bo w tej chwili widzę tylko jedną ofertę z USA za 110 EUR + 35 wysyłki! Co prawda tamten jest jeszcze nie ruszony, a mój ma większość części powycinanych, a niektóre były już sklejone a potem rozklejone, ale to nic, tak czy inaczej połączenia trzeba szpachlować. A czas na zakup był już najwyższy, nie sklejone zestawy są coraz rzadsze, modele do sklejania nie nadają się do powtórnego użytku, jak te zestawy optyczne. Już dobre kilka lat temu widziałem Wostoki po 60 EUR i więcej.

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok - pudełko

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok - pudełko

Tak więc zestaw już mam. Poczytałem o nim w sieci i spotkałem opinię, że NRD-owcy wzorowali się na trochę wcześniej wypuszczonym zestawie Revella numer 0024. Zastanawiałem się wcześniej nad kupieniem tego zestawu, ale po obejrzeniu instrukcji stwierdziłem że ten NRD-owski jest jednak lepszy, zwłaszcza ma o wiele lepiej zrobione wnętrze kabiny. Teraz poszukałem instrukcji (EDIT 2014.02.25: Właśnie zniknęła ze stron Revella i musiałem odlinkować) od Revellowego znowu i porównałem jeszcze raz - na pewno jeden nie jest kopią drugiego. Części są inaczej podzielone, zbiorniki z powietrzem zrobione są w obu zupełnie inaczej, to wnętrze... Co prawda obrazek na pudełku jest bardzo podobny, ale też nie skopiowany.

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok

 

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok

  Zestaw zawiera jeszcze oryginalne naklejki (nie będę próbował ich przyklejać, zresztą i tak są doskonale zbędne)

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok - naklejki

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok - naklejki

i oryginalny klej, taki jak pamiętam - w czymś w rodzaju tubki bez zakrętki. Pomysł  marny, ale na szczęście NRD-owcy produkowali dobry klej do modeli do kupienia osobno. Niestety ani jedna jego tubka nie przetrwała u mnie w szufladzie, nie pamiętam jak ten klej się nazywał i nie znalazłem żadnego jego zdjęcia.

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok - klej

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok - klej

Miałem takiego Wostoka jako dziecko, co prawda byłem za mały żeby skleić go samodzielnie, ale bardzo mi się podobał. 

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok - instrukcja

VEB Plasticart - statek kosmiczny Wostok - instrukcja

VEB Plasticart produkował około 40 zestawów modeli do sklejania. Większość z nich nie była rewelacyjna - duże części, mało dokładne modele, stanowczo za duże nity. Skala najczęściej też nie była bardzo typowa - 1:100, 1:75 czy 1:50. Ale niektóre były niezłe. Większość z nich był to w miarę aktualny wtedy sprzęt radziecki: 

  • powojenne samoloty radzieckie - An-2, An-12, An-14, An-24, Ił-14, Ił-18, Ił-28, Ił-62, Jak-40, MiG-15, MiG-21, Tu-20, Tu-104, Tu-114, Tu-134, Tu-144, Tu-154, Su-7
  • powojenne śmigłowce radzieckie - Jak-24P, Mi-1, Mi-4, Mi-6, Mi-10K
  • samoloty krajów socjalistycznych - czechosłowackie: Aero Ae-45, Aero L-60, Let L-410 i ciekawostka - NRD-owski niewypał Baade-152
  • zachodnie samoloty pasażerskie - Boeing  B727-100, Caravelle, Comet-4, DC-8, Mercure, Trident
  • samoloty radzieckie czasów wojny - Be-6 i Tu-2 
  • konstrukcje przedwojenne - Junkers F13 i Ju-G23/24 (ten podobno był najlepszy, nie wiem, nie widziałem)
  • zachodnie samoloty wojskowe - Saab J-35
  • statku kosmiczne - Wostok i prom Buran z rakietą Energia 

Lista na podstawie strony www.arnes-modellbauseite.de 

Sporo z tych modeli miałem (koło 12 sztuk), wiele innych mieli koledzy i krewni. Około 12 nie widziałem wcale. Większość z tych zestawów jest ciągle dostępna na eBayu, nawet w rozsądnych cenach.

Modele plastikowe z NRD

Modele plastikowe z NRD

 

Modele plastikowe z NRD

Modele plastikowe z NRD

 

W początku lat 70-tych w Polsce modele VEB Plasticart były najlepsze z dostępnych, dopiero później pojawiły się klasę lepsze modele czechosłowackie firmy Kovozavody Prostejov. Plasticart w pierwszym momencie przetrwał upadek NRD i po zmianie nazwy na Mastermodell produkował swoje zestawy dalej. Ale nie za długo - zbankrutował ostatecznie w 1991. Natomiast Kovozavody Prostejov istnieją nadal i ich stare zestawy są ciągle w produkcji.

Zakup zaowocował też nowym pomysłem - ale o tym w następnej notce.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:DeDeeRowo

8 komentarzy

Żegnaj NRD extra: Stereomat

Jak już jestem przy NRD-owskich zabawkach optycznych, to może dziś o Stereomacie.

Stereomat był stereoskopową przeglądarką do przezroczy. Pomysł nie był oczywiście NRD-owski, pierwsze takie urządzenia pojawiły się jeszcze przed wojną. Różni producenci mieli różne systemy tych przezroczy, najczęściej oparte na oprawianiu ich w papierowe ramki.  Najpopularniejszym z tych systemów był amerykański View Master. Ale wspólna dla wszystkich była idea - robienie zdjęć dwoma aparatami przesuniętymi względem siebie o mniej więcej tyle, ile wynosi rozstaw oczu u człowieka. Jeżeli pokazać każdemu oku odpowiednie zdjęcie, mózg odtworzy z nich obraz trójwymiarowy. Podobnie działają współczesne systemy filmu i telewizji 3D.

Stereomat był prostą, plastikową przeglądarką do takich przezroczy produkcji tej samej firmy, która robiła opisany w poprzedniej notce zestaw Optik-Montage-Experiment. Zdaje się nawet, że użyte w nim soczewki były wzięte z tego zestawu.

Stereomat i pudełko od przeglądarki Stereobox

Stereomat i pudełko od przeglądarki Stereobox

Przezrocza oprawione były w prostokątne papierowe karty o rozmiarze 104x150 mm zawierające 6 par zdjęć. Zdjęcia miały 20x16 mm (chyba było to pół klatki filmu małoobrazkowego minus margines). Do urządzenia były dołączone trzy takie karty, można było też kupować następne osobno. Tematyka zdjęć była głównie bajkowa, prawdopodobnie były to po prostu zdjęcia z planów animowanych filmów lalkowych. Styl ich większości był bardzo charakterystyczny, zbliżony do stylistyki początkowych i końcowych sekwencji Piaskowego dziadka. Papier kart był raczej marny, szorstki, trzeba się było obchodzić z nimi delikatnie.

Przezrocza do Stereomatu

Przezrocza do Stereomatu

Istniał jeszcze drugi system NRD-owskiego stereoskopu, z okrągłymi tarczami na 7 par mniejszych zdjęć, zwany Stereobox. Była to już po prostu kopia systemu View Master. W NRD-owskim wykonaniu tarcze były z marnego papieru, takiego samego jak w Stereomacie, nie mogę znaleźć z czego były w oryginale, zdaje się że były też papierowe, ale trochę lepiej wykonane.  Tego systemu w ręku nie miałem, widziałem go tylko w sklepach i ostatnio w Muzeum NRD-owskich zabawek w Ilmenau. Stamtąd pochodzą również zdjęcia.

Stereobox

Stereobox

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:DeDeeRowo

Skomentuj

Żegnaj NRD extra: Optik-Montage-Experiment / Optik-Cabinet 80

Stwierdziłem ostatnio że mój syn jest już w odpowiednim wieku żeby kupić mu najlepszą zabawkę edukacyjną z NRD - zestaw "Optik-Montage-Experiment". No i kupiłem - stąd mam własne zdjęcia do notki.

Optik-Montage-Experiment

Optik-Montage-Experiment

Co to właściwie jest? Jest to zabawka edukacyjna do nauki optyki. Można z tego zestawu zbudować kilka przyrządów optycznych (to jest część zabawowa):

  • przeglądarkę do przezroczy, taką na jedno oko (jedno przezrocze jest dołączone)
Optik-Montage-Experiment - przeglądarka do przezroczy

Optik-Montage-Experiment - przeglądarka do przezroczy

  • przeglądarkę do przezroczy stereoskopową do obrazów trójwymiarowych. Do mojego starego zestawu było dołączone jedno takie przezrocze, pasowały jednak do niego takie arkusze z kilkoma przezroczami od przeglądarki "Stereomat", którą można było kupić osobno w sklepach z zabawkami. (patrz notka) W tym późnym zestawie jeden taki arkusz jest.
Optik-Montage-Experiment - stereoskop

Optik-Montage-Experiment - stereoskop

  • lunetkę teatralną na jedno oko
Optik-Montage-Experiment - lunetka

Optik-Montage-Experiment - lunetka

  • lornetkę teatralną na dwoje oczu
Optik-Montage-Experiment - lornetka

Optik-Montage-Experiment - lornetka

  • lunetę (co prawda dość ciemną, ale działającą)
Optik-Montage-Experiment - luneta

Optik-Montage-Experiment - luneta

  • mikroskop
Optik-Montage-Experiment - mikroskop

Optik-Montage-Experiment - mikroskop

No i clou programu: ława optyczna do eksperymentowania z soczewkami.

 

Optik-Montage-Experiment - ława optyczna

Optik-Montage-Experiment - ława optyczna

Wszystko to było z plastiku (soczewki też, ale z bardzo porządnego), poszczególne części były bardzo zmyślnie zrobione tak, że dało się je wykorzystać w różny sposób. Do tego instrukcja, może i niebyt efektowna, ale z opisem wielu bardzo sensownych i kształcących eksperymentów.

Optik-Cabinet 80 - instrukcja

Optik-Cabinet 80 - instrukcja

Oczywiście nie da się tego kupić w sklepie - kupuje się to na eBayu, podaż jest ciągle spora, praktycznie zawsze znajdzie się ich kilka do wyboru. Radzę tylko zwrócić uwagę czy zestaw jest kompletny. Ceny są różne, mi się udało wylicytować za 11 EUR + 7 przesyłki, a to tanio. Bywają oferty "kup zaraz" za sumy rzędu 35 EUR+przesyłka, to już jest trochę drogo. Ale za kompletny spokojnie można dać 30 EUR, po pewnym czasie będzie można go sprzedać za nie mniejszą cenę.

Myślę, że w Polsce też da się kupić ten zestaw - były one w początku lat 70-tych dostępne w sklepach Składnicy Harcerskiej. W zestawach sprzedawanych w Polsce instrukcja była po polsku (o ile dobrze pamiętam).

Nazywam ten zestaw "Optik-Montage-Experiment", bo tak nazywał się ten który miałem w początku lat 70-tych ubiegłego wieku. Ale najpierw zestaw nazywał się "Optik Universal", a w latach 80-tych "Optik-Cabinet 80". Również ich opakowania były różne, najpierw czarno-pomarańczowo-białe z geometrycznymi rysunkami,

Optik Universal - pudełko

Optik Universal - pudełko

przez pomarańczowe z czarno-białymi zdjęciami przyrządów (takie miałem), potem tak samo tylko tło było zjadliwie fioletowe

Optik-Montage-Experiment - pudełko

Optik-Montage-Experiment - pudełko

 a na koniec takie jak kupiłem teraz - niebiesko-pomarańczowe z kolorowymi zdjęciami.

Optik-Cabinet 80 - pudełko

Optik-Cabinet 80 - pudełko

Dziś, w wysoko rozwiniętym kapitalizmie, zestawu edukacyjnego podobnej klasy po prostu nie ma. Teraz to nawet jak gdzieś jest soczewka, to bardzo badziewna. No może by się znalazła jakaś ława optyczna dla dzieci bogaczy za straszną kupę kasy, ale za 20 EUR to absolutnie żadnych szans.

Różnice między zestawami z różnych lat są niewielkie, mam wrażenie że ten z lat 80-tych ma przynajmniej niektóre części z nieco innego, niekoniecznie lepszego tworzywa niż ten stary. Są też drobne różnice w styropianowym pudełku, ale to nie ma żadnego znaczenia.

Słabym punktem zestawu były mleczne elementy przeglądarek do przezroczy, tworzywo ich było cokolwiek kruche i "łapki" mocujące te elementy do korpusu przeglądarki łatwo się łamały. Po 25-40 latach od wyprodukowania zestawu z pewnością jest jeszcze gorzej. Ale przyrządy zawarte w zestawie to tylko zabawki, prawdziwą wartość edukacyjną mają soczewki i elementy ławy optycznej.

Ogólnie bardzo polecam jeżeli ktoś ma dzieci w odpowiednim wieku. Tylko jaki to właściwie wiek? Na pudełku ani w instrukcji nic na ten temat nie ma. Zabawa w budowanie i używanie przyrządów optycznych dostępna jest już dla dzieci gdzieś 6-7 letnich (ja dostałem taki zestaw w tym właśnie wieku), taką grupę wiekową sugerują też dołączone przezrocza bajkowo-misiowe. Natomiast ława optyczna to raczej coś dla dzieci z polskiego gimnazjum, a nawet liceum.

Sugeruję: kupić taki zestaw dziecku, nauczyć je, a potem zestaw sprzedać, niech następni mają z niego pożytek. Bo wątpię żeby pojawiło się coś tej klasy w bieżącej produkcji.

A może zachować dla wnuków? To jedna z niewielu rzeczy z NRD tego warta.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , ,

Kategorie:DeDeeRowo, Edukacja

19 komentarzy

W muzeum widziane: Dixi

 Jak już jestem przy starych samochodach z Eisenach to może zakończę temat i krótko omówię pojazdy pomiędzy Wartburgiem Motorwagenem a BMW 328. Szczerze mówiąc to samochody przedwojenne nie interesują mnie za bardzo. Ciekawe są te pierwsze, pionierskie, ale potem nastąpił długi okres ewolucyjnego rozwoju, gdzie niemal wszystkie konstrukcje różniły się tylko niewielkimi szczegółami. Nawet wyglądały prawie tak samo. Nieliczne tylko z tych konstrukcji były na tyle inne i interesujące żeby poświęcać im osobne notki. A i w tej notce skupię się raczej na historii producenta i procesach zachodzących w branży samochodowej niż na konkretnych samochodach.

Po odejściu Ehrhardta i utracie licencji na Wartburga Motorwagena fabryka w Eisenach musiała opracować własny samochód. W tych czasach było to proste - pojazdy były technicznie trywialne, jeździły wolno, a i można było je drogo sprzedawać. Co drugi warsztat naprawy rowerów brał się za robienie samochodów, marki ich liczyły się na dziesiątki (czy wiecie że były również samochody marki Miele?). Więc wkrótce pojawiły się i takie luksusowe samochody dla bogaczy jak ten Dixi R 8 6/14 PS Doppelphaeton, produkowany między rokiem 1907 a 1913.

Dixi R 8 6/14 PS Doppelphaeton 1910

Dixi R 8 6/14 PS Doppelphaeton 1910

 

Dixi R 8 6/14 PS Doppelphaeton 1910

Dixi R 8 6/14 PS Doppelphaeton 1910

Potem przyszła wojna, produkcja samochodów cywilnych została zakazana i fabryka produkowała tylko dla wojska. Po wojnie nie szło już tak dobrze - ludzie zbiednieli i rynek samochodów luksusowych zrobił się ciasny. A i w klasie popularnej konkurencja zrobiła się większa. Drobni producenci stracili na znaczeniu, ale duzi robili się coraz więksi. Zakłady z Eisenach miały coraz większe problemy ze sprzedażą swoich produktów, kierownictwo postanowiło więc znów poratować się licencją. Wybrano bardzo popularny samochód angielski - Austin 7. 

Austin Seven

Austin Seven

 

Austin Seven

Austin Seven

Austin 7 był konstrukcją angielską z roku 1922. Był to mały samochód z małym silnikiem (700 cm3) , później nieznacznie powiększonym. Konstrukcja była bardzo udana, a kluczem do jej sukcesu była niska cena pojazdu - Austin 7 kosztował mniej więcej tyle co motocykl z wózkiem bocznym. Nic więc dziwnego że do roku 1939 zrobiono tych pojazdów 290.000 sztuk w samej Anglii. Kopie ich, licencyjne i nie, produkowano we Francji w USA i w Japonii. A w roku 1927 licencję kupiły zakłady Fahrzeugfabrik Eisenach

Dixi 3/15

Dixi 3/15

 

Dixi 3/15

Dixi 3/15

W Eisenach produkowano je pod nazwą Dixi 3/15 (3 to klasa ówczesnego podatku drogowego liczonego w wielokrotnościach 250 cm3, a 15 to moc silnika w KM). Na początku miały jeszcze kierownicę z prawej, potem pojawiła się wersja DA (Deutsche Ausführung) z kierownicą z lewej i gwintami metrycznymi. Nie uratowało to jednak fabryki - w roku 1928 została ona przejęta przez BMW. Dixi 3/15 był produkowany dalej, aż do 1939 jako BMW 3/15 PS

Dixi 3/15 DA2

Dixi 3/15 DA2

A na deser BMW 3/15 przerabiane na roadster przez firmę Ihle, już z charakterystyczną dla BMW atrapą.

Ihle - BMW Dixi

Ihle - BMW Dixi

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , ,

Kategorie:Na ulicy widziane

Skomentuj

W muzeum widziane: Najstarszy Wartburg jaki był – Wartburg Motorwagen

Była już notka o najpiękniejszym Wartburgu jaki był, dziś o najstarszym jaki był. W przygotowaniu mam jeszcze notkę o najszybszym jaki był. Notka dzisiejsza nie należy do cyklu o NRD, bo ten Wartburg jest o wiele starszy niż to państwo.

Jak już wspomniałem w notce o BMW i EMW z Eisenach, fabryka Fahrzeugfabrik Eisenach powstała jeszcze w XIX wieku (1896). Fabryka zaczynała od produkcji broni palnej i rowerów (ale nie przeszła przez etap maszyn do szycia, jak parę innych). Pierwszy swój samochód firma wyprodukowała w roku 1898. I nie była to ich własna konstrukcja (zresztą podobnie jak u Opla), tylko licencja od francuskiej firmy Decauville.

Firma Decauville była wtedy znanym producentem wyposażenia kolejowego, głównie do kolejek wąskotorowych. Założyciel firmy wymyślił modułowy system torów, które były łatwe do transportu, układania i ponownego demontażu (1875). Coś jak w kolejkach zabawkowych, tylko w rozstawie szyn 40, 50 i 60 cm. Szyny były połączone w tor niezbyt gęsto rozmieszczonymi stalowymi płaskownikami, segmenty łączono z grubsza jak w normalnym torze stykowym - na śruby. Ten system torów był intensywnie używany przez wojsko (głównie w koloniach) i aż do lat 50-tych XX wieku w przemyśle. Firma oprócz torów produkowała również dopasowany do nich tabor. A w ramach dalszego rozwoju w 1898 zaczęła produkować również samochody - Decauville Voiturelle. Ale nie opracowała ich sama, tylko kupiła projekt od Josepha Guédona i Gustave'a Cornilleau. Cornilleau został też zatrudniony jako szef produkcji.

W tym samym roku licencję na ten pojazd kupiła fabryka z Eisenach. Tam szukając inspiracji do nazwy pojazdu rozejrzano się dookoła i zwrócono uwagę na pobliski zamek na górze. I tak powstała nazwa "Wartburg". Była to równocześnie reklama - bo samochód był w stanie podjechać stromą droga aż do zamku. I to wioząc dwie osoby.

Wartburg-Motorwagen "Modell 2" 1899

Wartburg-Motorwagen "Modell 2" 1899

Wartburg Motorwagen był, jak to wtedy, bryczką z silnikiem. W pierwszych wersjach używano czterosuwowego, dwucylindrowego silnika o mocy 3,5 KM chłodzonego powietrzem, w późniejszych wersjach stosowano nieco mocniejszy silnik 5 KM chłodzony cieczą. Egzemplarz na zdjęciach ma właśnie taki silnik - można to poznać po chłodnicy z przodu. Powstała też wersja wyścigowa z silnikiem 8 KM. Producent oferował sporo wyposażenia dodatkowego w rodzaju stojaka na parasole, sygnału dźwiękowego w postaci trąbki z gruszką, czy lamp acetylenowych.

Wartburg-Motorwagen "Modell 2" 1899

Wartburg-Motorwagen "Modell 2" 1899 - silnik

Samochodów tych wyprodukowano około 250 sztuk. Ale ponieważ fabryka nie przynosiła spodziewanych zysków (a nawet straty) wśród udziałowców zaczęła się spory. I skończyło się to tak, że syn założyciela Gustav Ehrhardt musiał zrezygnować ze stanowiska szefa firmy. Na co założyciel, Heinrich Ehrhardt, wycofał z firmy swoje udziały i zabrał ze sobą należące do niego prawa do licencji. I tak, w roku 1903 produkcję pierwszego Wartburga zakończono. Fabryka w Eisenach ze zmiennym szczęściem produkowała dalej samochody pod marką Dixi, a Ehrhardt założył w Zella koło Suhl firmę Ehrhardt-Automobil AG. O tej firmie niewiele znajduję w sieci, produkowała ona samochody luksusowe i ciężarówki i zbankrutowała w roku 1925.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Na ulicy widziane

9 komentarzy

Żegnaj NRD extra: Różne BMW i EMW

Nie za wiele NRD-owskich samochodów zostało mi do omówienia, z wyprodukowanych w  znaczących ilościach właściwie tylko IFA F8 i P70 (ale tu po zdjęcia będę musiał wybrać się do Zwickau, być może jesienią), oraz powojenna produkcja zakładów w Eisenach, głównie  BMW 321 i BMW/EMW 340. Poza tymi były już tylko jakieś drobne serie krótko po wojnie (BMW 326 i EMW 327) i trochę różnych wynalazków, prototypów, samochodów stricte sportowych itp.

To może dziś o tych BMW i EMW.

Fabryka samochodów w Eisenach należała do pionierów motoryzacji - została założona w roku 1896 jako Fahrzeugfabrik Eisenach. Zaczęło się, jak to zwykle (patrz Opel, NSU, ...) od rowerów (chociaż zamiast maszyn do szycia w Eisenach robiono broń palną), potem nastąpił etap rowerów z silnikiem, a swój pierwszy samochód firma wyprodukowała jeszcze w XIX wieku (1898), jako czwarta firma w Niemczech. Potem produkowano tam samochody pod marką Dixi, a od roku 1928 zakłady w Eisenach należały do firmy BMW, która wcześniej wcale nie zajmowała się samochodami, tylko silnikami, przede wszystkim lotniczymi. Fabrykę nazwano BMW oddział Eisenach. Samochody Dixi były raczej małe (ze względu na kryzys, z tego też powodu fabryka wpadła w problemy finansowe i dlatego została wykupiona), BMW poszło w samochody wyższej klasy. W Eisenach produkowano eleganckie, sportowe BMW 328 i kilka innych modeli klasy co najmniej średniej.

BMW 328 Roadster 1938

BMW 328 Roadster 1938

W czasie wojny samochody osobowe nie były trendy - w 1941 zaprzestano ich produkcji, a BMW przeniosło do Eisenach całą produkcję swoich motocykli. Pod koniec wojny zakłady zostały gruntownie zbombardowane, ale wyposażenie maszynowe i zapasy magazynowe pochowane po pobliskich kopalniach ocalały. Na koniec Führer kazał jeszcze wysadzić resztki zakładu, ale Amerykanie byli szybsi - zajęli Eisenach zanim zdążono wysadzenie przygotować.

Potem nastąpiła wymiana stref okupacyjnych i do Eisenach weszli Rosjanie. No i zaraz chcieli wywieźć to, co zostało do ZSRR, ale kierownik produkcji motocykli pokazał Żukowowi BMW 321. Marszałkowi oczy się zaświeciły i kazał uruchomić ich produkcję. Zakłady zostały przejęte w posiadanie przez ZSRR jako Sowjetische Aktionsgesellschaft (podobnie jak wszystkie inne istotniejsze zakłady w radzieckiej strefie okupacyjnej), połączone z zakładami w Suhl i nazwane Awtowelo.

BMW 321 1946

BMW 321 1946

 

BMW 321 1946

BMW 321 1946

 

Uruchomienie produkcji nie poszło łatwo, bo zakłady były mocno zniszczone. Trzeba było najpierw odgruzować i prowizorycznie naprawić hale, usunąć niewypały bomb, pomontować znowu maszyny... Ale wkrótce zaczęto z zapasów części i podzespołów montować te BMW 321/2. Problem był taki, że produkcja wymagała części z różnych, kooperujących firm które znalazły się w strefie zachodniej, więc trzeba było mocno kombinować zamienniki, na czym cierpiała jakość wyrobu. Ale miedzy rokiem 1945 a 1950 wyprodukowano prawie 9000 sztuk tych samochodów. Pod nazwą i znakiem firmowym BMW. Zdecydowana ich większość poszła do ZSRR - wtedy prawie wszystko co produkowano we wschodniej części Niemiec szło do ZSRR jako reparacje wojenne.

A w 1948 powstała pierwsza powojenna konstrukcja - wzięto za bazę BMW 326 (czterodrzwiową wersję BMW 321), trochę je pozmieniano i zrobiono model BMW 340. Różnice nie były bardzo znaczące, głównie zaadaptowano przednią część nadwozia z przedwojennego projektu BMW 332. Mimo problemów z jakością próbowano sprzedawać te samochody w części zachodniej, i nawet trochę ich tam poszło.

EMW 340-2 Limousine 1953

EMW 340-2 Limousine 1953

 

EMW 340-2 Limousine 1953

EMW 340-2 Limousine 1953

No i tu, około roku 1950, zrobił się problem, bo firmie BMW się  nie spodobało oferowanie marnych jakościowo samochodów pod ich marką. Zakład w Eisenach był przed wojną jedynym należącym do BMW produkującym samochody, ale firma zamierzała wkrótce rozpocząć u siebie w Monachium produkcję luksusowego BMW 501. Dodatkowo wkurzające było, że klienci z Zachodu jeżdżący BMW 340 z reklamacjami zwracali się do Monachium  🙂 Firma poszła więc do sądu który rozstrzygnął, że zakładom z Eisenach marki BMW używać nie wolno.

Więc od roku 1952 markę i znak firmowy zmieniono. Najmniej jak się dało - B (Bayerische) zmieniono na E (Eisenacher) a kolor niebieski na znaczku na czerwony. Zakład przemianowano na Eisenacher Motorenwerk, a od 1953 na VEB Automobilwerk Eisenach (w skrócie: AWE).

Znak firmowy EMW

Znak firmowy EMW

W latach 1952-1955 w Eisenach wyprodukowano również ponad 500 sztuk prawie nie zmienionego, przedwojennego BMW 327, oczywiście już nie jako BMW tylko EMW. Nic nie znalazłem o tym dokąd zostały sprzedane, ale prawdopodobnie przynajmniej część z nich została wyeksportowana.

EMW 327 Coupe

EMW 327 Coupe

 

EMW 327 Cabriolet

EMW 327 Cabriolet

 

Wracając do EMW 340: Wyprodukowano ich ponad 21.000 sztuk. Fabryka planowała dalszy rozwój modelu - opracowano wersję z silnikiem sześciocylindrowym, ale centralny planista zdecydował (według instrukcji z Moskwy) inaczej. Produkcję EMW zakończono w roku 1955, a fabryka tymczasem przestawiła się na samochody skonstruowane u konkurencji - DKW i produkowane wcześniej w Zwickau. Czyli dwusuwowe IFY F9, o których już pisałem (część z nich wyprodukowano pod oznaczeniem EMW 309, proszę nie mylić ich z przedwojennym BMW 309). Załoga odebrała taką zmianę profilu produkcji jako obrazę, ale ja nie widziałbym tego tak jednoznacznie. To F9 było w momencie zaprojektowania (1939) wręcz rewolucyjne, przecież nawet w części zachodniej było w tym samym czasie co w NRD produkowane i sprzedawane z o wiele większym sukcesem niż konstrukcje BMW. Konstruktorzy z Eisenach rozwinęli je potem w Wartburga 311, dobry i ładny samochód klasy średniej - a kto miał w NRD i reszcie bloku kupować samochód prawie luksusowy, taki jak EMW 340 (straszne brzydactwo zresztą)?

EMW 340 funkcjonuje dziś w świadomości  post-NRD-owców jako legenda NRD-owskiej motoryzacji i ogólne ach i och, ale nie był to przecież samochód ani specjalnie nowoczesny, ani oryginalnie NRD-owski, ani szczególnie ładny, ani mogący zmotoryzować kraj. Jego rolę porównałbym raczej z rolą produkowanej w Polsce garbatej Warszawy (chociaż technicznie EMW było oczywiście lepsze) - był to samochód używany głównie przez policję, inne służby i jako taksówka.

EMW 340

EMW 340 sanitarka

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , ,

Kategorie:DeDeeRowo, Na ulicy widziane

3 komentarze