Gdzieś między Polską a Niemcami, a szczególnie w NRD

W lesie miejskim drzewo ma oczy

Miałem już notkę o olewającym drzewie, ale to nie jedyny dowcip w lesie miejskim. Jest ich więcej, a wszystkie wymyślił satyryk Friedrich Karl Waechter. W innym miejscu drzewo ma oczy.

Struwwelpeter - drzewo w lesie miejskim, Frankfurt

Struwwelpeter - drzewo w lesie miejskim, Frankfurt

To akurat drzewo skojarzyło się Waechterowi z fryzurą Struwwelpetera - jednego z bohaterów XIX-wiecznej  książki dla dzieci autorstwa Heinricha Hofmanna, pochodzącego zresztą z Frankfurtu. Struwwelpeter nie dawał sobie obcinać włosów i paznokci. (Rysunek autorstwa samego Hofmanna)

Struwwelpeter

Heinrich Hoffmann - Struwwelpeter Źródło: Wikipedia

Książka ta składa się z wierszyków o dzieciach zachowujących się w jakiś sposób "źle" i ponoszących z tego powodu straszliwe kary, nierzadko krwawe. Dzieło to od początku było bardzo kontrowersyjne. Z jednej strony książka sprzedawała się w wielkich nakładach w wielu krajach, z drugiej była przedmiotem krytyki, przeróbek i parodii. Waechter w roku 1970 napisał swojego antyautorytarnego Anti-Struwwelpetera.

Co ciekawe, niektóre z tych "złych" zachowań są dziś klasyfikowane jako zaburzenia psychiczne, na przykład Zappelphillipp ma wyraźne ADHD.

Wróćmy do drzewa: "twarz" Struwwelpetera jest łatwiejsza do rozpoznania na zdjęciu, niż w naturze. Oczy zrobione są z plastikowych kul osadzonych na sprężynach spiralnych.

Struwwelpeter - drzewo w lesie miejskim, Frankfurt

Struwwelpeter - drzewo w lesie miejskim, Frankfurt


[mappress mapid="20"]

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

Skomentuj

Na ulicy widziane: Różne DKW na bazie F9

Poprzednio omówiłem modele DKW oparte na oryginalnej linii nadwozia DKW F9, dziś pora na konstrukcje o innym nadwoziu, ale z tą samą ramą albo silnikiem co F9.

Zacznijmy od busa. DKW produkowało taki pojazd, zwany DKW-Schnellaster (to znaczy Schnell-laster - szybka ciężarówka, w niemieckim nie może być więcej niż dwie takie same litery pod rząd, już trzecią się pomija) od roku 1949, jednak początkowo z silnikiem od F8 (czyli trabantowym). Wartburgowy silnik od F9 montowano w nim w latach 1955-1962. Była to bardzo nowatorska konstrukcja - bez "nosa", z sinikiem ustawionym poprzecznie, napędem na przód i niską podłogą. Samochód ten był bardzo popularny i ceniony - dzięki niskiej podłodze i dużym drzwiom tylnym można było sporo do niego załadować, na przykład wchodziło do niego bez problemu pianino. Jego design był podobno uważany za świetny, ja uważam to za brzydactwo - ale taki był styl tych czasów. Silnik od F8 był sporo za słaby do tego zastosowania, z tym od F9 już uszło.

DKW Schnellaster

DKW Schnellaster

Samochód ten produkowano również w fabryce w Hiszpanii, tam go trochę zmodyfikowano i w latach 1963-1965 dostarczano je na rynek niemiecki jako DKW F1000 L Imosa. O zdjęcie oryginału bardzo trudno, znajduję tylko zdjęcia zabawek, a takie to mam i swoje.

DKW F 1000 L Imosa (model)

DKW F 1000 L Imosa (model)

W 1965 DKW kupił Volkswagen, ale ponieważ miał swoje samochody dostawcze i to czterosuwowe, to zostawił tę fabrykę Mercedesowi, który był wcześniej głównym właścicielem DKW. Mercedes po pewnym czasie zarządził zmianę silnika na diesla, ale nie udało mi się znaleźć danych kiedy to się stało (między 1965 a 1975, sprzeczne dane). W każdym razie w Hiszpanii podobno na busa do dziś mówi się potocznie "DKW". A z tej Imosy z dieslem w 1981 zrobił się Mercedes MB100.

Oprócz tego, Schnellastera z dwusuwem produkowano na licencji w Argentynie, i to od 1960 aż do 1979!

NRD-owskim odpowiednikiem tej konstrukcji był oczywiście Barkas (1961).

Dalej mamy terenówkę - w NRD takiej konstrukcji nie było, były tylko "terenowe" Trabanty, ale nie o tej linii tu mówimy. Terenówka nazywała się DKW Munga (Mehrzweck-Universal-Geländewagen mit Allradantrieb - Wielozadaniowy, uniwersalny samochód terenowy z napędem na wszystkie koła) i była produkowana w latach 1956-1968. DKW wygrało przetarg rozpisany przez wojsko, wyprzedzając Borgwarda (Goliath Jagdwagen Typ 31, zresztą też dwusów, ale psuł się na potęgę) i Porsche (Typ 597, oczywiście z czterosuwowym, czterocylindrowym boxerem chłodzonym powietrzem, umieszczonym z tyłu), ale samochody te nie były lubiane przez żołnierzy. Silnik był trochę za słaby i awaryjny, a przy jeździe w kolumnie wdychanie spalin pojazdów jadących z przodu nie należało do przyjemności.

DKW Munga, Niemcy, 1956-1968

DKW Munga, Niemcy, 1956-1968

 

DKW Munga, Niemcy, 1956-1968

DKW Munga, Niemcy, 1956-1968

Teraz zajmiemy się samochodami sportowymi, po stronie NRD-owskiej występuje tu Melkus RS-1000 (1969). I bije na głowę DKW 3=6 Monza (1956-1958). No ale porównanie nie jest uczciwe, Monza to było po prostu nowe, lekkie, laminatowe nadwozie do F93 z seryjnym silnikiem, a Melkus był całkiem nową konstrukcją, od razu zaprojektowaną do sportów motorowych i mocno podpimpowaną. I do tego 12 lat późniejszą. Zaliczyć możemy jeszcze NRD-owcom Wartburga 313 i ten był porównywalny. A nawet znacznie ładniejszy.

Moje zdjęcia mam tylko zabawki - Monzy nie mają nawet w Audi Museum. Musi wystarczyć.

DKW 3=6 Monza (model)

DKW 3=6 Monza (model)

Monza była produkowana przez firmę zewnętrzną, niezależną od DKW i w momencie kiedy DKW wypuściło własny model sportowy (Auto Union 1000 Sp (1958-1965)), to odmówiło dostaw części do Monzy i jej produkcja musiała zostać zakończona.

Auto Union 1000 Sp Roadster, Niemcy, 1958-1965

Auto Union 1000 Sp Roadster, Niemcy, 1958-1965

 

Auto Union 1000 Sp Roadster, Niemcy, 1958-1965

Auto Union 1000 Sp Roadster, Niemcy, 1958-1965

Przy tym 1000 Sp łatwo zauważyć inspirację (inspirację, ale eufemizm) Fordem Thunderbirdem 1955-1957.

Ford Thunderbird 1955-1957

Ford Thunderbird 1955-1957 Źródło: Wikipedia Autor: Nminow

Tyle że prawdziwy Thunderbird miał silnik V8 4,8l i 200 KM - dwusuwowy AU 1000 SP to był Thunderbird dla ubogich.

Auto Union 1000 Sp Coupé, Niemcy, 1958-1965

Auto Union 1000 Sp Coupé, Niemcy, 1958-1965

Wracamy do normalnych osobówek. W latach 1959-1963 produkowane były modele DKW Junior i Junior de Luxe. Miały one nowocześnie wyglądające nadwozia z właśnie wchodzącymi w Europie w modę płetwami ogonowymi i zmniejszone silniki wywodzące się od tego z F9. Ich nadwozia nadal były osadzone na ramie podwozia. F9 i pochodne były to samochody klasy średniej, natomiast te modele były pomyślane jako konkurencja dla mniejszych samochodów, na przykład dla VW Garbusa i sprzedawały się nieźle.

DKW Junior

DKW Junior

DKW Junior

DKW Junior

W latach 1963 do 1965 produkowano ulepszone wersje tej konstrukcji o oznaczeniach F11 i F12. Ale czas dwusuwów powoli się już kończył.

DKW F12 Roadster, Niemcy, 1964

DKW F12 Roadster, Niemcy, 1964

 

DKW F12 Roadster, Niemcy, 1964

DKW F12 Roadster, Niemcy, 1964

W 1963 DKW pokazało ostatni model pod tą nazwą - DKW F102. Była to już nowa, nowoczesna konstrukcja z nadwoziem samonośnym, jedyne co zostało z F9 to był silnik, ale i ten został mocno zmodyfikowany, między innymi powiększony do 1200 cm3. Ale to niespecjalnie wyszło - linia samochodu była zbyt nowoczesna dla tradycjonalistycznie nastawionych klientów kupujących poprzednie DKW klasy średniej, a tych bardziej postępowych zniechęcał silnik dwusuwowy. A modyfikacja silnika polegała na rozdzieleniu oleju i paliwa - żeby nie trzeba było tankować mieszanki. Tyle że system podawania oleju zawodził w niskich temperaturach (olej gęstniał, w tamtych czasach oleje silnikowe miały problem z temperaturą, stosowano wtedy inny olej na lato a inny na zimę) i silniki się od tego zacierały.

DKW F-102

DKW F-102

DKW F-102

DKW F-102

W roku 1965 część Auto Union zajmująca się osobówkami została kupiona przez Volkswagena i nowy właściciel zarządził natychmiastowe zaprzestanie produkcji dwusuwów. Ale szkoda było ogólnie niezłej konstrukcji F102, więc zamontowano do niej silnik czterosuwowy, nieco zmodyfikowano wygląd przodu i wyszedł z tego samochód prawie nie do poznania. Nazwano go Audi (nazwa nie używana od wojny, ale zakupione Auto Union miało do niej prawa), wewnętrzne oznaczenie F103.

Audi 60L ( F103)

Audi 60L ( F103)

 

Audi 60L ( F103)

Audi 60L ( F103)

I to był ostateczny koniec linii DKW F9, ale jeszcze nie koniec dwusuwów w RFN. Tyle że w mniejszych samochodach - Goggomobila TS z dwusuwem produkowano do roku 1969.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , , , , , , , , ,

Kategorie:Na ulicy widziane

9 komentarzy

Las Miejski: Jelonek rogacz (Lucanus cervus)

Sam skraj lasu miejskiego, już prawie wśród budynków, a po ścieżce chodzi sobie jelonek rogacz. W Polsce nie widziałem jelonka ani razu, Wikipedia twierdzi, że jest ich w całym kraju tylko około tysiąca.

Jelonek rogacz

Jelonek rogacz

Zdjęcia trochę słabe, bo już ciemnawo było. Żeby była skala położyłem obok pudełko od filtra o wymiarach 68x68 mm.

Jelonek rogacz

Jelonek rogacz

Tutaj pod budowę nowego pasa na lotnisku wycięli kawał lasu w którym jelonki żyły. Podobno przenieśli zbutwiałe drzewa, w których mogły być larwy jelonków do innych części lasu miejskiego. Może ten jest z wysiedleńców?

Jelonek rogacz

Jelonek rogacz

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

Komentarze: (1)

Na ulicy widziane: Od DKW F89 do Auto Union 1000

Już od dawno chciałem opisać rozwój samochodów wywodzących się z DKW F9, ale po stronie zachodniej granicy systemów. Niestety brakuje mi trochę zdjęć, więc będę się musiał podpierać zdjęciami z sieci.

Przypominam, że DKW F9 zostało opracowane krótko przed wojną i miało być wprowadzone do produkcji w roku 1940. Tymczasem wybuchła wojna i nikt nie miał głowy do produkowania osobówek. Projekt przeleżał się trochę i został w 1950 roku wyciągnięty z szuflady w NRD. Uruchomiono tam jego produkcję pod nazwą IFA F9.

IFA F9 (EMW 309), NRD, 1950-1956

IFA F9 (EMW 309), NRD, 1950-1956

 

W części zachodniej też mieli szufladę z tym samym projektem, i w tym samym czasie też ją otwarli. Ale jakoś mieli tam problem z trzycylindrowym silnikiem tego samochodu, nie udało mi się dotąd dowiedzieć dlaczego właściwie. W każdym razie pierwszy zachodni model oparty na DKW F9 miał dwucylindrowy, dwusuwowy silnik od DKW F8, z grubsza ten sam co potem w Trabantach. Model ten nazywał się DKW Meisterklasse F8-9 (silnik od 8, nadwozie od 9). Od IFY F9 różnił się tylko silnikiem i atrapą. (Zdjęcie mi trochę nie wyszło).

DKW F89

DKW F8-9

W 1953 uruchomiono jednak produkcję silnika trzycylindrowego, nowy model DKW z tym silnikiem  nosił nazwę DKW Sonderklasse F9-1 (model 9 wariant 1).

DKW F91

DKW F91

W 1955 pojawił się nieco powiększony model DKW F93, zwany również 3=6. W tym oznaczeniu producent sugerował, że trzy cylindry dwusuwa są jak sześć cylindrów czterosuwa. Trochę racji w tym miał.

DKW F93 (3=6), Niemcy, 1955-1959

DKW F93 (3=6), Niemcy, 1955-1959

 

DKW F93 (3=6), Niemcy, 1955-1959

DKW F93 (3=6), Niemcy, 1955-1959

Tu synchronizujemy zegarki -  tym momencie (1956) NRD-owcy wypuszczają Wartburga 311, jednak dwie klasy ładniejszego od tych DKW. Proszę porównać tylne błotniki - Wartburga i DKW - prawie identyczne. Podobieństw znajdzie się więcej.

Wartburg 311/0, NRD, 1956-1965

Wartburg 311/0, NRD, 1956-1965

W 1957 DKW wypuszcza nieco poprawioną wersję F93 zwaną F94, w 1958 przemianowaną na Auto Union 1000 i produkowaną do roku 1963. Zmiana nazwy wiąże się ze zmianami własnościowymi w Auto Union ale temat jest tak skomplikowany, że nigdy nie udało mi się przez niego przebrnąć. W związku z tym notki o tym nie będzie.

I był to ostatni model z nadwoziem wywodzącym się z linii F9. Ale wcale nie ostatni z tym silnikiem.

Auto Union 1000S, Niemcy, 1958-1963

Auto Union 1000S, Niemcy, 1958-1963

 

Auto Union 1000S

Auto Union 1000S

Może podsumowanie: DKW F9 miało w 1940 rewelacyjny współczynnik oporu powietrza i było bardzo nowoczesne, ale w końcu lat 50-tych to już wyglądało archaicznie. A moim zdaniem najładniejsze było w wersji NRD-owskiej. Konstrukcja miała potencjał - na razie omówiłem tylko oryginalną linię nadwoziową, ale budowano na bazie tego silnika i podwozia wszystko co się dało - patrz hasła Barkas i Melkus. Wartburg 353 też był rozwinięciem F9.

Inne konstrukcje zachodnie z silnikiem od F9 omówię w jednej  kolejnych notek, planuję również ładny timeline Ost/West dla porównana.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , , , , ,

Kategorie:Na ulicy widziane

4 komentarze

Na wystawie widziane: La Jamais Contente czyli wszystko osobno

Skoro jesteśmy przy replikach historycznych samochodów elektrycznych, to dziś o La Jamas Contente, czyli pierwszym na świecie pojeździe, który przekroczył 100 km/h.

Replika La Jamais Contente, 1899

Replika La Jamais Contente, 1899

Na Lufthansa Klassikertage stała replika tego samochodu, tyle że bardzo marna. W roku 1899 nie spawało się stali nierdzewnej, na zdjęciach porządnej repliki w Wikipedii widać połączenia nitowane. Oryginał był zrobiony z blachy aluminiowej, stal nierdzewna byłaby zbyt ciężka. Replika na moich zdjęciach składa się z walca i stożków z przodu i z tyłu, a oryginał miał kształt bardziej złożony.

La Jamais Contente

La Jamais Contente Źródło: Wikipedia

Silniki repliki też nie przypominają technologii końca XIX wieku.

Replika La Jamais Contente, 1899

Replika La Jamais Contente, 1899

Wróćmy do oryginału. Samochód został skonstruowany w roku 1899, specjalnie do pobicia rekordu prędkości, przez belgijskiego inżyniera i kierowcę wyścigowego Camille Jenatzy'ego. Napędzany był dwoma silnikami elektrycznymi o mocy po 25 kW chodzącymi z 200V/125A. Akumulator składał się z 82 (inne źródła mówią o 100, jest to bardziej wiarygodne bo wychodzi wtedy jak trzeba 200V) elementów ołowiowych po 10,4 kg, i miał sumaryczną pojemność 135 Ah. Przemnożone przez 200V daje to 27 kWh, czyli połowę tego co w Tesli Roadsterze, a prawie dwa razy tyle co w Oplu Amperze. Cały samochód ważył około 1400 kg.

Replika La Jamais Contente, 1899

Replika La Jamais Contente, 1899

Akumulatory ważyły tonę - akumulator ołowiowy na 135 Ah dziś ma czterdzieści parę kilogramów, złożona z nich bateria na 200V miałaby coś koło 700 kg. Dwa zestawy litowo-jonowe od Opla Ampery ważyłyby 400 kg, a połowa akumulatorów litowo-jonowych Tesli Roadstera miałaby 200 kg - to już jest różnica.

Samochodem tym udało się osiągnąć rekordową prędkość 105,882 km/h, rekord utrzymał się przez trzy lata. Nawiasem mówiąc jak widzę w wyniku te 6 cyfr znaczących przy ręcznym pomiarze czasu stoperem o rozdzielczości 0,2 sekundy, sygnalizacji flagami i patrzeniu na oko kiedy samochód przekroczył linię mety to mi ręce opadają. Oni zmierzyli mu 34 sekundy - czyli tylko 170 działek! Do tego start był lotny, znaczy gdy Jenatzy przejeżdżał setką przez linię startu gość podnosił chorągiewkę sygnałową, na co gość od stoperowania startował stoper, podobnie przy linii mety. Zespoły chronometrażowe były trzy, ale to mimo wszystko o wiele za mało na podaną dokładność. Jedna działka w górę lub w dół na stoperze dawałaby już około 0,6 km/h różnicy - czyli dwie ostatnie cyfry to śmieci totalne, a ta pierwsza po przecinku ma mało sensu.

Replika La Jamais Contente, 1899

Replika La Jamais Contente, 1899

Kiedy się tej konstrukcji przyjrzymy, zobaczymy że jest po prostu idiotyczna. Nadwozie samo w sobie ma aerodynamikę samolotu hipersonicznego, ale reszta po prostu do tego nie pasuje. Jenatzy widział, jak to pięknie określił poeta, wszystko osobno. On najwyraźniej uważał, że jak jedną część samochodu zrobi na super, to zachwycone powietrze nie zwróci uwagi że cały korpus kierowcy wystaje ponad nadwozie, a podwozie nie jest w żaden sposób oprofilowane - na starych zdjęciach widać przy tylnej osi sporą, prostopadłościenną skrzynię (chyba z silnikami) ustawioną poprzecznie. To mniej więcej jakby wystawić w sztafecie dwóch świetnych biegaczy i dwa tresowane żółwie myśląc że nikt nie zauważy. Jenatzy mógłby sobie darować torpedopodobne kształty, a postarać się zająć pozycję zbliżoną do leżącej - i pojechałby jeszcze szybciej.

Na zdjęciu: porządna replika z muzeum w Compiègne (Zdjęcie: Wikipedia Autor: Afernand74)

La Jamais Contente

La Jamais Contente Źródło: Wikipedia Autor:Afernand74

Ale do czego zmierzam: Dziś jest dla nas oczywiste że samochód to silnik spalinowy, inne rodzaje napędu dopiero od niedawna przebijają się do mainstreamowej świadomości. Ale w początkach automobilizmu to wcale nie było takie jasne - spójrzmy chociażby na to elektryczne La Jamais Contente. Rekord Jenatzy'ego został pobity przez Léona Serpolleta na samochodzie parowym, parowy był też pierwszy samochód który przekroczył 200 km/h (Stanley Steamer Rocket, 1906). Minęło ponad 100 lat i w poszukiwaniach wracamy do początku.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Na ulicy widziane

9 komentarzy

Jak to się robi w Niemczech: Umowy śmieciowe i wyzysk pracowników

Niemcy są krajem socjalnej gospodarki rynkowej z silnymi związkami zawodowymi i mocnym prawem pracy, co oczywiście nie znaczy że wyzysk pracowników tu nie istnieje. O związkach zawodowych (szczególnie w kontekście dyskusji u WO na temat związku zawodowego programistów) przewiduję osobną notkę, dziś w charakterze wstępu do niej o wyzysku.

Podobnie jak w Polsce, istnieje oczywiście w Niemczech tendencja żeby zastępować etaty umowami/zleceniami albo o dzieło. Nie jest to jednak dla pracodawcy proste. Ustawodawca walczy z tym zjawiskiem (zwanym Scheinselbstständigkeit - pozorna samodzielność). Wygląda to tak, że pracownik z taką umową może zwrócić się z tym do sądu i jeżeli faktycznie wygląda to na umowę śmieciową to sąd nakaże zmienić ją na etat. Oczywiście to jest słaby mechanizm - kto zaryzykuje późniejsze zwolnienie albo szykany - ale jest też inny. Zauważmy, że osoba prowadząca działalność gospodarczą nie ma obowiązku odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne. W związku z tym ustawodawca traktuje pozorną samodzielność jako pracę na czarno, i jako taką law enforcement ściga ją również bez wniosku ze strony pracobiorcy. No i to już jest porządny bat. Jeżeli coś takiego się wykryje, to nie tylko będą dla pracodawcy kary, ale też będzie on musiał zapłacić zaległe składki na emeryturę i to obie jej części (znaczy i pracodawcy i pracobiorcy), do 30 lat wstecz. Bat jest chwilami nawet zbyt porządny - bywa że prawdziwy freelancer musi się bronić przed przymuszaniem go do etatu, bo ktoś się dopatrzył że on przez dłuższy czas robił projekt tylko dla jednego klienta siedząc u niego w biurze i to wygląda jak Scheinselbstständigkeit. Skala problemu jest trudna do oszacowania, ale nie jest porażająca - dotyczy to prawdopodobnie paruset tysięcy osób.

To wszystko nie znaczy jednak, że w Niemczech umowy śmieciowe nie sa problemem - są, ale nie w tak prymitywnym wydaniu. Umowy śmieciowe robi się w Niemczech inaczej. Służą do tego firmy od pracy tymczasowej (Zeitarbeitunternehmen).

Zjawisko Zeitarbeit nie jest jednorodne i nie można potępiać go w czambuł. Dla mnie na przykład zatrudnienie w firmie tego typu jest korzystne - jest to forma pośrednia między etatem a freelancingiem. Z jednej strony mam prawdziwy etat - z ubezpieczeniami, urlopem itd., z drugiej strony nie jestem związany z jednym miejscem pracy, a jeżeli chcę (lub muszę, bo na przykład projekt się skończył)  robić coś innego to szukaniem zajmuje się firma w której mam ten etat. Firma bierze też na siebie jakby chwilowo nic dla mnie do roboty nie było. Tak samo nie muszę się martwić całą biurokracją. Firma bierze oczywiście za to swoją dolę - ale to też jej zmartwienie ile wynegocjuje z klientem, ja mam zagwarantowaną sumę i już. Do tego gdy na przykład u klienta próbują zarządzić pracę w sobotę, to ja po prostu oznajmiam że mają porozmawiać o tym z moim szefem z mojej firmy i mam to gdzieś, bo sprawa upada natychmiast i bez żadnego rozmawiania.

Ale na niższych stanowiskach nie wygląda to już tak różowo. Ludzie miewają umowy, że dostają płacę tylko gdy pracują (a pracują tylko chwilami), muszą robić raz tu, raz tam (i nie mogą odmówić), dostają najczęściej mniej niż etatowi na tym samym stanowisku (bo klient ma na przykład zakładowy układ taryfowy, a pracownicy z zewnątrz mu nie podlegają), itd. itd. Strajkowanie i protestowanie jest dla takich pracowników bardzo utrudnione - bo firma gdzie faktycznie pracują zasadniczo nie jest stroną w konflikcie. Powszechne jest, zwłaszcza w szpitalach i domach starców, przemieszczanie personelu z firmy macierzystej do specjalnie założonej agencji pracy tymczasowej. Za marchewkę robi wówczas lekka podwyżka stawki godzinowej, ale inne warunki robią się wyraźnie gorsze.

Skala takich rozwiązań nie jest znowu aż taka olbrzymia, dotyczy to około miliona ludzi, z czego spora część to jednak fachowcy którym ten tryb odpowiada, a gdyby nie odpowiadał to bez większego problemu by pracodawcę zmienili.

Znacznie większym problemem niż umowy śmieciowe i Zeitarbeit jest w Niemczech forma zatrudnienia zwana potocznie 400-Euro-Job albo 400-Euro-Basis. Polega to na tym, że można zatrudnić pracownika płacąc mu do 400 Euro brutto miesięcznie. Pracobiorca nie płaci od tego podatku, składek na ubezpieczenia społeczne i tylko niewielki ryczałt na ubezpieczenie zdrowotne (ale tylko jeżeli ma jeden taki job, przy dwóch i więcej równolegle składki i podatki trzeba płacić). Pracodawca płaci trochę różnych składek, opłat i podatków, ale i tak wychodzi mu to znacznie taniej niż zatrudnianie na etacie. Kiedyś istniało w tym trybie ograniczenie do 15 godzin pracy tygodniowo, ale teraz tego już nie ma.

Pomyślane to było jako możliwość dorobienia sobie, bez zbędnej biurokracji i opłat. I rzeczywiście, dla studenta roznoszącego reklamy żeby sobie dorobić do stypendium to byłoby OK. Ale pracodawcy nie są w ciemię bici i wolą zatrudnić parę osób na ten 400-Euro-Job niż jednego etatowca. Trudno na przykład znaleźć inną ofertę pracy w sklepie niż na te 400 euro. I na takie umowy pracuje w tej chwili coś koło 7,5 miliona ludzi, to po prostu tragedia.

Ogloszenie o pracy na 400-Euro-Job

Ogloszenie o pracy na 400-Euro-Job

Ale można być dymanym jeszcze bardziej. Jest też coś takiego jak 1-Euro-Job. To euro to stawka za godzinę. Formalnie rzecz biorąc to nie jest płaca, tylko ryczałtowy zwrot kosztów, na przykład dojazdu do pracy. Czyli w zasadzie jest to praca za darmo, i to w wymiarze 20-30 godzin tygodniowo. Rzecz może nie jest masowa, bo dotyczy tylko bezrobotnych którzy w ten sposób mają zdobyć doświadczenie, mieć coś w CV i w ten sposób zdobyć normalna pracę. Kieruje do tego urząd pracy, są sytuacje że nie da się odmówić bez utraty zasiłku. W praktyce oczywiście pracodawca dyma takich pracowników na maksa, a przy ich pomocy również wszystkich innych, nawet tych na normalnych etatach.

Można też pracować całkiem za darmo - jest sporo ofert dotyczących wolontariatu. Ale tu od razu wiadomo, że nie da się oprzeć modelu biznesowego na pracy wolontariuszy - są to raczej oferty różnych stowarzyszeń szukających w ten sposób współpracowników. Inna kategorią są domy starców proponujące obcokrajowcom uczącym się dopiero niemieckiego rozmowy z pensjonariuszami, albo studentom prowadzenie ze staruszkami jakichś zajęć. Natomiast instytucje kulturalne szukają w ten sposób hobbystów do pomocy.

No i oczywiście można też być dymanym w różny sposób na etacie. Ale tutaj pracownicy mają więcej możliwości obrony. O tym napiszę wkrótce w osobnej notce.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: ,

Kategorie:Jak to się robi w Niemczech?

6 komentarzy

Na wystawie widziane: Lohner-Porsche Mixte czyli napęd hybrydowy ma już 110 lat

Dziś i jutro znowu Lufthansa Klassikertage w Hattersheimie, i znowu jestem o rok starszy. No ale nie będę biadolił, dziś znowu niesamowita ciekawostka z działu "Prąd na ulicach". Wystawili tam samochód, o którym dotąd nic nie słyszałem ani nic nie czytałem - Lohner-Porsche Mixte z roku 1902.

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902

Pojazd pochodzi z zakładów Lohnera w Wiedniu, dziś jest to część koncernu Bombardier. Firmę założył w roku 1821 Heinrich Lohner. Firma produkowała na dużą skalę wozy konne, głównie luksusowe karety i sanitarki. Potem firmę przejął jego syn Jakob, a od 1886 wnuk Ludwig. No i Ludwig w roku 1897 wyczuł koniunkturę i zajął się samochodami. A ponieważ nie miał do dyspozycji odpowiedniego silnika spalinowego, to razem z młodym inżynierem Ferdynandem Porsche opracowali do swojego samochodu napęd elektryczny. Powstał w ten sposób pojazd nazwany "Semper Vivus", sensacja Wystawy Światowej w roku 1900. Pojazd napędzany był dwoma silnikami elektrycznymi umieszczonymi w przednich kołach.

Wkrótce konstruktorzy dołożyli jeszcze dwa silniki, tworząc pierwszy na świecie samochód z napędem na cztery koła. Żeby zasięg pojazdu był rozsądny włożono mu 1800 kilogramów akumulatorów. Pojazd wyciągał 60 km/h a jego sprawność wynosiła aż 83%.

Najważniejszymi problemami tego samochodu była duża masa i ograniczony zasięg. Porsche przekonstruował go więc znowu: Zostawił napęd tylko na koła przednie, zmniejszył wyraźnie akumulatory i dodał dwa silniki spalinowe napędzające prądnice, które ładowały akumulatory. Jak łatwo zauważyć, była to koncepcja która dziś, po 110 latach, jest uważana za supernowoczesną - on zrobił pierwszego na świecie hybryda z range extenderem!

Na zdjęciu: koło przednie z silnikiem w piaście - dokładnie tak samo robi się to dziś w najnowszych samochodach na prąd. Podobno konstruktorzy Lunar Rovera też się właśnie na tym pojeździe wzorowali.

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902 - silnik elektryczny w przednim kole

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902 - silnik elektryczny w przednim kole

Na zdjęciu: Silniki spalinowe:

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902 - silniki spalinowe

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902 - silniki spalinowe

Skrzynia z akumulatorami

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902 - skrzynia z akumulatorami

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902 - skrzynia z akumulatorami

Kombiinstrument - woltomierz i amperomierz

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902 - mierniki

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902 - mierniki

Tymi przełącznikami przełącza się prawdopodobnie tryby zasilania

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902

Trochę danych technicznych:

  • Każdy z silników elektrycznych ma moc około 3 KM, chwilowo 7 KM.
  • Akumulator ma napięcie robocze 80 V i ma energii na około 3 godziny jazdy.
  • Prędkość maksymalna pojazdu to gdzieś między 45 a 58 km/h (różne dane)
  • Masa pojazdu: 980 kg

To na zdjęciach to nie jest oryginał, to zrobiona kilka lat temu replika.

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902

Replika Lohner-Porsche Mixte, 1902

Nihil novi sub sole.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Na ulicy widziane

3 komentarze

Blockupy Frankfurt

Od wczoraj do soboty różni lewicowi aktywiści robią we Frankfurcie Europejskie Dni Akcji Blockupy Frankfurt. W planie mieli dużo różnych akcji, w rodzaju blokady Europejskiego Banku Centralnego i innych banków, czy generalnego blokowania i robienia zadymy. (Obrazek z ich strony, tylko dlaczego go poprawnie przyciąć nie umieją?)

Ogłoszenie Blockupy Frankfurt

Ogłoszenie Blockupy Frankfurt Żródło

Miasto nie udzieliło zgody na większość z tych akcji, organizatorzy odwołali się do sądu, ale sąd potwierdził zakaz. Mimo to coś się dzieje. Na Römerze demonstrują przed ratuszem, rządek policjantów broni dostępu do środka. W ratuszu jest też Urząd Stanu Cywilnego - pary które planowały w tych dniach ślub musiały się przenieść do innego urzędu.

Blockupy Frankfurt

Blockupy Frankfurt

 Wśród uczestników demonstracji dominuje młodzież, widać trochę aktywistów różnych związków zawodowych i od Die Linken. Kręci się te sporo ludzi wyglądających na zadymiarzy.

Blockupy Frankfurt

Blockupy Frankfurt

 

Blockupy Frankfurt

Blockupy Frankfurt

 Ponieważ akcja skierowana jest przede wszystkim przeciwko bankom, policja blokuje sporą część śródmieścia, tam gdzie banki są. Usunięto obóz Occupy Frankfurt. O tym że do zadym może dojść świadczy fakt, że w ostatnich dniach mieszkańcy śródmieścia znaleźli w skrzynkach pocztowych pisma niby z FES (miejskiej firmy od śmieci) żeby wystawić akurat w piątek swój Sperrmüll. Chodzi oczywiście o to, żeby na barykady było.

Wygląda na to, że policjantów jest więcej niż protestujących.

Blockupy Frankfurt - samochody policji

Blockupy Frankfurt - samochody policji

Niektóre sklepy w zagrożonej okolicy na wszelki wypadek zabiły szyby dechami i w piątek będą miały zamknięte.

Blockupy Frankfurt - zabezpieczone wystawy sklepów

Blockupy Frankfurt - zabezpieczone wystawy sklepów

 

Blockupy Frankfurt - zabezpieczone wystawy sklepów

Blockupy Frankfurt - zabezpieczone wystawy sklepów

Termin akcji blokowania banków jest bardzo marnie wybrany. Dziś jest święto (Christi Himmelsfart), na piątek większość ludzi bierze urlop i w tych bankach prawie nikogo nie będzie. Zarządy banków zaleciły pracownikom którzy jednak w piątek do pracy przyjdą, żeby przyszli "po cywilnemu", czyli bez garniturów.

Blockupy Frankfurt - zablokowane przez policję dojście do banków

Blockupy Frankfurt - zablokowane przez policję dojście do banków

 

Blockupy Frankfurt - zablokowane przez policję dojście do banków

Blockupy Frankfurt - zablokowane przez policję dojście do banków

 

Blockupy Frankfurt - zablokowane przez policję dojście Europejskiego Banku Centralnego

Blockupy Frankfurt - zablokowane przez policję dojście Europejskiego Banku Centralnego

Jak już pisałem w notce o Occupy, akcję uważam za bezsensowną, banki to zły adres. Idźcie z tym do polityków.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

3 komentarze

Dzień otwartych drzwi w Deutscher Wetterdienst

Kiedyś już wspominałem, że mam tu pod bokiem, w Offenbachu, centralę Deutscher Wetterdienst, czyli na nasze Instytutu Meteorologii. Nawet przez parę lat pracowałem o rzut beretem od tego budynku. W tym czasie oni zdążyli go zburzyć i zbudować całkiem od nowa, bo im się komputery przestały mieścić. Wczoraj był tam dzień otwartych drzwi, więc postanowiłem zobaczyć ich sprzęt.

Deutscher Wetterdienst Offenbach - logo

Deutscher Wetterdienst Offenbach - logo

Deutsches Wetterdienst (DWD) kontynuuje tradycje założonego w roku 1847 Pruskiego Instytutu Meteorologicznego (Preusisches Meteorologisches Institut) w Berlinie. Pod obecną nazwą powstał w roku 1952, a centralę w Offenbachu zbudowano w latach 1955-1957.

Deutscher Wetterdienst Offenbach

Deutscher Wetterdienst Offenbach

Na dniu otwartym pokazywali sprzęt pomiarowy, dawny i aktualny, trochę różnych zabytków typu telemetrii lampowej do balonów meteorologicznych, zapisy pogody sprzed 100 lat itp.

Deutscher Wetterdienst Offenbach

Deutscher Wetterdienst Offenbach


Deutscher Wetterdienst Offenbach - heliograf

Deutscher Wetterdienst Offenbach - heliograf

Ja zapisałem się na Führung po centrum obliczeniowym - nie było to łatwe, bo co pół godziny wchodziło  po ok. 30 osób, po kartę wstępu trzeba było się ustawić godzinę wcześniej z odpowiednim wyczuciem momentu. Führung nie był niestety zbyt dobry, tylko opowiadali i pokazywali film. Rzecz odbywała się w sali kontrolerów, nie różni się ona od zwykłego biura.

Deutscher Wetterdienst Offenbach - stanowisko kontrolne superkomputera NEC SX-9

Deutscher Wetterdienst Offenbach - stanowisko kontrolne superkomputera NEC SX-9

Do sali z komputerami można było tylko zajrzeć przez szklane drzwi. Z wprowadzaniem wycieczek byłoby chyba trudno, ba na drzwiach było oznaczenie żeby wchodzić tylko ze środkami ochrony słuchu. Ale sprzętu mają tam trochę: Dwa superkomputery wektorowe NEC SX-9 po 480 procesorów każdy.

Deutscher Wetterdienst Offenbach - superkomputer NEC SX-9

Deutscher Wetterdienst Offenbach - superkomputer NEC SX-9

Procesorów chyba stale dokładają, bo w prospektach wydrukowanych w 2010 mowa jest o 224. W maksymalnej konfiguracji z 512 procesorami w momencie wejścia na rynek (2008) byłby to najszybszy komputer na świecie. Chodzi to na wariancie Unixa. Na zdjęciu: Procesor do superkomputera. Znaczy procesor to jest ta płytka na wierzchu, reszta to radiator.

Deutscher Wetterdienst Offenbach - procesor superkomputera NEC SX-9

Deutscher Wetterdienst Offenbach - procesor superkomputera NEC SX-9

Oprócz tego mają dwa komputery skalarne SUN X4600, do sterowania tamtymi, developmentu i testowania, też po 480 procesorów każdy. Te wywodzą się z pecetów - mają intelowskie procesory i chodzą na SuSe Linuksie. Do tego jeszcze cztery serwery bazodanowe SGI Altix 4700 po 96 procesorów każdy, razem 1125 TiB (też na SuSe).

Bierze ten sprzęt 2 MW mocy, jak to przy takich wymogach pracy ciągłej jest oczywiście generator zasilania awaryjnego zbuforowany kołem zamachowym. Generator potrzebuje 15 sekund na rozruch i 15 na synchronizację, wyobraziłem sobie koło zamachowe oddające 2MW (+ straty na generatorze) przez 30 sekund i wyszło mi duże.

Wszystko to po to, żeby liczyć prognozę pogody dla całej Ziemi - jest to jedno z 10 centrów na świecie liczących prognozy globalne. W każdym cyklu obliczeń liczą według dziesięciu różnych modeli.

To wszystko jest finansowane z budżetu państwa - podpada to pod ministerstwo komunikacji, a 10% wydatków finansuje wojsko. W zamian wojsko dostaje 10% czasu komputerów i może sobie liczyć na tym co chce. Wpływy ze sprzedaży prognoz nie lądują na koncie Wetterdienstu, tylko idą do budżetu państwa.

[mappress mapid="21"]

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , , , ,

Kategorie:Ciekawostki

4 komentarze

Kolejka linowa na wodę

EDIT: Dlaczego mnie nie dziwi, że ktoś podlinkował moją notkę jako przykład pojazdu na wodę? Przecież nawet napisałem coś o tym, ale może jeszcze raz DUŻYMI LITERAMI:

Uwaga niedorozwinięci technicznie:

Ta kolejka tak naprawdę to jest na prąd!

 Korzystając z przedłużonego, majowego weekendu i ładnej pogody wybrałem się z rodziną do Wiesbaden przejechać się kolejką linową. Ale nie wiszącą, tylko jeżdżącą po torach jak ta na Gubałówkę - czyli linowo-terenową, zwaną Nerobergbahn.

Konstrukcja ta jest o tyle ciekawa, że do napędu wagoników używa wody. Tu od razu umieszczę zastrzeżenie, żeby ktoś niedorozwinięty technicznie nie podlinkował mojej notki jako przykładu działającego pojazdu na wodę: W ostatecznym rozrachunku kolejka jest napędzana elektrycznie, a kiedyś była parą, woda jest tylko nośnikiem energii.

Nerobergbahn uruchomiono w roku 1888. Jak to kolejka linowo-terenowa ma ona dwa wagoniki jeżdżące po częściowo wspólnym torze o z grubsza stałym nachyleniu. Wagoniki połączone są liną, przełożoną przez koło linowe na górnej stacji. Tor ma trzy szyny, z których środkowa jest używana przez oba wagoniki. Oprócz tego na środku każdego z (jak to nazwać? Bo torem nazwałem już całość, ale niech będzie) torów umieszczona jest dodatkowa szyna zębata służąca do hamowania. No i oczywiście w połowie długości toru musi być mijanka. Dzięki użyciu trzech szyn mijanka nie potrzebuje skomplikowanych technicznie i drogich w utrzymaniu zwrotnic. Dla zainteresowanych schemat układu TUTAJ.

Nerobergbahn Wiesbaden - mijanka

Nerobergbahn Wiesbaden - mijanka

Teraz wszystko jest zbudowane tak samo - procesor plus parę silników krokowych, a w XIX wieku inżynierowie mieli bardzo ciekawe pomysły. Ta kolejka też jest interesująca - jest napędzana wodą. Wagoniki i koło linowe na górze nie mają żadnych silników. Za to wagoniki mają duże zbiorniki na wodę (7m3) i do tego na górze nalewa się po prostu wody. Ilość nalewanej wody zależy oczywiście od obciążenia obu wagoników - maszynista z dolnej stacji podaje ilość pasażerów w dolnym wagoniku, maszynista z górnej stacji liczy u siebie i nalewa odpowiednio dużo. Na zdjęciu: otwór do nalewania.

Nerobergbahn Wiesbaden - otwór do nalewania wody

Nerobergbahn Wiesbaden - otwór do nalewania wody

No i górny wagonik robi się cięższy niż dolny i zjeżdża w dół wciągając dolny wagonik na górę. Zadaniem maszynisty w wagoniku jadącym w dół jest hamowanie tak, żeby kolejka nie jechała za szybko. Po dojechaniu do dolnej stacji samoczynnie otwiera się zawór i woda ze zbiornika wylewa się do odpowiedniego kanału. Na zdjęciu: wylewanie wody.

Nerobergbahn Wiesbaden - wylewanie wody z wagonika

Nerobergbahn Wiesbaden - wylewanie wody z wagonika

Stąd pompa pompuje ją znów na górę, do zbiornika w górnej stacji. Pompa jest od 1916 roku napędzana elektrycznie, wcześniej napęd pompy był oczywiście parowy. W roku 1939 w planie była przeróbka kolejki na napęd elektryczny, ale ze względu na wybuch wojny projekt zarzucono. Jest to ostatnia kolejka takiego systemu (znaczy naziemna i na wodę) w Niemczech, a Wikipedia wymienia tylko sześć takich działających jeszcze na całym świecie, z tego dwie starsze od tej (ale niewiele, o 3 i 6 lat). Oprócz nich działa jeszcze jedna kolejka linowa napowietrzna z balastem wodnym.

Nerobergbahn Wiesbaden

Nerobergbahn Wiesbaden

Najniższa część trasy przebiega na murowanym wiadukcie. Ciekawostka: W momencie zbudowania go sporo ludzi uważało go za niedopuszczalną, techniczną ingerencję w przyrodę i psucie krajobrazu. Sam cesarz Wilhelm II w roku 1902 skrytykował tę konstrukcję z takich pozycji.

[mappress mapid="22"]

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dotyczy: , ,

Kategorie:Ciekawostki

8 komentarzy